Wywiad z WonszWen przeprowadziła Adalyn_Kinga

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

D - dziennikarka Adalyn_Kinga
W - WonszWen

D: Dziękuję, że znalazłaś czas na nasz wywiad! Postaram się wykorzystać ten moment w stu procentach. Może zacznijmy od początku, czyli jak trafiłaś na Wattpada?

W: Cóż, to było całkiem... Zwyczajne zdarzenie. O Wattpadzie słyszałam od koleżanek zaczytujących się od dawna w fanfiction o Miraculum, ale nigdy nie byłam zainteresowaną tą stronką/aplikacją. Aż do Sylwestra 2016 roku, kiedy to znalazłam gdzieś na internecie jakiś fragment fanfika o Ninjago. Weszłam w niego, czytałam, czytałam, coraz bardziej mi się podobało... Ale w pewnym momencie musiałam założyć konto czy też pobrać aplikację, żeby móc czytać dalej... I to zrobiłam. Nic specjalnego, a jednak jedno kliknięcie w
losowe fanfiction wciągnęło mnie w ten świat.

D: Cud, że to pamiętasz, ja na przykład nic już nie kojarzę. Moje pytania będą trochę chaotyczne, ale bardzo mnie kusi, aby zapytać o twój opis. Skąd pomysł na taki zapis? A może to przypływ weny?

W: Hah, jestem bardzo sentymentalna i przywiązuję się do zdarzeń czy rzeczy, dlatego doskonale pamiętam wszystko, co się działo w okresie moich początków. To dla mnie ważne. Mój opis jest "płynny". Często się zmienia, ale ma jeden niezmienny człon - najdłuższy akapit, który doskonale mnie opisuje. Zazwyczaj kiedy aktualizuję opis, robię to w przypływie emocji (czasem też weny) jednak ów
akapit pozostaje bez zmian. Skąd pomysł? Chciałam jak najlepiej opisać siebie, co czuję i jaka jestem w sposób, który mnie najlepiej wyraża. Taki trochę artystyczny bełkot *śmiech* Lubię twórczość klimatyczną, patetyczną. Uważam, że doskonale do mnie pasuje. Chcę, aby ludzie wchodząc na mój profil widzieli mnie taką, jaką jestem w środku - chaotyczną, artystyczną duszą - ale nie chcę pisać suchych faktów. Lubię upiększać słowa takim stylem. Jakkolwiek zawile (i być może egoistycznie) to nie zabrzmi. Po prostu... Mój opis jest przykładem mojego specyficznego stylu, który sobie wyrobiłam przez lata. A przynajmniej ja sama tak uważam.

D: I uważam, że to bardzo interesujące! Gdyby nie to, że już Cię obserwuję, to bym została u Ciebie na dłużej. I kontynuując temat o twoim profil, to odczuwam wrażenie, że krąży on wokół węży. To
celowe zamierzenie czy kompletny przypadek? I oczywiście skąd wzięła się nazwa "WonszWen"?

W: Bardzo mi miło. Tak, mój profil od samego początku był niezwykle wężowy. Czemu? Bo kiedy go zakładałam, bardzo
interesowałam się wężami, Slytherinem i nie tylko... Mój pierwszy awatar także był z wężem! Co prawda uroczym gadem w króliczych uszkach, ale cóż... Minęły te czasy. Więc owszem, działanie jak najbardziej celowe. Za to moja nazwa nie od początku brzmiała "WonszWen". Zakładając konto użyłam nazwy "Wentialine" i powiem szczerze, że ona kompletnie nie ma genezy! Przypadkowy zlepek literek, który miał mi służyć jako
moja identyfikacja... Ale nie służył. Nie wiem, co kierowało młodą mną, która uznała, że to świetna nazwa na
Wattpada... I tu niejako pojawia się kwestia zdjęcia profilowego. Jedna z moich wiernych czytelniczek zaczęła nazywać mnie w związku z nim właśnie "Wonsz". Nie było to wspomniane raz, a częściej. Tak mi się to spodobało, że zmieniłam nazwę na "Wonsz" + "Wen" wzięte z poprzedniego "Wentialine". I tak powstała moja nazwa, którą identyfikuję się do dziś.

D: Dla mnie obydwie nazwy są przyciągające, ale naprawdę miło się słyszy, że to dzięki czytelniczce. W końcu to dzięki nim możemy się dalej rozwijać (w większości) z konstruktywną krytyką i nowymi pomysłami. A skoro jesteśmy już przy naszych wiernych obserwatorach, to jakie masz zdanie w ilości wyświetleń i gwiazdek? Bardzo na Ciebie wpływają?

W: Cóż, obecnie mam nieco zawieszoną działalność, ale muszę przyznać, że trochę tak, oddziałują na mnie. Może nie jakoś bardzo, ale jednak trochę tak. Sama kieruję się zasadą, że jeśli coś mi się podoba, zostawiam ślad w postaci gwiazdki i gdzieś podświadomie mam w głowie, że miło byłoby dostać taki "feedback" też od
moich czytelników. Ale nikogo nie
zmuszam. Nie robię i nie robiłam
gwiazdkowych progów, każdy ma wolną
wolę. Nikogo też nie będę ścigać za nie danie głośnika. Mimo wszystko moja prywatna opinia jest taka, że bardziej miarodajne od wyświetleń są właśnie gwiazdki. Po nich realnie widać, ile osób naprawdę czyta/odwiedza nasze opowiadanie. Wyświetlenia... Cóż. Nabijamy też sobie sami, gdy sprawdzamy rozdziały lub odpisujemy na komentarze. Dlatego nigdy się nimi nie
przejmowałam. Ale w kwestii gwiazdek i wyświetleń jest jedna rzecz, która mnie naprawdę przebija. Ich spadek z każdym
kolejnym rozdziałem. Nie tylko u mnie, a wręcz u innych osób, które czytam lub odwiedzam. Przykro mi się robi, gdy widzę coś świetnego, co zaczyna ze 150 gwiazdkami na rozdziale pierwszym, a w okolicy dziesiątego rozdziału ledwie dobija do dwudziestu czy jeszcze mniej. Oczywiście nie jest to zależne ode mnie, jednak mimo to - demotywujące.

D: W pełni Cię rozumiem, a nawet sama tego doświadczyłam. Niestety czytelnicy szybko... Tracą zainteresowanie? Nie wiem, w jaki sposób to określić, ale coś w ten deseń. Nie zmienimy tego, więc pozostaje nam z tym żyć :D. Może przejdę teraz do jakiegoś przyjemniejszego tematu, na przykład twoje historie! Zadam Ci pytanie dla niektórych proste, a jeszcze innych bardzo skomplikowane - z której książki jesteś najbardziej dumna? Widziałam, że masz siedemnaście prac, więc masz w czym wybierać.

W: Najprostsze pytanie na świecie - "Pieśń dla Kostuchy"! Ten krótki one shot jest wyjątkowy, bo pisałam go bardzo dawno, a wciąż... Wciąż mi się podoba. Według mnie to największy powód do dumy, kiedy czyta się własne opowiadanie... I nie czuje zażenowania, a wręcz jest się pod wrażeniem, że młodsza wersja napisała coś fantastycznego.

D: W tym momencie bardzo Ci zazdroszczę, ponieważ większość (jak nie wszystko) co wychodzi spod mojego pióra, po prostu mi się nie podoba. Tak samo jest z grafikami i innymi pracami, ale cóż, miałam czas się przyzwyczaić. A w wolnym czasie postaram się do Ciebie zajrzeć i zobaczyć, co tam naskrobałaś! To teraz możesz mi wyjaśnić, jakim cudem masz tyle powieści? Ja nie potrafię i nie mam czasu skończyć jednej, a jak to jest u Ciebie? Większość piszesz pod
wpływem chwili, weny? A może jesteś raczej typem pisarza, który wszystko sobie planuję i układa? Skąd masz tyle motywacji?

W: Uwierz mi, że Cię rozumiem. Też bardzo nie podobają mi się moje pierwsze prace, które pisałam na początku 2017 roku i czasem aż mnie wstyd łapie... Ale mam do nich taki sentyment, że nie jestem w stanie ich usunąć. Historii mam aż tyle, gdyż są to głównie luźne one shoty i... Niedokończone dzieła. Brak mi samozaparcia w dążeniu do skończenia czegoś, dlatego wybieram zazwyczaj formę jednostrzałowców. Jeden pomysł, sto procent skupienia i bum, wychodzi coś super! A opowiadania? Mam z nimi problem, ciężko mi się zmusić do pisania jednej historii cały czas. To trudne.
Tak, wszystkie moje prace pisane są pod wpływem weny, chwili. Nigdy nic nie planuję i 100% moich pomysłów opiera się na cienkim szkielecie lub luźnych scenach, które dopiero podczas pisania stają się ciągiem przyczynowo-skutkowym. Nie potrafię planować, dlatego nienawidzę pisania konspektów rozprawki na polskim! A co dopiero planowanie opowiadania. Ufam mojej pamięci, jest ona idealnym i bezpiecznym bankiem, który przechowuje wszystkie pomysły i plany. Jak coś się zapomni - wymyśli się coś lepszego. Kiedyś
próbowałam rozplanować opowiadanie i w konsekwencji nie doszło ono do skutku, bo straciłam zapał. Skąd mam tyle motywacji? Nie mam :") Kiedyś był nią "feedback" od czytelników oraz fontanna pomysłów w
głowie, ale teraz mam okropny zastój i nie wiem jak z tym ruszyć. Myślę, że to kwestia problemów prywatno-zdrowotnych, dlatego nie skreślam swojej działalności na Wattpadzie. Bądź co bądź, najbardziej motywuje mnie myśl, że komuś moje prace się podobają... I wzbudzają emocje. Stąd zamiłowanie do tematów drastycznych, brutalnych, depresyjnych i smutnych. Wiem, jak to zabrzmi, ale kiedy dostaję komentarz, że ktoś się wzruszył na moim opowiadaniu, to bardzo mnie to cieszy. Bo wywołałam u kogoś emocje. Bo nie czytał
tego beznamiętnie. I głównie to jest czynnik, który pchał mnie do pisania więcej. Wzbudzanie emocji oraz opinie czytelników.

D: Znam to uczucie, cudowne jest, prawda? I skoro piszesz pod wpływem chwili, to z doświadczenia wiem, że sama potrafię się wzruszyć. Rzadko, ale się zdarza. Również tak masz? Albo chociaż utożsamiasz się ze swoimi bohaterami?

W: Zdecydowanie bardzo cudowne uczucie. Chyba nie zdarzyło mi się wzruszyć na moich opowiadaniach, co innego na historiach innych osób. Łatwo się wzruszam. Ale do swoich prac mam zazwyczaj inny stosunek. Raczej nie utożsamiam się z moimi bohaterami. Każdy z nich jest inną jednostką. Oczywiście są wyjątki, jak one shot "Mały Potwór", jednak zazwyczaj odcinam siebie od postaci. Czasami przemycam jedną lub dwie
cechy, jednak jest to rzadkość. Przynajmniej w tych pracach, które są na profilu opublikowane.

D: Rozumiem i... do tej historii również zajrzę! Niestety zostało mi już ostatnie pytanie, które zawsze znajduje u mnie miejsce. A więc masz jakieś rady dla nowych pisarzy?

W: Tak. Wiem, jak to zabrzmi, ale... Zacznijcie od pisania popularnych rzeczy. Najlepiej fanfiction w dość znanym, szerokim fandomie (niekoniecznie super popularnym), gdzie łatwo o czytelnika. Dużo się udzielajcie, czytajcie prace innych, budujcie swoją markę, ale nie nienachalnie. Nie zrażajcie po pierwszych próbach i bądźcie aktywni w społeczności. Czytelnicy zaczną pojawiać się sami, z czasem. Dbajcie o jakość tekstu. Wiecie, że popełniacie błędy? Poszukajcie stronek z korektą (np. Language Tool). Wiecie, że macie problem z regularnością? Spróbujcie pisać na zapas. Nie wstawiajcie prac sekundę po skończeniu pisania, tylko przejrzyjcie tekst na spokojnie przed publikacją. Zacznijcie od małych rzeczy, a kiedy zbierzecie grupę czytelników lubiących Was za Wasz styl... Rozwińcie skrzydła wolności. Najpierw trzeba sobie wyrobić markę. I przede wszystkim - nie
poddawać się. Nie ma też co słuchać hejtu i przejmować się każdą krytyką (zwłaszcza osobami, które krytykują dosłownie wszystko, nie mówiąc nic dobrego). Dążcie do sukcesu małymi kroczkami, a na pewno kiedyś go osiągnięcie.

D: W pełni się z tobą zgadzam - nic dodać, nic ująć! I tym cudownym akcentem zakończymy naszą rozmowę. Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas i mam nadzieję, że kiedyś uda nam się jeszcze raz
pogadać na te tematy typowo Wattpadowe!

W: Mi również było bardzo miło i cieszę się, że mogłam w niej uczestniczyć. Serdecznie pozdrawiam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro