Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zapraszam na ostatni rozdział 😊

Słyszę głosy. Wysilam się i powoli otwieram oczy. Mrugam kilkakrotnie i uważnie lustruję pomieszczenie. Znajduję się w apartamencie Nicolaia. Byłam tu tylko raz, jednak byłam w stanie zapamiętać jak wygląda to miejsce. Czuję się słabo. Nagle uderzają we mnie wspomnienia. Gwałtownie podnoszę się do pozycji siedzącej. Dwaj mężczyźni stojący obok mojego łóżka momentalnie spoglądają na mnie. Zrywam się z łóżka, jednak silne ramiona Ivana skutecznie uniemożliwiają mi jakikolwiek manewr.
- Puść mnie – mówię zbolałym  głosem. Muszę wiedzieć co z nią.
- Najpierw to się połóż. Powinnaś odzyskać siły – mówi mój Rosjanin.
- Muszę ją zobaczyć! Nic jej nie jest?! Muszę wiedzieć! – wykrzykuję.
Oboje milczą, a mnie ogarnia wściekłość i smutek. Łzy zaczynają spływać mi po policzkach. Spoglądam na nich. Z wyrazu ich twarzy nie potrafię nic odczytać.
- Ta noc będzie decydująca. Przestali operować ją nad ranem – mówi Aristow.
Wciągam głośno powietrze. Nie tego się spodziewałam, jednak nadzieja zaczyna się we mnie tlić. Zamykam oczy i próbuje wyrównać oddech. Czuję jak łóżko ugina się pod czyimś ciężarem. Moją dłoń przykrywa duża męska i już wiem, kim jest osobnik. Lekko opieram się o jego ramię, a on mnie obejmuje. Otwieram oczy i widzę, że jego twarz znajduje się zaraz obok mojej. Lekko muska moje usta. Dobrze wiedział czego mi trzeba, w tym momencie potrzebuję obok siebie bliskiej mi osoby, jej ciepła i miłości. Taką osobą jest Ivan. Zaskakujące jest to jak dobrze mnie zna i jak potrafi odczytywać moje potrzeby.
- Patterson ma szczęście, że ma taką córkę. Niewiele osób jest w stanie się tak poświęcić. Taka osoba to prawdziwy skarb – słowa wychodzą z Aristowa.
- Udało się? – szepcze.
- Tak – odpowiada Ivan i całuje mnie we włosy. – Zdjęliśmy Blackshota od razu.
- A szalona Sally?
- Okazało się, że skurwiel był w niej zakochany. Gdy była jeszcze w pełni świadoma swoich czynów pracowała w burdelu Kennetha. Zrobił jej dziecko, czego wynikiem jest Michael. Blackshot nigdy nie wybaczył Pattersonowi. Chciał się zemścić, za to, że nie mógł jej mieć oraz za to, że oszalała. Walka o teren była tylko napędem do zemsty. Jak widać nie skończyło się to dla niego dobrze. – kończy Morozow.
- Jego teren przejmuje Kenneth – dodaje mafioso.
- Chcę ją zobaczyć – mówię stanowczym tonem. – Jest moją siostrą, mam prawo ją widzieć.
- Skarbie, ona jest pod ścisłą obserwacją, ty także musisz wypocząć. Jutro do niej pojedziemy. Na pewno będzie bardziej szczęśliwa, jeśli powitasz ją naładowana energią, niż zmęczona czuwaniem na korytarzu.
Wzdycham i spuszczam głowę.
- Obiecujesz?
- Tak – szepcze i całuje mnie w czoło.
~~~~
Gdy docieramy do szpitala jest ranek. Wielkie jest moje zdziwienie, gdy w szpitalu, który mi wskazał Aristow nie ma osoby o nazwisku Patterson. Zaczynam się wykłócać z pielęgniarką, jednak ta jest nieugięta. Sytuację naprawia Ivan pytając o pannę Creed. Byłam pewna, że ma inaczej na nazwisko i Kenneth zmieniając swoje, zmieni również jej. Kobieta niechętnie wskazuje nam salę, w której leży moja siostra odprowadzając nas przy tym piorunującym wzrokiem.
Patrzę przez uchylone drzwi i widzę Ruby siedzącą na krześle obok łóżka Audrey i trzymającą jej dłoń. W ostatnim momencie chcę się wycofać, lecz zostaję mocno chwycona w pasie i wprowadzona do sali. Wzrok Ruby natychmiast pada na mnie, ze skruszonego zmienia się na rozjuszony. Puszcza rękę Rey, podchodzi do mnie szybko i policzkuje mnie. Zamieram, Ivan odciąga wkurzoną dziewczynę z dala ode mnie. Jest równie mocno zaskoczony jak ja.
- To twoja wina! Gdyby nie ty, Rey nie musiałaby teraz walczyć o życie. W momencie, w którym ty się pojawiłaś zaczęły się kłopoty. Uparłaś się na znalezienie siostry. Popatrz jakim kosztem zostały spełnione twoje zachcianki! – wskazuje na łóżko mojej siostry. – Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo cię nienawidzę – syczy i wychodzi z sali.
Wyrzuty sumienia pukają do mnie z najdalszych czeluści. Chcę myśleć pozytywnie, jednak serce podpowiada mi, że dziewczyna ma trochę racji. To ja uparłam się na wyjazd. Mogłam odmówić mamie. Moim ciałem wstrząsa szloch. Czuję jak mój mężczyzna przytula mnie do siebie i szepta do ucha słowa otuchy.
Rey wygląda bardzo blado. Siedzimy przy niej jakąś godzinę, podczas której natknęliśmy się na lekarza. Od razu wypytałam o stan siostry. Powiedział, że jej życiu już nic nie zagraża, jednak musieli wyjąć dwie kule, które nie przeszły na wylot. Straciła dużo krwi i nie wiadomo kiedy się wybudzi. W każdym razie rokowania są pozytywne.
Przez następny tydzień odwiedzam ją codziennie po parę godzin. Ivan dzielnie mi towarzyszy, chociaż wiem, że wolałby zostać w domu i porobić przez tą ilość czasu ciekawsze rzeczy, niż siedzenie przy łóżku chorej. Chodzi mu o seks. Nie mam mu tego za złe. Toleruje Audrey głównie ze względu na mnie. Od namiętnej nocy w hotelu mogliśmy nacieszyć się podobnym zbliżeniem tylko dwa razy. Morozow cały czas pcha łapy tam, gdzie nie trzeba. Raz nawet chciał mnie przelecieć w szpitalnej łazience. Dobrze, że skończyło się wtedy tylko na pocałunkach, bo bardzo możliwe, że słyszałby nas wtedy cały szpital. W sumie nie nas tylko mnie.
Ivan poszedł po kawę dla mnie, ja w tym czasie trzymam dłoń mojej siostry. Z wyglądu jest bardziej podobna do ojca. To dlatego jej nie poznałam, jedynie oczy ma naszej matki, zupełnie jak ja. Gdy śpi wygląda tak spokojnie. Jestem trochę rozbawiona tym, że w jej sali praktycznie nie ma miejsca, bowiem wszędzie leżą wazony z kwiatami. Nicolai zupełnie zwariował na jej punkcie. To głównie jego zasługa, że Blackshot został zlikwidowany. Z początku mieli zabić tylko jego, jednak gdy ten zranił Audrey, Aristow całkiem zwariował. Kazał wybić pozostałych. Szalona Sally została przewieziona do ośrodka psychiatrycznego w Novi. To około godziny drogi od Detroit. Kenneth postanowił ją tam wysłać. Jest teraz spokojniejszy o Audrey. Sally podsłuchała trochę planów Pattersona i doniosła o nich Blackshotowi, a że była chora na umyśle to przekręciła na nasze szczęście połowę z nich. Kobieta miała nadzieję, że w taki sposób odzyska syna. Jeśli chodziło o Michaela to była w stanie zrobić wszystko aby mieć go przy sobie. Jakimś cudem, gdy myślała o nim nie była chora, problem pojawiał się, gdy nie było jej syna w pobliżu. Wtedy szalała.
Czuję jak Rey porusza ręką. Mój wzrok natychmiast kieruje się na jej twarz. Powieki lekką drgają i po chwili widzę zielone tęczówki. Jestem taka szczęśliwa, że nie mogę wydusić z siebie słowa. Dopiero jej cichy szept z prośbą o wodę mnie ostudza. Natychmiast podaję jej szklankę wody. Dziewczyna pije powoli z moją pomocą. Do sali wchodzi Ivan, widząc wybudzoną Audrey woła lekarza, który zjawia się dość szybko. Wyprasza nas z sali i sam zajmuje się dziewczyną.
- Dzięki Bogu – szepcze.
Ivan lekko całuje moje usta.
- To tylko kwestia czasu, gdy twoja siostra wróci do domu. Sugeruję nadrobić stracony czas – sugestywnie porusza brwiami – momentalnie zaczynam się śmiać, biorę w dłonie jego twarz i namiętnie całuję.
- Przyjemności później.
Wyciągam telefon i wybieram numer Pattersona. Tłumacze mu sytuację i mężczyzna pojawia się w ciągu piętnastu minut. W tym czasie wyszedł lekarz i opowiedzieliśmy jej w skrócie wszystko. Widzę, jak jest zamyślona i nawet gdy wchodzi jej ojciec przez chwilę się nie odzywa.
- Chcę poznać moją matkę. To co się wydarzyło utwierdziło mnie w przekonaniu o słuszności mojej decyzji – jej wzrok wędruje ku Kennethowi. – Nie twierdzę, że wybaczę jej te wszystkie stracone lata, jednak chcę ją poznać.
Po minie jej ojca przechodzi fala zdziwienia. Jego wzrok z groźnego powoli staje się łagodny. Pochyla się nad nią i szepta parę słów, których nie jestem w stanie usłyszeć. Ciągnę Morozowa w stronę drzwi. To jest ich chwila, nie mamy prawa im przeszkadzać, niemniej jednak jestem zadowolona z jej decyzji. Myślałam, że będę musiała nie wiadomo jak ją przekonywać, a tu taka miła niespodzianka. Wychodzimy ze szpitala i trzymamy się za ręce. Czuję jak mężczyzna mnie podnosi i okręca wokół własnej osi. Jest szczęśliwy, tak jak ja.
- Kocham panią, panno Malkov.
- Ja również pana kocham, panie Morozow.
Słowa, które opuszczają nasze usta są ważne. Są zapewnieniem o naszych uczuciach. Może nie zawsze we wszystkim się zgadzamy i jesteśmy uparci, jednak wiem, że przebrniemy przez wszystko. Z nim jestem w stanie stawić czoła każdemu niebezpieczeństwu. Groźny Rosjanin wprowadził w moje życie światło, chcę być z nim już do końca, jest moją miłością i życiem. Liczy się tylko on… Ivan Morozow.

To już koniec... części o Lydii, za jakiś czas pojawi się również część o Audrey. Mam nadzieję, że nie zawiodę.
Korzystając z okazji życzę Wszystkim Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, spełnienia marzeń i szczęśliwego Nowego Roku ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro