|2|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Resztę lekcji przesiedziałam bezczynnie. Ja mam temu 'księciu' udzielać korepetycji? Jeszcze czego. Obecnie jem obiad w towarzystwie Jennifer.

- Ja tam na twoim miejscu bym się cieszyła - stwierdziła blondynka. - Bycie z O'brienem w jednej grupie, to już coś, a co dopiero pomaganie mu w lekcjach. Chociaż w sumie - przystanęła na chwilę. - I tak się w tobie nie zakocha. Jesteś za brzydka - zaśmiała się złośliwie.
- Haha to było bardzo miłe - zmarszczyłam czoło i przymrużyłam oczy. - Ty też urodą świata nie zawojujesz - stwierdziłam wstając od stolika i wychodząc ze stołówki.
- Też cię kocham - krzyknęła. *One nie są razem xd Po prostu tak się czasami mówi*
Prychnęłam pod nosem.

Zmierzałam w stronę ogrodu. Lubię tam spędzać czas. Wychodząc poczułam chłodny wiaterek. Słońce przedostawało się przez deszczowe chmury. Kwiaty po deszczu wyglądały cudnie. Rosa na liściach róż dodawał im uroku. Zapach deszczu był jeszcze wyczuwalny.

Zeszłam po schodkach i usiadłam na ławce. Wyschła ona już po dzisiejszej ulewie. Torbę, w której miałam książki położyłam na ziemi.

Zdecydowałam zmienić pozycje z siedzącej na leżącą. Często tak robiłam, kiedy byłam sama. Jak na zawołanie słońce wyszło zza chmur oświetlając teren wokół ławki.

***
Słońce ogrzewało moją bladą twarz. Ta chwila mogłaby trwać jeszcze dłużej gdyby nie osoba zasłaniająca promienie słoneczne. Otworzyłam oczy. Ujrzałam bruneta z chytrym uśmieszkiem. O'brien.

- Co chcesz? - mruknęłam.
- Myślałem, że się teraz pouczymy. A, że raczej ty mnie pouczysz - powiedział robiąc daszek z ręki chroniący przed słońcem.
- Teraz? - podniosłam się do pozycji siedzącej. - Może jutro?
- Dlaczego? - spytał krzyżując ręce.
- Bo teraz mi się nie chce - prychnęłam.
Przewrócił oczami.
- Dzisiaj ci odpuszczę, ale jutro... budowę baterii będę umiał na pamięć - oznajmił.
- No mhm ta jasne, a teraz odsuń się, bo mi słońce zasłaniasz - powiedziałam ignorując Dylana.
Brunet nie ruszył się ze swojego miejsca.
- No dalej! - ponagliłam go.
Zauważyłam, że lekko się zezłościł, ale odszedł bez słowa.
1:0 dla Madeline!

***
- No i super - zezłościłam się. - Głupi Dylan zepsuł pogodę.
Przed momentem świeciło słońce, a teraz co? Znowu zanosi się na ulewę. Zeszłam z ławki i ruszyłam w stronę szkoły.

Zauważyłam Dylana. Kleiły się do niego jakieś lalunie. Ktoś złapał mnie za ramię. Pośpiesznie się odwróciłam. Była to niska szatynka z piwnymi oczami. Włosy miała do ramion. Wyglądała na zagubioną.

- Cześć... - powiedziała nieśmiało. - Wiesz może gdzie są pokoje uczniów?
- Tak, wiem - niepewnie uśmiechnęłam się. - Jesteś nowa?
Pokiwała głową.
- Jak chcesz, to mogę cię tam zaprowadzić - oznajmiłam przez zęby.
- O tak, bardzo by mi to pomogło - rzekła zagarniając kilka kosmyków za ucho.

Szczerze mówiąc to nie mam zielonego pojęcia co we mnie wstąpiło, że byłam taka miła. Chyba jednak jakieś zaufanie do dziewczyn miałam.

- Jaki masz numerek? - spytałam przyglądając się dziewczynie.
- Yyy... - spojrzała na kartkę. Zapewne była to jakaś rozpiska. - 14.
- To blisko. Jest na końcu korytarza. Chodź za mną - wskazałam jej ręką długi hol. Po lewej były szafki, a po prawej pokoje. Zaprowadziłam ją pod drzwi nr 14.
- To tutaj - wskazałam wejście.
- Bardzo dziękuję - uśmiechnęła się szczerze. - jestem Emily.
- Madeline - powiedziałam. - Jakbyś jeszcze czegoś potrzebowała to mieszkam kilka pokoi dalej w 21.
- Okej dzięki - powiedziała otwierając drzwi i wchodząc do pokoju.
Odwróciłam sie. Miałam zamiar iść teraz do Jennifer i opowiedzieć jej jak spławiłam O'briena, ale niestety pan 'nie odczepię się od ciebie' stał właśnie za mną.
- Poucz mnie teraz - powiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Już ci mówiłam, że dzisiaj mi się nie chce - mruknęłam.
- A co mnie to obchodzi? Byłem u informatyczki, powiedziała...
- Dobra, dobra wiem co ci ględziła ,,Ma cię uczyć bo inaczej to i to" bla bla już to nie raz słyszałam - oznajmiłam pokazując ruchy nauczycielki.

Spojrzałam na niego błagalnie. Chyba nie zrobiło to na nim większego wrażenia, ponieważ nie zmienił wyrazu twarzy.

- No dobrze - westchnęłam.
Dylan ucieszył się jak małe dziecko. Cicho się zaśmiałam, tak aby nie usłyszał.
- To przyjdź do mnie za 10 minut - oznajmił, idąc zapewne do swojego pokoju.
Ja również poszłam po książki.







Taka niespodzianka ode mnie ;* Tak dawno nie wstawiałam rozdziałów, że nie mogłam się powstrzymać xd Piszcie jak wam się podoba :D Zostaw po sobie ślad ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro