Rozdział 38

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 – Stephanie! – krzyczę, aż zdziera mi się gardło. Mam gdzieś, że zwracam na siebie uwagę innych, a co najważniejsze moich przyjaciół. Teraz mnie to nie obchodzi, a jeśli będzie potrzeba, będę krzyczeć jeszcze głośniej.

Po raz pierwszy w życiu mam ochotę rzucić się na Steph i wyrwać jej wszystkie włosy z głowy. Chcę na nią krzyczeć i pokazać jak mocno mnie zraniła. Jak bardzo mnie zniszczyła. Nienawidzę jej. Nienawidzę dziewczyny, która przez wiele miesięcy była moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze mnie wspierała, była przy mnie, znała moje sekrety i pomagał podjąć odpowiednie decyzje. A teraz ta dziewczyna stała się dla mnie martwa.

Kątem oka dostrzegam, jak Milo podnosi się z miejsca, by zapytać co się stało, ale ja w tym czasie jestem już w połowie drogi do blondynki, która beztrosko tańczy z Seanem.

Łapię ją za ramię i zanim się rozmyślę, uderzam ją w policzek.

– Co ty... – Robi wielkie oczy, widząc jaka wściekła jestem. – Dlaczego to zrobiłaś? – syczy przez zaciśnięte zęby.

Patrzę na Seana, który chyba domyślił się, że widziałam wiadomości, bo posyła w moim kierunku smutne, współczujące spojrzenie. Tym razem to nie jego chcę zwyzywać. Teraz to Stephanie jest tą gorszą.

– Jak mogłaś – szepczę, ledwo powstrzymując łzy.

Ledwo zauważam, jak Bughuul przepycha się przez tłum i staje między nami, by nas rozdzielić.

– Ally, o co chodzi? – Łapie mnie za ramiona, zszokowany moją postawą.

On nie wie. On o niczym nie wie i nie chcę, by wiedział.

– To nic! – mówi szybko Steph, uśmiechając się delikatnie. – Powiedziałam coś głupiego i Ally się zdenerwowała. Chyba musimy to wyjaśnić.

Zanim mój mąż zacznie pytać o szczegóły, blondynka łapie mnie za nadgarstek i wyprowadza z sali. Wielkimi drzwiami wychodzimy na zewnątrz, a we mnie od razu uderza świeże powietrze, które otrzeźwia mój umysł.

Może nie powinnam była jej uderzyć na oczach wszystkich. Powinnam była zrobić to teraz, gdy nikt nie patrzy.

– Nie chcę słuchać żadnych wyjaśnień! – krzyczę, a do moich ust dostają się słone łzy. A miałam nie płakać...

– Przeglądałaś mój telefon – mówi głośno.

– A ty nadal sypiasz z moim bratem! – Zaciskam dłonie w pięści, starając się trzymać je na dole. – Utrzymujesz z nim kontakt i nawet mi o tym nie wspomniałaś.

– Wiem, ale pozwól mi wytłumaczyć. – Ona również płacze, ale wcale nie jest mi jej żal.

Te wszystkie wiadomości. Czułe słówka. Terminy spotkań. Ona spotykała się z Alexem, gdy ja zostawiłam swoją rodzinę i zamieszkałam z nią pod jednym dachem. Szkoda, że nie wpadła na pomysł, by go tutaj zaprosić.

– Nie chcę niczego słyszeć – warczę. – Nieważne co powiesz, nie wybaczę ci tego. – Odwracam się na pięcie i odchodzę.

– Ally, ja go kocham. On nie wie, że mieszkam w Piekle. Że ty tutaj jesteś.

Prycham, bo nie mogę uwierzyć, że ona serio tłumaczy mi się w taki sposób. Kocha go, ale okłamuje na każdym kroku i zataja, że jego siostra, która zniknęła rok temu tak naprawdę jest jej przyjaciółką i mieszka z nią pod jednym dachem. To jakiś absurd.

– Jesteś gorsza od Seana.

– On wiedział – mówi cicho. – Był przykrywką. Zgodził się na to.

– Dość! – Zasłaniam dłońmi uszy. – Nie chcę tego słuchać. Żadne wytłumaczenia nie sprawią, że ci wybaczę. – Patrzę na nią pełnym grozy spojrzeniem.

Blondynka kuli się w sobie, jednocześnie cofając krok do tyłu. Nim wybiegający z małego pałacyku Bughuul pyta, co się tutaj stało, odwracam się na pięcie i uciekam.

***

Jeszcze nigdy nie czułam się tak zdradzona jak dzisiaj. Wszystkie kłamstwa Rachel, Megan i Cassie razem wzięte to nic w porównaniu z tym, co zrobiła mi Stephanie. Moja najbliższa przyjaciółka, osoba, której mogłam wszystko powiedzieć. Czy to ja byłam taka głupia, że jej zaufałam, czy to ona wykorzystała mnie, a ja i tak nie mogłabym nic z tym zrobić? Jestem ciekawa, ile trwał ich niby związek. W końcu dziewczyna przespała się z Alexem, gdy mieszkałam jeszcze z rodzicami. A później słuch o parze ćwierkających gołąbków zaginął i więcej nie słyszałam, że między nimi znowu do czegoś doszło. Zresztą, brat w końcu puściłby parę z ust i wygadałby mi się, że sypia z moją przyjaciółką. Te wnioski utwierdzają mnie w przekonaniu, że obydwoje spiknęli się po mojej przeprowadzce, a nawet ślubie. Blondynka widziała, jak moja rodzina radzi sobie z moim odejściem. Była z nimi. Słuchała, co mówią na mój temat. Widziała, jak być może płaczą i próbują mnie szukać, bo nie uwierzyli w słowa na nagraniu.

– Wszystko w porządku? – Szofer spogląda na mnie w tylnym lusterku, gdy ocieram łzy wierzchem dłoni.

Musiałam po kogoś zadzwonić, by po mnie przyjechał, bo siedzenie w jednym aucie z Bughuulem byłoby dla mnie nie do wytrzymania. Na pewno zacząłby zadawać niewygodne pytania, a ja w końcu puściłabym parę z ust. Wściekłby się. Jestem tego pewna. Tylko pytanie brzmi na kogo bardziej. Mojego brata czy Stephanie?

– Tak. – Wymuszam u siebie najsłodszy uśmiech, a gdy tylko parkujemy przed domem, wychodzę z limuzyny i biegiem ruszam do środka.

W pokoju ściągam z siebie sukienkę, rzucam ją na oparcie krzesła i ubieram się w piżamę. Przed pójściem spać sprawdzam jeszcze telefon, ale moim oczom ukazuje się tylko kilka wiadomości od Bughuula, które ignoruję. Pewnie już tutaj jedzie, ale może w tym czasie uda mi się zasnąć i nie będę musiała odpowiadać na pytania.

***

– A teraz mów, o co chodziło ze Stephanie. – Zamyka drzwi od naszej sypialni. – Przez cały czas płakała i mówiła, że to jej wina i że nigdy jej nie wybaczysz.

– Mówiłam ci, że się pokłóciłyśmy – odpowiadam wymijająco, podnosząc się do pozycji siedzącej

– To wyglądało poważnie – stwierdza.

Nie mogę z nim o tym gadać. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Ale kłamanie też nie wyjdzie mi na dobre, bo wiem, że długo nie wytrzymam i puszczę parę z ust, a wtedy wszyscy będą mieli przechlapane. Ja, Stephanie i Alex. Nie pozwolę, by mój brat oberwał, bo wplątał się ze Stephanie w niby związek.

– Zostaw to nam – mówię przekonująco. – Wiesz, jak to jest z dziewczynami. Raz się kłócimy, a zaraz siedzimy w jednym pokoju i przeglądamy nową kolekcję ciuchów. – Podchodzę do demona i opieram dłonie na jego klatce piersiowej. – Wyluzuj.

– Jesteś pewna? – Łapie mnie za podbródek i unosi moją głowę, bym na niego spojrzała. – Nie okłamujcie mnie.

– Przecież ja nigdy nie kłamię.

Demon odsuwa się ode mnie, po czym zdejmuje marynarkę i odwiesza ją do garderoby. Ja w tym czasie ponownie kładę się do łóżka, bo mój mąż wrócił do domu akurat wtedy, gdy ja już przysypiałam. Niestety zauważył, że na chwilę otwieram oczy i od razu zaczął pytać co się stało. Naprawdę nie chcę go okłamywać, ale co innego mogę w tej sytuacji zrobić? Jakie pozostaje mi rozwiązanie, by każdy był szczęśliwy?

– Wszyscy wrócili do domu? – pytam, odwracając głowę w stronę demona, który położył się obok mnie.

– Peter i Dylan zostali, a reszta chyba wróciła – odpowiada. – Może powinnaś iść pogadać ze Steph. Ona to naprawdę przeżywa.

Ja też. A jednak nie zamierzam z nią rozmawiać. Nie potrafię spojrzeć jej w oczy i powiedzieć, że wszystko w porządku, a to, że okłamała wszystkich swoich bliskich to już szczegół.

– Chcę iść spać. – Odwracam się do niego plecami i przykrywam kołdrą aż po sam nos. Czuję, jak demon przekłada rękę przez mój bok i się do mnie przytula.

Po chwili szepcze pod nosem „dobranoc" i obydwoje zasypiamy otuleni troskami. A przecież ten wieczór miał być inny. Miałam dobrze się bawić, a tymczasem najprawdopodobniej stracę najlepszą przyjaciółkę.

Rano budzą mnie promienie słońca przebijające się przez zasłony. Chociaż słowo „budzą" nie jest do końca poprawne, bo w przeciwieństwie do Bughuula, ja przespałam tylko dwie, może trzy godziny. Moją głowę zajęły myśli i nie potrafiłam się ich pozbyć. Cały czas wyobrażałam sobie, jak na śniadaniu spotkam się z blondynką i żadna z nas nie będzie wiedziała co powiedzieć. Albo gorzej. Ona będzie próbować ze mną rozmawiać, a ja zrobię wszystko, by trzymać się od niej jak najdalej.

Może, gdybym nadal mieszkała z rodzicami nie byłabym na nią taka zła. Ale ja odeszłam, a ona mnie oszukała, bo utrzymywała z moją rodziną kontakt.

– Jeszcze chwilę. – Bughuul łapie mnie za talię i przyciąga do siebie, gdy ja próbowałam wstać z łóżka.

– Jest – wyciągam rękę i sprawdzam godzinę na telefonie – ósma.

– No widzisz. To znaczy, że mamy dobre trzy godziny, żeby sobie jeszcze pospać – mruczy pod nosem.

– To sobie śpij. – Uwalniam się z jego uścisku. – Ja chcę się dzisiaj pouczyć.

Kłamstwo. Tak naprawdę nie mogę już leżeć i nic nie robić. Muszę zająć czymś myśli.

Przez następne dwadzieścia minut ogarniam się, po czym na miękkich nogach schodzę na śniadanie. Jest po ósmej, więc pewnie większości domowników jeszcze nie będzie. Stephanie też należy do osób, które wylegują się w łóżku do dwunastej. Mam nadzieję, że tym razem też tak będzie.

Miałam rację. W jadalni napotykam tylko Emmę, która z podciągniętymi kolanami do podbródka, skupia całą uwagę na telefonie i co jakiś czas gryzie kanapkę. Dopiero, gdy odsuwam krzesło, unosi wzrok znad komórki i zaczyna mi się przyglądać.

Czyżby wiedziała, dlaczego wczoraj uciekłam i pojechałam limuzyną, zamiast poczekać na resztę? Mam nadzieję, że nie.

– Pewnie nie chcesz o tym gadać – zaczyna, po czym ciężko wzdycha.

Czyli wie? Wie o Stephanie i Alexie? W końcu to ona kiedyś mi powiedziała, że ze sobą sypiają. Może tym razem Steph również powierzyła jej sekret.

– Słuchaj...

– Ona nie jest taka jak myślisz – mówi powoli, uważając na każde słowo. – Ona po prostu próbuje coś udowodnić.

– Emma, nie obchodzi mnie to. Wmówiła wszystkim, że jest z Seanem, by odciągnąć nas od prawdy. Oszukała mnie.

– Powinnaś na spokojnie z nią pogadać. Spojrzysz na sprawę trochę inaczej. Stephanie nie chciała byś poczuła się oszukana, ona nie wiedziała jak ci powiedzieć. To prawda, że zachowała się nie w porządku...

– Ile to trwa?

– Ally, nic ci nie powiem. To ona musi to zrobić. – Dojada kanapkę, po czym podnosi się z miejsca. – Proszę, zaufaj mi i daj się jej wytłumaczyć. – Unosi wzrok, dając mi do zrozumienia, że mam się odwrócić. Choć dobrze wiem, kto za mną stoi i tak odwracam głowę.

Blondynka niepewnie wchodzi do jadali i odsuwa krzesło znajdujące się obok mnie.

Może Emma ma rację. Może powinnam z nią pogadać. Ale nie potrafię. Gdy tylko na nią patrzę, widzę jedno wielkie kłamstwo.

– Ally, daj mi dziesięć minut.

– Nie! – podnoszę ton głosu, energicznie wstając. – Miałaś na to całe tygodnie, a może i nawet miesiące. Teraz nie chcę niczego słuchać.

– Gdybyś dała mi się wytłumaczyć, na pewno spojrzałabyś na to z innej strony – dalej próbuje mnie ubłagać.

Zaciskam dłonie w pięści, zastanawiając się co teraz zrobić. Nie chcę słuchać jej marnych historyjek, ale z drugiej strony jeśli każę jej teraz spadać, to przez resztę wieczności będziemy się unikać, co nie będzie należało do najłatwiejszych zadań, skoro mieszkamy w jednym domu.

– Masz dziesięć minut, ale nie myśl, że cokolwiek sprawi, że teraz ci wybaczę. Za dużo już tych kłamstw, Stephanie. – Kręcę głową.

W oczach blondynki pojawiają się małe płomyki sugerujące, że cieszy się, iż dałam jej szansę. Po chwili ruszamy do salonu, który jest pusty. Gdy ona zbiera się do opowiedzenia mi wszystkiego, ja walczę z chęcią ucieczki. Niestety Steph jest szybsza, bo po chwili zaczyna mówić.

– Byłam z Seanem przez jakiś czas, ale domyślałam się, że mnie zdradza – zaczyna, zaciskając dłonie na kolanach. – Był... moim pierwszym chłopakiem, takim na serio. Gdy on udawał, że mnie kocha, ja w tym czasie miałam problemy... – Chcę jej przerwać i powiedzieć, że wiem o Molochu i o tym, co jej zrobił, ale w ostatniej chwili się powstrzymuję. – Poznałam ciebie i Alexa. Twój brat mi się spodobał, a ja chciałam coś sobie udowodnić, więc się z nim przespałam. To był tylko jeden raz, ponieważ wiedziałam, że będziesz wściekła, no i w sumie byłaś...

– Stephanie, jak to się stało, że utrzymujesz z nim kontakt?

– Właśnie do tego zmierzam – wzdycha. – Później zerwałam z Seanem, gdy zdradził mnie na plaży. Kiedy się do nas wprowadziłaś, myślałam, że więcej nie spotkam Alexa. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że coś do niego czuję, ale podświadomość mówiła mi, że jeśli dłużej będę go widywać, to mogę się zakochać. Zawsze byłam zakochana tylko w Seanie. Znał moje tajemnice, bo tak bardzo mu ufałam... Kilka miesięcy temu poszłam do Nowego Jorku. Alex musiał wrócić do domu na święta, bo spotkałam go w galerii. Poznał mnie, ale widać było, że to nie ten sam chłopak. Od razu przypomniał sobie, że się przyjaźniłyśmy, więc pytał, czy utrzymuję z tobą kontakt i czy faktycznie zniknęłaś, bo chciałaś...

– A ty mu powiedziałaś, że nic nie wiesz? – Mam ochotę prychnąć, ale co ona miała innego zrobić? Nie mogła powiedzieć prawdy.

Stephanie kiwa twierdząco głową.

– Tak czy inaczej, zaprosił mnie do siebie. Nawet się wtedy nie całowaliśmy, po prostu rozmawialiśmy. Opowiadał o studiach, kumplach, futbolu i o byłych dziewczynach, które były pomyłką. Zaczęłam się z nim spotykać coraz częściej, czasami w Nowym Jorku, czasami przychodziłam do jego akademika. Wtedy też Sean chciał zacząć od nowa, ale ja się nie zgodziłam. Jednak musiałam coś wymyślić, bo zaczęłabyś coś podejrzewać, więc razem z Seanem wymyśliliśmy, że zostanie moim chłopakiem, ale jako przykrywka. Dzięki temu wychodziłam z domu, kiedy tylko chciałam, bo myśleliście, że jestem z nim.

W uszach mi szumi, i mam wrażenie, że jeszcze kilka sekund, a tego nie wytrzymam. Stephanie to wszystko udawała, ponieważ nie chciała, bym wiedziała, że spotyka się z moim bratem. Oszukała mnie po raz kolejny. Ledwo czuję, jak po moich policzkach zaczynają cieknąć słone łzy.

– Ally, on mnie rozumie. Sean był pomyłką, ale byłam przy nim, bo wiele o mnie wiedział. Był moim pierwszym chłopakiem i wydawało mi się, że to związek na wieczność, choć ciągle z tyłu głowy coś mi mówiło, że on mnie zaraz rzuci i że już teraz mnie zdradza. Nie mogłam sobie tego wybaczyć, że ktoś komu tak mocno zaufałam – wypuszcza kilka łez – ma mnie gdzieś.

Może to zabrzmi dziwnie, ale ją rozumiem. Może, gdyby wiedziała, że ja o wszystkim wiem, nazywałaby rzeczy po imieniu. Powiedziałaby, że Sean wiedział, że została wykorzystana, a mimo tego, że się dla niego przełamała, rzucił ją. A ona poszła z Alexem do łóżka, bo nienawidziła się za to, że jej chłopak okazał się świnią.

– Nie wiem, co powiedzieć. – Przecieram twarz dłońmi, jednocześnie wzdychając. – Czy Alex powiedział, że cię kocha?

– Nie. – Kręci głową. – Wszystko źle zrozumiałaś. Nie sypiam z nim, tylko się umawiamy. Zrobiłam to z nim tylko raz. Teraz nie potrafię się już przełamać... To znaczy, ja po prostu...

– W porządku – mówię szybko, by nie musiała się z tego tłumaczyć. – Jak moi rodzicie, no wiesz...

– Jak znieśli to, że zniknęłaś? – Kiwam głową. – Nie wiem do końca, ale na pewno szybko się z tym nie pogodzili. Alex mówił, że zaraz dzwonili na policję, by zgłosić zaginięcie, ale... – Zaciska usta w wąska kreskę.

– Ale co? – Unoszę jedną brew, czując, że coś jest nie tak.

– Powiedział, że nic ci nie jest i że szukanie cię nie ma sensu. Myślę, że on domyśla się, co się mogło stać.

I nagle wszystko do mnie wraca. Alex widział nagrania. I choć nie tak łatwo w tym przypadku jest połączyć kropki, tak myślę, że to mogło go do czegoś naprowadzić.

– Nic mu nie mówiłaś, prawda?

– Oczywiście, że nie – podnosi ton głosu. – Ally, nie chcę myśleć, jakby zareagował. Nawet jeśli się domyśla, to i tak sam nie pozna prawdy.

– Może powinnam się z nim spotkać? Z nimi wszystkimi? Może powinnam wytłumaczyć rodzicom, że...

– Nie możesz – przerywa mi. – Nigdy nie dałam mu karty, więc kontaktuję się z nim tylko wtedy, gdy jestem w Nowym Jorku. Jeśli chcesz, mogę przestać tam chodzić. To będzie najlepsze dla nas wszystkich.

Siadam na kanapie i zwieszam głowę. Nieważne co zrobię, będzie źle. Jeśli Stephanie dalej będzie widywać się z Alexem, w końcu się wygada, a jeśli przestanie, będzie nieszczęśliwa.

– Nie mogę ci niczego zabronić. Bo nawet jeśli to zrobię, to i tak któraś ze stron będzie cierpieć. Jeżeli coś do niego czujesz, to... – te słowa ledwo przechodzą mi przez gardło – bądź z nim, ale nikt nie może o tym wiedzieć i przede wszystkim, kiedyś chcę się z tobą tam zabrać.

***

Tydzień mija mi bardzo szybko. Ledwo się obejrzałam, a wszystkie bale minęły, a ja musiałam wrócić do szkoły, do szarej rzeczywistości. Byłam tylko na dwóch balach, choć na początku miałam zamiar bawić się na wszystkich. Niestety ciężko mi było skupić się na czymś innym niż na ostatniej sytuacji. Bughuulowi powiedziałam, że się pogodziłyśmy. Nie zdążył więcej tematu, a ja byłam z tego powodu bardzo zadowolona. Tak właściwie nikt nie pytał o co poszło.

Teraz muszę się skupić na nadchodzących egzaminach. Na szczęście w tym semestrze robiłam sobie dokładne notatki i już nie będę musiała nikogo prosić o pomoc.

Kończy się lekcja, więc wszyscy ruszamy w stronę szafek szkolnych, bo zostawić podręczniki. Stephanie dzisiaj nie ma. Wspominała coś rano, że zaspała i już nie zdąży się wyszykować na pierwszą lekcję, ale ja dobrze wiem, że tu wcale o to nie chodziło. Albo teraz będzie mnie unikać, albo znowu wyruszyła do mojego dawnego domu. Jeżeli faktycznie jest w Nowym Jorku, to mam nadzieję, że wie co robi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro