Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Severus próbował zjeść pyszne śniadaniowe gofry, które zrobił Harry, ale to co robił chłopak doprowadzało go do szewskiej pasji. Harry spacerował tam i z powrotem obok stołu, obgryzając paznokcie. Chłopiec był ubrany w obcisłe czarne dżinsy, szmaragdowozieloną koszulę z długimi rękawami, w której Alice uważała że wyglądał seksownie, i parę czarnych butów ze smoczej skóry, które Bill mu podarował. Miał szkło kontaktowe w jego zdrowym oku i czarną opaskę na jego ślepym. Jego jedwabiście czarne włosy, które już nie sterczały we wszystkie strony, zostały związane jedwabistą zieloną wstążką i znalazły się tuż pod jego ramionami. Szczęka Freda uderzyła o podłogę, gdy Harry zszedł po schodach niosąc Leorę, a George aż zagwizdał.
-Potter, usiądź!- warknął Severus.
Harry pisnął i rzucił się na miejsce obok gondoli. Spojrzał na swoją ukochaną córkę, którą ubrał w piękną malutką, jasnozieloną sukienkę, ozdobioną jasnoróżowymi kwiatami, białymi rajstopami i różową wstążką do włosów. Wiedział, że Cedric nie będzie pamiętał, ale nadal chciał, aby jego mała dziewczynka wyglądała ślicznie przed swoim tatą. Harry opuścił głowę i wpatrywał się w drżące ręce, które położył na kolanach.
-Co jest nie tak, Harry?- Severus mógł powiedzieć, że było coś więcej niż stracona pamięć Cedrica co nękało Harry'ego. Severus przewrócił oczami, gdy Harry wymamrotał coś pod nosem.
-Mów chłopcze!- warknął Moody.
Harry westchnął i podniósł swoje załzawione oczy do innych przy stole. - Jestem brzydki.- cicho szepnął.
Fred zakrztusił się gofrem. Był zauroczony w Harry'm, odkąd Harry miał dwanaście lat. Nie sądził, że na ziemi jest milszy, seksowniejszy mężczyzna. Był tak zazdrosny o Cedrica, kiedy Harry i Cedric zaczęli się spotykać, że są bratnimi duszami, ale szybko to zrozumiał i przyjął braterski związek, jaki mógł mieć z nim. Mimo to, gdyby miał szansę, Fred z radością wszedłby w buty Cedrica.
George zachichotał i poklepał Freda po plecach. -Jesteś tam najdroższy bracie?- George wiedział co jego brat czuł do Harry'ego. Fred czuł się okropnie, ponieważ Harry był kimś, kogo nigdy nie mógł mieć. Nawet gdyby Cedric zginął, Harry nigdy nie byłby w stanie kochać Freda tak, jak Cedrica.
-Dlaczego, do cholery, Potter, myślisz, że jesteś brzydki? - spytał rozdrażniony Severus.
Harry po prostu siedział tam i otwierał usta jak ryba. -Spójrz, spójrz na mnie! Dzięki troskliwej opiece moja ciotki i wuja nadal mam tylko 1.55m, jestem chudzielcem, moja twarz pokryta jest bliznami.- Harry podniósł rękę. -Wiem, że zanikają, ale wciąż tam są, moje plecy pokryte są śladami bicza, mam brzydką opaskę przykrywającą moje oko, jakbym chciał być piratem, i podskakuję na każdy hałas.
Fred odłożył widelec i podszedł do Harry'ego. Stojąc nad nim, wpatrując się w niego, Fred westchnął i podniósł gondolę. –Chodź za mną, Harry.- powiedział napiętym głosem.
Harry rozejrzał się po stole, a potem wymienił spojrzenia z George'em. George tylko wzruszył ramionami i mrugnął do Harry'ego. Harry spojrzał na Freda, uśmiechając się nieśmiało, wstał i wyszedł za Fredem z jadalni do salonu. Fred usiadł i pociągnął Harry'ego na kolana.
Harry wtulił się w ramie znacznie większego chłopaka i opuścił głowę. Fred położył palec pod brodą Harry'ego i podniósł swoją twarz do jego. -Harry, jesteś piękny, jesteś taki piękny, że nawet nie widać tych blizn.- Fred położył dłoń na sercu Harry'ego. -Nie tylko jesteś piękny na zewnątrz, ale równie piękny w środku, czy wiesz, jak rzadkie to jest?
Harry pociągnął nosem i próbował opuścić głowę. –Tylko tak mówisz. Na pewno nie chciałbyś już pocałować tak szkaradnej pokrytej bliznami twarzy.
Fred wpatrzył się w szmaragdowe oko Harry'ego. Wiedział, że to złe, ale przynajmniej chciał tego doświadczyć raz. - Chciałbym.- wyszeptał. Pochylając się, delikatnie nakrył wargi Harry'ego swoimi własnymi. Harry był tak zszokowany, że nie pomyślał, żeby się wycofać. Wciągnął powietrze, gdy Fred polizał jego dolną wargę. Fred wykorzystał oddech i wsunął język w usta Harry'ego. Harry jęknął i zamknął oczy. Wiedział, że nie powinien pozwolić, żeby Fred pocałował go w ten sposób, ale tak dużo czasu minęło, odkąd trzymano go w ten sposób. Ostrożnie Harry zaczął całować Freda, pocierając jego język o Freda. Obaj chłopcy jęczeli na siebie nawzajem, ciesząc się pocałunkiem.
Fred nie mógł uwierzyć, że Harry go całuje. Wiedział, że Harry go nie kocha, tak jak on jego kochał, ale zamierzał wykorzystać tę chwilę i rozkoszować się nią.
Harry wrzasnął, gdy jego ręka została zmiażdżona w uścisku silnym jak imadło i został wyrwany z kolan Freda i ust.
Harry wyrzucił powietrze z płuc, kiedy uderzył w coś twardego. Próbując złapać oddech, otworzył oczy, by zobaczyć, że jest przyciśnięty do piersi Emmetta, a Emmett uśmiechał się do niego złośliwie.
Fred rzucił się na równe nogi, kiedy Harry został wyrwany z jego kolan. Wyciągając różdżkę z tylnej kieszeni, wskazał na bardzo wściekłego, warczącego wampira, który miał twarz Cedrika.
-On nie jest twój!- warknął Edward. Nie wiedział, dlaczego grozi czerwonowłosemu, ale oślepił go gniew, gdy zobaczył, jak całuje tego drobnego chłopca. Chłopiec, który pachniał jak jego partner, nie tylko przeznaczony, ale już związany partner. W jakiś sposób ten chłopiec był jego.
-Nie, nie jest- - powiedziała cicho Fred, łamiąc swoje serce. -Czy on jest twój?
Klatka piersiowa Edwarda falowała, a oczy były czarne. Edward odwrócił się do małego chłopca, który wciąż był w ramionach Emmetta. Chłopiec był absolutnie zapierający dech w piersiach. Wszystko w nim krzyczało "moje". Jak ten chłopiec mógł być jego, gdy Bella była jego partnerką. Edward cofnął się o krok, gdy jedno jego oko było zamknięte i patrzył na jedno szmaragdowe oko. Edward sapnął, znał te oczy. -Znam cię, widziałem cię, twoje oczy prześladują mnie od tygodni. Kim jesteś?- zapytał Edward cicho.
Harry próbował wstać, ale jego nogi były słabe. Rozejrzawszy się po pokoju, zauważył, że jest tam cała jego rodzina z wyciągniętymi różdżkami. Patrząc na Freda, skrzywił się, gdy zobaczył ból i tęsknotę w oczach. Nie wiedział, że jego uczucia do niego są tak silne. Ponieważ Fred był częściowym grouderem, nigdy nie mógł w pełni odczytać uczuć Freda. Powoli opuścił wzrok na swojego męża. Próbował powstrzymać łkanie, kiedy spojrzał na Cedrica. Wyglądał dokładnie tak samo jak wieczór ostatniego zadania. -Ty ,,, nie wiesz kim jestem? - zapytał Harry łamiącym się sercem.
Edward odwrócił głowę do Carlisle'a. -Co się dzieje, czemu czuję tak tego chłopaka, jego zapach mówi mi, że jesteśmy związani, ale wiem, że Bella jest moją partnerką, Bella jest moją jedyną miłością.
Harry złapał się za klatkę piersiową i upadł na kolana, gdy przeszył ją ból. Fred poszedł pomóc Harry'emu, ale został zatrzymany przez warczącego Edwarda, grożącego mu od Harry'ego. -Proszę, proszę, nie rób tak boli.- Harry zaczął dyszeć, próbując oddychać przez ból. Łzy zaczęły wyciekać z kącików jego oczu.
Edward zatoczył się do tyłu, gdy dziecko, którego nawet nie zauważył, zaczęło krzyczeć. Edward zrobił kilka kroków do gondoli i zajrzał do środka. Jego martwe serce zaczęło walić w piersi. To maleństwo, ta niesamowicie mała dziewczynka była jego. Wiedział na pewno, że spłodził to dziecko. Sięgając w dół, położył palec na maleńkiej, dziecinnej dłoni i był zaskoczony, kiedy natychmiast przestała płakać. Edward spojrzał na ojca. - W jaki sposób!- zażądał odpowiedzi.
-Edwardzie, proszę odsuń się od dziecka. - spytał Carlisle spokojnym głosem. Nie spodziewał się, że jego syn tak gwałtownie zareaguje na Harry'ego i dziecko. Obawiał się, że w stanie, w jakim się znalazł, może ją przypadkowo zranić. Był już zaniepokojony tym, jak Harry tulił swoje ramię do klatki piersiowej.
Edward zignorował ojca i spojrzał na dziewczynkę. Wyglądała tak jak on, a jej oczy lśniły jak szmaragdy na słońcu. Czuł na niej chłopaka. Jak to się stało, że on był ojcem, a chłopiec był matką. Edward spojrzał na chłopaka, który był na kolanach, patrząc na niego ze strachem w jego załzawionych oczach. Nie podobał mu się widok, chłopca patrzącego na niego z lękiem, coś w nim czuło się zranione, widząc ten strach.
Rosalie zrobiła cichy krok w kierunku Edwarda i gondoli. Zamarła, gdy Edward zakręcił wargą i zaczął warczeć na nią. -Edward, pozwól mi zabrać ją do taty, nie chcesz jej zranić?- Rosalie zrobiła kolejny krok w kierunku dziecka.
Edward był tak zdezorientowany i przerażony. Nie wiedział, w jaki sposób został połączony z tym tajemniczym chłopcem, a on na pewno nie pamiętał, by z nim zrobił dziecko. Nie wspominając o tym, że mężczyźni nie mogą mieć dzieci. Rosalie była już prawie przy małej, kiedy Edward złapał dziecko i przytulił ją do piersi.
Severus przeklną. Edward ruszył szybko, zanim zdążył go powstrzymać, co nie znaczyło, że mógł zrobić wiele, by go powstrzymać. Wampiry były odporne na większość zaklęć i uroków. Starał się nie wpadać w panikę, widząc maleńkie niemowlę, które uwielbiał w ramionach wampira, który obecnie był nieprzewidywalny. Nigdy nie wyobrażał sobie, że spotkanie pójdzie tą drogą. Severus spojrzał na Harry'ego, widząc, jak z trudem dźwiga się na nogi. Mógł powiedzieć, że ramię Harry'ego zostało zwichnięte, a kości w ramieniu prawdopodobnie zmiażdżone. Severus delikatnie machnął różdżką w stronę Harry'ego, oczyszczając go z krwi, która powoli zaczęła wyciekać mu z nosa. Nie chciał nawet myśleć, co by się stało, gdyby Edward poczuł zew krwi.
Moody stał w rogu z wyciągniętą różdżką. Nie mógł pozwolić, by wampir uciekł z dzieckiem, więc strzegł pokoju. Miał tylko nadzieję, że mogą wymyślić jakieś rozwiązanie dla chłopca, zanim wydarzy się coś tragicznego.
Edward spojrzał na piękną dziewczynkę, która radośnie gawędziła w jego ramionach. Była maleńkim cudem, jego małym cudem, i nie pozwoli nikomu zbliżyć się do niej. Edward spojrzał na Rosalie. - moja!- warknął.
Ból w piersi Harry'ego był prawie nie do zniesienia. Kiedy Edward powiedział, że nie jest jego partnerem, poczuł, jakby ktoś wbił mu nóż w serce. Jego bark i ramię również promieniowały ogromnym bólem. Harry spojrzał przerażony na Cedrica. Cedric przyciskał swoje małe dziecko do klatki piersiowej. Cedric już zwichnął ramię i złamał rękę, mógł łatwo zabić Leorę.
-Proszę,- błagał Harry, potykając się o własne nogi. Ostrożnie podszedł do Cedrica, nie odrywając oczu od dziecka. Musiał bacznie obserwować jej ruchy i oddychanie. -Proszę, Ced, Edward nie krzywdź mojego dziecka, proszę, ona jest taka malutka i delikatna, że możesz ją łatwo zmiażdżyć." Harry stał teraz mniej niż stopę od Cedrica. Harry w końcu oderwał wzrok od Leory i spojrzał na męża. Harry próbował wyciągnąć ramiona do dziecka, ale krzyknął, kiedy spróbował poruszyć zranioną ręką.
Bez zastanowienia Edward wyciągnął rękę i przyciągnął do siebie chłopca. Nie rozumiał, dlaczego to robi, po prostu instynktownie.
Harry wrzasnął, kiedy Edward uderzył jego zwichniętym ramieniem w klatkę piersiową. Gdy ustało pulsowanie, pochylił się do męża i zamknął oczy. W milczeniu zaczął płakać. Nigdy nie myślał, że znowu będzie trzymany przez Cedrica, nigdy nie sądził, że wyczuje wyjątkowy zapach Cedrica. Chociaż jego ręka go zabijała, był szczęśliwy, że znów znalazł się w ramionach Cedrika.
Zarówno Severus, jak i Carlisle rzucili się do Edwarda, kiedy złapał Harry'ego. Zatrzymali się kilka kroków od Edwarda, kiedy warknął i pociągnął Harry'ego i dziecko dalej od nich. -Synu, posłuchaj mnie, musimy usiąść i porozmawiać o tym, co się dzieje, chcę, żebyś uwolnił Harry'ego i dał mu dziecko.- błagał Carlisle. Carlisle widział, że Harry płacze i modlił się, żeby Edward nie zrobił mu krzywdy.
Edward spojrzał na chłopca w ramionach, zasmucił się, widząc, że płacze. Nie zamierzał go skrzywdzić, zamierzał ich chronić. Zarówno jego dziecko, jak i jego małego partnera. Zarówno jego partner jak i dziecko byli tak malutcy i chorzy, że potrzebowali ochrony.
Harry wyciągnął rękę do Leory i dotknął jej dłoni. Był zaskoczony, gdy złote światło otoczyło ich trójkę, po czym pękło. - Co to było do cholery? - ryknął Edward, rozglądając się za niebezpieczeństwem.
Carlisle spojrzał na Severusa, który tylko potrząsnął głową. - Domyślam się, że to była więź duszy, pierwszy raz, kiedy cała trójka była w kontakcie ze sobą, i zobacz, dziecko nie wygląda już tak blado.- wytłumaczył Severus. Mimo że dziecko było zdrowe, była zawsze bardzo blada, teraz miała rumieńce na policzkach, a jej usta były delikatnie różowe. -Karmi się ich połączoną magią, coś, czego potrzebowała od poczęcia.
Edward był zdezorientowany, nie miał pojęcia, o czym rozmawiają. Jego instynkty krzyczały, żeby wydostać swojego partnera i dziecko. Rozglądając się, warknął, gdy zauważył, że ktoś blokuje każde wyjście.
Severus podniósł rękę. - wystarczy Edward, rozejrzyj się dookoła, jesteś otoczony przez twoją rodzinę i rodzinę Harry'ego Nie ma osoby w tym pokoju, która zraniłaby którekolwiek z nich Musisz usiąść, żebyśmy mogli wyjaśnić, co się dzieje, i muszę wyleczyć Harry'ego, popatrz na niego, Edward, spójrz na jego ramię.
Edward ponownie spojrzał na chłopca i zauważył, jak ściska jego ramię, a jego ramię było dziwnie ustawione. Nie wiedział, co robić. Logiczna część jego mózgu podpowiadała mu, żeby pomógł chłopcu, a wampir wrzeszczał, żeby się wydostać, zanim ktokolwiek zdąży jeszcze bardziej zranić jego delikatnego partnera.
Carlisle zbliżył się do Edwarda. Widział, że w końcu dotarli do niego. -Edward, daj mi dziecko, położę ją w gondoli i nikt jej nie dotknie, chyba że to powiesz, musisz zrozumieć, co się dzieje, a Harry potrzebuje pomocy.
Harry miał wrażenie, że jego ramię to jedna wielka boląca rana. Ulżyło mu, że ból w klatce piersiowej ustąpił, gdy Cedric objął go. Wiedział, że Cedric nadal go nie pamięta, ale jakaś część Edwarda głęboko go rozpoznała, a przynajmniej jego zapach. -Proszę, Edward, to naprawdę boli.- wyszeptał.
Edward spojrzał na Carlisle'a i niechętnie podał mu dziecko. Rozejrzawszy się po pokoju, warknął na rudowłosego, który całował jego partnera.
Fred spojrzał smutno na Harry'ego i opuścił głowę. Nie wiedział, dlaczego tak bardzo boli, wiedział, że Harry zawsze widział go tylko jako brata. George podszedł i oparł rękę na ramieniu Freda i poprowadził go na drugą stronę pokoju.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy Edward oddał dziecko Carlisle'owi. Szybko, Carlisle rozebrał dziecko i zaczął sprawdzać, czy nie ma obrażeń. Uśmiechnął się, gdy mała chwyciła go za palec. Nie mógł pojąć, o ile zdrowiej i mocniej wyglądała.
Delikatnie owinął ją z powrotem i położył z powrotem w gondoli.
Edward uważnie przyglądał się Carlisle'owi, gdy sprawdzał dziecko. Wszystko stało się tak szybko, że instynktownie mu się spieszyło, teraz, gdy jego głowa była czysta, nie wiedział, co robić.
-Edward, pozwól Harry'emu usiąść na kanapie, żeby jego opiekun mógł go uleczyć.- powiedział Carlisle.
Powoli Edward poprowadził chłopca na kanapę, po czym pomógł mu usiąść. Wziął głęboki oddech i puścił chłopca, po czym cofnął się. Czuł się dziwnie pusty bez chłopca w ramionach. Nigdy nie czuł się tak, kiedy nie było Belli.
Severus uklęknął przed Harrym i zniknął jego koszulę. Wszyscy w pokoju syknęli, kiedy zobaczyli uszkodzoną rękę. Ramię wyraźnie się zwichnęło, a na jego ramieniu pojawił się ogromny purpurowy siniak w kształcie odcisku dłoni. Severus machnął różdżką i skulił się. Obawiał się, że Edward zmiażdżył wszystkie kości w ramieniu Harry'ego. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął miksturę przeciwbólową. -Przykro mi, będę musiał zlikwidować kości w twoich ramionach i odtworzyć je, zostały zmiażdżone nie do naprawienia.
Harry zaskomlał, wiedział, że nawet z eliksirem przeciwbólowym proces odrastania będzie bardzo bolesny.
-Ja ... przepraszam.- powiedział cicho Edward, jego zmysły wróciły całkowicie. -Nie rozumiem, co się ze mną stało, nie rozumiem, dlaczego widok cię całującego tego rudzielca tak mnie zdenerwował, nie rozumiem też, dlaczego pachniesz jak mój partner, a dziecko pachnie jak moja córka. To nie ma sensu, jestem wampirem, nie mogę biologicznie spłodzić dziecka. - Edward spojrzał na cudownego chłopaka, zdezorientowany. -Pachniesz jak mój partner, ale nie możesz nim być, mam partnera, ma na imię Bella i wkrótce bierzemy ślub. Czekałem długo na Bellę i kocham ją.- Nawet gdy Edward powiedział te słowa, wiedział, że był w błędzie. Jego serce boleśnie zacisnęło się na myśli, że Harry nie jest jego partnerem.
Harry spojrzał na Edwarda ze łzami spływającymi po twarzy. Jak los może być tak okrutny? Jak los mógł mu oddać bratnią duszę, tylko po to, by znów ją odebrać? Ból wrócił do klatki piersiowej, tylko tym razem silniejszy. Harry próbował krzyczeć, ale nie wydał żadnego dźwięku. Patrząc na Cedrika, zobaczył panikę na jego twarzy. Powoli wszystko zrobiło się ciemno, aż w końcu Harry stracił przytomność.
~~~~~~
Jęknął, Harry powoli zaczął się budzić. Głowa mu łomotała, a ramię bolało go straszliwie. Przewracając się na bok, zwinął się w pozycji embrionalnej. Słowa Cedrica zaczęły grać w ciągłą pętlę w jego głowie.
- Nic ci nie jest?- cichy głos dobiegł gdzieś obok łóżka.
Oczy Harry'ego otworzyły się gwałtownie i szybko podniósł się, by usiąść. Siedząc u podnóża łóżka, delikatnie trzymając Leorę, był Cedric.
Edward spojrzał na chłopca, a potem z powrotem na cenne dziecko w ramionach. -Twoja rodzina wyjaśniła mi wszystko, kiedy byłeś nieprzytomny, pokazali mi nawet wspomnienia. Magia jest imponująca. - Edward spojrzał na skamieniałego chłopca, wpatrującego się w niego jednym ogromnym szmaragdowym okiem, pełnym strachu i nadziei.- Dostaje dziwne uczucia, tak jakbym powinien coś wiedzieć, dostaję wizje twoich szmaragdowych oczu, ale ich nie rozumiem. Chciałbym być mężem, którym Byłem jako Cedric, ale nie mogę, teraz mam inne życie, inne wspomnienia i mam nawet innego partnera, przykro mi, że nie mogę być nim.
Harry zamknął oczy, gdy łzy zaczęły spływać z jego oka niczym rzeka. Cedric nie zamierzał go sobie przypomnieć. Cedric nie chciał go pamiętać.
Edward nie mógł zrozumieć, dlaczego jego słowa ranią go tak samo, jak ranią Harry'ego. Edward dostał wspomnienia, aby obserwować swój czas z Harrym. Wyjaśnili, w jaki sposób Harry został wysłany do więzienia za rzekome zabicie go, a nawet opisali, jak znaleźli go z dzieckiem i jak jego biologiczny ojciec tak bardzo zranił chłopca. Nie wątpił w tę historię, ponieważ czuł zapach jego całego na Harry'm i dziecku. Nie było innego wytłumaczenia, dlaczego pachniał jak jgo uległy.
-Proszę, nie poddawaj się, staraj się przypomnieć. - błagał Harry, słabym głosem.
Edward westchnął, naprawdę było mu przykro z powodu chłopca. Nie chciał skrzywdzić Harry'ego, ale nie był już Cedrikiem. Jak mógł być kimś, o kim nie pamiętał? Tak, wszystko mówiło mu, że Harry jest jego prawdziwym kumplem, ale on i Bella przeszli przez tak wiele; nie mógł po prostu jej rzucić.
Edward wstał i położył dziecko w gondoli. Jak mógł być ojcem dziecka, którego nie pamiętał. Nie byłoby sprawiedliwe wobec dziecka, gdyby próbował zostać ojcem, a to także nie byłoby sprawiedliwe wobec Belli. Jak mógł oczekiwać, że Bella zaakceptuje jego dziecko z inną osobą, skoro nigdy nie będzie w stanie dać jej własnego dziecka.
Harry otoczył się ramionami i desperacko spojrzał na Cedrica. Wiedział, że jeśli Edward nie da mu szansy, to zarówno on, jak i Leora umrą. Severus nie wiedział, że to wie, ale tak było. Przez ostatnie kilka dni czuł się słabszy, a Leora przestała pić wszystkie butelki. Za każdym razem, gdy ją sprawdzał, widział w oczach nauczyciela eliksirów troskę. Kiedy cała trójka dotknęła się wcześniej, to było tak, jakby ktoś dał mu energię do dalszego życia. Nie czuł się tak dobrze od ostatniego zadania. Leora także promieniała życiem po nawiązaniu kontaktu z ojcem. -Proszę, po prostu spróbuj nas sobie przypomnieć, daj nam szansę, potrzebujemy cię.
Edward westchnął i spojrzał na dziecko, a potem na chłopaka. -Nie chcę, aby twoje nadzieje wzrosły, wykorzystanie tej fałszywej nadziei nie jest sprawiedliwe dla żadnego z was Nie jestem jej ojcem i nie jestem twoim partnerem, przepraszam.- Edward spojrzał na nich po raz ostatni, a potem wyszedł z pokoju.
Harry pokręcił głową i zaczął się hiperwentylować. Cedric zostawił ich, zostawił ich na śmierć.
Severus wpadł do pokoju Harry'ego, gdy usłyszał krzyk dziecka. Był zszokowany, gdy znalazł Harry'ego na łóżku niezdolnego do oddychania. A dziecko krzyczało, niebieskie na twarz. -Carlisle!- Severus krzyknął. Szybko Severus rzucił się na Harry'ego i zaczął bić twarz, próbując go oprzytomnić. Chwyciwszy eliksir uspokajający, przeniósł go bezpośrednio do żołądka Harry'ego. -Dawaj Harry, złap cholerny oddech.
Carlisle był na zewnątrz, próbując przemówić Edwardowi do rozumu, kiedy usłyszał, jak Severus krzyczy na niego. W mniej niż sekundę był w pokoju oceniając sytuację. Podnosząc dziecko, zaczął stukać ją w plecy. Dziecko szybko robiło się sine z braku tlenu. Układając ją na podłodze, zaczął wykonywać RKO, wykonując sztuczne oddychanie dla dziecka.
-Gdzie do diabła jest twój pieprzony syn?- ryknął Severus. Zaufał Edwardowi, by siedział sam z Harrym, ponieważ wiedział, że mają dużo do omówienia. Pomyślał, że Edward zrozumiał, jak okropna jest sytuacja. Jak mógł po prostu wyjść i zostawić chłopca i dziecko na śmierć?
Rosalie stała w drzwiach sypialni z ręką na ustach. Była przerażona patrząc na ojca i Severusa którzy próbowali ratować życie Harry'ego i jego córki. Obracając się, wybiegła przez drzwi, by znaleźć Edwarda.
Kiedy Carlisle wbiegł do domu, Edward wystartował. Musiał myśleć, wszystko było tak cholernie zagmatwane. Był przyciągany do Harry'ego, bardziej niż do Belli, ale kochał Bellę. On i Bella byli razem od dawna i wiele przeszli. Wiedział, że z Harrym przeszedł równie wiele, ale nie pamiętał tego i może nigdy nie odzyska wspomnień. Nie mógł rzucić Belli dla chłopca, którego nawet nie znał. Dodatkowo było dziecko, jego córka.
W jaki sposób powstało niemowlę, którego nie pamiętał, z chłopcem, z którym nie spał? Edward zatrzymał się i spojrzał na dom. Schylił się, chwycił się za pierś, gdy przeszył go ostry ból. Coś było nie tak. Coś było nie tak z jego partnerem i dzieckiem.
Edward ruszył w stronę domu, nie zatrzymując się nawet, gdy przebiegł obok Rosalie. Edward przeszedł przez drzwi sypialni i zobaczył chaos. Rudowłosy, który całował jego partnera, leżał na podłodze, płacząc, będąc pocieszanym przez bliźniaka. Starszy rudzielec leżał obok łóżka, wpatrując się w Severusa ze łzami w oczach. Potwornie przerażający mężczyzna był w kącie ze spuszczoną głową. Carlisle leżał na podłodze, próbując ożywić swoje ukochane maleństwo, które zrobiło się niebieskie, a Severus desperacko machał różdżką nad Harrym, intonując. Harry był na łóżku bez życia. Edward nie wiedział, co robić, do kogo się udać. Zarówno jego partner jak i córka umierali.
Edward podbiegł do łóżka i zgarnął maleńkiego partnera. Trzymając go blisko klatki piersiowej, warknął do czarodzieja, machającego różdżką. Zakopując nos w szyi Harry'ego, wdychał zapach jego partnera. Jakim cudem krew chłopca nie doprowadzała go do żądzy krwi, takiej jak Bella? Łkając, położył dłoń na sercu Harry'ego, chcąc, by znów zaczął bić. -Proszę, proszę, nie umieraj. Przykro mi, spróbuję to pamiętać.- błagał Edward. Edward schylił się i położył usta na chłopięcych sinych wargach, próbując wciągnąć w nie życie. Spoglądając na podłogę, zobaczył, że jego ojciec desperacko próbuje ożywić swoją córkę. -proszę, nie umieraj - zawołał.
Severus cofnął się, kiedy Edward zaczął warczeć na niego. Harry leżał bezwładnie w ramionach wampira. Jeśli Harry i dziecko umarli, zamierzał zabić to małe gówno za porzucenie ich. Powiedział mu, że umrą bez niego.
Wszystkie oczy zwróciły się do Harry'ego, kiedy wziął głęboki wdech, rozpaczliwie wypełniając płuca tlenem. Edward zaczął głaskać pierś Harry'ego. -Oddycha, jego serce bije. Będzie dobrze. - Edward spojrzał na swojego ojca, który teraz trzymał swoje dziecko. -Carlisle?- zapytał. Nie słyszał trzepotania serca małej.
Carlisle spojrzał w dół na maleństwo, leżące bez życia w jego ramionach. -Przepraszam, była za długo, ona ,, ona nie żyje.
Z łóżka, z ramion Edwarda, dobiegł go bolesny krzyk. Harry usiłował wydostać się z uchwytu Edwarda, aby dostać się do swojego dziecka. Mylili się, kłamali, Leora żyła, nie mogła umrzeć. Czuł to w swojej duszy, w swojej magii, wciąż był kawałek jej przywiązania do życia.
Moody rzucił się na przywódcę wampirów i złapał dziecko z ramion. Szybko umieścił małe dziecko w ramionach Harry'ego. -Wy dwoje możecie ją uratować, wepchnąć w nią całą waszą magię i miłość. Szybko, zanim będzie za późno.
Zarówno Harry, jak i Edward położyli ręce na piersi dziecka. Na początku było słabo, ale pod ich rękami widać było złoty blask. Edward nie wiedział, co robi, nie miał magii. Wiedział tylko, że nie może pozwolić dziecku umrzeć, nie wyobrażał sobie życia bez niej, bez Harry'ego.
Harry wepchnął wszystko, co miał w swoje maleństwo, całą swoją magię i całą swoją miłość. Powracał w myślach za każdym razem z Cedricem, śmiejąc się i kochając. Powtórzył moment, w którym Cedric powiedział mu, że jest w ciąży i jak szczęśliwi byli oboje. Przypomniał sobie, jak jego małe dziecko kopie i obraca się bezpiecznie w brzuchu. Przypomniał sobie bolesny, samotny poród w swojej zimnej i brudnej celi. Przypomniał sobie, jak zobaczył swoją córkę po raz pierwszy po obudzeniu się na Grimmauld, ubraną w ładne ubrania i owiniętą ciepłym kocem. Pamiętał, jak po raz pierwszy kąpał ją i jak przerażony był, że ją upuści. Przypomniał sobie, jak po raz pierwszy dla niego płakała, rzucając małe rączki w podekscytowaniu. Pamiętał, że obiecał jej, że nigdy nie pozwoli, by stało się coś złego. Zawsze będzie ją kochał i chronił. Harry zamknął oczy przed oślepiającym złotym światłem i jeszcze mocniej wepchnął swoją magię w swoje dziecko.
Edward był zdumiony tym, co zobaczył. Widział wszystkie wspomnienia Harry'ego. Wspomnienia ich wspólnego czasu, ich pierwszy raz kochania się, dowiedzenia się o dziecku. Patrzył, jak Harry walczy sam, by sprowadzić swoje dziecko na ten świat, w miejscu pełnym bólu i okropności. Patrzył, jak Harry desperacko próbuje ukryć swoje dziecko, kiedy Severus i starszy mężczyzna z długą białą brodą przybyli, by go uratować. Był zdumiony widząc córki w pierwszym tygodniu życia oczami Harry'ego.
Wszyscy w pokoju cofnęli się, gdy złote światło stało się większe i jaśniejsze. - Co oni robią? - szepnął Emmett z podziwem.
-Mam nadzieję, że dokonują cudu.- burknął Moody. -Jeśli ktokolwiek może osiągnąć to, co niemożliwe, to jest Harry, ten chłopiec ma więcej magii w tym maleńkim ciele, niż w całym czarodziejskim świecie razem wziętym.
Harry zaczął czuć się słabo, nie mógł dłużej wytrzymać. Jego wzrok był coraz bardziej rozmyty, a jego głowa wirowała. Tuż przed tym, jak stracił przytomność, mógłby przysiąc, że zobaczył, jak jego dziecko podnosi rękę. -Zrobiłeś to Harry, uratowałeś nasze dziecko, ona oddycha, kochanie.- Harry mógłby przysiąc, że ten głos pochodzi od jego męża, Cedrica, a nie od Edwarda Cullena.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro