Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dobrze, że było w miarę ciemno. Gdyby było jaśniej na pewno zobaczyłby jaka jestem czerwona. Mimo, że doszło już między nami do pocałunku, który sam zainicjował, nie zrobił wtedy na mnie żadnego wrażenia. Ale teraz... jego ciepłe delikatne wargi na moim policzku. Boże czemu ja o tym myślę? Powinnam się uspokoić, a zachowuję się gorzej jak nastolatka. Lekko spoglądam na niego. Widzę z jakim skupieniem prowadzi samochód. Dalej nie odpowiedział mi na pytanie za co mi podziękował, a mnie to tak cholernie nurtuje. Jedziemy w ciszy, a on całkowicie mnie ignoruje, nawet nie rozmawiamy o tym co stało się w barze.

Stosunkowo szybko dojechaliśmy do domu. W drodze postanowiłam, że również będę go ignorować, a co? Podły ignorant. Niech sam zacznie rozmowę. Szybko wchodzimy do domu, gdzie czeka na nas jego ciocia z kolacją. Z jej miny wnioskuję, że nie jest zadowolona z czekania na nas. Od razu zaczyna wypytywanie, gdzie byliśmy. Co za ciekawska kobieta. Powstrzymuję się od przewracania oczami. Sama nie wiem co jej powiedzieć. Na ratunek spieszy Ivan mówiąc, że byliśmy na randce. No tak, przecież jesteśmy parą. Gdy o tym myślę, moje serce przyspiesza. Nie powinno tak być, nie mogę się w nim zakochać. Odkąd się poznaliśmy zawsze uprzykrzał mi życie, więc dlaczego dopiero teraz... Zaczynam wariować, za dużo myślę. Powinnam skupić się tylko i wyłącznie na zadaniu. Nic nie powinno mnie rozpraszać, a szczególnie taki ktoś jak Ivan.

Nakładam jedzenie na talerz. Widzę, jak ciocia podejrzanie na nas patrzy. Jeszcze brakuje, żeby ona zaczęła się czegoś domyślać. Jej siostrzeniec jest gangsterem, pomaga mi znaleźć moje rodzeństwo i pełni rolę mojego ochroniarza na rozkaz rosyjskiego mafiosy. Już widzę, jak się tego domyśla. Jestem głupia.

- Czemu nie odzywacie się do siebie? Czyżby kłótnia? – pyta podejrzliwie.

- Po prostu Lydia nie znosi przegrywać. Byliśmy w kinie i oglądaliśmy film, który ja wybrałem – kłamca, kłamca, kłamca. Podniósł mi ciśnienie tymi słowami.

- Ohh to ty nie potrafisz iść na ustępstwa – odpowiadam zgryźliwie, ciągnąc jego grę.

- Kochanie jesteś słodka, gdy się złościsz – mówi cmokając do mnie. Co za podły dupek.

- Jesteście uroczy. Od razu widać, że do siebie pasujecie i tworzycie świetną parę – świergocze ciocia, zachwycając się naszym niby związkiem. Posyłam jej uśmiech i zaczynamy w spokoju konsumować jedzenie.

Po skończonej kolacji kieruję się do pokoju, a następnie do łazienki, szybko wykonuję czynności i idę do pokoju. Dzisiejszy dzień był męczący, kładę się do łóżka. Nie obchodzi mnie co robi Ivan. Mam dość jego złośliwości. Jak na zawołanie wchodzi do pokoju i siada na łóżku. Patrzy na mnie i mówi, że musimy porozmawiać i ustalić dalszy plan działania. Kiwam głową na znak zgody. W tym akurat się z nim zgodzę. Na pewno musze wrócić do tego baru i porozmawiać z tą Audrey.

Wspólnie zgadzamy się z tym, że dzieją się tam dziwne rzeczy i trzeba to sprawdzić. Może to jest kluczem do zagadki. Wiemy, że kobieta z baru coś ukrywa, jak i reszta. Wyglądało to tak, jakby ona wszystkim tam rządziła. Ivan mówi, że nie wyglądała jak typowa gangsterka. Ja się na tym nie znam, nie moja branża. Osobiście jednak uważam, że było w niej coś niepokojącego. Nie potrafię opisać co dokładnie, ale cały czas miałam wrażenie jakby o wszystkim wiedziała, znała każdy nasz krok. Mój denerwujący ochroniarz twierdzi, że to niemożliwe. Mówi także o lojalności swoich tutejszych przyjaciół, od których wie o pewnych rzeczach. Jestem przekonana, że nie mówi mi wszystkiego. Czuję jakby każdy dookoła mnie miał jakieś tajemnice. To irytujące, bo nie wiem czego mogę się spodziewać. Może ktoś znowu wyskoczy mi z jakąś bombą w stylu masz rodzeństwo.

Mówię do Ivana aby zgasił światło. Oczywiście zignorował moje słowa i zostawił włączone, a sam poszedł do łazienki. Może boi się potworów spod łóżka? To byłoby zabawne. Nie wyobrażam go sobie w takiej sytuacji. Muszę zacząć myśleć o innych rzeczach niż on. To jest takie trudne. Raz jest normalny i da się z nim porozmawiać, a w następnej chwili coś mu odwala i zaczyna mnie obrażać. Ivan jest dziwny.

Przewracam się na drugi bok i zamykam oczy, próbując zasnąć. Akurat w tym samym momencie wchodzi Morozow. Udaję, że śpię. Nie chcę mieć z nim znowu zatargu. Czuję, jak układa się za mną i leży przez chwilę nieruchomo. Po chwili przysuwa się do mnie i obejmuje. Moje serce zaczyna bić jak oszalałe. Czuję się niezręcznie. Gdy przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie i kładzie głowę w zagłębieniu mojej szyi już wiem, że nie zasnę. Próbuję uspokoić oddech ale z marnym skutkiem. Jeszcze się domyśli, że nie śpię. Powoli zaczynam panikować.

- Dzisiaj podziękowałem ci za to, że mnie zatrzymałaś. Twoja obecność tam... gdyby nie ty, nie wiem jak by się skończyła ta sytuacja. Pewnie rozwaliłbym mu twarz, wtedy nic byśmy nie mogli zdziałać, a tak jest jeszcze szansa. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, przynajmniej trochę – kończy swój monolog i na zwieńczenie swoich słów całuje mnie w odkryte ramię.

Boże co tu się właśnie stało? Tysiące myśli płynących w mojej głowie doszczętnie zrujnowało moje nadzieje na jakikolwiek sen. Zostało mi tylko leżeć w jego ramionach, patrzeć w ciemność i próbować nie zwariować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro