Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moje przemyślenia w związku z Ivanem trwały cztery dni. To nie było tak proste jak się wydawało. Decyzja, którą miałam podjąć ważyła na moje dalsze życie. Bardzo pomogła mi moja siostra. To ona pokazała mi inny punkt widzenia, dlatego teraz siedzę w taksówce i jadę do Ivana. Wiem, że obecnie znajduje się u Nicolaia, który swoją drogę ma chyba chrapkę na moją siostrę. Niestety ona nie jest typem kobiety na jedną noc, niestety dla Aristowa.
Możliwe, że jestem naiwna ale pragnę być szczęśliwa. Moje szczęście jest możliwe tylko z nim, jestem tego pewna. Pustkę, którą czułam przez cały ten czas może wypełnić tylko on. Chcę ponownie poczuć miękkość jego włosów pod palcami, łaknę jego pożądliwego wzroku na sobie, tego jak jego usta pieściły moje ciało. Dla mnie cały on jest idealny. W ciągu tych kilku dni zdałam sobie sprawę, iż Morozow to mężczyzna mojego życia, to z nim chcę się zestarzeć. Być może za bardzo się zapędzam ale wiem jakie uczucia żywię do niego i są one w stu procentach pozytywne. Powiedziałabym nawet, że bardziej niż pozytywne, bo chyba tak można określić miłość?
Kocham go, oby tego nie spieprzył.
Moje rozmyślania przerywa donośny głos taksówkarza. Jesteśmy na miejscu. Szybko płacę mężczyźnie i wysiadam. Uważnie lustruję budynek. Dokładnie tego się spodziewałam. Stoję chyba przed najbardziej luksusowym i prestiżowym hotelem w całym Detroit. Jesteś przewidywalny panie Aristow. Ten mężczyzna bardzo ceni sobie klasę, no przynajmniej jeśli chodzi o rzeczy materialne, co do kobiet to ani jedna tej klasy nie posiadała. Każda, którą widziałam w jego pobliżu była pusta i zapatrzona w siebie. Nicolai był dla nich jak los na loterii, nie dość, że bogaty to jeszcze przystojny. Żadna nie zagrzała jego łóżka na dłużej, w dużej mierze chodziło o jego chłodność i zdystansowanie. Interesowały go tylko przygody łóżkowe, żadne spoufalanie się nie wchodziło w grę. Skąd to wszystko wiem? Proste, jego ochroniarze to straszne gaduły.
Wchodzę do budynku i pytam o interesujący mnie pokój. Z początku kobieta stanowczo odmawia udzielenia informacji, jednak gdy pokazuję jej parę studolarówek wskazuje mi drogę. Zero profesjonalizmu. Kieruję się do windy, a następnie wciskam guzik. W tym wypadku także nie zaskakuje mnie numer piętra. Czekam cierpliwie i wchodzę do ciasnego pomieszczenia. Wszystko aż krzyczy kosztownością. Naprzeciwko mnie znajduje się lustro. Wpatruję się w swoje odbicie i zaczynam tupać noga w rytm piosenki, która zaświtała mi w głowie. Po chwili jednak słyszę dzwoneczek windy. Wysiadam i idę w określonym kierunku. Za pierwszym razem pukam cicho, potem już tylko głośniej.
Otworzył on. Ivan.
Wpatruję się w niego nieodgadnionym wzrokiem. On spogląda na mnie na początku ze zdziwieniem, a następnie z czułością. Widzę ciepło bijące z jego oczu. Próbuje coś powiedzieć lecz nie daję mu dojść do słowa. Całuję go, przyciskam swoje usta do jego, łaknąc jego bliskości. Mężczyzna szybko obejmuje mnie w talii i zaborczo dociska do ściany. Całujemy się jakby zaraz świat miał zniknąć. To wszystko jest zbyt idealnie, świat nie jest idealny i nigdy nie będzie, jednak ta chwila… Jestem pewna, że zapamiętam ten moment do końca mojego życia.
- To, że ja jeszcze nikogo tutaj nie pieprzyłem, nie znaczy, iż możecie zrobić to w tym miejscu pierwsi – odrywamy się od siebie, patrzę na Nicolaia i widzę cwany uśmiech zdobiący jego twarz. Tylko przy Ivanie zdaje się być taki wyluzowany.
- Przeszkodziłeś nam – syczy wściekły Rosjanin.
- Nic nie zrobiłem, po prostu uratowałem mój apartament przed potencjalnym bałaganem. Wiesz co mam na myśli - zabawnie porusza brwiami.
- Wiem – mężczyźnie wraca dobry humor.
Gangster spogląda na mnie wzrokiem, który rozpala do czerwoności. Tak właśnie się czuję, rozpalona i podniecona. Gdyby nie jego przyjaciel, zapewne doszłoby do czegoś większego niż same pieszczoty. Ohh, o czym ja mówię. Na pewno uprawialibyśmy seks. Od tej myśli robię się jeszcze bardziej czerwona. Zaczynam czuć się speszona. Aristow wszystko widział. Mam ochotę ukryć twarz w dłoniach ale wiem, że tylko rozbawię ich obu tym gestem. Jestem w kropce. Mój facet przybliża twarz do mojego ucha i szepcze, że słodko się rumienię. Jestem pewna, że właśnie stałam się najbardziej czerwoną osobą na twarzy, jaką kiedykolwiek widział świat.
- Dobra zostawiam was samych. Interesy wzywają – mówi mafioso i wymija nas w drzwiach. W ostatnim momencie odwraca się i mówi, że mamy nic nie zmajstrować bo nie chce tak szybko zostać wujkiem.
No nie…
Zostajemy sami. Między nami nastaje cisza. Zaczynam czuć się niezręcznie. Mężczyzna nic nie mówi tylko ciągnie mnie w kierunku kanapy. Oboje siadamy.
- Dałaś mi drugą szansę? – pyta cicho.
- Nie stwierdziłeś tego po pocałunku? – pytam.
- Nie byłem pewny, wolałem się upewnić – lekki uśmiech błądzi po jego twarzy.
Serce bije mi jak oszalałe, mam wrażenie, że chce się wyrwać z piersi. W ogóle nie przypomina on tego faceta na początku. Z opryskliwego i złośliwego chama zmienił się w słodkiego gangstera. Rozczula mnie to.
Czuję jak chwyta mnie za rękę, przyciąga ku sobie i całuje. Jego wzrok przez cały czas jest utkwiony we mnie. Wolną dłonią gładzę go po policzku, pod palcami czuję lekki zarost. Widzę, jak przymyka oczy i wtula się w dłoń. Trwamy tak przez dłuższą chwilę, do czasu aż nie przyciąga mnie do siebie i nie składa krótkiego pocałunku na moich ustach.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jaką czuję ulgę. Roztopiłaś lód w moim sercu, dawniej kamienne i zimnie, dziś bijące tylko dla ciebie. Stałaś się jego panią. Nie spierdolę tego. Już nigdy nie dam ci odejść. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Ja może nie jestem najlepszy ale będę się starać. Nigdy nie sądziłem, że jakaś osoba może stać się dla drugiej tak ważna, aż spotkałem ciebie. Ty nadałaś mojemu życiu kolorów, wypełniłaś pustkę. Nie zostawiaj mnie już więcej, tym bardziej teraz, gdy uświadomiłem sobie, że cię kocham.
Morozow kończy, a ja zaczynam beczeć. Oczywiście są to łzy szczęścia. Dosłownie rzucam się na niego i obcałowuję calutką jego twarz. Z moich ust również wydobywają się tak ważne dla nas słowa.
- Ja także cię kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro