Rozdział 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie dokończyłam rozmowy z Audrey, zadzwonił jej telefon i z tego co usłyszałam był pilny, gdyż wyszła jak oparzona z pokoju. Zostałam więc sama, siedzę tak już chyba drugą godzinę i nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Ból głowy minął, niechciane myśli zaczęły się kotłować. Sytuacja z Ivanem i moja zaginiona siostra. Myślałam, byłam wręcz pewna, jeśli znajdę rodzeństwo, od razu spakujemy rzeczy i wyruszymy do Rosji. Przeliczyłam się. Nigdy bym nie pomyślała, że będę mieć do czynienia ze starszą siostrą rządzącą knajpą pełną zbirów, mającą za ojca gangstera i chyba najbardziej upartą osobą na świecie. Przekonać ją będzie bardzo trudno. Musze zadzwonić do mamy i opowiedzieć jej co zaszło. Myślę, że powinnam pominąć odnalezienie córki. Całkiem się załamie, gdy usłyszy, że ta nie chce jej znać. W sumie powinna się tego spodziewać. Zostawiła ją zaraz po urodzeniu. Była egoistką, teraz za to płaci.

Leżę na łóżku i przewracam się z boku na bok. Nie potrafię w żaden sposób znaleźć satysfakcjonującej mnie pozycji. Ciekawe co robi Ivan. Myśli o mnie, martwi się? Cholerny kłamca. Na pewno ma mnie w dupie. Byłam tylko zabawką w jego rękach. Już nie dam się skrzywdzić. Mimo, iż moje serce wypełnia smutek staram się wycisnąć resztki woli walki, która mi została. Nie wiem czy zaufam jeszcze kiedykolwiek jakiemuś mężczyźnie. To co zrobił było po prostu złe, ktoś powinien dobrze obić mu tą przystojną twarz. Chcę być niczym feniks powstający z popiołów. Chcę przywrócić mojemu życiu właściwy tor. Ta droga z pewnością będzie ciężka, no ale hej w końcu znalazłam siostrę. Muszę zwalczyć zmęczenie i wykrzesać z siebie siłę. Chcę zacząć nowy rozdział. Bez Ivana. Poznam jakiegoś miłego i przystojnego faceta... tylko żeby jeszcze taki istniał – przechodzi mi przez myśl. Nikt nie będzie nim...

Drzwi otwierają się, a w nich ponownie staje moja siostra. Dziwnie to brzmi, tak obco.

- Nie trzymałam cię tu pod kluczem – mówi i uśmiecha się lekko. – Był kolejny atak. Ich szef – Blackshot skrupulatnie wszystko zaplanował, ale nie docenił nas.

- Jesteś z tym wszystkim na bieżąco? – pytam i siadam na łóżku, a następnie podkulam nogi.

- Zdążyłaś zauważyć, że wszyscy mnie słuchają, mam rację? Nie robią tego ze względu na mojego ojca. Szanują mnie jako osobę. Od bardzo dawna tak jest, nie pamiętam kiedy się to zaczęło, ale nigdy nie usłyszałam złego słowa od nich. Wszyscy zarówno w klubie, jak i knajpie stanowimy rodzinę, a rodziny się nie zostawia, jest wszystkim. Nie ważne są więzy krwi, pokrewieństwo czy inne rzeczy, liczy się to co czujesz, to co masz tutaj – dotyka całą dłonią lewej piersi i lekko poklepuje.

- Jesteś z nimi naprawdę związana – mówię nie kryjąc podziwu w głosie.

- Tak to już jest z nami. Wiesz... – robi chwilę przerwy. – z tobą też chciałabym mieć wyjątkową więź, jak siostra z siostrą. Tematu matki na razie nie chcę poruszać ale stałaś się bliską mi osobą i jeśli tylko chcesz pogadać, wyżalić się to mów śmiało. Jeżeli masz jakiś problem przyjdź z tym do mnie, a razem postaramy się go rozwiązać. – kończy. Łzy spływają mi ciurkiem. Nigdy nic mnie tak nie wzruszyło. To z pewnością jest magiczna chwila pełna siostrzanej powstającej sympatii i wzajemnego zrozumienia. Powiedziała tyle pięknych słów, to wszystko jest takie nieprawdopodobne. Cały smutek i złość wyparowały. Wszystko dzięki niej.

- Ej ej ej, nie rozklejaj mi się tutaj – mówi i przytula. Ufnie wtulam się w jej ciało. Czuję się bezpieczna, jest to inne uczucie bezpieczeństwa, niż czułam przy Morozowie ale również przyjemne.

- Nie jesteś taką suką, za jaką miałam cię na początku – mówię i od razu żałuję swoich słów. Zbytnio się zagalopowałam. Audrey jednak wybucha śmiechem.

- Nic nie jest takie, na jakie wygląda – śmieje się.

Czuję się bezpieczna i kochana. Ona mnie obroni.

~~~~

Audrey mieszka razem ze swoim ojcem i bratem. Nie powiem, że mnie to nie zdziwiło. W sumie są bardzo rodzinni. To się ceni. Okazało się, że gdy się obudziłam nie byłam w knajpie lecz w ich domu. Moja siostra przygotowując mi jedzenie zezwoliła na zwiedzenie domu. Budynek był piękny i duży. Nie wiem jak wygląda z zewnątrz ale wnętrze było utrzymane w białych ciepłych odcieniach. Wszystko ze sobą współgrało, stanowiło harmonię.

- Wołam cię już jakiś czas – mówi Rey. – Jedzenie stygnie – ciągnie mnie w stronę kuchni.

- Jestem pod wrażeniem – mówię pełna podziwu spoglądając na stół. Znajduje się na nim pełno jedzenia. Wszystko wygląda bardzo kunsztownie, zupełnie jakby wyszło spod ręki jednego z tych kucharzy z programów kulinarnych.

- Robiłam na szybko – mówi. A drzwi twojego pokoju zostały naoliwione.

- Co? Jak to mojego pokoju?

- Wiem o wszystkim. Nakrzyczałam już na Ruby – jej wzrok jest pełen współczucia.

- Czekaj. Co zrobiła Ruby?

- Wysłała ci zdjęcia Ivana. Wiem, że byliście razem. Pasujecie do siebie.

Przyjaciółka mojej siostry nie darzy mnie sympatią, jednak w tym momencie jestem jej wdzięczna za te zdjęcia. Gdyby nie ona zapewne nic bym nie wiedziała o nowych podbojach mojego byłego. Byłabym z nim dalej, nie wiedząc, że mnie zdradza. Byłam głupia, dalej jestem bo za nim cholernie tęsknię.

- Przepraszam cię za nią, nie wiem co jej wpadło do głowy. Ten pokój jest twój, możesz mieszkać z nami – uśmiecha się życzliwie w moją stronę, a po chwili z jej ust słychać przekleństwo i krzyk.

- Zapiekanka!

Uśmiecham się pod nosem. Praktycznie mnie nie zna, a jest dla mnie taka dobra. Nie ważne co było między nami wcześniej, ważne jest to, co teraz. Mieszkanie tutaj nie byłoby złym pomysłem ale nie chcę się im narzucać, tym bardziej jeśli zauważyłam, że mężczyźni mieszkający z Audrey mnie nie tolerują. I pozostaje też kwestia cioci. Musiałabym jej powiedzieć, że zerwaliśmy, a ta perspektywa już nie wygląda tak kolorowo. Nie wiem co robić.

- Nie chcę się wam narzucać – wypowiadam ostrożnie.

- Przestań. Tych dwoje nie będzie mieć nic przeciwko. Tata jest bardzo wyrozumiały. On tylko sprawia wrażenie takiego trochę gbura ale jest sympatyczny. Często gotujemy razem – wypowiadając ostatnie słowa zaczyna się śmiać. – Lydia, głowa do góry wszystko się ułoży.

Chciałabym, żeby to była prawda.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro