i am a girl || kuroken

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozbite szkło boleśnie raniło ją w palce, gdy zbierała pozostałości szklanki z podłogi. Kuroo siedział nieopodal, w milczeniu i równowadze, którą jedno słowo więcej mogło zburzyć. Oboje mieli za sobą najgorszą rozmowę w całym ich życiu i nic nie zapowiadało, że wszystko wróci do stanu sprzed godziny, gdy jeszcze leżeli razem na kanapie, ciesząc się swoją obecnością. Kuroo studiował, przez co rzadko się widywali.

Wyrzuciła resztki do śmietnika i usiadła na przeciwko swojego ukochanego. Nawet na nią nie spojrzał, ukrył tylko twarz w dłoniach, a jego ramiona zadrżały w niemym geście rozpaczy. Kenma wiedziała, że płacze, ale bała się cokolwiek zrobić. Mogłaby zostać odtrącona, jeszcze raz uderzona w twarz i nazwana obrzydliwą. Nie chciała tego.

— Nie wyobrażam sobie, że wciąż będziemy razem - odezwał się w końcu brunet. Ich spojrzenia spotkały się. Miał czerwone, spuchnięte oczy. W Kenmę z całej siły uderzyło poczucie winy. Jak mogła go tak skrzywdzić? Jak mogła wyjawić prawdę, tym samym niszcząc ich piękny związek?

— Rozumiem — powiedziała, zaciskając palce na spodniach. — Jutro rano wrócę stopem do domu, a dzisiaj prześpię się na kanapie.

Nie zamienili ani słowa więcej. Kuroo pozwolił, by Kenma wyszła z kuchni i zamknęła się w łazience, wylewając w niej wszystkie łzy, jakie zebrała w ciągu ostatnich dwudziestu minut. Przez drzwi słyszała, jak brunet wszedł do sypialni, a po chwili wyszedł z niej i zrzucił coś po schodach. Jej walizka.

Łazienkę opuściła dopiero po dwóch godzniach, pamiętając, że kolejnego dnia Kuroo ma wykłady i musi się ogolić. Nie chcąc mu przeszkadzać, szybko zbiegła na parter i skryła się w salonie. Gdyby trzymała język za zębami, właśnie w tej chwili czekałaby, aż jej ukochany wyjdzie z łazienki i razem zasną w swoich objęciach. Wiedziała, że już tego nie doświadczy.

Ułożyła się na kanapie, skuliła na niej, pragnąc zniknąć, wsiąknąć w materiał, by już nikogo więcej nie skrzywdzić. Było jej zimno, ale nie odważyła się na to, by pójść do sypialni i przynieść z niej jakiś koc. Wtedy jak na zawołanie poczuła, że ciepła, przyjemna w dotyku narzuta opada na jej ciało. Podniosła głowę, zaskoczona.

Kuroo nie powiedział słowa. Usiadł powoli na podłodze, tak, by za głową mieć dokładnie twarz Kenmy. Przez moment milczeli, aż w końcu brunet odezwał się.

— Czy byłeś ze mną dlatego, że dziewczynom podobają się chłopcy? — zapytał głosem wyprutym z wszelkich emocji. Kenma domyśliła się, że cała ta sytuacja wymęczyła go.

— Nie — zaprzeczyła szybko, podnosząc się. Kuroo westchnął. — Kocham cię, po prostu... Nie jestem tym, kogo kochasz ty.

— To takie...

— Obrzydliwe? Ohydne? Niezgodne z naturą? — wymieniła za niego, uśmiechając się krzywo. Czyżby przyszedł tylko po to, żeby znowu ją obrazić?

— Dziwne — powiedział, kompletnie ją zaskakując. — Zawsze myślałem, że jestem gejem, a okazuje się, że zakochałem się w dziewczynie... — wymamrotał.

Kenma, jak gdyby pchnięta przez tajemniczą siłę, zeszła z kanapy i usiadła obok Kuroo, który wbijał wzrok w podłogę. Chciała go przytulić, pocałować, ale mogła tylko chwycić go za dłoń. Ścisnął jej palce, przyciągnął do swoich ust i ucałował.

— Czy będziesz ze mną nawet, gdy zmienisz płeć? — zapytał, przymykając oczy. Kenma uśmiechnęła się. Zapomniała już o tym, jak się pokłócili, jak uderzył ją w kuchni, przez co odbiła się od kredensu i zbiła szklankę. Liczył się tylko delikatny pocałunek złożony na jej dłoni.

— Będę, bo cię kocham — wyznała.

— Ja ciebie też.

dedykowane gurumii choć chujowe

nie pochwalam przemocy oraz myślenia, którym wykazał się Kenma w tym shocie - obwiniającym go samego o to, że został uderzony i skrzywdził Kuroo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro