Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Fred znów był nad strumieniem w lesie jako Figiel. Miał nadzieję, że znowu zobaczy młodego wilka. Był smutny, kiedy obudził się wczoraj i stwierdził, że wilk odszedł. Chciał go lepiej poznać, miał nadzieję, że jako ludzie. Odchylając głowę do tyłu i wciągając powietrze, Fred poczuł zapach swojego wilka. Szczękając z podniecenia, Fred ruszył w kierunku, z którego dobiegał zapach.

Seth był zdezorientowany. Wczoraj odcisnął na mężczyźnie coś, co Sam powiedział, że jest niemożliwe. Po wczorajszym powrocie do rezerwatu był zszokowany, gdy zobaczył, że czeka na niego wściekły Sam. Najpierw Sam rzucił się w niego za to, że sam podążał za rudym wilkiem. Następnie spędził dwadzieścia minut, pouczając go o opuszczaniu wyznaczonego stanowiska i przyłapaniu na szpiegowaniu drugiego wilka. Sam był na niego bardzo zły, że spędził tak dużo czasu na zabawie z dziwnym wilkiem i odciskaniu na nim piętna. Sam zabronił mu dalszego kontaktu z jego odciskami.

Seth chodził właśnie tam iz powrotem w swojej wilczej postaci po lesie obok swojego domu. To go zabijało, trzymanie się z dala od swojego odcisku. Jego instynkt krzyczał na niego, żeby udał się do niego, ale nie mógł przeciwstawić się swojej Alfie. To nie tak, że mógł pomóc komu odcisnął piętno. Sam nie mógł nic na to poradzić, kiedy złamał serce swojej siostrze, kiedy odcisnął piętno na Emily. Dlaczego Sam nie mógł zrozumieć, że nadruki na mężczyźnie były poza jego kontrolą? Seth podniósł głowę, gdy usłyszał, jak Leah, jego siostra, wychodzi z domu i kieruje się w jego stronę. Seth zaczął jęczeć, gdy podeszła bliżej i opuściła głowę między jego duże łapy.

Leah czuła się okropnie z powodu swojego młodszego brata. Dzięki Samowi Seth cierpiał bez swojego odcisku. Leah delikatnie pogłaskała brata po jego dużej, włochatej głowie. Zmarszczyła brwi, kiedy wbił jej pysk w brzuch i zaczął jęczeć głośniej. "Pieprzyć Sama." wściekła Leah.
-"Ten facet jest twoim śladem, masz pełne prawo być z nim. Nie obchodzi mnie, że twój odcisk jest facetem, byliście dla siebie stworzeni. Jeśli tak bardzo ranisz, jak myślisz, jak się czujesz". Wczoraj spędziliście ze sobą wiele godzin, więź już zaczęła się tworzyć ".

Seth podniósł głowę i ze smutkiem patrzył na siostrę, jęcząc. Nie chciał, żeby jego odcisk bolał tak jak on.
-"Idź do niego Seth." rozkazał Jake'owi wejść do lasu. "Sam nie może cię powstrzymać od odcisku, to jest niezgodne z naszym prawem."

Seth przekrzywił głowę, wpatrując się w oczy Jake'a. Czy odważył się być nieposłusznym? Sam zabronił mu opuszczania rezerwatu i byłby wściekły, gdyby wyszedł.

Jacob wyciągnął rękę i położył dłoń na ramieniu Setha. - Nie pozwolę mu cię ukarać, Seth. Należysz do niego. Idź! Seth zatoczył koło, polizał zarówno Jacoba, jak i Leę w rękę i odbiegł.

Leah odwróciła się do Jake'a, kładąc rękę na biodrach. - Lepiej, żebyś mógł go chronić przed Samem. - Martwiła się o bezpieczeństwo swoich braci. Wiedziała, że ​​jego odcisk go nie skrzywdzi, martwiła się raczej, że Sam to zrobi.

Jacob westchnął, po czym spojrzał na Leę. - Nie pozwolę Samowi go skrzywdzić. Sam nigdy nie miał być alfą. Jacob nie chciał być alfą, ale miał dość zwyczajów Sama. Nie mógł uwierzyć, że Sam będzie trzymał Setha z dala od jego śladu. Odcisk był bardzo ważny dla nich wszystkim, ich świat obracał się wokół niego. Odcisk był twoją bratnią duszą, twoją drugą połową.

-a-a- -a- -a- -a- -a- -a-

Seth pędził przez las podążając za zapachem swoich śladów. Wiedział, że po powrocie Sam będzie miał na to ochotę, ale teraz jedyne, o czym mógł myśleć, to jego odcisk. Wiedział, że jego odcisk jest tutaj, szukając go.

Seth warknął podekscytowany, kiedy zobaczył pędzącego w jego stronę rudego wilka. Widząc jego odcisk, poczuł się, jakby ktoś zniósł ciężar z jego klatki piersiowej. Jake miał rację, należał do tego faceta.

Fred podbiegł do piaskowego wilka i delikatnie wskoczył na niego, skubiąc jego uszy. Nie mógł zrozumieć, dlaczego widok tego wilka uszczęśliwił go, ale nie zamierzał z tym walczyć. Od czasu spotkania z nim nie czuł już do Harry'ego żadnych uczuć, z wyjątkiem braterskiej miłości. Całą noc myślał o tym wilku i nie mógł się doczekać dzisiejszego wyjścia z nadziei, że go zobaczy.

Fred stoczył się z młodszego wilka i cofnął. Jęcząc spojrzał na drugiego wilka i przemienił się. Fred wyciągnął rękę, gdy drugi wilk się cofnął. - W porządku, znam jednego z twoich znajomych zmiennokształtnych z rezerwatu, który obserwował nasze mieszkanie. Nie jestem zły, po prostu chcę cię poznać.

Seth przekrzywił głowę, po raz pierwszy przyglądając się swojemu partnerowi z bliska. Miał nieco ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, rudawo-pomarańczowe włosy i twarz pełną piegów. Trudno było określić, jakie było jego ciało w ubraniu, ale wyglądał na atletycznego. Jego oczy wyglądały na miłe i figlarne, a na jego twarzy pojawił się figlarny uśmiech. Seth nie był pewien, czy powinien się zmienić. Wiedział, że gdyby się przemienił, na pewno miałby Sama na głowie.

- "Idź po to!" - powiedział Jacob przez ich połączenie umysłowe. Zanim Seth zdążył się z tego uwolnić, rzucił się za drzewo, żeby się przemienić. Szybko wciągnął szorty, po czym podekscytowany wyszedł z za drzewa.

Twarz Freda opadła, gdy jego wilk uciekł. Nie chciał go przestraszyć, po prostu chciał go poznać. Szykował się do powrotu do domu, kiedy najbardziej apetyczny młody mężczyzna, jakiego kiedykolwiek widział, wyszedł zza drzewa bez koszuli. Miał co najmniej sześć stóp wzrostu, krótkie, czarne włosy i piękną złocistoczerwoną skórę. Był szczupły, ale falował od mięśni i miał najmilsze oczy i uśmiech jaki kiedykolwiek widział. Fred po prostu stał tam oniemiały.


Seth nieśmiało uśmiechnął się, widząc swoje piętno. „Cześć, jestem Seth Clearwater". Seth wyciągnął rękę do rudowłosego.

Fred potrząsnął głową, żeby się otrząsnąć. Wyciągnął rękę i uśmiechnął się. - Fred, Fred Weasley. Nie zimno ci z powodu braku ubrania? - Był styczeń, na ziemi leżał śnieg, a Seth miał na sobie tylko szorty, nie miał nawet butów. Nie żeby narzekał, Seth był cholernie gorący.

Seth zachichotał i zarumienił się. „Nieee, naprawdę nie czujemy zimna. Temperatura naszego ciała jest wyższa niż u normalnych ludzi, a nasze ubrania rozrywają się, kiedy się zmieniamy". Seth nerwowo potarł dłoń po karku.

Fred i Seth spędzili resztę popołudnia spacerując po lesie i lepiej się poznając. Para dobrze się spisała i pod koniec dnia szli ramię w ramię trzymając się za ręce, lekko tuląc się nawzajem.

-a- -a- -a- -a- -a a-a -a-

Bella warknęła i rzuciła telefon na łóżko. Edward nie wysłał jej wiadomości od ponad dwudziestu czterech godzin. Alice zapewniła ją, że z Edwardem wszystko w porządku, ale dlaczego nie wysłał jej SMS-a. Napisała do niego co najmniej piętnaście razy, a on nie odpowiedział na żadne z nich.

Wstała Bella zaczęła wrzucać swoje ubrania do walizki. Nie zamierzała zostać na Florydzie ani minuty dłużej. Coś się działo z jej narzeczonym i zamierzała się dowiedzieć, co.

Alice była już spakowana i czekała przy drzwiach. Miała wizję Belli lecącej z powrotem do Forks i wiedziała, że ​​nie będzie w stanie jej powstrzymać. Wysłała SMS-a do Rosalie, dając jej znać. Wiedziała, że ​​Bella się załamie, kiedy Edward z nią zerwie.

-a- -a- -a- -a- -a- -a- -a-

Harry i Edward byli w sypialni Leory, przebierając ją. Harry wciąż był pod wrażeniem sypialni jego małej księżniczki. Rosalie wykonała niesamowitą robotę projektując i dekorując wymarzoną sypialnię dla małej dziewczynki.

Edward przesunął ręką po ścianie, potrząsając głową.
- „To imponująca magia, którą zrobili bliźniacy. Ten strumień wygląda naprawdę realnie".

- „Fred i George są genialni". - powiedział cicho Harry. - „Ludzie Po prostu ich nie doceniają, zwłaszcza ich właśni rodzicie".

Edward zachichotał. - Nie sądzę, żeby minął tydzień, w którym nie dostaliby wyjca od matki. Kobiety brzmiały jak koszmar.

Harry skończył ubierać Leorę i mocno owinął ją kocem. Nienawidził myśleć o pani Weasley i wszystkich innych w domu. Rany, które mu zadali, wciąż były świeże i ropiejące. Nie sądził, że kiedykolwiek wyleczy się z tego, co mu zrobili.

- Edwardzie, musimy skontaktować się z twoją matką. Zasługuje na to, by wiedzieć, że żyjesz i zobaczyć się z Leorą. - powiedział cicho Harry.

Edward wziął Leorę z ramion Harry'ego i uśmiechnął się do niej. - Harry, nie żyję. Nie sądzę, żebym był gotowy, żeby się z nimi rozprawić. W tej chwili, gdybym zobaczył mojego tatę... Amosa, zabiłbym go. Zabiłbym bardzo powoli i bardzo boleśnie Wiem, że moja mama nie miała z tym nic wspólnego, ale po prostu nie jestem gotowy. Właśnie odzyskałem wspomnienia, właśnie odzyskałem ciebie i Leorę, potrzebuję trochę czasu, żeby wszystko przetworzyć. "

Harry uśmiechnął się do swojego męża i skinął głową. - Rozumiem, ale wysyłam twojej mamie list, żeby dać jej znać, że tu jesteśmy i potrzebuję trochę więcej czasu. To bardzo ją boli, Edwardzie.

- Zawsze miałeś największe serce, Harry. Nawet po wszystkim, przez co przeszedłeś, nadal jesteś czysty i niewinny. Nie wiem, co zrobiłem, żeby na ciebie zasłużyć. Harry zamknął oczy, gdy Edward pochylił się, by go pocałować. - Tak bardzo za tobą tęskniłem, Harry. Tęskniłem za tobą, nawet gdy cię nie pamiętałem. Wiedziałem, że ktoś tam jest, zawsze czułem to dziwne przyciąganie. Nawet po tych wszystkich latach wciąż jesteś jedynym, jakiego kiedykolwiek pokochałem. "

Harry odsunął się od Edwarda z bólem i łzami w oczach. Nie mógł powiedzieć tego samego. Dzięki Amosowi Edward nigdy nie będzie jego jedynym. Był używany, brudny i obrzydliwy. Został wyruchany przez ojca swojego męża. Jak chore to było? Dlaczego Edward miałby mieć z nim coś wspólnego? Harry podniósł drżącą rękę i wściekle otarł łzy.

Edward warknął i złapał Harry'ego za ręce. Kiedy usłyszał myśli Harry'ego, szybko położył dziecko do łóżeczka i poszedł pocieszyć męża. - To nie była miłość, Harry. Nie chciałeś tego, nie prosiłeś o to. Ten chory drań cię zmusił, nie dał ci wyboru. Zabrał ci to, czego chciał siłą. Nie jesteś ani brudny ani obrzydliwy. Jesteś silny, odważny i kochający. Zamierzam go zabić, Harry. Zabiję go za to, co ci zrobił. "

Harry położył głowę na piersi Edwarda, płacząc. - „Nie Edwardzie, on nie jest tego wart. "


- Nie, nie jest, ale ty jesteś. Jedynym powodem, dla którego go nie zabiłem, jest to, że ty i Leora mnie potrzebujecie. Tak szybko, jak to możliwe, się z nim skonfrontuję. Powiedział Edward, zamykając oczy, próbując się uspokoić. Desperacko chciał upolować tego drania, swojego ojca. Jednak Harry i Leora byli ważniejsi niż zemsta i teraz oboje go potrzebowali. Leora karmiła się jego magią, a Harry potrzebował jego zapewnienia i potrzebował kontaktu ze swoją bratnią duszą. Harry spędził bez niego osiem miesięcy, co nie powinno być w ogóle możliwe.

- Nie mogę cię znowu stracić, Edwardzie. Proszę, nie daj się wrzucić do Azkabanu ani zabić. Myśl o utracie Edwarda sprawiła, że ​​Harry poczuł się fizycznie chory. Nie mógł żyć bez Edwarda, nie mógł znowu przejść przez ten ból.

Edward zaczął całować i ssać szyję Harry'ego. Był zdumiony, że nie miał ochoty gryźć i pić krwi chłopaka. Pragnął Harry'ego dla Harry'ego, a nie dla jego krwi. Edward zachichotał, kiedy Leora zaczęła się bawić w łóżeczku. Po raz ostatni ssąc szyję Harry'ego i całując w usta wstał i podszedł po swoją maleńką córeczkę.

Harry jęknął, kiedy Edward poszedł po ich córkę. Po prostu coś tak prostego jak ssanie jego szyi sprawiło, że stał się twardy jak skała.

"Nie martw się kochanie, skończę to, co zacząłem dziś wieczorem." - warknął Edward do ucha Harry'ego.

Harry zadrżał, kiedy na jego ramionach pojawiła się gęsia skórka od oddechu Edwardsa i ust pieszczących jego ucho. - Edwardzie, pójdziesz dziś ze mną do okulisty? Harry był naprawdę zdenerwowany pójściem do szpitala. Nie tylko bał się, że lekarz powie mu, że będzie trwale ślepy na oko, ale także bał się, że ktoś go dotknie. Po tym, jak był bity i maltretowany odkąd skończył piętnaście miesięcy, a następnie spędził osiem miesięcy na torturach i gwałcie, Harry ufał tylko Sevowi, bliźniakom i Edwardowi w dotykaniu go.

Edward pocałował Harry'ego w usta, wyrywając go z nieprzyjemnych myśli. - „Nigdy więcej nie pozwolę ci zejść mi z oczu. Więc tak, pojadę z tobą".

Harry wypuścił oddech, którego nie zdawał sobie sprawy, że wstrzymywał. Nienawidził ciągłego strachu. Miał nadzieję, że teraz będzie lepiej, gdy odzyskał swojego partnera i kochającą rodzinę, w której będzie mógł się wyleczyć i której znów będzie mógł zaufać.

Edward ze smutkiem spojrzał na swojego partnera. Żałował, że nie może usunąć całego bólu i lęków Harry'ego. Obudziło to w nim potwora, o którego istnieniu nawet nie zdawał sobie sprawy, kiedy pomyślał o swoim ojcu narzucającym się Harry'emu, gwałcąc jego czternastoletniego ciężarnego męża.

Edward wręczył Harry'emu ich córkę, gdy jego telefon zaświergotał, ostrzegając go, że ma wiadomość tekstową. Wiedział, że ignorowanie Belli było złe, ona na to nie zasługiwała. W tej chwili po prostu nie mógł skupić się na niczym oprócz męża i córki. Nie wiedział, jak zamierza jej to przekazać, nie raniąc jej, ale nie chciał tego robić przez telefon. Edward zaklął, kiedy zobaczył, że tekst był od Rosalie, ostrzegając go, że Bella będzie w domu za kilka godzin. Miał nadzieję, że spędzi kilka dni z Harrym, zanim będzie musiał zająć się Bellą.

- „Kiedy masz wizytę u okulisty?" - zapytał Edward.

Harry spojrzał na Edwarda, a potem na swój telefon. Nie chciał pytać, co tak zdenerwowało Edwarda, ale doszedł do wniosku, że ma to coś wspólnego z tą dziewczyną, którą zamierzał poślubić. - Jest o czwartej, więc za nieco ponad cztery godziny. Czy nadal ją kochasz? - zapytał cicho Harry, nie mogąc spojrzeć Edwardowi w oczy.

Edward ujął bok policzka Harry'ego i przechylił jego głowę, aż Harry był zmuszony na niego spojrzeć. - „Nie, moja miłości. Teraz zdaję sobie sprawę, że to, co do niej czułem, nigdy nie było miłością. Byłem zakochany w idei bycia miłością. Czy to ma sens? Byłem sam przez tak długi czas i bolało mnie serce. Teraz wiem, że to moja dusza wołała i szukała Ciebie. Wtedy nie sądziłem, że mam duszę. Kiedy spotkałem Bellę, nie mogłem czytać jej myśli, a jej krew mi śpiewała. Pomyliłem to, że była Piosenkarką z tym, że była moją partnerką. Kiedy odzyskałem wspomnienia i przypomniałem sobie moją miłość do ciebie, wiedziałem, że to, co do niej czuję, nie jest miłością. "

- "Obietnica?" - zapytał Harry ze łzami w oczach.

Edward wziął kciuk i otarł łzę z policzka Harry'ego. - Czy kiedykolwiek cię okłamałem? Jesteś mój Harry, a ja jestem twój, nic już nigdy nas nie rozerwie. Obiecuję.

-a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a-

Harry z uśmiechem wyszedł z gabinetu lekarskiego w szpitalu. Lekarz był przekonany, że przynajmniej połowę jego wzroku można przywrócić w ślepym oku. Został wyznaczony na przyszły tydzień na operację i chociaż był przerażony, był również podekscytowany. Zgodnie z obietnicą Edward poszedł z nim razem z Leorą i Severusem. Severus zamierzał aportować się do domu po rozmowie z lekarzem, aby Edward mógł oprowadzić go po Forks. Nie wiedział, co zrobiłby bez Severusa przez ostatnie kilka tygodni. Zaczął bardzo dbać o zrzędliwego wampira.

- „On myśli o tobie jak o synu" - Edward powiedział z czułym uśmiechem. - „Nie mogę odczytać jego myśli, ale mogę wybrać Ciebie albo Billa, kiedy zapomina założyć zaklęcie, które mnie blokuje. Oboje myślą o tobie jak o swoim synu. "

Harry zatrzymał się i rzucił Edwardowi zdumione spojrzenie. - Naprawdę? Naprawdę chcą być moimi ojcami? Harry nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Może i miał prawie szesnaście lat, był żonaty i miał dziecko, ale rozpaczliwie pragnął rodzica. Myślał, że miał go w Syriuszu i Remusie, ale oni odwrócili się od niego, niszcząc go.

Edward uśmiechnął się do Harry'ego smutno. - Tak, wiedzą, ale boją się do tego przyznać. Mój ojciec, Charlisle, również myśli o tobie jak o synu. Może nie zna cię tak dobrze, ale jesteś moim mężem i wkrótce zostaniesz oficjalnym Cullenem. Esme uwielbia Cię tak jak Rosalie, Emmett i Jasper. Alice poczuje to samo, gdy tylko cię pozna.

- Wiem, że Severus jest moim opiekunem, ale czy myślisz, że kiedykolwiek chciałby mnie adoptować? Tak bardzo chciał być adoptowany przez Severusa. Severus zrobił dla niego więcej niż ktokolwiek inny, z wyjątkiem Edwarda i bliźniaków.

- Musiałbyś z nim porozmawiać, Harry. powiedział Edward.

Harry spojrzał na Edwarda przerażony. - „Nigdy nie mógłbym go o to zapytać, a jeśli on się ze mnie wyśmieje. Kto chciałby mieć syna tak złamanego jak ja?" - powiedział cicho Harry. Gdyby Edward nie był wampirem, nie słyszałby go.

Edward zatrzymał się i obrócił Harry'ego, aby na niego spojrzeć. - Posłuchaj mnie, mój mężu. Nie jesteś zepsuty. Tak, zostałeś zraniony, ale nie jesteś złamany. Severus i Bill byliby szczęśliwi, gdyby byli ich synem. Edward uściskał Harry'ego i spojrzał przez ramię na swojego byłego profesora, który właśnie wyszedł z gabinetu lekarskiego. Został, żeby dowiedzieć się więcej o operacji. Harry był wrażliwy i nie chciał wiedzieć krok po kroku, co się stanie. Edward mógł stwierdzić po wyrazie szoku na twarzy profesorów, że podsłuchał ich rozmowę. W końcu Severus był wampirem i miał doskonały słuch.

Severus nie mógł uwierzyć, że Harry chciałby być przez niego adoptowany. Myślał o zapytaniu Harry'ego, ale bał się, że zostanie odrzucony. Severus objął Harry'ego ramieniem i poprowadził go do krzesła. - Naprawdę masz to na myśli, Harry? Naprawdę chciałbyś, żebym cię adoptował?

Harry wpatrywał się w oczy Severusa, próbując go rozszyfrować. Czy Severus pytał, ponieważ chciał go adoptować, czy też po to żeby śmiać się mu w twarz i zranić go? - "Ja... bardzo chciałbym być twoim synem. Gdybyś mnie chciał."

Severus objął twarz Harry'ego obiema dłońmi. - Bardzo bym chciał, żebyś był moim synem, Harry. Rozmawialiśmy o tym z Billem, ale nie chcieliśmy na tobie wywierać presji. Myśleliśmy, że może pomyślisz, że jesteś za stary na adopcję.

Harry posłał swojemu profesorowi oślepiający uśmiech. - Proszę, czy adoptujesz mnie?

Severus przyciągnął Harry'ego do uścisku. - Tak synu, byłbym zaszczycony mogąc cię adoptować.

-a- -a- -a- -a- -a- -a- -a-

Harry, Edward i Leora siedzieli w małej kawiarni w Forks. Harry cieszył się pysznym kawałkiem ciasta truskawkowego z gorącą herbatą, a Edward karmił Leorę butelką. Mała rodzina spędziła ostatnie dwie godziny na zwiedzaniu różnych sklepów w małym miasteczku Forks. Harry kupił kilka zabawek do nauki i wypchał pluszaki dla swojej córki, aby dodać je do misia, którego ​​dostała od Rosalie.

Harry właśnie zastanawiał się, czy może zjeść kolejny kawałek ciasta, kiedy brązowa plama przepłynęła obok niego i uderzyła w bok Edwarda.

" Edward Cullen!" wrzasnęła Bella. - Pisałem do ciebie od ponad dwudziestu czterech godzin, a ty mnie ignorujesz. Martwiłem się o ciebie aż do śmierci, a ty po prostu siedzisz tutaj z nieznajomym, kiedy on je ciasto! Bella i Alice jechali do domu, kiedy zauważyła Edwarda przez okno kawiarni, uśmiechającego się do małego chłopca. Była tak zła, że ​​krzyknęła na Alice, żeby się zatrzymała, a potem pobiegła do kawiarni. W swojej złości pchnęła Edwarda tak mocno, jak mogła, nigdy nie zauważając ani nie dbając o małe dziecko w jego ramionach.

Słysząc krzyk swojego dziecka, Harry zerwał się na równe nogi i przewrócił wyższą dziewczynę na ziemię. Nie mógł uwierzyć, że zaatakuje kogoś trzymającego dziecko. Ignorując okrzyki oburzenia dziewcząt, Harry zaczął przyglądać się swojej córce. Wydał z siebie głośny, przenikliwy dźwięk, kiedy zobaczył, jak krew wypływa z jej ust.

- Harry, w porządku. Edward próbował uspokoić swojego zdenerwowanego partnera. Próbował też się uspokoić. Nie mógł uwierzyć, że Bella zaatakuje go, gdy trzymał dziecko. Nie mógł uwierzyć, że Bella w ogóle go zaatakuje. - „Kiedy mnie popchnęła, uderzyła mnie w ramię, w którym trzymała butelkę. Zakrętka drasnęła ją tylko w wargę, wszystko będzie dobrze".

Harry odwrócił się do dziewczyny, która zdołała się podnieść i patrzyła na Harry'ego, Edwarda i dziecko w zdezorientowaniu. - Co do cholery jest z tobą nie tak, ty głupia suko? Nie widziałaś, że trzyma dziecko. Edward mógł ją upuścić lub mogłaś ją uderzyć! - wrzasnął wściekły Harry.

- Edwardzie, pozwolisz temu chłopakowi mówić do mnie w ten sposób? - jęknęła Bella ze łzami w oczach.

Edward oderwał wzrok od przyglądania się wargom swojej córki. Bardzo delikatnie podniósł Leorę i położył ją na ramieniu, poklepując ją po plecach, próbując ją uspokoić. - Co do diabła jest z tobą nie tak, Bella? - syknął Edward.


Usta Belli opadły. Pomyślała , że Edward na pewno wkurzy się na chłopca za to, że ośmieli się ją dotknąć. Nie mogła uwierzyć, że Edward był na nią zły. - Edwardzie, popchnął mnie i sprawił, że upadłem.

- Zasłużyłeś na to. Sprawiłeś, że nasza córka krwawiła. Twoje nieostrożne i samolubne działania ranią maleńkie dziecko. - warknął Edward.

Oczy Belli spoczęły na małym dziecku w ramionach Edwardsa, które pociągało nosem. - Przepraszam, nie widziałam jej. Co masz na myśli mówiąc „naszą" córkę.?

Edward zaklął. Nie chciał jej tego tak powiedzieć. Był po prostu taki zły i zszokowany działaniami Belli. Wciąż słyszał, jak córka krzyczy z bólu i widział, jak krew plami jej koc. - Nie tutaj, Bello. Mamy dużo do omówienia, ale to nie jest odpowiedni czas ani miejsce. Idź do domu, kiedy się uspokoję, porozmawiam z tobą.

Bella nie mogła uwierzyć, że Edward wysyłał ją do domu i przebywał z tym chłopcem i dzieckiem. Była partnerką Edwardsa, powinna być jego głównym priorytetem, a nie jakieś tam płaczące dziecko. Bella obróciła się do chłopca z brzydką opaską na oku. - Co zrobiłeś mojemu narzeczonemu?

Bella była po niewidomej stronie Harry'ego, kiedy sprawdzał swoją córkę, kiedy Bella mocno uderzyła go w twarz. Bella była wyższa od Harry'ego, a on wciąż dochodził do siebie po Azkabanie. Siła uderzenia sprawiła, że ​​obrócił się i uderzył głową w stół, upadając na ziemię.

Edward zerwał się na równe nogi i podał swoje dziecko Alice, która właśnie weszła do kawiarni. Edward ukląkł obok swojego męża, szukając obrażeń. Syknął, gdy zobaczył, że opaska na oko Harry'ego została zrzucona, a jego ślepe oko puchło i szybko zasiniało. Miał też duży ciemniejący siniak na czole i duży węzeł na skroni, od miejsca, w którym uderzył w róg stołu.

"Isabella Marie Swan!" wrzasnął Charlie, ojciec Belli, ale także szef policji. Myślał, że zaszła pomyłka, kiedy odebrał telefon z informacją, że jego córka powoduje zamieszanie. Był zszokowany, gdy zobaczył, jak atakuje młodego chłopca.

Zadowolony z siebie wyraz Belli zniknął z jej twarzy, gdy usłyszała krzyk ojca. Po prostu dawała głupiemu chłopcu to, na co zasługiwał. Posyłając Charliemu oczy najsłodszego szczeniaka, Bella zaczęła płakać. - On to zaczął, Charlie. Ten chłopak zaatakował mnie pierwszy. Aresztuj go!

Alice stała tam, gapiąc się na swojego najlepszego przyjaciela. To nie była Bella, którą znała i kochała. Nie mogła uwierzyć, że Bella stała tam, łżąc w pokoju pełnym świadków. Była zszokowana, że ​​Bella uderzyła Harry'ego. Harry tylko stał i patrzył na swoje dziecko, kiedy go uderzyła.

- Szef Swan, tak się cieszę, że mogłeś tu dotrzeć tak szybko. - powiedział właściciel kawiarni. Właśnie przygotowywał się do wyprowadzenia córki komisarza ze swojego sklepu, kiedy zaatakowała chłopca.

Charlie oderwał wzrok od płaczącej córki. - Thomas, przepraszam za to wszystko. Czy możesz mi powiedzieć, co się stało?

- Jasne. Właśnie przygotowywałem się do zaoferowania temu młodemu człowiekowi - właściciel wskazał na Harry'ego, który wciąż leżał na podłodze, trzymając głowę, wyglądając na oszołomionego. „Kolejną bułkę z masłem, kiedy wasza córka zaszarżowała tutaj i zaatakowała pana Cullena, który trzymał to dziecko i ją karmił".

Oczy Charliego spojrzały na maleńkie dziecko, które trzymała Alice. Nie przegapił zaschniętej krwi na wardze i brodzie dziecka.

„Kiedy twoja córka uderzyła pana Cullena, butelka uderzyła ją w wargę i przecięła. Chłopiec podskoczył, gdy dziecko zaczęło krzyczeć i przewrócił twoją córkę. Między twoją córką a panem Cullenem padło kilka słów a ona zaatakowała chłopca. Nie zrobił nic, co by ją sprowokowało.

Charlie westchnął i rzucił córce ostrzegawcze spojrzenie, kiedy szła coś powiedzieć. Charlie ukląkł, by przyjrzeć się chłopcu, wzdrygnął się widząc ogromny węzeł tworzący się na skroni chłopca. - Synu, będę musiał wezwać karetkę i zabrać cię do szpitala. To paskudny węzeł, który masz tam na głowie, musimy to sprawdzić.

Harry podszedł, by potrząsnąć głową, że nie, kiedy uderzyła go fala zawrotów głowy. Zamykając oczy, oparł się o Edwarda, próbując przełknąć wymiociny, które się unosiły.

- W porządku, Harry. Zadzwonię do mojego ojca i poproszę go, żeby spotkał się z nami w szpitalu. Martwię się, że masz wstrząs mózgu. Edward powiedział cicho.

Charlie wstał i poszedł sprawdzić, co z dzieckiem. - „Chcę też sprawdzić malucha. Jestem pewien, że nic jej nie jest, ale ponieważ to był napad, muszę zrobić wszystko zgodnie z instrukcją".

Edward skinął głową do Charliego. Wiedział, że Severus może natychmiast wyleczyć Harry'ego i Leorę, ale nie mogli odmówić Charliemu i wzbudzić w nim podejrzeń.

- To śmieszne, Charlie. Nie zaatakowałam go, to on zaatakował mnie! - krzyknęła Bella.

Charlie podszedł do córki, której nawet nie rozpoznawał. Jego córka była słodka i opiekuńcza, nigdy nie byłaby zdolna do takiej przemocy. - „Bello, ani słowa. Widziałem, jak uderzyłaś tego chłopca, i zgodnie z prawem muszę cię aresztować. "


Bella nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. - Nie możesz mnie aresztować, jestem twoją córką!

Charlie dał znak innemu policjantowi, który właśnie wszedł do sklepu, żeby skuł jego córkę. - Bello, zaatakowałaś nieletniego i zraniłaś innego. Są świadkowie, nie mam wyboru.

Bella zaczęła panikować. - Edward, proszę, powiedz, co się naprawdę wydarzyło. Jestem twoją narzeczoną. Przepraszam Edwardzie. Bella naprawdę zaczęła płakać.

Edward zignorował płacz Belli i skupił się na Harrym. Nie podobało mu się, jaki był blady i był pewien, że Harry miał wstrząs mózgu. Edward słyszał zbliżającą się karetkę, a Alice rozmawiała przez telefon z Carlisle'em, informując go o sytuacji.

- Edwardzie, musisz zejść na stację, abym mógł przyjąć twoje oświadczenie. - rozkazał Charlie.

Edward ścisnął dłoń Harry'ego, kiedy poczuł, że zaczyna panikować. - Możesz zabrać moje oświadczenie w szpitalu do Harry'ego, nie zostawię go ani jego córki.

Charlie spojrzał na chłopca w szoku. Nie mógł uwierzyć, że ten dzieciak był ojcem małego dziecka. - Edwardzie, tylko najbliższa rodzina może jeździć karetką.

„Jestem najbliższą rodziną". warknął Edward. - Jadę z Harrym do szpitala.

Charlie westchnął i zwrócił się do córki. Wciąż płakała, ale nie podobało mu się spojrzenie, które rzucała chłopcu. - Zabierz ją na stację i zamknij, pojadę za karetką i wezmę ich zeznanie. Charlie patrzył, jak jego córka jest wyprowadzana przez drzwi z ciężkim sercem.

***
Witajcie moi Poplecznicy (taki żarcik z moich innych książek - polecam)
Przejmuję to tłumaczenie, jak na razie opowiadanie było tłumaczone przez HikariOla, a wcześniej przez Uchiha-senpai mam zgodę na opublikowanie wcześniejszych, nietłumaczonych przeze mnie rozdziałów więc niedługo się pojawią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro