|9| Despierto
Hejoo :* Wróciłam po dłuższej przerwie wakacji kto się cieszy? ja się bardzooo stęskniłam za moimi kochanymi ulubieńcami!!!!
- Okej. Już idę .- powiedział ze spokojem w głosie blondwłosy.
~Wyszedł o jak mi ulżyło...~ odetchnęłam z ulgą.
Drzwi się otworzyły i w progu stanęła niska blondynka o niebieskich oczach ubrana w czarne jeansy i czarną koszulkę z białym napisem "Life is your choise if you decide to take control." i białe conversy.
- Hej Alexii! Jak się czujesz? - pisnęła równocześnie podchodząc do łóżka gdzie znajdowałam się ja.
- Siemas! Jak widzisz, dobrze .- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Mam prośbę. Mogłabyś sprawdzić czy ten palant nie stoi pod drzwiami? - zapytałam lekko podenerwowana, tym faktem że nadal tam sterczy.
- Nie stoi. Wyszedł całkiem ze szpitala. - A dlaczego pytasz się o tego "palanta"? - ostatnie słowo wzięła w cudzysłów które zrobiła palcami.
- Bo wiesz on mnie o coś bardzo ważnego podejrzewa. Mogę ci zaufać? - zapytałam ściszonym głosem, ale i tak w głębi serca wiedziałam że mogę jej zaufać w pełni.
- Tak. Oczywiście. Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. - uśmiechnęła się do mnie, łapiąc za rękę.
- To tak opowiem ci wszystko od początku co się stało. - Pamiętasz jak wybiegłam z dormu chłopaków? - zapytałam.
- Tak.
- No to właśnie chwilę potem wybiegł Jun-myeon za mną. Rozmawialiśmy chwilę, a potem on z nikąd mnie pocałował. Przybiegł Park i zaczęli się bić, próbowałam ich rozdzielić i wtedy dostałam w głowę od no wiesz kogo. No a potem znalazłam się tu.
- No tak, ale co to ma wspólnego z tym że straciłaś pamięć?
- To że jak mnie tu przywieźliście zajął się mną taki jeden lekarz. Powiedziałam mu, żeby całej rodzinie i znajomym powiedział że właśnie straciłam pamięć.
- Ale dlaczego to zrobiłaś?
- Dlatego że chciałam wzbudzić w Chanyeol'u wyrzuty sumienia i żeby zrozumiał że popełnił błąd. - I dlatego chciałam z tobą mówić. Pomożesz mi zrobić słodką zemstę albo odegrać się na nim za to. - powiedziałam z diabelskim uśmieszkiem który od razu namalował się na mojej twarzy.
- Wie o tym ktoś jeszcze?
- Nie. Tylko ty i nikt więcej.
- Okey. To kiedy cię wypiszą. - zapytała z uśmiechem.
- Mogą od zaraz.
- Oki. to pójdę powiedzieć twoim rodzicom, żeby cię wypisali.
*Kilka minut później*
- Witaj córciu! Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Właśnie tata podpisuje dokumenty żeby cię wypisać. - powiedziała zatroskana i ze spokojem w głosie mama.
- Tak, dobrze to ja może się przebiorę i pojedziemy dobrze?- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
*Pod domem Alexii*
Przyjechałam z rodzicami do domu i po chwili się spostrzegłam że nie ma z nami Gabi.
- Wiecie może gdzie jest Gabi? - zapytałam z nadzieją że może mi odpowiedzą.
- Gdzie są te cholerne klucze? - powiedział Marco, szukając kluczy po kieszeniach torby.
- Pójdę poszukać w samochodzie. - mama.
- To ja z tobą, kochanie. - tata.
- Halo może mi ktoś odpowiedzieć? - Ej nie olewajcie mnie, jestem waszą córką nie? - Co za rodzina ahh... a zresztą skąd się dziwić jacyś chyba niedorozwinięci. - Wiem, wiem nie powinnam mówić tak o swoich rodzicach ale spójrzcie? - Nooo... - krzyczałam sama do powietrza.
Patrzyłam się na nich przez chwilę dziwnie zapominając o całej tej chorej sytuacji. Złapałam za klamkę i pchnęłam drzwi.
- Co to było? Przecież drzwi są otwarte? Co za ludzie... ugh.. - mówiłam wściekając się sama nie wiem na kogo bo przy samochodzie nikogo nie było.
W pomieszczeniu było ciemno i tak jakoś bardzo dziwnie cicho. Odruchowo zaczęłam szukać włącznika od światła, gdy nagle...
Nareszcie 607 słów kto się cieszy? Bo ja tak.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro