Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alice próbowała wyglądać na podekscytowaną, gdy Bella przymierzała suknie ślubne wraz z matką. Wiedziała, że Edward przypomniał sobie swoją przeszłość i powrócił do związku ze swoją bratnią duszą. Była zachwycona, że Edward znalazł swoją prawdziwą miłość i córkę, ale była również smutna, że Bella nie zostanie jej siostrą. Kochała Bellę, ale wiedziała, że rozpęta się piekło, kiedy wrócą do domu, a ona straci przyjaźń Belli.
-Alice, co myślisz o tym, czy widziałaś, jak Edward zerwał mi to podczas naszej podróży poślubnej?- Bella roześmiała się, obracając się w kółko przed lustrem. Suknia, którą miała na sobie, była obcisła, bardzo długa i miała wycięte plecy, prawie ukazujące jej pośladki.
Alice skrzywiła się. -Nie mam pojęcia Belli, wiesz jaki jest Edward. Może będziemy mieć więcej szczęścia na zakupy w Seattle.- Alice nie chciała, by mama Belli wydała tysiące dolarów na suknię ślubną, która nigdy nie zostanie wykorzystana.
Bella uśmiechnęła się do siebie w lustrze. -Nie, chcę kupić sukienkę z moją mamą. Naprawdę podoba mi się ta, myślę, że wyglądam seksownie, ale spróbuję kilku bardziej tradycyjnych.
Alice westchnęła i poszła wziąć kilka sukienek dla Belli, by mogła je przymierzyć. Słysząc dzwonek telefonu, spojrzała na niego, żeby zobaczyć sms od Rosalie. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła zdjęcie Edwarda trzymającego Leorę siedząc na łóżku z ramieniem owiniętym wokół Harry'ego. Naprawdę tworzyli piękną rodzinę. Nigdy nie widziała, żeby Edward wyglądał na szczęśliwego i zrelaksowanego z Bellą.
-Chodź, Alice, chcę przymierzyć więcej sukienek! - krzyknęła Bella z szatni. Alice zablokowała i schowała telefon do kieszeni, a potem złapała garść sukienek, nie patrząc nawet na nie.
~~~
Harry gotował śniadanie, nucąc piosenkę, której nawet nie znał. Nigdy nie myślał, że kiedykolwiek znowu będzie tak szczęśliwy. Nie był już w Azkabanie, jego piękna maleńka córka była bezpieczna i zdrowa, a on odzyskał partnera. Miał także nową rodzinę w Severusie, bliźniakach, Moody'm i teraz Cullen'ach.
Harry odwrócił się, gdy usłyszał gruchanie dziecka. Edward siedział przy stole, robiąc zabawne miny do ich córki. Od wczoraj kiedy zaczął odzyskiwać pamięć, Edward nie próbował już osłonić Leory przed wszystkimi i nawet jej porwać; z wyjątkiem tego momentu, kiedy zostali ponownie sobie przedstawieni. Harry nie mógł uwierzyć, o ile lepiej się czuł, czuł się jak zupełnie nowa osoba. Leora również wyglądała milion razy lepiej i mniej spała. Edward mógł również zabrać Leorę na około 10 stóp, zanim więź zaczynała działać. Leora odbierała teraz magię także od Edwarda. Nie miał jej zbyt wiele, ale wystarczyło, żeby Leora mogła się rozwijać.
Edward zachichotał, widząc głupi uśmiech, który jego partner posyłał jemu i ich córce.
-Harry, twoje śniadanie się pali.
- Cholera!- Harry szybko wrócił do kuchenki i wyłączył palnik. Zrobił dla wszystkich kiełbaski, omlety, smażone ziemniaki i tosty. Po śniadaniu Rosalie pozwoliła mu wreszcie zobaczyć pokoik Leory. Rosalie wraz z Emmettem i bliźniakami była zamknięta w sypialni przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny. Umierał z niecierpliwości, żeby zobaczyć, co wymyślili. Wiedział, że jego rodzina nigdy nie odwróci się od jego córeczki i nigdy nie przestanie jej kochać. Był tak szczęśliwy, że Leora nigdy nie poczuje bólu brzucha od pustego żołądka, nigdy nikt nie będzie krzyczał na nią nienawistnych słów, a ona nigdy nie będzie kulić się ze strachu,  przed grozbą pobicia do nieprzytomności.
Harry podskoczył, gdy poczuł, jak ciało przylegające do jego pleców.
-Nie myśl o tym moja miłości, nigdy więcej nie będziesz musiała czuć tych rzeczy i obiecuję, że nigdy nie pozwolę, aby cokolwiek stało się tobie albo Leo.- Edward nie był w stanie usłyszeć wszystkich myśli Harry'ego, mógł tylko te, które były niezwykle potężne.
Harry podniósł się na palcach i pocałował Edwarda w usta, a potem pocałował Leorę w czoło. -Jestem teraz bardzo szczęśliwy, mam wszystko, o czym marzyłem.
-Och nie, nie te krwiopijcze istoty.- burknął George, chodząc po pokoju, przecierając oczy. George spojrzał na Edwarda -Jak do cholery przeżyłeś z tą piekielną blondynkom ...
Harry szybko odwrócił się i wepchnął w usta George'a kiełbaskę. -Bez przeklinania przy dziecku.- zaśmiał się Harry.
-Piętnaście razy, piętnaście razy, tyle razy kazała mi przestawiać kołyskę, komodę, bujak i stół do przewijania. Hej, jestem człowiekiem, ona powinna być tą, która nosi wszystkie meble dookoła. Teraz muszę iść wybłagać mikstura przeciwbólową od Snape'a.
Harry zachichotał -Dlaczego nie użyłeś magii?
George po prostu stał i gapił się na Harry'ego, z otwartymi ustami. Edward zaczął chichotać.
-Zdajesz sobie sprawę, że Rosalie zrobiła to celowo, prawda? Była zadowolona z tego, jak wszystko zostało ustawione za pierwszym razem.
George otwierał i zamykał usta jak ryba wyjęta z wody. Odwrócił głowę i zamknął usta, kiedy usłyszał śmiech Rosalie i Emmeta z drugiego pokoju.
-Wygląda na to, że dowcipniś został pokonany własną bronią- zachichotał Harry.
-To jest wojna, nie wiedzą jeszcze z kim zadarli, a Fred i ja nie byliśmy najbardziej przerażającymi dowcipnisiami od czasu Huncwotów za darmo.- zadeklarował George jednak jego uśmiech zamarł gdy zobaczył ból w oczach Harry'ego. - Merlinie, Harry, przepraszam, nie chciałem ich przywoływać.
Harry posłał George'owi smutny uśmiech i przytulił go. -W porządku, George, nie zamierzam kłamać, to boli, ale to nie twoja wina, potrzebuję tylko czasu, żeby poradzić sobie z ich zdradą.
Edward i George spojrzeli na siebie. Żadne z nich nie wierzyło, że z czasem Harry zrozumie, co mu zrobili Syriusz i Remus. Wiedzieli, że pomimo zerwania więzi, Harry nadal kochał Syriusza.
Harry posłał im uśmiech, który nie sięgał jego oczu.
-Chodź, śniadanie jest gotowe.- Harry załadował tacę pełną jedzenia i poszedł do jadalni. Harry uśmiechnął się, gdy zobaczył całą swoją rodzinę siedzącą przy stole. Rosalie stała w kącie, wpatrując się w Leorę. Harry trącił Edwarda i skinął głową Rosalie. Z westchnieniem Edward podszedł do Rosalie i podał jej dziecko. Edward wiedział, chciał zatrzymać dziecko, miał tylko nadzieję, że zignoruje instynkt. Jego instynkty wciąż w nim szalały.
Rosalie spojrzała na piękną dziewczynkę w jej rękach. Nie mogła uwierzyć, jak bardzo pokochała to maleństwo.
-Dziękuję, Edward.- Mogła zobaczyć, że Edward nie chciał dać  jej Leory i rozumiała, dlaczego; dlatego nie zmusiła go do walki z instynktem i oddała mu ją.
Edward pocałował córkę w policzek i usiadł obok Harry'ego. Czując na sobie czyjeś spojrzenie, Edward podniósł wzrok i zobaczył profesora Snape'a, który na niego patrzył. -Umm, czy zrobiłem coś złego, profesorze?
-Nie, panie Cullen, tylko myślałem, chciałbym sprawdzić, czy twoja magia została zapieczętowana, myślę, że jakikolwiek czar rzucony przez Czarnego Lorda nie tylko odesłał cię z powrotem w czasie, ale zapieczętował twoją magię. przeżyłeś przemianę, zastanawiałem się, czy moja mikstura może złamać pieczęć na twojej magii, przywracając ją.- wytłumaczył Severus.
Edward zastanawiał się przez chwilę. -Masz na myśli, że mógłbym znowu czarować?- Edward uwielbiał myśl, że znów mógłby czarować, mógłby lepiej chronić swoją rodzinę.
-Tak, byłbyś podobny do mnie, potrzebuję krwi, ale mogę też jeść ludzkie jedzenie. Nie posiadam jadu, więc nie mogę zmienić innych. Nie jestem pewien, czy będziesz dokładnie taki jak ja, ale jeśli chcesz, mogę uwarzyć Eliksir, który złamałby blokadę na twojej magii, ostrzeże cię jednak, to będzie tak bolesne jak twoja przemiana, ale nie potrwa tak długo. -powiedział Severus.
Edward nawet nie musiał o tym myśleć. Jeśli mógł odzyskać swoją magię, nie dbał o to, jak bolesne było to; byłoby warto. -Czy możesz mnie zbadać po śniadaniu? Nie dbam o ból, wezmę miksturę, czy ty też pijesz zwierzęcą krew?
Fred odrzucił głowę do tyłu. –Myślę że on bardziej upodobał sobie pewnego łamacza klątw.- Wszyscy przy stole patrzyli na bardzo czerwoną twarz Billa. Harry prawie zakrztusił się swoim toastem. Wiedział, że śpią razem, ale nie wiedział, że Sev karmi się nim. - Czy to boli?- Harry z ciekawością spytał Billa.
Bill zarumienił się jeszcze bardziej i spojrzał na Severusa. -W rzeczywistości jest odwrotnie.- Bill zaczął wiercić się na krześle.
Emmett zaśmiał się głośno. -Czy dlatego słyszałem, jak wczoraj jęczałeś?
Wszyscy przy stole zaczęli się śmiać z zażenowania Billa. -Może następnym razem nie zapomnisz zaklęcia wyciszającego.- dokuczał George.
W tym momencie uderzyło w Harry'ego to że Edward był nieśmiertelny. Nigdy się nie zestarzeje, nigdy nie umrze. Wyobraził sobie pomarszczonego staruszka siedzącego przy stole obok młodego przystojnego Edwarda. To znaczy, jeśli Edward chciałby być z nim, kiedy będzie stary i obrzydliwy.
-Harry.- Edward westchnął. -Nie obchodzi mnie, ile masz lat, nigdy cię nie opuszczę.- Edward nie chciał tego przyznać, ale wizja Harry'ego przeraziła go. Nie chciał, żeby jego towarzysz się zestarzał i umarł, nie mógłby żyć bez Harry'ego. Nigdy nie chciał, aby Bella została wampirem, ale chciał, żeby Harry stał się nim. Chciał spędzić wieczność ze swoim wspaniałym partnerem.
-Sev- Harry zapytał cicho. -Czy mógłbym zostać przemieniony w wampira? Nie mogę opuścić Edwarda.- Samotna łza dotarła do policzka Harry'ego.
Severus spojrzał na Harry'ego. -Czy zdajesz sobie sprawę z tego, o co pytasz, na co się porywasz? Nigdy nie urośniesz poza wiek, w którym zostałeś przemieniony. Będziesz obserwował, jak twoi przyjaciele starzeją się i umierają .Jeżeli Leora nie zdecyduje się na przemianę, będziesz musiał ją obserwować. Jeśli istnieje niebo, nigdy tam nie pójdziesz i nie spotkasz swoich rodziców.
Harry spojrzał na Edwarda i uśmiechnął się. –Zrobiłbym wszystko i porzuciłbym wszystko, by być z Edwardem, jeśli Leora nie zdecyduje się na przemianę, to będę ją wspierać, chcę tego, chcę zostać z Edwardem na zawsze.
Severus zastanawiał się przez chwilę. –Mój eliksir nigdy nie był testowany poza mną, Bill już prosił, abym go przemienił, odkąd jesteśmy partnerami.- Wszyscy sapnęli słysząc to. -Rozumiem, jak się czujesz Harry, a jeśli wszystko pójdzie dobrze z przemianą Billa, to zrobię dla ciebie eliksir, kiedy skończysz osiemnaście lat.
Harry chciał podskoczyć i uściskać profesora, ale wiedział, że ten człowiek tego nie doceni. -Dziękuję Severusie.- Harry uśmiechnął się do mężczyzny. Harry nieśmiało spojrzał na Edwarda. -Czy chcesz tego?
Edward ujął dłoń Harry'ego i pocałował jej grzbiet. -Nie mogę sobie wyobrazić spędzenia jednego dnia bez ciebie, a kiedy nadejdzie czas, jestem pewien, że Carlisle cię ugryzie.
George spojrzał na Billa, szczerząc zęby. -Więc, twój towarzysz to nietoperz z lochów? Nie widziałem że aż tak was do siebie ciągnie.
Bill uśmiechnął się. -Zawsze byliśmy do siebie przyciągani, ale dopiero kiedy pomagaliśmy Harry'emu, przyznaliśmy to przed sobą tak więc jestem jego partnerem i po tym, jak uwarzy miksturę, Carlisle mnie przemieni.
-Jestem taki szczęśliwy z waszego powodu- powiedział Harry. Harry spojrzał na uśmiechniętego Severusa. -Tylko pomyśl o tym, Sev, spędzimy razem wieczność.
Severus spojrzał na Harry'ego z pobladłą twarzą. Severus by się do tego nie przyznał, ale był zadowolony, że Harry postanowił zostać zmienionym. Naprawdę zaczął troszczyć się o Harry'ego, zarówno on, jak i Bill uważali go za syna. Bardzo bolesne byłoby patrzeć, jak Harry starzeje się i umiera.
~~~~~
Harry był tak podekscytowany, że wreszcie nadszedł czas, aby zobaczyć pokoik Leory. Po prostu wiedział, że to będzie spektakularne. Edward stał obok niego, trzymając Leorę, czekając, aż Rosalie ich wpuści. Gdy Rosalie w końcu otworzyła drzwi, szczęka Harry'ego uderzyła o podłogę.
-To jest, to jest niesamowite.- Harry zakrył usta dłonią i zaczął płakać. Nigdy nie wyobrażał sobie, że pokój będzie wyglądał tak czarująco jak z bajki. Jedną ścianę pomalowano kolorowym motywem lasu z przepływającym przez niego strumieniem. Strumień był zaczarowany i wyglądał jakby rzeczywiście płynął, a wokół niego fruwały motyle. Ściana, na której stała komoda i stół do przewijania, została pomalowana tak, by wyglądała jak niebo. Para Feniksów była zaklęta, by latać wokół chmur, bawiąc się ze sobą. Trzecia ściana była namalowana tak, by wyglądała jak łąka na której znajdowała się rodzina jednorożców. Ostatnia ściana, która miała olbrzymie okno, pomalowana była tak, by wyglądała jak ogród kwiatowy, a kwiaty delikatnie powiewają wiatrem. Kołyska nie przypominała niczego, co kiedykolwiek widział. Wyglądała jak zamek, wieżyczki i wszystko inne. Była biało różowa, z drobnymi różami i pnączami rosnącymi po bokach i wokół wieżyczek. Kredens również był biało różowy, wyglądał jak powóz. Sufit przypomniał Harry'emu o wielkiej sali, był zaczarowany, aby naśladować pogodę.
Rosalie rozpromieniła się. Chociaż nigdy nie mogła mieć dziecka, często marzyła o tym. Jeśli miałaby córkę, to był pokój, w którym ją widziała. Zaniemówiła, gdy Fred i George zaczarowali ściany, aby wszystko wyglądało jak prawdziwe. -Kołyska zamienia się w łóżeczko dla małej. - powiedziała cicho Rosalie.
Harry nie mógł się powstrzymać, a łzy spłynęły mu po twarzy, mocno uściskał Rosalie. -Bardzo dziękuję, nie wiesz, ile to dla mnie znaczy, nigdy nie miałem własnego pokoju, ale kiedy byłem w mojej komórce, wyobrażałem sobie idealny pokój, nigdy nie mógłbym wymyślić czegoś tak zapierającego dech w piersiach dla mojej małej księżniczki. Leora ma najlepszą matkę chrzestną w historii.
Rosalie cofnęła się z szeroko otwartymi oczami. -Matka chrzestna?- Rosalie przyłożyła dłoń do piersi. -Chcesz, żebym była jej matką chrzestną?
Harry uśmiechnął się i wziął Rosalie za rękę. - Nie przychodziło mi do głowy, żeby ktokolwiek lepiej wychowywał moją córkę, gdyby coś się stało z Edwardem i ze mną. Oczywiście, że musiałabyś się nią dzielić z Fredem i George'em jako ojcami chrzestnymi.
Rosalie wyglądała, jakby miała się rozpłakać, gdyby tylko mogła. Nie mogła uwierzyć, że była matką chrzestną. -Byłbym zaszczycona, będąc jej matką chrzestną.- Rosalie spojrzała na dziecko w ramionach Edwarda i błagając go wzrokiem, aby mogła ją potrzymać. Zapiszczała, kiedy Edward podał jej maleństwo.
~~~~
-Syriuszu, co ty robisz?- zapytał zdenerwowany Remus. Wilkołak stał w ich sypialni, obserwując, jak jego partner spieszy się z pakowaniem ubrań.
- Odzyskuję mojego chrześniaka. muszę sprawić, by Harry zobaczył, jak bardzo żałuję swoich działań i jak bardzo go kocham.- wyjaśnił Syriusz z lekko maniakalnym spojrzeniem.
Remus pokręcił głową. - Syriuszu, Harry nie tylko poprosił nas, żebyśmy zostawili go w spokoju, ale nawet nie wiemy, gdzie on jest.- Remus wiedział, jak bardzo Syriusz cierpiał z powodu tego, co zrobił Harry'emu. Nie mógł jednak winić Harry'ego za ucieczkę przed wszystkimi. To, co zrobili Harry'emu, było niewybaczalne.
Syriusz zareagował śmiechem na wypowiedź Remusa. - Snape może być sprytnym wężem ale nadal jestem Black'iem, myślał, żeby zabezpieczyć się przed każdym zaklęciem namierzającym, z wyjątkiem magii skrzatów domowych, nakazałem Stworkowi, by wyśledził, dokąd zmierzają. zrobił to, ale musiałem grozić mu ubraniem. udowodnię Harry'emu, że może mi zaufać.
Remus przesunął dłonią po twarzy. Wiedział, że Harry nie będzie zadowolony, gdy ich zobaczy. - Syriuszu, Harry cierpi, czy nie uważasz, że powinniśmy dać mu trochę czasu na leczenie? Poprosił nas, żebyśmy zostawili go w spokoju, myślę, że powinniśmy to uszanować.
Syriusz nawet nie spojrzał na Remusa, po prostu kontynuował pakowanie. -Nie, idę teraz i nie pozwolę mu odejść, nie obchodzi mnie, co zrobi, ani co powie, nie odejdę.
Remus wiedział, że nie przemówi mu do rozsądku. Będzie musiał iść, żeby trzymać go w ryzach. -Myślę, że to bardzo zły pomysł. Nie powiedziałeś nikomu, że to zrobiłeś?
Syriusz spojrzał na Remusa. -Do diabła, nie zasługują na wybaczenie mojego szczeniaka.- warknął Syriusz.
Remus uniósł brew na szalonego animaga.- Przykro mi, Syriuszu, ale to, co zrobiłeś, było gorsze niż to, co zrobili inni.
Syriusz padł na łóżko i zwiesił głowę. -James zaufał z życiem swojego syna, przysięgłem mu, że zawsze będę go chronić i kochać, przysięgłem, że zawsze będzie na pierwszym miejscu, bez względu na wszystko, złamałam to przysięgę, więcej niż raz, złamałem to przyrzeczenie n piętnaście minut po śmierci Jamesa, oddając Harry'ego Hagridowi i idąc za Peterem, zakochałem się w Harrym, gdy go po raz pierwszy trzymałem.
Syriusz podniósł głowę i spojrzał na swojego partnera z bólem w oczach. -Pytasz, czy zasługujemy na jego wybaczenie? nie, nie, nie, to, co zrobiliśmy naszemu szczeniakowi było niewybaczalne, ale muszę spróbować, nawet jeśli będzie to trwało, dopóki nie znajdę się na łożu śmierci.
Remus usiadł obok swojego partnera i wziął go w ramiona. -Ok, chodźmy zobaczyć się z Harrym, ale nie mów nikomu, dokąd jedziemy. Harry nie będzie szczęśliwy, widząc nas, ale jeśli pojawią się inni, myślę, że Harry ucieknie. nie potrzebujesz, żeby Dumbledore węszył. desperacko stara się odzyskać Harry'ego. Odkąd prawda na temat niewinności Harry'ego wyszła na jaw, ludzie obwiniają Dumbledore'a o wysłanie niewinnego chłopca do Azkabanu.
Syriusz położył głowę na ramieniu Remusa. -Nie mogę uwierzyć, że nasz szczeniak ma własne dziecko, bardzo bym chciał zobaczyć tą małą. musimy sprawić, by Harry zobaczył, że go kochamy, Remmy.
Remus pocałował Syriusza w czoło. -To nie będzie łatwe, Syriuszu, naprawdę go skrzywdziliśmy... Więc powiedz mi, gdzie idziemy?
Syriusz podskoczył i wznowił pakowanie. -Wyjeżdżamy do Ameryki, Forks Washington.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro