72.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wróciliśmy do naszej bazy. Szliśmy prawie wszyscy podłużnym korytarzem, Sasori był jakiś metr ode mnie.

-Wracamy do Suny?- czerwonowłosy przerwał ciszę.

-A możemy?-spytałam.

-Zawsze można spróbować, myślę że jeszcze nie wiedzą, iż ,,wróciliśmy'' do Akatsuki. Ty podejmij decyzję.

-Sama? Przecież jak mamy wracać, to oboje. 

-Wydaje mi się, że nie odnajdę się z powrotem w Sunagakure, ale ty mogłabyś mieć tam lepsze życie, z babcią i Yuuką...

-Pain jej nie puści o tak.- wtrącił się Itachi. 

-Wiem, dlatego mogłaby być szpiegiem.- odpowiedział mu Sasori.

-A jeśli to odkryją? Na pewno byłaby bacznie obserwowana.

-Nie zdołaliby, nie jest głupia.

Nasza trójka zatrzymała się.

-Prędzej czy później nakryliby was razem.

-Nie doszłoby do tego, bo byśmy nie...- patrzyli sobie surowo w oczy.

-Nigdzie się nie wybieram.- wtrąciłam się.

Spojrzeli na mnie oboje.

-Czy jesteś tego pewna, to Twoja ostatnia szansa, możesz wrócić do domu.- Sasori spojrzał w moje oczy.

-Mój dom teraz jest tutaj, Sasori. to oczywiste, że część mnie chce tam teraz wrócić, ale widzisz, gdybym wróciła, żałowałabym tego do końca swojego życia. Wiem, że chciałeś wtedy powiedzieć, że nie będziemy się widywać. Myślisz, że wolałabym sobie żyć swobodnie bez Ciebie? Jeśli tak, to się mylisz. Choćbyśmy mieli żyć w ciągłym niebezpieczeństwie, wybieram to życie, bo będziesz w nim ty.

Sasoriego najwyraźniej wmurowało, miał coś powiedzieć, jednak ktoś mu przerwał.

-Jesteś tego pewna?- głos Paina rozniósł się po korytarzu.

Rudowłosy podszedł i spojrzał mi w oczy.

-Czy jesteś gotowa do końca życia być w Akatsuki i nie zdradzić naszej organizacji?

-Tak.

-Czy masz świadomość, że jeżeli to zrobisz, czeka Cię wyrok śmierci?

-Tak.

-Czy jesteś gotowa wypełniać wszystkie powierzone Ci misje, nawet jeśli byłyby bardzo ryzykowne?

-Tak.

-Przysięgnij swoją lojalność i oddanie.- wyciągnął w moją stronę rękę.

-Przysięgam.- powiedziałam podając mu swoją.

Na twarzy Sasoriego pojawił się smutek.

-Tak więc widzimy się za 5 minut u mnie w gabinecie, wszyscy. Ogłaszam ważne zebranie.- powiedział Pain, po czym się ulotnił.

Gdy tylko odszedł Sasori do mnie podszedł i mocno przytulił.

*Retrospekcja w głowie Sasoriego, jakiś czas wcześniej, Sasori pov.* 

-Czy to jest konieczne?- spytałem.

-To będzie jej wybór.- Pain odpowiedział mi surowym głosem, patrząc w okno.

-Nie pozwól jej, nie mów jej o tym, to nie jest dla niej.

-Ona wie, co jest najlepsze dla niej, jeżeli postanowi tu zostać i wypełniać moje misje, zostanie wtajemniczona. 

-Nie pozwalam, [Imię] ma się o tym nie dowiedzieć, nie dopuszczę do tego!

-To nie Ty wydajesz tu rozkazy, Sasori!- podniósł ton głosu.

-Nie chcę, żeby groziło jej takie ryzyko, rozumiesz!

-Jestem Twoim szefem, wyrażaj się z szacunkiem!

-Jesteś przede wszystkim moim przyjacielem! Pain, proszę, nie pozwól na to...

-Sasori ja...

-Tylko o to Cię proszę... Nagat...

-Nie mogę. Wiesz, że to nie ode mnie zależy.- przerwał mi już łagodnym głosem.

Poczułem się bezradny.

Wielki Mistrz Sasori bezradny... Kto to widział.

-Idź do reszty Sasori, zobaczymy co przyniesie przyszłość.

*Koniec retrospekcji i pov. Sasoriego*

-Kocham Cię, [Imię].

-Ja Ciebie też.-odpowiedziałam z uśmiechem.

Chwilę potem ruszyliśmy w stronę gabinetu Paina.

Gdy zebrali się już wszyscy, Pain zaczął mówić.

-To co teraz powiem tyczy się głównie Ciebie, [Imię].

Spojrzałam na niego niepewnie.

-Rozpoczynamy misję Pokój na Ziemi, która...- i zaczął tłumaczyć.

Przez większość czasu byłam bardzo zaskoczona. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, dlaczego się tak wszyscy dziwnie zachowywali.

-Ogoniaste bestie tak...- powiedziałam sobie pod nosem.

-Liczę na was i na wasze umiejętności. Jednak zanim zaczniemy realizować plan, musicie przejść trening. 

-Hai.- odpowiedzieliśmy.

-Możecie wyjść, przez 2 dni macie jeszcze spokój.

Wyszliśmy z gabinetu i udaliśmy się w gęstej atmosferze do salonu.

-Pain dał nam listę Jinchuriki... Tak więc ekhemhem ...- Hidan zaczął się przygotowywać do czytania.

-Daj, ja przeczytam.- powiedział Deidara.

-Nie!- odkrzyknął Hidan.

Zaczęli się kłócić, aż w końcu Kakuzu do nich podszedł i wyrwał kawałek papieru.

-Ja to przeczytam.- powiedział, karcąc ich wzrokiem.

Stanął na środku.

-Niektórzy są wymienieni tylko z imion, tak więc: Gaara, Yugito Nii, Yagura, Roshi, Han, Utakata, Fu, Killer B, Naruto Uzumaki. Kolejno wymienieni posiadają w sobie: Shukaku, Matatabi, Isobu, Son Goku, Kokuo, Saiken, Chomei, Gyuki, Kurama. Misja rozpoczyna się od Gaary, syna Kazekage. Dostaliśmy jego zdjęcie. 

 Czyli ten mały chłopiec, którego już spotkałam, był Jinchuriki...

-To jeszcze dziecko!-zabrałam głos.

-Które ma w sobie potwora, sama teraz widzisz, przed czym Sasori próbował Cię ochronić.- usłyszałam Hidana.

-Nie wiemy, jak długo zajmie nam trening, aby ich wszystkich pokonać, może nawet kilka lat, zdąży więc dorosnąć.- odezwał się Itachi.

-Wiesz co, jakoś mi nie ulżyło. Nadal będzie taki młody...

-Aby był pokój, muszą być ofiary, nieważne w jakim wieku.- usłyszałam Paina w swojej głowie.

Byłam zmieszana. To wszystko zaczyna być coraz bardziej okropne.


XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Witam ponownie, tak więc akcja nabrała tempa, chcę to przyspieszyć, jak już mówiłam. Byłam zaskoczona, że część czytelników nawet po takiej przerwie się pojawiła, za co jestem wdzięczna. Zrobiło mi się naprawdę miło na sercu. Mam nadzieję, że wytrwacie ze mną do końca.

Kocham was, Wisienki :D



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro