нyυnιn

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czwartkowy ranek był tego dnia wyjątkowo zachwycający dla blondyna. Zamiast znudzony, przez tak wczesną porę, iść przez miasto kopiąc przy tym przypadkowe kamienie ze spuszczoną głową, nastolatek uśmiechał się do wszystkich oraz wszystkiego podskakując z jednej nogi na nogę. Podziwiał piękne, jasne niebo - które jeszcze niedawno było ciemne, a na nim widniały niezwykłe punkciki - na którym pojawiały się pierwsze ciemne chmury, tym samym zakrywając słońce. Jednak nie przejmował się tym i przystanął na moment czując jak lekki powiew wiatru roztrzepuje jego włosy, które tak długo starał się ułożyć przed wyjściem. Swój wzrok zawiesił na jednym z krzaków, gdzie błyszczała się - od rosy - pajęczyna. Dla zwykłego człowieka był to widok zwyczajny, normalny, ale dla niego to było coś niesamowitego. Uwielbiał patrzeć na tego typu rzeczy czy zjawiska. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, ponownie ruszając z miejsca, ale tym razem, z lekko rozwichrzonymi włosami.

Nie spodziewał się jednak, że po drodze to piękne niebo przykryje ciemna pierzyna utkana z ciemnych chmur oraz kropel wody. Na szczęście do rzeczy których kochał można było zaliczyć deszcz. Uwielbiał skakać po kałużach i patrzeć jak woda spada z nieba na okna lub odbija się od różnych rzeczy, czy nawet kiedy po prostu spada na ziemię. Zawsze śmiał się przy tym jak dziecko. Tym razem, założył na głowę kaptur od swojej bluzy przyspieszając kroku. Wiedział, że jak zacznie się bawić w kałużach oraz będzie zachwycać się deszczem, to jego droga zajmie mu jeszcze dłużej niż zwykle, a tego nie chciał. Dlatego też starał się nie zwracać uwagi na zachęcające go kropelki z nieba.

Nareszcie stanął pod swoim celem podróży. Był cały mokry, aż z jego ciuchów ciekła woda, a jego włosy już nie były tak idealne jak jeszcze dziesięć minut temu. A co za tym szło - cały trząsł się z zimna. Nie zwracając na to najmniejszej uwagi, zapukał w duże, dębowe drzwi. Otworzył je brązowo włosy chłopak marszcząc brwi zauważając stan chłopaka przed nim.

-Aish, kochanie - westchnął przepuszczając blondyna w drzwiach.-Mogłeś już zostać w domu skoro zaczęło padać, jeszcze się przeziębisz i twoja mama mnie zabije - odparł.

-Nikt nie zabije mojej miłości życia - zaśmiał się.-A gdzie buziak na przywitanie?- wydął dolną wargę smutny.

-Ah, Innie - parsknął muskając szybko usta młodszego. Yang jednak nie zadowolił się z tak krótkiej przyjemności i sam stanął na palcach muskając jego usta troszkę dłużej niż on jego.-Chodź, dam ci coś na przebranie - parsknął.

Obaj weszli wgłąb domu starszego i skierowali się do jego pokoju. Hwang wygrzebał ze swojej szuflady ciuchy młodszego, które kiedyś u niego zostawił, i podał mu je o mało nie wywracając się o ostatnie pudła na podłodze. Oczywiście nie obyło się bez parsknięcia blondyna. Kiedy młodszy się przebierał, Hyunjin postanowił zrobić mu jego ulubioną gorącą czekoladę oraz przygotować wygodne miejsce na kanapie z poduszkami dookoła i kocykiem. Odstawił kubek na szklany stolik przed nim i odchylił głowę do tyłu, zamykając oczy. Po pewnym czasie usłyszał kroki zbliżające się do kanapy, lecz nie uchylił powiek. Kiedy poczuł drobne ciało, wtulające się w jego bok, jego kąciki ust same podniosły się do góry. Objął blondyna ramieniem, zmuszając go do wtulenia się w jego tors jeszcze bardziej. Chwila ciszy przecież nie mogła trwać wiecznie, a przerwało ją ciche kichnięcie młodszego. Ciemnowłosy spojrzał na niego parskając krótkim śmiechem.

-A więc tak zakończę mój żywot. Twoja mama mnie zabije, kochanie - uśmiechnął się.

-Przeginasz hyung, to tylko kichnięcie - zaśmiał się.

-Jako moje ostatnie życzenie - kontynuował - pragnę dostać całusa od, nie jakiego, Yang Jeongina, mojego cudownego chłopaka, przez którego umrę.

-Niech ci będzie hyung - odparł i musnął usta chłopaka. Ten jednak przyciągnął go do trochę dłuższego pocałunku, podczas którego nic innego nie robili, tylko muskali się co chwilę. Jednak na twarzy Yanga pojawiły się rumieńce, czego oczekiwał Hwang.

-Ah, czyżby moje słońce się zawstydziło?- spytał z uśmiechem, kiedy jasnowłosy schował twarz w dłoniach, odwracając się do niego plecami, jednak ani na trochę się nie odsuwając.

Zabrał mu jego dłonie sprzed twarzy i położył swój podbródek na jego ramię mając lepszy widok na niego. Skorzystając z okazji, blondyn odwrócił się w stronę swojego chłopaka i położył mu ręce na bokach, uśmiechając się przy tym.

-Nie odważysz się - powiedział poważnym tonem patrząc w jego oczy.

-Ah tak?

Jednak wcale się nie zdziwił, gdy chłopak zaczął poruszać palcami wywołując u niego coraz to głośniejszy śmiech, samemu śmiejąc się pod nosem. Dla wygodniejszej pozycji dla ich obojga, młodszy usiadł na jego biodrach, nie przerywając męczenia go. Torturował go dobre kilka minut dopóki nie zaczął się dusić przez śmiech. Wtedy zaprzestał dalszych ruchów, a Hwang jako rekompensaty, pociągnął go tak, że w tej chwili leżał na nim i złączył ich wargi razem, już po raz kolejny tego dnia, tym razem, jednak bardziej odważniej. Kiedy oderwał się od młodszego, zaśmiał się wiedząc jego jeszcze bardziej czerwone policzki.

-Nie śmiej się hyung!- oburzył się dając mu lekkiego kuksańca w bok, lecz oczywiście starszy zaczął udawać jak to bardzo chłopak go zranił.

Yang przewrócił oczami i zszedł z niego nakrywając na swoje ramiona przygotowany wcześniej koc przez Hyunjina. Już po chwili brunet do niego dołączył i razem leżeli pod szarym kocem wtuleni w siebie. Ciszę, panującą wokół nich, przerwał blondyn.

-Hyung?- zagadnął, a Hwang wydał z siebie ciche i zaspane ,,hm?" spoglądając na niego.-Za co mnie kochasz?- zapytał co zbiło chłopaka z tropu.

-A dlaczego pytasz kochanie?- spytał marszcząc brwi.

-Jestem po prostu ciekawy jak taka osoba jak ty, pokochała mnie - odparł.-Jesteśmy z dwóch różnych światów, ty zawsze byłeś tym lubianym oraz lepszym ode mnie, a jednak ze sobą chodzimy i mnie kochasz oraz mamy od jutra zamieszkać razem... Zastanawiam się, jak to w ogóle możliwe.

-Ah, Jeonginnie - zaśmiał się Hwang.-Od zawsze byłeś wyjątkowy i to mi się podobało - wytłumaczył bez chwili zastanowienia.

-No tak... Ale chyba jest coś, za mnie kochasz, prawda?- spojrzał na niego, a Hyunjin na chwilę się zamyślił.

-Pamiętasz swój pierwszy dzień w naszej szkole?- zapytał spoglądając na niego.

-Wolałbym nie - zachichotał.-Wpadłem na ciebie i wylądowaliśmy razem na podłodze w dość dziwnej pozycji, a twoi znajomi zaczęli się ze mnie śmiać.

-Nie z ciebie, a z tej całej sytuacji - odparł.-Wyglądałeś tak uroczo z tymi czerwonymi policzkami i aparatem na zębach. Wtedy naprawdę czułem, że muszę cię poznać... Byłeś taki uroczy i inny.

-Inny?- zdziwił się.-Co masz na myśli?

-Um, na przykład, ty też pochodzisz z bogatej rodziny, ale nie okazywałeś tego. Nie nosiłeś drogich ciuchów, nie chwaliłeś się tym, nie wyśmiewałeś innych, bo mieli mniej kasy. Zachowywałeś się inaczej niż ja. Zawsze pomagałeś innym, nawet mi, a na początku byłem trochę wredny dla ciebie - zaśmiał się nerwowo.

-Było ciężko, ale nie mogłem tego nie zrobić. Zawsze gdy ktoś potrzebuję pomocy, muszę mu pomóc. A ty wtedy tego potrzebowałeś - wzruszył ramionami.

-To jest właśnie jedna z tych rzeczy za które cię kocham - uśmiechnął się pod nosem całując go w czoło.-Ty mnie nie zostawiłeś jak moi "przyjaciele", a nie zasługiwałem na to.

-Daj spokój, teraz masz mnie, Felixa, Seungmina i Jisunga - przypomniał mu.

-Masz rację, Innie - westchnął.-Cieszę się, że zerwałem z nimi kontakt, a wy przyjęliście mnie do swojej "paczki" - parsknął.

-To była najlepsza decyzja w życiu - przytaknął.-Ale za co jeszcze mnie kochasz, hyung?

-Za to, że zrobiłeś dla mnie tak wiele, i nadal robisz. Za to, że nigdy nie powiedziałeś o mnie złego słowa, nawet jeśli cię mega wkurzyłem, za to, że byłeś ze mną w trudnych momentach i nadal jesteś - ostatnie trzy słowa wypowiedział szeptem.

-I będę, dopóki nie będziesz miał mnie dość - odparł powstrzymyjąc śmiech.

-Kocham cię też za twoje poczucie humoru - uśmiechnął się.-Oraz za to, że codziennie mnie rozśmieszasz.

-Nie ma za co hyung - zachichotał.

-Kocham cię też za to, że przy tobie, mogę być sobą, tak jak ty przy mnie. Nie musimy nikogo udawać, żeby się sobie przypodobać. Kocham cię za to, że przy tobie, każdy dzień jest lepszy, nawet jeśli mam wrażenie, że to najgorszy dzień w życiu, ty zawsze przychodzisz mi z odsieczą - powiedział patrząc na jego rękę, którą po chwili złapał i splótł ich palce razem.

-Aish, hyung! Ty też to robisz - prychnął.

-No wiem - zaśmiał się krótko.-Ale to i tak jedna z tych rzeczy, za które cię kocham i nie przestanę. Tak jak, przez twoje zaufanie do mnie, poczucie bezpieczeństwa, które daję pierwszy raz jakieś osobie, i sam mi je dajesz, za zrozumienie mnie oraz akceptowanie niektórych rzeczy. Za szczęście jakie mi dajesz, nawet w tej chwili. Oraz za wsparcie, które dawałeś mi od początku. Kocham cię za całego ciebie i nie przestanę cię kochać, aż do mojej śmierci. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą, pamiętaj to - wyznał przytulając Yanga jeszcze mocniej. Nim się obejrzał, blondyn złożył mu mały pocałunek na policzku.

-Nie spodziewałem się tego hyung...- odparł czując w kącikach oczu łzy.

-Hah, nie spodziewałeś się, że taki ktoś jak ja, może coś takiego powiedzieć, prawda?- parsknął.-Ej, nie rozklejaj mi się tu, bo zaraz ktoś tu wejdzie i dowie się o tym co ci powiedziałem - powiedział marszcąc brwi, za co dostał kolejnego kuksańca w bok.

-Wzruszyłem się, ale znowu wszystko zepsułeś - prychnął.-To chyba jedyna rzecz jaką w tobie nie kocham - dodał. Hwang po raz kolejny wydał z siebie głośny śmiech. Złożył na czole młodszego całusa, a zaraz potem na jego nosie i wreszcie na ustach.

-I tak wiem, że nie przestaniesz mnie kochać - uśmiechnął się szeroko poprawiając koc na ramieniu chłopaka, który się lekko zsunął.

-Tu masz rację - westchnął.-Rozkochałeś mnie w sobie na dobre hyung - wzruszył ramionami.

-Taki miałem zamiar, kochanie - odparł poprawiając mu jego rozwichrzone, na wszystkie strony świata, włosy.-Mój mały Innie - szepnął bardziej do siebie.

-Mój duży Jinnie - odpowiedział przez co oboje parsknęli śmiechem.

-Jesteś moim skarbem, Jeongin. Zostań taki już na zawsze, proszę - poprosił patrząc w oczy młodszego.

-Nie martw się hyung, nie zmienię się - odpowiedział.-Nigdy przenigdy - uśmiechnął się.

-No, ja mam taką nadzieję, serce ty moje - powiedział po raz kolejny składając mu małego buziaka na czole.

-Hyung, przestaniesz z tymi pocałunkami? Czuję się trochę dziwnie, kiedy to robisz...- wyznał skrępowany puszczając jego dłoń.

-Właśnie słyszę jak ci serce bije. Ale właśnie dlatego nie przestanę - wzruszył ramionami powtarzając gest.

-Aish, hyung!- pisnął chowając się pod kocem zakrywając tym samym swoje nieprzyjemnie piekące policzki.

Hyunjin wybuchł śmiechem odkrywając swojego chłopaka spod przyjemnego dla dotyku materiału i przeległ do jego pleców oraz położył mu brodę na karku. Przygryzł delitaknie jego płatek ucha, przez co ten się wzdrygnął.

-Chodź za mną - szepnął po chwili wstając z wygodnej kanapy i podając mu rękę, by pomóc mu w tej samej czynności.

-Ale gdzie hyung?- zapytał zdziwiony patrząc jak brunet bierze koc w rękę.

-Niespodzianka - puścił mu oczko oraz chwytając go za rękę.

Ku zdziwieniu jasnowłosego - skierowali się do sypialni starszego. Yang przez chwilę przestraszył się, myśląc o tym co jego chłopak chce zrobić skoro właśnie zamykał drzwi na klucz. Ten się tylko uśmiechnął i ponownie chwycił go za rękę. Otworzył drzwi od balkonu powoli wchodząc na niego. Deszcz się już na dobre rozpadał, a jego krople odbijały się od poręczy oraz jasnych kafelek, tworząc przy tym ciche odgłosy. Oglądanie tego cudownego widoku przerwał Jeonginowi jego własny chłopak. Pociągnął go pod ustawiony tam parasol, o mało się nie poźlizgując przez mokre płytki. Pod ciemnym parasolem stała stara ławka, na której usiadł brunet, pociągając blondyna na swoje kolana. Przez to, że wcześniej zarzucił na swoje ramiona koc, kiedy przytulił się do pleców młodszego, okrył go nim.

-Podoba ci się?- zapytał po chwili. Słońce właśnie zachodziło, a razem z deszczem oraz ciemnymi chmurami tworzyło niesamowity widok.

-I to jak Jinnie - szepnął bardziej do siebie. Odwrócił głowę w jego kierunku i musnął delikatnie jego usta, by zaraz powrócić do oglądania wspaniałych widoków.-Ale dlaczego tu przyszliśmy?- spytał, a Hwang złapał go za rękę, ponownie splatając ich placem razem.

-Żeby ci coś uświadomić - odparł uśmiechając się lekko.

-Co takiego?- zmarszczył brwi, opierając głowę o jego ramię.

-Wiem, że nie często mówię takie rzeczy, ale skoro już ci powiedziałem za co cię kocham, chciałbym ci powiedzieć, że twój ukochany deszcz, jest w pewnym stopniu definicją naszej miłości - powiedział ściskając lekko jego dłoń.

-Co masz na myśli?- nie zrozumiał.

-Kiedy cię poznałem, zaczął we mnie padać mały, drobny deszcz. Każdego dnia się nasilał, aż w końcu cały przemokłem do głębi i zakochałem się w tobie na zabój - wyznał całując chłopaka w skroń.

Tego deszczowego dnia, Jeongin dowiedział się dwóch rzeczy; za co kochał go jego chłopak oraz tego, że tak naprawdę, kiedy poznał Hyunjina, zalała go prawdziwa ulewa. Jednak nie żałował, że nie uchronił się nigdzie przed tym i dał się zalać niemalże cały ulewą miłości do Hwanga. Był teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi wiedząc, za co kocha go Hwang Hyunjin oraz, że lepszego chłopaka nie miał nikt na świecie. A przynajmniej zdaniem Yang Jeongina, który mógł oddać za niego dosłownie wszystko.

To jest po prostu prawdziwa miłość, której nikt nie może zniszczyć.

★★★★★

A więc; pewnie się zastanawiacie skąd one shot przez zapowiedzi (ani niczego lol) na moim profilu

A więc podziękujcie (mojej) kochanej xSheyne z którą przegrałam zakład xD

No to masz tego HyunIna, tak też cię kocham i tak, to jest dedykowane tobie oraz tak, pisałam to z myślą o tobie (♥)

(P.Sokładki nie będzie, chyba, że ktoś mi zrobi, byłabym wdzięczna, dziękuję)

ZA WSZELKIE BŁĘDY PRZEPRASZAM, DZIĘKUJĘ, DOWODZENIA

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro