Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry radośnie nucił w kuchni, gotując specjalną kolację. Dziś wieczorem świętowali ... Wreszcie to było oficjalne, Severus Snape i Bill Weasley byli jego ojcami. Był zszokowany, kiedy obudził się wcześniej i Edward powiedział mu, co się stało. Na początku był trochę zdenerwowany, że uśpili go i poszli bez niego, ale po uspokojeniu był zadowolony, że to zrobili. Amos Diggory był ostatnią osobą, jaką kiedykolwiek chciał znowu zobaczyć. Gdyby poszedł, to Leora też musiałaby odejść, a nie chciał, żeby ten zboczeniec był w pobliżu jego słodkiej księżniczki.

- Harry, kochanie, czy jest coś, w czym mogę ci pomóc? - zapytała rozpromieniona pani Diggory. Siedziała przy stole i podziwiała swoją piękną wnuczkę, która spokojnie spała w jej ramionach. Nie mogła uwierzyć, jak zmieniło się jej życie w ciągu zaledwie kilku krótkich godzin. Odeszła od samotnej, pogrążonej w żałobie matki, by wkrótce zostać rozwódką; do szczęśliwej, uśmiechniętej matki i babci. Wciąż zamierzała rozwieść się z mężem, ale teraz odzyskała syna, wnuczkę i zięcia. Zyskała również dalszą rodzinę z Severusem, Billem, bliźniakami, Cullenami, a nawet zrzędliwym Alastorem Moodym. Była bardzo podekscytowana, kiedy zaproponowali jej dom razem z nimi. Już po rozwodzie planowała wyprowadzkę, ale teraz nie będzie sama. Zamierzała zająć pokój na trzecim piętrze obok Alastora.

- „Dziękuję mamo, ale mam wszystko pod kontrolą. Po prostu usiądź i ciesz się gapieniem się na swoją niesamowitą wnuczkę". - zachichotał Harry.

- Harry, proszę, mów mi Anna. Anna spojrzała na swoją wnuczkę. - „Ona jest naprawdę piękna". - Anna nie mówiła tego prostu dlatego, że Leora była jej wnuczką. Nie, dziecko było naprawdę oszałamiające. Jej oczy w pewien sposób cię urzekały. Nigdy wcześniej nie widziała takich oczu jak jej. Dziecko było idealnym połączeniem obojga rodziców.

Harry uśmiechnął się do Anny, po czym wrócił do obiadu. Dziś wieczorem jedli indyka, farsz, puree ziemniaczane, sałatkę coleslaw, sos, domowe herbatniki i fasolkę szparagową. Na deser robił sernik z białej czekolady. Czuł się źle, że jego mąż nie będzie mógł się tym cieszyć, ale przynajmniej będzie świętował z nimi. Severus dostarczał im zwierzęcą krew, żeby nie siedzieli tylko i patrzyli, jak wszyscy jedzą. Fajnie było też mieć kogoś, kto mógłby przytulić i zabawiać Leorę podczas jedzenia.

Nie odrywając oczu od ziemniaków, które zacierał, jego ręka wystrzeliła i chwyciła bladą piegowatą, która wiła się w stronę jego świeżych, jeszcze parujących ciastek z piekarnika.

- „Przeklęty refleks szukającego". - mruknął Fred.

- Powiedziałem, że cię złapie. - drażnił George. - Jesteś mi winien pięć galeonów.

Harry zachichotał. - Kolacja będzie gotowa za około trzydzieści minut, czekamy tylko, aż Edward i jego rodzina wrócą z polowania. Możesz poczekać trochę dłużej.

- "Ale Haaaaaary." - jęknął Fred. - "Marnuję się tutaj." - Fred podciągnął koszulę, by pokazać swoją dobrze umięśnioną klatkę piersiową i brzuch.

Harry wstał na palce i pocałował Freda w policzek. - Jak mogę odmówić takiej twarzy? Nie mogę pozwolić, by mój biedny brat marnował na nic. zachichotał. Sięgnął, złapał biszkopt i rozsmarował na nim trochę masła. - „Nie mów nikomu, to jest nasz sekret".

Fred zamknął usta, a potem wepchnął maślane ciastko do ust. - Cholera Harry, robisz najlepsze jedzenie. - jęknął Fred. Miał zamiar powiedzieć, że jego gotowanie było lepsze niż gotowanie jego mamy, ale wiedział, że jego rodzina jest nadal bolesnym tematem dla Harry'ego. Nie winił go, nie chciał też myśleć o swojej rodzinie. Przynajmniej nadal miał George'a, Billa i Charliego.

Harry zarumienił się na komplement, naprawdę uwielbiał gotować. - Kiedy przyjedzie tu twój chłopak? - zapytał.

- Właśnie, Fredrick, kiedy spotkamy twojego wilkołaka? - zapytał George. Od czasu spotkania z kumplem Fred wciąż o nim mówił. Był podekscytowany, że Fred spotkał kogoś, kto został stworzony specjalnie dla niego. Wiedział, że Fred cierpiał z powodu Harry'ego.

Teraz to Fred się zarumienił. - Nie jest moim chłopakiem, przynajmniej jeszcze nie oficjalnie. Ale naprawdę go lubię. - dodał tęsknie Fred. - Powinien tu być lada chwila. Czy na pewno nie masz nic przeciwko temu, że on i jego siostra przyjdą? - zapytał Fred Harry'ego.

- Oczywiście, że nie, poza tym wygląda na to, że wkrótce będzie rodziną. zachichotał Harry.

Fred spojrzał na Harry'ego dziwnie. Jego młodszy brat strasznie dużo chichotał. Jego twarz również była zarumieniona, a ręce trochę mu drżały. - Chciałem się tylko upewnić, że nie przeszkadzało ci, gdy nadchodziło dwóch wilczych zmiennokształtnych. Nie wiedziałem, jak dobrze się z nimi czułaś po tym, jak jeden z nich cię zaatakował. - powiedział Fred, obejmując od tyłu ramiona swojego młodszego brata. Zrobił się bardziej zaniepokojony, kiedy poczuł, że Harry ma trochę gorączki.

Harry westchnął, starając się zapomnieć, że jego córka była odciskiem nowego wilka alfa. - W porządku Fred, obecność Setha tutaj nie będzie mi przeszkadzać.

- „Wiem, że Jake zrobił straszne pierwsze wrażenie, ale naprawdę jest dobrym facetem. Wziął się za Setha i chronił go, kiedy Sam próbował trzymać go z daleka ode mnie - powiedział Fred, próbując wyrwać kolejny herbatnik, ale nie udało mu się.

Harry klepnął Freda w kostki szpatułką. - „Wiem, ale nie jestem gotów mu wybaczyć. Jest porywczy i musi nauczyć się panować nad sobą, zanim pozwolę mu zbliżyć się do Leory. W końcu mam rodzinę, o której marzyłem, i nie zamierzam pozwolić kto mi je zabierze. " - powiedział Harry z mocą.

- Nie pozwolimy też nikomu zabrać nas od ciebie, kochanie. Powiedział Edward, stojąc w drzwiach. - „Fred, kocham cię jak brata, ale jeśli nie odskoczysz od mojego partnera, zrzucę wszystkie piegi z twojej twarzy".

Fred przełknął ślinę i szybko uciekł, by stanąć za panią Diggory. - „To tylko niewinne, braterskie przytulanie się, mam teraz własnego mężczyznę". - zachichotał.

Anna wciąż nie mogła uwierzyć, że jej Cedric żyje i nosi imię Edward. Formalnie rzecz biorąc, on nie żył, ale zabrałaby go, jak tylko mogła. Ważne było to, że stał w kuchni szczęśliwy i zdrowy. Historia tego, co wydarzyło się po wejściu do labiryntu, była naprawdę niesamowita. Była wdzięczna, że ​​Carlisle Cullen zmieniła swojego chłopca, kiedy umierał, ale przyzwyczajenie się do tego, że musi dzielić swojego chłopca z inną parą rodziców, zajmie trochę czasu.

Anna zachichotała z wybryków swojego syna i Freda. Nie mogła pojąć, jak bardzo Cedric kochał Harry'ego. Jak jej brakowało, kiedy był jeszcze człowiekiem? Wiedziała, że ​​coś się dzieje z Cedrikiem przez ostatnie kilka lat, ale nigdy by się nie domyśliła, że ​​znalazł swoją bratnią duszę. Znalezienie bratniej duszy było niezwykle rzadkie, było to coś, o czym opowiadano młodym dziewczynom w baśniowych ogonach i pisano o tym w romansach.

Harry spojrzał na swoją teściową i uśmiechnął się. Jej emocje ogrzewały jego serce, ale zaczęły też przyprawiać go o zawroty głowy i zawroty głowy. Cedric ostrzegł go, że kiedy jest narażony na duże ilości szczęśliwych emocji, upija się nimi. Wiedział, że zdarzyło się to kilka razy, ale nigdy nie pamiętał tych epizodów. Choć bardzo się starał, nie mógł powstrzymać wysokiego chichotu, który wyśliznął mu się z ust.

Kręcąc głową, Edward podniósł swojego partnera w pasie i położył go na blacie. - "Jesteś pijany." - zachichotał, zauważając rozszerzone źrenice.

Harry zachichotał jak mała dziewczynka. - Przepraszam - Harry spojrzał na panią Diggory i wskazał palcem. - To jej wina - wybełkotał.

Oczy Anny rozszerzyły się i popatrzyła na syna w panice. - „Nie dałem mu żadnego alkoholu, nie zrobiłbym tego". - Była zszokowana, że ​​Harry mógłby ją o coś oskarżyć.

Edward zachichotał. - On nie jest tak pijany, mamo, jest pijany twoimi emocjami. Czasami, gdy czyjeś emocje są niezwykle silne i szczęśliwe, upija się nimi. Po prostu go trochę przytłaczasz.

- „Och" - powiedziała Anna z uśmiechem. - „Przykro mi, ale jak mogę nie być super zadowolony z powrotu mojego syna, mojego wielkiego dziecka i nowej rodziny". - Anna spojrzała na Harry'ego, który miał głupkowaty wyraz twarzy i głupi uśmiech. - Czy będzie dobrze? - zapytała z troską?

Edward pocałował swojego pijanego partnera w nos, zmuszając go do skrzyżowania oczu i zmarszczył twarz. - Tak, po prostu musi uciec na kilka minut, żeby oczyścić głowę. Zaśmiał się, Harry był po prostu zbyt uroczy, kiedy był pijany.

- Wuv ty, Cedward. - zachichotał Harry. - Cedward, rozumiesz? ... Cedward. Najpierw byłeś Cedrikiem, potem Edwardem, co czyni cię ... Cedwardem. Albo ... A może Edced, Edric czy Ceded? - Harry wybuchnął niekontrolowanym chichotem.

- Merlinie, to jest świetne. zaśmiał się Fred. - "Słodki, niewinny mały Harrikens, pijany."

Esme weszła do kuchni, uśmiechając się do swojego uroczego małego zięcia. - Skończę obiad, zabierzesz go do innego pokoju i pomożesz go uziemić.

Edward skinął głową i podniósł swojego partnera, pomagając mu owinąć nogi wokół jego talii. - „Chodź, poczujmy się lepiej".

Harry owinął ramiona wokół Cedwarda. - „Naprawdę, czy zamierzasz się ze mną kochać? To sprawi, że poczuję się naprawdę dobrze". - Harry mrugnął, widząc miłość swojego życia.

Edward zakrztusił się ze śmiechu, gdy wszyscy w kuchni i sąsiednim salonie zaczęli się śmiać. Emmett wszedł do kuchni zgięty ze śmiechu. - „Ktoś nie ma filtra na ustach, kiedy jest pijany. Uwielbiam tego małego faceta". - powiedział, czochrając długie włosy Harry'ego.

Edward jęknął, gdy Harry zaczął ssać jego szyję. - Harry, kochanie, nie mamy na to czasu. Świętujemy i przychodzą nasi goście.

Harry wydął wargi. - Ale kochanie, a ty powiedziałeś, że zamierzasz sprawić, że poczuję się lepiej.

- Sprawię, że poczujesz się naprawdę dobrze, ale nie teraz. Pamiętasz, że jedliśmy specjalną kolację, ponieważ Severus i Bill cię adoptowali? Edward próbował zignorować, jak Harry pocierał swoim już twardym kutasem o brzuch.

Harry zachichotał. - Ćśś, nie mów tacie Severusie, ale chcę, żebyś był we mnie.

Edward opadł na kanapę z Harrym na kolanach. Odchylił głowę i zamknął oczy, próbując powstrzymać erekcję. Wiedział, że Harry wyzdrowieje za kilka minut, ale zostanie mu piekielny ból głowy. To był trzeci raz, kiedy Harry widział, jak Harry upijał się radosnymi emocjami i za każdym razem, gdy po upadku miał migrenę.

- "Jestem taki szczęśliwy." - Harry uśmiechnął się głupkowato. - „Kocham cię... Kocham Leorę... Kocham moich nowych ojców... Kocham moich braci... i nawet kocham Szalonokiego. Moje życie jest teraz takie dobre".

Edward czule pogłaskał policzki swojego partnera. - Też cię kocham. Jesteś niesamowitą osobą, Harrym Potterze, wkrótce Cullenie. - Edward nie wiedział, jak mógł kiedykolwiek pomylić to, co czuł do Belli, jako miłość. To, co czuł do Harry'ego, wykraczało poza zwykłą miłość i chociaż mieli jeszcze kilka przeszkód do przeskoczenia, nie mógł się doczekać, by spędzić wieczność ze swoją bratnią duszą. Niestety, nadal musieli radzić sobie z Bellą i jej groźbami. Gdyby do tego doszło, zabiłby ją, by chronić swoją rodzinę. Pisała do niego SMS-y wiele razy dziennie i groziła, że ​​ich ujawni. Potem był Dumbledore i jego wtrącanie się. Wiedział, że starzec łatwo się nie podda.

Harry położył głowę na piersi Edwarda i zaczął jęczeć. - Owww, boli mnie głowa. Co się do cholery stało? Harry poczuł się, jakby ktoś uderzył go w głowę patelnią i powinien wiedzieć, jakie to uczucie, jego ciotka uderzyła go patelnią wiele razy.

Edward warknął na myśli Harry'ego. Teraz bardziej niż kiedykolwiek chciał zabić tych drani. Miał wystarczająco dużo czasu, aby ich nie zabić, kiedy pojawił się w ich domu, aby przekonać ich do podpisania dokumentów małżeństwa, ale teraz musiał też poradzić sobie z wampirem spragnionym ich krwi. Były to najbardziej obrzydliwe i wstrętne stworzenia, jakie kiedykolwiek miał nieszczęście spotkać. Jedynym powodem, dla którego zgodzili się na małżeństwo, było to, że obiecał, że nigdy więcej nie zobaczą swojego siostrzeńca i ponieważ dał im szaloną sumę pieniędzy.

Wiedząc, że Severus usłyszy go swoim wampirzym słuchem, Edward delikatnie go zawołał. Wiedział, że jego nauczyciel eliksirów i Bill świętowali adopcję Harry'ego, samotnie i nago. Czekając na nowego tatę swojego partnera, Edward zaczął masować jego głowę. - Upiłeś się emocjami mojej matki. - wyszeptał.

- O Merlinie. - jęknął Harry. ' „Proszę, powiedz mi, że nie zrobiłem ani nie powiedziałem niczego głupiego". - Wiedział z poprzednich doświadczeń, że jego usta uciekały razem z nim, gdy był emocjonalnie pijany.

Edward zachichotał. - Oczywiście, że tak, ale jesteś z rodziną. I chociaż nazwałeś mnie każdą kombinacją Cedrika i Edwarda i błagałeś, żebym się z tobą kochał; nie będą o tobie myśleć mniej.

Harry patrzył na swojego partnera w szoku. - "Proszę, powiedz mi, że żartujesz?" - Błagał.

- Przepraszam, braciszku. zaśmiał się Fred, wchodząc do pokoju z roztrzęsioną Leorą. - „Wszystko, co powiedział, jest prawdą, ale tak dla porządku, też cię kocham".

Harry jęknął, zakrywając oczy rękami. Teraz nie tylko miał w głowie orkiestrę marszową, ale zrobił z siebie kompletnego głupka.

- Połóż głowę na moich kolanach, kochanie, a ja wezmę Leorę. Za minutę Severus zejdzie z eliksirem przeciwbólowym. Edward wziął swoją malutką córeczkę w ramiona, uśmiechając się, kiedy przestała się denerwować, gdy tylko jej dotknął. - Tęskniłeś za tatusiem? - zapytał cicho, pamiętając o bólu swojego partnera.

Oczy Harry'ego zatrzepotały i otworzyły się, kiedy poczuł zimną dłoń na swoim policzku. - Możesz usiąść synu, mam eliksir przeciwbólowy?

Harry uśmiechnął się, słysząc, że został nazwany synem. Marzył o tym, by ojciec nazywał go synem. Z pomocą swojego nowego ojca powoli usiadł, próbując ignorować zawroty głowy. - "Dzięki tato." - zaszeptał.

Po tym, jak Harry połknął eliksir, zapytał Severus. - Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to się stało?

Harry wzruszył ramionami i położył głowę na piersi taty. - „Zdarzyło się to tylko kilka razy, ale myślę, że to było najgorsze; przynajmniej ból głowy później był najgorszy".

- "Już Ci lepiej?" - zapytał Severus, pocierając plecy syna.

- Wciąż trochę boli mnie głowa, ale czuję się znacznie lepiej. Dziękuję za eliksir. - powiedział Harry, przytulając swojego tatę.

Severus był zaskoczony uściskiem. Harry wciąż dochodził do siebie po pobycie w Azkabanie i nadal czuł się niekomfortowo z dotykiem. Jedynymi, z którymi nie miał nic przeciwko dotykaniu go, byli bliźniacy i Edward.

- „Myślę, że najlepiej by było, gdybyśmy pozostali w kontakcie przez kilka godzin, abym mógł cię uziemić i dać ci spokój." - Zasugerował Edward.

Harry się zaśmiał. - Po prostu chcesz mnie dotknąć.

- "To też." - uśmiechnął się Edward, całując Harry'ego w głowę. To prawda, z radością trzymałby Harry'ego zawsze w zasięgu ręki.

- „O nie, mój obiad!" - zawołał Harry. Tak ciężko pracował nad przygotowaniem idealnej kolacji dla uczczenia przyjęcia ojców.

Edward przyciągnął Harry'ego z powrotem do swojej klatki piersiowej, kiedy podszedł, aby wstać. - W porządku, moja mama i Esme skończyły to dla ciebie. Edward był szczęśliwy słysząc, że obie jego mamy świetnie się dogadują. Potrzebowali tego czasu wiązania.

Harry westchnął, pocierając skroń. Przynajmniej udało mu się skończyć większość obiadu przed bycie pijanym. Zamknąwszy oczy, położył głowę z powrotem na Edwardzie, głowa wciąż go bolała.

Severus spojrzał na syna z troską, mógł powiedzieć, że nadal cierpi. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął kolejny eliksir przeciwbólowy. Nie lubił dawać mikstur przeciwbólowych tyłem do siebie, ale od czasu do czasu można było to robić. - Proszę, synu, weź kolejny eliksir przeciwbólowy.

Harry uśmiechnął się z wdzięcznością do swojego taty i wypił eliksir. Harry westchnął, gdy tym razem ból w jego głowie całkowicie zniknął. - "To wspaniale tato, ból minął."

Severus zmarszczył brwi. - Myślę, że stajesz się odporny na eliksiry bólu. Będę musiał sprawdzić, czy uda mi się znaleźć dla ciebie alternatywę. Nie jest zdrowe, aby wziąć tyle eliksirów bólu na raz.

- Czy to z powodu zabrania ich zbyt wielu przez lata? - zapytał zaniepokojony Edward. Wiedział, że Harry przebywał w skrzydle szpitalnym i poza nim częściej niż ktokolwiek inny w ciągu czterech lat nauki w Hogwarcie. Były też takie momenty, kiedy bliźniacy musieli go łatać latem.

- Prawdopodobnie, ale coś wymyślę. Mamy jeszcze półtora roku, zanim będzie można go zmienić, a znając Harry'ego, od czasu do czasu wpadnie w kłopoty.

Harry wydął dolną wargę. - Hej, to nie tak, że to moja wina.

Wszyscy podnieśli głowę, gdy usłyszeli, że ktoś odchrząknął. Fred stał w pokoju, szczerząc zęby do dużego, umięśnionego, przystojnego, ciemnoskórego mężczyzny i bardzo ładnej dziewczyny, która była ewidentnie spokrewniona z chłopcem. - „Wszyscy, to Seth i jego siostra Leah". - powiedział dumnie Fred.

Harry wstał, szczerząc się i mógł powiedzieć, że Fred leczy już na zawsze zakochany w Seth. Wyciągając rękę, Harry przedstawił się. - Cześć, jestem Harry, cieszę się, że mogłeś przyjechać i świętować z nami. Oczywiście Harry musiał podnieść głowę, żeby spojrzeć na Setha i Leah, nienawidził być zawsze najmniejszym. Był jeszcze mniejszy niż Alice.

Seth spojrzał na małego chłopca, zrozumiał, dlaczego Fred był w nim trochę zakochany, zanim się poznali. Naprawdę był uroczą małą istotą. - „Gratulacje z okazji adopcji". - Niestety wiedział, jak to jest nie mieć ojca. Przynajmniej był błogosławiony tym, że miał swojego tatę przez całe dzieciństwo. Mimo to zrobiłby wszystko, by móc spędzić z tatą jeszcze pięć minut i powiedzieć mu, jak bardzo go kocha.

Harry odwrócił się, by spojrzeć na Severusa i Billa. - „To najlepsi ojcowie wszechczasów". - powiedział z uśmiechem.

George był już w połowie schodów, kiedy zamarł. Właśnie schodził na spotkanie partnerki swojego brata, kiedy zauważył najbardziej czarującą kobietę, jaką kiedykolwiek widział.

Edward zaśmiał się, potrząsając głową. - Cóż, przynajmniej trzymają to w rodzinie. Wiedział z myśli Leah i George'a, że ​​byli partnerami. Nie powinien być zaskoczony, że bliźniacy tak bliscy jak Fred i George mieli zostać partnerami z rodzeństwem.

Harry spojrzał między Leah i George'a i zauważył, jak intensywnie się na siebie gapili. ' „Och... masz na myśli ich..."

- „Cześć" - powiedział George, potrząsając głową, próbując to oczyścić.

- C-cześć - powiedziała cicho Leah. Czuła się, jakby mogła płakać. Myślała na pewno, że resztę życia spędzi samotnie i nieszczęśliwie. Będąc jedyną zmiennokształtną kobietą, myślała, że ​​coś jest z nią nie tak, coś jest wadliwe.

Harry spojrzał na Leah ze smutkiem, nie dotykał Edwarda, więc wychwytywał jej emocje. Wiedział, jak to jest czuć się niekochanym i niechcianym. Nikt nigdy nie powinien się tak czuć.

Edward złapał Harry'ego za rękę, żeby go uziemić. To była szczęśliwa okazja, nie chciał, żeby Harry rozpamiętywał przeszłość. -- „Seth, Leah". - skinął głową na manetki. Wiedział, że Seth nie ma nic przeciwko nim, ale Leah nienawidziła ich i wszystkich wampirów. Miał nadzieję, że Harry i bliźnięta będą w stanie przezwyciężyć swoją dyskryminację.

Leah zaczęła warczeć, ale zatrzymała się, gdy zobaczyła wyraz twarzy małego chłopca. - "Cullen." - powiedziała, zaciskając zęby. Spoglądając wstecz na swój ślad, zarumieniła się. Dziwnie było pomyśleć, że jej odcisk wyglądał identycznie jak jej brata.

- "Obiad jest gotowy." - zawołała Anna, przełamując napięcie.

Bill w magiczny sposób powiększył stół, aby pomieścić wszystkich. Było siedmiu Cullenów, on sam, Severus, bliźniacy, Harry, Leora, Moody, Anna i dwaj zmiennokształtni.

Kiedy Harry minął Annę, zatrzymała go i przytuliła. - "Przepraszam za wcześniejszą sytuację."

Harry najpierw spiął się, ale potem ponownie ją przytulił. - „Nigdy nie przepraszaj za bycie szczęśliwym". - powiedział cicho.

Kiedy Harry szykował się do siedzenia przy stole, usłyszał dzwonek do drzwi. Rozglądając się zmieszany, zastanawiał się, kto to może być. Wszyscy, których znał i którzy byli dla niego ważni, siedzieli przy stole.

Harry był już prawie przy drzwiach, kiedy poczuł silne ramiona owinięte wokół jego talii, zatrzymujące go w miejscu. - Edwardzie, co się stało? Harry obejrzał się, kiedy Edward mu nie odpowiedział. Przestraszył się, gdy zobaczył, że Edward wpatruje się w drzwi, warcząc.

- Nie otwieraj drzwi, Harry. - warknął Edward.

Pukanie się powtórzyło.

W jednej chwili Severus minął Edwarda i Harry'ego i gwałtownie otworzył drzwi. - Co, u diabła, tutaj robisz, Black? - ryknął Severus.

Harry zbladł, kiedy zobaczył swojego byłego ojca chrzestnego i Remusa stojących na ich progu, a Jacoba Blacka górującego za nimi ze skrzyżowanymi rękami, wpatrując się w parę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro