|11| Amiga de la Infancia
*Alex*
Obudziłam się rano na podłodze..
- Gdzie ja jestem? - zapytałam się sama siebie.
Wstałam z podłogi i zaczęłam iść w stronę łazienki kiedy podknęłam się o coś lub kogoś i znów leżałam z powrotem. Podniosłam się z powrotem do pionu żeby zobaczyć na kim leżałam. Tym kimś okazał się Jimin. Obróciłam głowę w poszukiwaniu łóżka, oczywiście leżeli w nim Gabi i Tae.
- Co się wczoraj stało? - kopnęłam Ji w brzuch żeby się obudził i mi odpowiedział.
- Ała!! To boli!! Czy ty zwariowałaś?! - Czemu mnie bijesz?- zapytał oburzony różowowłosy.
- Możesz mi powiedzieć co się wczoraj stało? - zapytałam trochę zła, kiedy zaczęła mnie boleć głowa.
Odruchowo się za nią złapałam.
- Alex!? Wszystko w porządku? - zapytał łapiąc mnie przy okazji.
- Tak, tak. Tylko głowa mi trochę pęka. - powiedziałam siadając na parapecie okna. - W końcu powiesz mi co się wczoraj stało?
- Emm.. No dobra, więc tak.
Wyszłaś z pokoju szukając reszty. Odwiedziłaś bibliotekę w której była ta reszta. Później wróciliście do rodziny i stały tam dwie zgrzewki piwa. Zwinęłaś je i chciałaś z nimi zwiać, ale twoi rodzice cię zatrzymali kazali oddać, bo powiedzieli że jesteś niepełnoletnia. Wróciłaś na górę lekko wkurzona i powiedziałaś, że i tak się napijesz. Otworzyłaś balkon, wyszłaś na niego i skoczyłaś w dół. Pies zaczął szczekać i do pokoju wbiegli twoi rodzice. Gabi szybko pobiegła do łazienki z Estrellą, żeby cię kryć. Zapytali gdzie jesteś i wtedy Gabi tak genialnie to zagrała, że odpowiedziała że się myjesz. Później jak już wyszli nie wiedzieliśmy co zrobić i Yoongi skoczył za tobą, łamiąc sobie przy tym lewą rękę. No a potem wyszliśmy z domu do ogrodu żeby was zbierać. Obudziłaś się od razu i zaczęłaś biec w stronę bramy, a potem sklepu. Kiedy cię dogoniliśmy stałaś przed ladą i kłóciłaś się ze sprzedawcą, że chcesz pięć butelek piwa. Gabi cię wyprowadziła i czekałyście na nas na zewnątrz. Jak wychodziliśmy z chłopakami i z trunkiem rzuciłaś się na mnie i szepnęłaś po angielsku "you are my hero" i dostałem buziaka w policzek. Później wróciliśmy do twojego pokoju po cichu, a było już po drugiej w nocy. Twoich rodziców nie było, zostawili kartkę że wrócą rankiem. Wtedy ty krzyknęłaś na całe gardło "ROBIMY IMPREZĘ!''. Rozkręciłaś imprezę i dobrze by było gdyby nie to że wypiłaś dwie butelki piwa, bardzo się wygłupiałaś. Dzwoniłaś i pisałaś do kogoś w nocy i wysyłałaś nasze prze dziwaczne foty, a potem noc spędziłaś w łazience nad muszlą. Gabi i Tae wypili podobnie, Sugę zawiozłem o czwartej nad ranem do szpitala zostawiając go tam. Jak wróciłem oni już tak leżeli w łóżku, a ciebie przytargałem z łazienki i położyłem na parapecie. Godzinę później był bardzo duży grzmot, spadłaś na dywan budząc mnie.
- Okey, trochę długie.. Ale zaraz gdzie się podział mój pies?! - krzyknęłam i zerwałam się na równe nogi z podłogi wybiegając z pokoju i zapominając o tym że pękała mi jeszcze przed chwilą głowa.
- A jeszcze jedno! Alex, ktoś na dole siedzi i czeka na ciebie. Przedstawiła się jako Izabella i powiedziała że ją znasz. - krzyknął Ji.
- Coo? Wpuściłeś obcą osobę do mojego domu?
Zbiegłam po kręconych dużych schodach, żeby zobaczyć kto pałaszuje mi po domu i poszukać psa.
- Hey? Znamy się ? - zapytałam z zakłopotaniem w głosie, ustając w połowie drogi.
- Emm.. Zapomniałaś o mnie? To ja twoja przyjaciółka z dzieciństwa. - powiedziała podnosząc się z dużego kolorowego fotela.
- A jak się nazywasz? - zapytałam ze skrzywionym uśmiechem.
- Nazywam się Izabell Black. - odpowiedziała po chwili.
- Ahha. Wiesz nie mam zbytnio dużo czasu na pogaduchy, bo szukam psa. - odpowiedziałam rozglądając się po salonie w poszukiwaniu Estrelli.
- A to tego psa co właśnie leży na ulicy bo potrącił go rower? - zapytała wskazując palcem na drzwi.
Nagle zza drzwi usłyszałam syreny policyjne i głosy policjantów.
- O cholera! Tylko nie mój piesio! - zaczęłam ryczeć. Kiedy wszyscy zbiegli na dół.
- Co się stało?! - zapytali chłopcy wbiegając jak stado koni do pomieszczenia.
- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - zapytała Gabi, równocześnie podchodząc do mnie.
- Nic nie jest dobrze! Zostawcie mnie! - warknęłam krzykiem próbując się wyrwać.
Kiedy już to zrobiłam podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Zapłakanymi oczami spojrzałam na mężczyzn w mundurach policyjnych i zapytali:
- Czy to jest może panienki pies?
Wyjrzałam zza człowieka by przyjrzeć się bardziej zwierzęciu. Na szczęście to nie była moja psina. Uff.
- Nie to nie jest mój pies. Ten nie ma czerwonej obroży. - odpowiedziałam z ulgą w głosie, żegnając policję i zamykając drzwi.
- Do cholery jasnej! Gdzie się podziała moja misia!- krzyknęłam z nutką irytacji w głosie podnosząc ręce w górę. Zobaczyłam że drzwi na taras są uchylone lekko więc z ciekawości zajrzałam za nie. Na tarasie krzyknęłam prawie nie słyszalne pytanie "-gdzie jesteś!?" Wtedy zza dużego drzewa na końcu działki wyłonił się pies z kulejącą noga.
- O tu jesteś! Chodź do mnie. - powiedziałam w stronę zwierzęcia w tym samym czasie wyciągając ręce przed siebie i biegnąc do niego. Przytuliłam się do psa i poszłam z nim do domu.
- No dobrze wracając... Witaj kupę lat! Jak się cieszę że cię widzę! - krzyknęłam i podbiegłam w stronę rudowłosej.
- Dlatego przyjechałam. - powiedziała przytulając mnie.
- Chodź pokaże ci twój pokój. - powiedziałam i złapałam ją za przed ramię i pociągnęłam w głąb domu. Całej tej sytuacji przyglądała nam się reszta na którą i tak nie zwróciłam uwagi. Pokój znajdował się na drugim piętrze obok mojego.
A wyglądał tak:
- Ale piękny! - krzyknęła i pocałowała mnie w policzek.
- Ty się rozpakuj, a ja pójdę i zrobię coś do jedzenia. - powiedziałam i wyszłam.
*Dwie godziny później*
Siedziałam i rozmawiałam z dziewczynami kiedy drzwi do domu się otworzyły. A w nich stanęli rodzice.
- O hej wam! Jak tam było? - zapytałam przy okazji spadając z kanapy i przypominając sobie o Yoongim. Oczywiście chłopaki poszli sobie jak robiłam jedzenie.
- Kuźwa! Dziewczyny! Musimy gdzieś lecieć, zapomniałyście? - powiedziałam z udawanym uśmiechem kierując się w stronę drzwi frontowych.
- Alex! Wyrażaj się! - krzyknął Marco. Tak wiem powinnam mówić "tato", ale nie mogę się jeszcze przyzwyczaić.
- A no tak przypomniałam sobie! - powiedziała Gabi w tym samym czasie zbierając mnie z podłogi.
- Ale najpierw załatwimy wasza niespodziankę. - powiedziała z lekkim uśmiechem pani Isabel.
- Jaką niespodziankę? - zapytałyśmy wszystkie trzy równocześnie.
- Taką że najpierw niespodzianka, a potem wasz towarzysz imprez Suga. - zaśmiali się razem rodzice.
- A skąd pan o nim wie? - zapytała Gabi ze zdziwieniem.
- Dlatego że jego manager dzwonił do nas i mówił że przez was jego gwiazda jest w szpitalu. - dalej się śmiali.
- No dobrze, to idziemy dziewczyny? - zapytał tym razem bez śmiechu blond włosy, ale z dużym uśmiechem.
- Tak idziemy. - powiedziałam. Wsiedliśmy wszyscy do samochodu i odjechaliśmy.
*Kilka minut później*
Samochód zatrzymał się, żebyśmy mogli wysiąść i pójść do budynku. Przed oczami ukazał mi się ogromny zaszklony salon samochodowy.
- Wybierzcie sobie jeden. To moja niespodzianka. Tak już was wyprzedzę jeden na głowę. - powiedział mój "tata".
- Ojej! Dziękuję tatku! - pisnęłam i rzuciłam się na szyję "tacie".
- Jupi!! To ja chcę to! - krzyknęła z entuzjazmem Bell. Wybrała sobie małe żółte Porsche.
- To ja poproszę to! - wskazała palcem na czarne Convette. Takie sportowe auto.
- Hmm, to może to? No sama nie wiem. - powiedziałam myśląc nad wyborem. Spojrzałam na auto marki Mustang takie z lat 50, koloru miętowego/turkusowego.
- No dobrze. Proszę wysłać rachunek z prezentami pod ten adres. Wróciliśmy wszyscy do Villi. I każda z nas poszła spać do swojego pokoju.
~~~~~~~~~~~
Uwaga ten salon mieścił w sobie kilka marek jak coś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro