Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęło dużo czasu. W końcu była przerwa świąteczna i ferie zimowe. Nadszedł luty. Co to dla mnie oznacza? URODZINY!!!
Mam niedługo urodziny. To już za tydzień! Rozdałam już zaproszenia. Zaprosiłam Sarę, Drako, Willa, Kate, Jack'a, Lily i oczywiście mojego kuzyna. Oglądaliśmy różne filmy. Niestety chłopacy chcieli pod koniec oglądać horror.
Strasznie się bałam. W pewnym momencie krzyknęłam ze strachu, a potem przytuliłam  się do osoby siedzącej najbliższej mnie. Dlaczego musiał to być Drako?
Dziewczyny też przytulił się do chłopaków. Sara do Willa, a Lily do Jack'a. Kate siedziała spokojnie i oglądała horror. Czy ona się nie boi? Nagle mój kuzyn wstał. Podszedł do Kate z wyciągniętymi rękami.

- No chodź tu do mnie - powiedział i przytulił Kate.

- Nie, nie, nie, nie!!! - krzyczała na marne, kiedy tak ją przytulał.

Wyrywała się i piszczała, ale na nic. Mój kuzyn był od niej  silniejszy.

- Możesz mnie już puścić? - spytała zasapana.

- Dobrze - powiedział mój kuzyn.

Odstawił ją na fotel. Cały czas się śmialiśmy. Przynajmniej już się nie boję. Odsunęłam się od Drako. Lily też odsunęła się od Jack'a. Ciekawe czemu Sara nadal przytulała się do Willa.
Czas szybko minął. Właśnie Drako szedł do domu, został tylko mój kuzyn.
- Masz - powiedział wręczając mi jakąś kartę do ręki - Jest na niej milion złotych - dodał.
- Dzięki, Pool - powiedziałam i wzięłam kartę. Potem mój kuzyn Pool podał mi jakiś kod i sobie poszedł.
Dziwnie się poczułam. Coś ciągnęło mnie w stronę balkonu. Podeszłam do niego. Zobaczyłam piękny okrągły Księżyc. Była pełnia. Otworzyłam drzwi z balkonu. Zbliżyłam się do barierki. Cały czas spoglądałam na Księżyc. Był taki piękny. Czułam jak coś mnie do niego ciągnie. Zaczęłam wchodzić na barierkę. Nie pamiętam co było potem. Zapamiętałam tylko duży, świecący Księżyc.

Obudziłam się w swoim łóżku. Obok niego stali rodzice i spoglądali na siebie porozumiewawczo.
Spojrzałam na nich.

- Co się stało? - spytałam niepewnie.

- Kochanie, to bardzo trudny temat na rozmowę, ale uważamy, że jesteś już wystarczająco duża - powiedział mój tata.

- Nie rozumiem o co chodzi - spojrzałam na nich pytająco.

- A więc - zaczęła mama - miałam kiedyś przyjaciółkę. Była bardzo szczęśliwa. Miała wspaniałego męża, z którym zaszła w ciążę. Niestety, zmienił się nie do poznania. Bała się o życie swojej nowo narodzonej córeczki, więc oddała ją nam. I właśnie ty jesteś jej córką. Jesteś przez nas adoptowana - powiedziała mama.

Nie. To musi być kłamstwo. Co z tego, że żaden członek mojej rodziny nie ma blond włosów? Co z tego, że żaden z nich nie ma błękitnych oczu? Co z tego, że odstaję od całej rodziny? To wcale nie znaczy, że jestem adoptowana. Co ja gadam? To wszystko właśnie na TO wskazuje.

- To znaczy, że mój tata był alkoholikiem, czy coś w tym stylu? - spytałam.

- Nie do końca. Jego zmiana była bardziej dotkliwa - powiedziała mama.

Nie wiedziałam o co jej chodzi.

- Dobrze, ale dlaczego zaczęliście temat mojej adopcji? Przecież ja prawie wyskoczyłam z balkonu! - powiedziałam.

- Tak, ale to jest powiązane z twoim pochodzeniem, bo jesteś...wampirem - to ostatnie ledwie przeszło mamie przez gardło.

- No nie! Teraz wy? Teraz wy trujecie mi, że jestem wampirem, wcześniej Dracula. Czy ja nie będę mogła mieć kiedykolwiek normalnego życia? - powiedziałam poirytowana.

- Zaraz, to ty znasz hrabiego Draculę? - spytała zdziwiona mama.

- Tak, Drako mi go przedstawił  - powiedziałam spokojnie.

- A Drako jest wampirem? - spytała.

- Tak. A Will i Jack są wilkołakami. O i chyba Kate jest czarodziejką - powiedziałam.

- No to widzę, że obracasz się już w swoim towarzystwie - powiedziała mama.

Potem zostawiła mnie samą w pokoju. No cóż. Czy ja zawsze będę miała takie skąplikowane życie?
Następnego dnia w szkole było całkiem normalnie.
Oczywiście powiedziałam wszystko Sarze i Drako.
Sara powiedziała, że to nic, a Drako mnie pocieszał. Fajnie. Bardzo dobrze czuje się w jego towarzystwie. Po prostu się zakochałam. Ach... to życie.
Na następnej lekcji mieliśmy sprawdzian z matematyki.
Sara jak zawsze, gdzieś się zmyła.
Napisałam sprawdzian w jakieś 25 minut. Przez resztę lekcji się nudziłam.
W domu nie zdawałam rodzicom już żadnych pytań. Oni zresztą też się do mnie nie odzywali.
Potem odwiedził mnie Drako i przegadaliśmy w moim pokoju całą noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro