10.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Reader POV. Ranek.*

Obudziłam się dosyć wcześnie. Musiałam spać w salonie, ponieważ w moim chwilowym pokoju łóżko było nie do użycia, a na fotelu spać nie będę. Złożyłam sofę i ubrałam się. Tylko gdzie ja usnęłam... na podłodze? A może na tym łóżku, a babcia Chiyo mnie przeniosła... Nie, ona już spała chyba... Jedyne co pamiętam to to, że rozmawiałam z Sasorim, a przepraszam, Mistrzem Sasorim. Ale to niemożliwe, żeby ten zagorzały  chłopak mi pomógł. Niezbyt go lubię. To, co stało się wczoraj pewnie mi się śniło.

Jakiś czas później po moich przemyśleniach postanowiłam pójść na grób Pakury-sensei i Ikiry-sensei. Gdy doszłam na miejsce położyłam kwiaty akacji na dwóch nagrobkach i odmówiłam modlitwę. Przy okazji zmiotłam piasek z nagrobków. Że też los pokarał ich tak. Ważne mi osoby, ale babcia Chiyo ma racje. Nie, że jestem bez uczuć, bo ich śmierć za przeproszeniem cholernie mnie zabolała i myślałam, że nie wiem co zrobię, ale trzeba coś poświęcić, żeby później móc coś zmienić. Takie są ludzkie realia. Przynajmniej według babci. 

Tylko zaraz chwila... Ciekawe czy babcia Chiyo zgodziłaby się, abym u niej zamieszkała. Ja nie chcę wtrącać się do jej życia prywatnego, ani czy też ją szpiegować i podkradać techniki. Po prostu w moim mieszkaniu czuje się samotnie. Tylko czy aby to jest dobry pomysł? Niedaleko, a raczej kilkanaście kroków dalej jestem narażona spotkać Sasoriego. Już sam jego obojętny ton mnie irytuje. Zero emocji. Jest zupełnie jak marionetki, które tworzy na co dzień. Ciekawe, czy on w ogóle śpi... Ciekawe czy ma przyjaciół lub dziewczynę... A może on *lenny*... Ugh! [Imię]! Odsuń od siebie te zboczone myśli. Jeszcze nie zboczyłam z drogi życia tak bardzo, żeby myśleć co Sasori robi oprócz pracy po nocach. Nie obchodzi mnie to, czy ma przyjaciół lub dziewczynę. Jeśli ma, to im współczuję. Nie chciałabym być na ich miejscu.

Nagle podleciał do mnie jastrząb z przywiązanym liścikiem przy nodze. Odebrałam go, po czym uniosłam rękę, dając mu znać, by odleciał.  Odwinęłam kawałek papieru.

~Droga [Imię], dziś po południu w godzinach 15-16 odbędzie się twój trening na polu treningowym nr 3. Znalazłam dla Ciebie kogoś w twoim wieku, z kim mogłabyś poćwiczyć. Od tej osoby usłyszałam, że trochę jej już może ufasz. Po waszym treningu, który mam nadzieję zakończy się najpóźniej o 21, u mnie w domu w przed ostatnim pokoju czekają na Ciebie zwoje z medycznym jutsu. Myślę, że w 2 dni opanujesz całe medyczne jutsu do perfekcji. Liczę na Ciebie. A i zapomniałabym, w Twoim pokoju łóżko jest już sprawne, nie wiem co tam robiłaś, że było całe jakieś śliskie, mokrawe i nawet nóżka się złamała! Mam nadzieję, że nikt Cię obcy w nocy nie odwiedzał. Do zobaczenia. 

-Chiyo.

Czy oni wszyscy w tym domu muszą być jacyś zboczeni! Niedługo ja też będę, choć nie bardzo tego chcę. Zaraz zacznę myśleć, że Sasori się masturbuje. Już o tym myślałam... Nie wierzę w samą siebie, aż tak się staczam. No nic, jest godzina 10, do treningu zostało około 5 godzin. Nie wiedziałam, co chcę dokładnie robić. Chyba pójdę na dango. 

*Chwilę później*

-Poproszę dango.

-Już się robi.

Nagle przysiadła się do mnie jakaś ciemnowłosa dziewczyna.

-Ohayo! Nazywam się Yuuka! A ty?

-Yo? [Imię]? Znamy się?

-Jeszcze nie, ale wyglądasz na ciekawą osobę. Właśnie byłam ze swoim senseiem na treningu, poszłam na dango i mi odpuścił hah. Byłam jeszcze u taty w szpitalu dzisiaj rano. Jak się nazywał twój sensei, może go znam!

-Ikira Nakata.

-Nakata?! Ja się nazywam Yuuka Nakata. Ikira był moim wujkiem.

-Zaraz chwila, czyli jesteś o ile dobrze rozumiem córką Yakiry?

-Tak. Współczuję utraty senseia. Wiem od niego, że bardzo byliście zżyci. 

-Opowiadał o mnie w domu?

-I to często. Bardzo się Tobą chwalił i był z Ciebie dumny.

Na mojej twarzy pojawił się nikły uśmiech. Był dumny.

-Yuuka!! Gdzie ty znów poszłaś!!!!!

-Oh wybacz. Sensei mnie szuka. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy [Imię]-chan!

-Cześć... 

To było dziwne. Po chwili przyniesiono moje trzy kolorowe dango, a ja nim się obejrzałam po Yuuce, ani po moim dango nie było już śladu. Dziwna dziewczyna. Nie wiedziałam, że Yakira-sensei ma córkę w moim wieku. Trochę za bardzo wygadana jak dla mnie. Ale sympatyczna, więc nie jest tak źle. Spojrzałam na zegarek, 10:30. O matko, jeszcze 4,5 godziny. Udałam się więc do domu babci i weszłam do pokoju. Nawet w nim słyszałam, jak Sasori pracował. Gdy będzie tak samo głośno w nocy, to obiecuję, że albo mnie, albo Sasoriego tutaj nie będzie. Pozbędzie się tym sposobem problemu. Położyłam się na łóżku, które pod moim ciężarem lekko się ugięło i skrzypnęło. Nagle dźwięki ucichły, a ja oddałam się w objęcia Morfeusza.

Obudziłam się wypoczęta. Oczy mi się kleiły przez co słabo widziałam i nie ogarniałam co się w około mnie dzieje. Spojrzałam na zegarek.

-14:50.. 14:50? Coś mi mówi ta godzina.. 14:50... 14:50?!?!?!?- niemalże krzyknęłam spadając z łóżka.

Prawie zaspałam. Niemal natychmiast podniosłam się z podłogi, ogarnęłam wygląd i pobiegłam niczym struś, którego babcia Chiyo oswoiła podczas naszej podróży pobiegłam na pole treningowe numer 3.

-Spóźniłaś się.

I wtedy ujrzałam mojego nowego trenera...

...

.....

......

Chiyo-sama, chyba Cię bóg opuścił...

XXXXXXXXXXXXXXX

Yo, jak zawsze. Wstawiłabym rozdział wcześniej, tak bardziej w dzień, a nie prawie o 1 w nocy, no ale cóż, wena sama wybiera XD W dzień byłam zajęta rysowaniem i innymi takimi mniej ważnymi sprawami. No więc to na tyle z tej notki i mam nadzieję, że ten i wcześniejsze rozdziały się podobały :).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro