Wywiad z Nessa_125 przeprowadził FFlynn

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

D - dziennikarz FFlynn
N - Nessa_125

D: Dziękuję, że zgodziłaś się na wywiad. Moje pierwsze pytanie to, skąd się wzięła Twoja nazwa?

N: Ojej, żeby to ja pamiętała. Jako Nessa tworzę już dobrą dekadę, jeśli nie więcej. Pamiętam, że w szkole wypadał jakiś konkurs literacki i zamiast podpisu, musiał pojawić się pseudonim. Jakoś wtedy wybrałam Ness i tak mi już zostało. Teraz jest to dla mnie tak naturalne, że na nic bym nie zmieniła. :)

D: Być może, gdyby nie ten konkurs literacki to pewnie byś nie wymyśliła tego pseudonimu. A w jaki sposób natrafiłaś na Wattpada?

N: Kto wie? :D Jeśli chodzi o Wattpada… Można powiedzieć, że moje pierwsze spotkanie z tą platformą pozostawiało wiele do życzenia. Wychowałam się na blogach, dalej poruszam się przede wszystkim tam, a tu brakowało mi właściwie wszystkiego – ze zwykłymi opcjami formatowania tekstu na czele. Ale potem znalazłam jedno z moich opowiadań na cudzym koncie, z bezczelnymi wzmiankami o tym, ile to czasu ktoś poświęcił na pisanie… No chyba notek pod rozdziałami. ;P Nie powiem, zdenerwowałam się, ale założyłam konto, by móc w ogóle działać Support na szczęście zadziałał szybko, a ja mimo zniechęcenia do Wattpada po kilku miesiącach wahania zdecydowałam się zacząć publikować równolegle też tu. Jak do tego wszystkiego kilka osóbek, które cichaczem śledziły moje blogi, podziękowało za ten ruch, już tak naprawdę nie miałam wyboru. Zostałam. Po czasie absolutnie nie żałuję.

D: No to można stwierdzić, że początkowo nie było zbyt kolorowo. Też bym się zdenerwował, gdyby moje opowiadanie, czy inna twórczość pojawiła sie na cudzym koncie z takimi wzmiankami, o których wspomniałaś. Cieszy mnie to, że zostałaś i że masz osóbki, które Cię tu śledzą i wspierają. Zauważyłem na twoim profilu bardzo dużo różnych dzieł, wiem że będzie ciężko opisać każdą, jednak czy zdołałabyś tak w skrócie powiedzieć, o czym konkretnie one są?

N: O, tak. Wierzę, że każdy by się zdenerwował. Ale wychodzę też z założenia, że nie ma tego złego… W tym przypadku zdecydowanie się sprawdziło. Wciąż rosnące grono osóbek, które jakimś cudem wciąż są tu ze mną, mówi samo za siebie.

Jeśli chodzi o moje prace… Heh, „krótko” i „ja” niekoniecznie się lubimy, ale spróbuję. :D Najprościej mogłabym podzielić całość na twory autorskie, fanfiction i tłumaczenia komiksów (takie małe hobby, w które wsiąkłam kilka lat temu, wraz z poznaniem fandomu Undertale”. Kocham wampiry, mrok i wszystko, co nadnaturalne, więc w swoich opowiadaniach zwykle poruszam się właśnie w tych klimatach. Mam więc dwie skończone serie oparte na „Zmierzchu”, jedną w trakcie (moje kochane „Lost in the Time”, które tworzę równo 10 lat, a ten tasiemiec w zasadzie jest już bardziej mój niż cokolwiek…), zaś z historii autorskich – „Forever you said”, czyli trylogię o wampirach i demonach, której zresztą tyczyła się historia z plagiatem, „Light in the Darkness” z upadłymi aniołami w tle, „Into the Dark”, gdzie wraz z Lexi wkroczyłam w świat nieśmiertelnych istot i japońskich podań, no i krótsze „Dead Silence” o ludziach obdarzonych wyjątkowymi zdolnościami. Dodatkowo udało mi się skończyć króciutki horrorek „Her Final Destination” oraz moje pierwsze i jak na razie jedyne podejście do horroru psychologicznego: „Blank Dream”. To ostatnie to moje osobiste katharsis, którego potrzebowałam w trudnym dla mnie okresie. Po drodze znaleźć jeszcze sporo drabbli na różne eventy i one shotów, w większości pisanych na konkursy. :)

D: Wampiry, mrok i wszystko co nadnaturalne, myślę że na pewno podoba się to czytelnikom i każdy, kto czyta Twoje dzieła jest zainteresowany. Przyznam się, ja w takich klimatach, zwłaszcza horrorowych się nie obracam, ale kto wie, co przyniesie czas... A co do twojej twórczości, to z której książki jesteś najbardziej dumna?

N: Każdy ma gatunek, w którym czuje się najlepiej. Osobiście lubię eksperymentować, ale przy pisaniu jednak najlepiej czuję się właśnie w mroku… Co nie przeszkadza mi sięgnąć po lekki romans, komedię albo kryminał, chociaż sama musiałabym się natrudzić, by coś podobnego napisać. :D

Z czego jestem najbardziej dumna… Hm, powiedziałabym, że ze wszystkiego po trochu, ale… Z „Blank Dream”, bo udało mi się je skończyć. Z „Forever you said”, które z czystym sumieniem mogę nazwać moim ulubionym i pierworodnym, bo choć premiery doczekało się w 2016, planowałam je jako dzieciak w gimnazjum. I z „Lost in the Time”, które w październiku doczekało się dziesięciolecia, a ja dziewiąty tom pisze z radością równej tej, z jaką powstawał pierwszy.

D: Rozumiem. Lost in the Time musi być naprawde dłuugą książką, skoro już piszesz dziewiąty tom. A piszesz systematycznie?

N: Trochę się rozrosło, przyznaję. Ale pomijając że dwie dłuższe przerwy, mam w zwyczaju pisać codziennie. ;)

D: Aha, no pewnie po codziennym pisaniu sam miałbym dwie, albo nawet i trzy dłuższe przerwy. W końcu każdy zasługuje na odpoczynek. A czy dajesz swoje dzieła do przeczytania rodzinie i znajomym?

N: W większości przerwy wynikają raczej z codziennych problemów, które zdarzają się każdemu. Nie miałam sytuacji, bym potrzebowała odpoczynku od pisania przez zmęczenie tym, co robię, bo tworzenie samo w sobie jest takim restartem. :D Jeśli chodzi o teksty, wychodzi ich ode mnie za dużo i za szybko. Osoby zainteresowane wiedzą, gdzie mają szukać. Ot tyle. Zaufane osóbki co najwyżej „pomęczę” rozmowami z serii: „Ej, bo mam pomysł…” albo jakimś istotniejszym dla mnie fragmentem. ;)

D: Rozumiem, czyli jak są zainteresowani to przeczytają. A z tym "męczeniem" to też tak wiesz... Od czasu do czasu jest spoko, ale jakby doszło do nadmiernego męczenia to wtedy nie byłoby zbyt fajnie. Miewasz braki weny? Jak sobie radzisz w takich sytuacjach?

N: Oczywiście, że wszystko z rozsądkiem! :D Jeśli chodzi o wenę, dla mnie osobiście to pojęcie-mit (albo przynajmniej nadużywana wymówka). Jasne, że są dni, kiedy słowa lepiej i bardziej naturalnie się składają, ale bądźmy szczerzy – pisanie to przede wszystkim nawyk, który należy wyrobić i pielęgnować. I wciąż, nie mówię tu o pisaniu na siłę. Ale mając zaplanowany główny zarys historii, czekając na konkretne sceny i wiedząc, czego tak naprawdę chcę od opowiadania, nigdy nie miałam sytuacji, w której czekałabym na jakieś mistyczne olśnienie. Naprawdę, od lat po prostu siadam i piszę, zwykle z muzyką w tle. Niczego więcej mi nie potrzeba. Ba, w latach szkolnych spory procent tego, co opublikowałam, tworzyłam na telefonie w notatniku. Do tej pory jestem w stanie swobodnie skupić się i tworzyć w każdych warunkach.

D: Czyli tak naprawde nic Ci nie stoi na przeszkodzie w pisaniu. Nie ukrywam, że to mi się podoba. Na Wattpadzie tylko piszesz, czy również czytasz?

N: Czytam, oczywiście. Obserwuję kilku autorów i prac, które mnie interesują. Co prawda bardziej udzielam się na bloggerze, ale i tutaj mam kilka perełek, które z przyjemnością śledzę. :D

D: To super! Warto śledzić tych, którzy Cie na serio interesują. Powiedz mi, bo to mnie też bardzo interesuje, spotkałaś się kiedykolwiek z hejtem?

N: O tak, zdecydowanie. Zresztą wierzę, że większość z nas (jeśli nie wszyscy!) zanim zaczęła pisać swoje historie, czerpała dużo radości właśnie z czytania. Nie wyobrażam sobie odejścia od tego.

Jeśli chodzi o hejt… Jasne, po takim czasie w internecie nie da się tego uniknąć. Aczkolwiek mam wrażenie, że ludzie mocno nadużywają tego terminu, często nie widząc różnicy między tym a najzwyklejszym w świecie krytyką. Oczywiście, wiele zależy od tonu wypowiedzi, ale wciąż – jak długo jako autor jestem w stanie wyciągnąć coś dla siebie albo mam mocne argumenty, by trwać przy swoim… to w czym problem? Przypominam sobie tylko jedno spotkanie z czystym hejtem, na dodatek od osoby, którą znałam i wiedziałam, że próbuje się mścić za to, że – w prywatnej rozmowie, po tym jak poprosiła mnie o opinię! – nie tylko chwaliłam, ale też śmiałam zasugerować, że coś w tekście mi zgrzyta i jasno wyjaśniłam, co mam na myśli. Od tego czasu pod moją historią zaczęły się pojawiać komentarze z anonima (jak dojrzale :D), których treść sprowadzała się do zwykłego lania wody – akcja be, postacie be, wszystko be, ale w sumie to bez żadnych przykładów, a komentarz można z równym sukcesem przekleić pod każdą historię. Sytuacja szybko się rozwiązała, a na mnie nie zrobiła większego wrażenia. Publikując zawsze staram się brać poprawkę na to, że coś może nie przypaść drugiej osobie do gustu, gdzieś popełnię błąd albo moje intencje nie będą na danym etapie jasne dla osoby, która nie zna moich planów. To naturalne. Ale jak długo z opinii drugiej strony jestem wyciągnąć naukę dla mnie, nie mam nic przeciwko. Jeśli ktoś faktycznie chciał pomóc, z pewnością się ucieszy. Jeśli nie i to jednak miał być hejt… To przykro, naprawdę. W końcu nic nie denerwuje bardziej niż sytuacje, w której ktoś reaguje na złośliwości uprzejmością, zamiast się załamywać. ;)

D: No cóż... To fakt, często ludzie tego nie rozróżniają, ja niestety osobiście spotykam się z hejtem coraz częściej i to nie koniecznie w mojej twórczości. Jest dokładnie tak, jak mówisz i naprawde, cieszy mnie to, że trwasz przy swoim i się nie poddajesz. Jesteś świadoma tego, że komuś może sie nie podobać, albo ktoś może wytknąć Ci błędy jakieś, bądź po prostu skrytykować i to jest piękne. Rozumiem, że komentarze są dla Ciebie ważne, ale czy gwiazdki i wyświetlenia również?

N: Niestety, od tego zjawiska pewnie nigdy nie uda nam się w pełni uwolnić. Pozostaje po prostu pamiętać o zdrowym rozsądku. Po prostu róbmy swoje i nie traćmy czasu na ludzi, którzy chcą nam zaszkodzić.

Jeśli chodzi o gwizdki i wyświetlenia… Nie będę ukrywać, zawsze bawiły mnie wpisy, w których ktoś dziękował za same odsłony. Z gwoli wyjaśnienia: oczywiście, że taki milion to już powód do dumy. Aczkolwiek same wyświetlenia nie są miarodajne, jeśli źle je zinterpretować. Zacznijmy od tego, że część nabijamy sobie sami w dość naturalny sposób – choćby chcąc wyświetlić komentarz i na niego odpowiedzieć. Zresztą jeśli miałabym tysiąc odsłon pod prologiem, ale już rozdziałem pierwszym raptem pięć, to chyba mogłabym założyć, że coś poszło nie tak. Również liczba rozdziałów wpływa na ostateczny wynik. Z gwiazdkami sprawa jest prostsza. Dla mnie to świetna sprawa, zwłaszcza że nie każdy lubi komentować. Na blogu czasami miewałam chwilę zwątpienia, czy czasami nie piszę w eter. Po czasie nauczyłam się, że cichych czytelników mam całkiem sporo i do tej pory nazywam ich moimi aniołami, aczkolwiek… gwiazdka na pewno jest bardziej „materialna”. To niczym takie „Hej, dobra robota”, więc jak najbardziej doceniam. O ile zasłużone, bo od akcji głos za głos trzymam się z daleka. ;)

D: Rozumiem, wiem jak działają wyświetlenia i tak jest nie tylko na Wattpadzie. Jest dokładnie tak, jak mówisz, że wyświetlasz, by sprawdzić komentarze lub odpowiedzi na nie i od razu jedno wyświetlenie sie nabije automatycznie, dlatego też gwiazdki są super opcją. Pisanie to umiejętność nabyta czy talent?

N: Moim zdaniem coś pomiędzy. Z naciskiem na nabytą umiejętność.

Zresztą zacznijmy od tego, czym tak naprawdę jest „talent do pisania”. Oczywiście, niektórym to i owo przyjdzie łatwiej – szybciej oddadzą to, co mają w głowie; zgrabniej poskładają słowa albo oddadzą emocje. Tak naprawdę zależy, bo i każdy z nas jest inny. Talentem jednej osoby okaże się bogata wyobraźnia, innej poziom opanowania technicznych kwestii albo empatia, dzięki której autorowi będzie łatwiej wczuć się w położenie swoich bohaterów. Tak czy inaczej, talent to wciąż tylko ułatwienie – i zda się na nic, jeśli nie będziemy nad nim pracować. Jeśli ktoś pragnie pisać i sprawia mu to przyjemność, będzie to robił niezależnie od wszystkiego. Ba! Czytałam wiele opowiadań, które stylistycznie czy językowo pozostawiały wiele do życzenia, ale pod względem pomysłów były naprawdę dobre. Przy odrobinie cierpliwości, ciężkiej pracy i ze wsparciem solidnej bety spokojnie można stworzyć małe perełki. ;)

D: Fakt, trzeba nad talentem pracować i dobrze mówisz, jeśli nie będzie sie nad nim pracować to zda się na nic. To teraz spytam, czego nienawidzą pisarze?

N: Heh, nie wiem czy wszyscy pisarze to podzielają, aaaaleee… osobiście nienawidzę (i zarazem kocham) kilku rzeczy. Tego, jak długo wyczekiwane sceny wydają się karykaturą ich pierwowzorów w głowie. Faktu, że kawa zdecydowanie zbyt szybko się kończy, zwłaszcza gdy przywykło się pisać nocą. Trzymania tekstu na dysku, jeśli akurat zdarzy mi się naskrobać coś na zapas. I momentów, w których nagle wpadam na pomysł, który chciałabym zrealizować teraz, zaraz, ale oczywiście musi zaczekać na swoją kolej.

D: No tak, to jest oczywiste. Czasem po prostu chcemy, żeby niektóre rzeczy były na już, a jednak muszą zaczekać na swoją kolej, to jest jak najbardziej zrozumiałe. Dla nocnych pisarzy to wiadomo, kawusia, ewentualnie jakieś ciastko musi być, ale jak się skończy... Oj, jedynie współczuć. Jakaś rada dla początkujących pisarzy?

N: Ciastko w nocy może nie, ale coś ciepłego do picia zawsze i wszędzie. Zwłaszcza teraz na zimę. :D

Jeśli chodzi o rady dla początkujących, ujmę to króciutko: czytać, pisać i jeszcze razy pisać. Po prostu. W temacie hejtu i krytyki już się wypowiadałam, więc nie będę się powtarzać. Od siebie mogę dodać, że dobry research to podstawa. Rozumiem różne rzeczy, zwłaszcza kiedy się zaczyna, ale naprawdę nie tak trudno znaleźć podstawy podstaw, choćby dotyczącą zapisu dialogów. To samo z ortografią, zwłaszcza że teraz większość programów do pisania i przeglądarek wyłapuje te najbardziej rażące błędy. Naprawdę, jeśli komuś początkującemu nie chciało się zadbać chociaż o to, nawet najkrótszy staż nie będzie usprawiedliwieniem. ;)

D: Czyli ujęte krótko i na temat. No, po tobie się raczej mogłem spodziewać takiej odpowiedzi. Czy chciałabyś w przyszłości wydać swoje dzieła w wersji papierowej?

N: Haha, uznaję to za komplement :D Jeśli chodzi o wydawkę… to zdecydowanie nie. Kiedyś o tym marzyłam, bo to chyba naturalna kolej rzeczy, kiedy stawia się pierwsze kroki w pisarskim świecie. Moje Forever zasadniczo było planowane z myślą o czymś więcej, póki nie dotarło do mnie, że tak naprawdę wcale nie zależy mi na papierowej książce. Bądźmy szczerzy, to już od dawna nie jest żaden wyczyn czy prestiż. Zresztą książka nie da mi tego, na czym najbardziej mi zależy: kontaktu z czytelnikami, wsparcia przy każdym rozdziale czy poczucia, że mogę zrobić dosłownie wszystko, nie zastanawiając się nad kaprysami wydawnictwa. Zdaję sobie zresztą sprawę, że moje teksty są zbyt obszerne, by ot tak wrzucić je na papier.

Nie potrzebuję tego. Obecnie mam wszystko, czego zawsze chciałam, jeśli chodzi o pisanie. O więcej nie śmiem prosić. :3

D: Ciekawe, jesteś chyba pierwszą osobą z którą przeprowadzam wywiad, której nie zależy na papierowej książce. I trochę racji w tym jest, ponieważ obecnie masz kontakt z czytelnikami, którzy Cie wspierają w dalszym tworzeniu, co motywuje i to widać. A czytasz książki papierowe? Jeżeli tak, to jakie?

N: Cieszę się, jeśli udało mi się powiedzieć coś nietypowego. Ogółem temat wydawnictw, trendów i – przynajmniej ja dostrzegam to od dłuższego czasu – cieniutkiej granicy między pasją a pisaniem pod cudze oczekiwania, to coś na dłuższą rozmowę. Bądźmy szczerzy: rynek bardzo często wymusza pewne reguł. Mocno szanuję, jeśli komuś udaje się wpasować i zachować przy tym przyjemność z tworzenia, ale sama niekoniecznie mam ochotę się w to bawić. :D

Oczywiście, że czytam! Książki papierowe towarzyszą mi od dzieciaka, przede wszystkim dzięki mojej mamie. Zanim sama zaczęłam inwestować w moją biblioteczkę, to ona przy różnych okazjach podrzucała mi nowe tytuły. Wciąż to robi. ;> Tak czy siak, najwięcej u mnie fantastyki („Dom Nocy”, „Pamiętniki Wampirów”, „Zmierzch” i podobne tytuły, którymi zaczytywałam się w gimnazjum, łącznie z niezastąpionym „Harrym Potterem”). Z czasem na moich półkach zaczęły królować kryminały (z Cobenem i Gerritsen na czele) oraz znamienita większość pozycji, które wyszły spod ręki Kinga. Aczkolwiek jestem otwarta na każdy gatunek, więc równie często zdarza mi się sięgnąć po komedię, czysty romans albo tytuły, które z jakiegoś powodu wydają mi się interesujące. Och, ewentualnie mniej typowe, ale wciąż papierowe mangi i powiązane z nimi light novelki.

D: Cóż... Możnaby rzec, że to chyba też troche zasługa właśnie tych książek, że piszesz, w końcu mogłaś czerpać inspiracje. Cieszy mnie, że jesteś otwarta na różne gatunki książek. A co do właśnie gatunków książek... Twoim zdaniem jakie gatunki książek przyciągają największe grono odbiorców?

N: O tak, zdecydowanie – pisanie zrodziło się z miłości do czytania. Równie mocno kocham tworzyć, ale i sięgać po to, co napisali inni.

Hm, wydaje mi się, że obecnie prym wiodą właśnie kryminały. To gatunek, który trzyma się nieźle niezależnie od okoliczności. Osobiście dostałabym jeszcze: szablonowe. Naprawdę, kochamy schematy. Czasem okraszone innymi słowami, mniej banalnymi rozwiązaniami, ale zwykle sięgamy po nie przez coś, co już raz nas ujęło. Przynajmniej to od dłuższego czasu obserwuję i przy wydanych książkach, i na Wattpadzie. Kiedy pojawia się moda na dany schemat, zwykle właśnie takie tytuły zaczynają się wybijać.

D: Dobry kryminał jest nawet fajny i wciągający, nie ma co ukrywać. Ale tak nawijamy o pisaniu, czytaniu i w ogóle, a czy oprócz pisania masz jeszcze jakieś pasje?

N: Och, trochę tego jest. :D Kocham muzykę. Zbieram płyty CD ukochanych zespołów, głównie metal symfoniczny, gothic czy rock. Od dzieciaka bawię się grafiką komputerową i kodowaniem stron internetowych. No i lubię gry. Różnego rodzaju, choć i tu z naciskiem na horrory i takie tytuły, gdzie mogę wczuć się w fabułę, a później pobawić teoriami. Pomijając to, tłumaczę komiksy. A z takich najświeższych pasji, to zdecydowanie anime i manga. Wciąż odkrywam nowe tytuły. :3

D: Noo, to widzę że masz dużo naprawde ciekawych pasji. Szczególnie kodowanie stron internetowych, co nie jest łatwą sprawą. Chcesz kogoś pozdrowić? Zobaczyć wywiad z innym twórcom?

N: Na początku to była czarna magia. Ale jak już się zrozumie, to robi się naprawdę przyjemne. Przynajmniej ja zawsze się wyciszam, klepiąc kody na bloga. :D

Hmm, mam takie trzy osóbki. Moją pisarską siostrę, Gabi (Ice_Queen0621) Sis, uznaj to za literacki kopniak w tyłek. hopeless_name – za wszystko, jako dowód na to, że zawsze będę o Tobie pamiętać. I absolutnie zobaczyłabym wywiad z  v1r1d1ss Pozdrawiam! :D

D: Okey, w takim razie na tym wywiad kończymy. Życzę Ci samych sukcesów, no i powodzenia w dalszym rozwijaniu się.

N: Dziękuję ślicznie za poświęcony czas, cierpliwość i tyle ciekawych pytań. Również życzę wszystkiego, co najlepsze. :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro