Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Edward siedział na bujanym fotelu obok łóżka Harry'ego, kołysząc swoją małą córeczkę. Dwanaście godzin później Harry jeszcze spał, praktycznie wyczerpując swoje magiczne jądro. Edward spojrzał na swoją córkę w te jedyne w swoim rodzaju oczy i uśmiechnął się. Jak mógł ją zapomnieć? Jak mógł zapomnieć o Harrym, jego bratniej duszy? Edward nie odzyskał wszystkich wspomnień, ale cokolwiek Harry zrobił, ratując ich córkę, jego wspomnienia powoli zaczęły wracać. Edward uśmiechnął się, gdy jego córka złapała go za palec. Tak bardzo tęsknił. Jak Harry był w stanie wesprzeć ciążę bez pomocy jego magii? Jak Harry utrzymał ich oboje przy życiu w Azkabanie? Edward zatrzasnął się, nie mógł uwierzyć, że Harry spędził osiem miesięcy w tej piekielnej dziurze. Edward podniósł głowę do Harry'ego i westchnął.
-Fred, nie musisz się ukrywać w korytarzu, nie jestem na ciebie zły.
Fred powoli wszedł do pokoju, a jego oczy natychmiast wylądowały na Harry'm. Był tak blisko stracenia go dzisiaj. Fred wypuścił oddech, który trzymał.
-Nie zamierzam przepraszać za pocałowanie go.
Edward zachichotał, słyszał głośno i wyraźnie myśli Freda.
-Kochasz go Fred, nie mogę cię za to winić, od pierwszego spotkania z Harry'm na jego trzecim roku wiem, że coś do niego czułeś.
-Odzyskałeś swoje wspomnienia? - zapytał zszokowany Fred. Bez względu na to, jak głęboko pragnął Harry'ego, chciał, by Harry był jeszcze bardziej szczęśliwy i wiedział, że Harry będzie naprawdę szczęśliwy tylko z Cedrikiem.
- Nie, nie wszystkie, ale większość dotycząca Harry'ego, przez ostatnie dwanaście godzin powoli wracała. Edward spojrzał na swojego czerwonego na twarzy przyjaciela.
-Cieszył się z tego pocałunku.- powiedział cicho Edward.
Fred uśmiechnął się złośliwie
-To był niesamowity pocałunek, tak długo fantazjowałem, jak to jest całować Harry'ego.- Fred zachichotał, kiedy Edward zaczął warczeć. -Nie martw się, wiem, że Harry nigdy nie będzie mój, po prostu cieszę się, że znowu ma ciebie, był tak zagubiony i zraniony bez ciebie.- Fred spojrzał na Harry'ego. -Był skrzywdzony, Cedward.
Edward spojrzał na Freda zdezorientowany. –Jak mnie nazwałeś?
Fred zachichotał. -Cóż, nie wiedzieliśmy jak cię nazywać w końcu byłeś Cedricem przez siedemnaście lat, ale przez ostatnie sto lat byłeś Edwardem, to naprawdę cholernie zagmatwane.
Edward zachichotał, ale spojrzał smutno na Harry'ego.
-Będę trzymać się bycia Edwardem, powiedz mi jeszcze raz, co się z nim stało. Wiem, że profesor Snape wyjaśnił kilka rzeczy wcześniej, ale byłem wtedy zdezorientowany. Nie sądzę, że usłyszałem nawet połowę tego co mówił, to jest zbyt przerażające aby zrozumieć .
Fred podniósł krzesło i usiadł obok Edwarda. Niestety, spojrzał na Leorę. Fred był przyzwyczajony do bycia tym, który zawsze trzymał i opiekował się nią, gdy Harry nie mógł. -Daj mi czas, Fred, nie mogę jej jeszcze dać nikomu innemu, moje instynkty krzyczą, by zabrać ją i Harry'ego i uciec, moje instynkty każą mi też ukarać cię za dotknięcie tego, co jest moje. Nie testujmy mojej silnej woli teraz.- ostrzegł Edward.
-Słyszałem, że potrafisz czytać w myślach, będę musiał zdobyć urok przeciwko temu.- zaśmiał się Fred.
-Proszę zrób to, twój umysł to chore, straszne miejsce, Fredzie Weasley.- powiedział Edward uśmiechając się do Freda.
Fred roześmiał się, a potem opuścił wzrok na kolana.
-Byli dla niego okropni, wszyscy byli, wszyscy wstali na procesie, głosząc, że jest zły, że to następny Czarny Pan, krzyczeli na niego, nazywali go tak strasznie i spluwali na niego.
Edward zamknął oczy, próbując uspokoić wampira.
-Proszę, powiedz mi, że Syriusz i Remus nie odwrócili się od niego, w końcu byli dla niego całym światem.- Edward przypomniał sobie, jak Harry cały czas powtarzał, jak kochający i wspaniali byli. Przypomniał sobie, jak Harry płakał, kiedy po trzecim roku nie mógł zamieszkać z Syriuszem. Edward nienawidził myśli o pozostawianiu Harry'ego na peronie, wiedząc, że musi wrócić do swoich odrażających krewnych.
Fred spojrzał na Edwarda ogniem w oczach. - Ten drań złamał ich więź chrzestnych i to cholernie zabolało Harry'ego, Harry wciąż płacze przez sen przez Syriusza.
Edward nie mógł powstrzymać głębokiego warkotu, który trzepotał mu w piersi. Jak, do cholery, ten człowiek mógł to zrobić Harry'emu? Jak mógł kiedykolwiek uwierzyć, że Harry stał się złym? W twoim magicznym rdzeniu osadzono więź chrzestną. Poprzez zerwanie więzi, uszkadzane jest magiczne jądro dziecka.
-George i ja byliśmy jedynymi, którzy walczyli o Harry'ego, ale byliśmy pod magiczną przysięgą, by nie ujawniać waszego związku. Próbowaliśmy wszystkiego, co tylko mogliśmy wymyślić, nawet błagaliśmy Dumbledore'a, aby pozwolił nam go odwiedzić, ale odmówił nam.- wyszeptał Fred. Rudowłosy nie znosił rozmów o tych ośmiu miesiącach tortur,  kiegy to nie mógł pomóc swojemu młodszemu bratu.
-Czy to prawda, co zrobił mój ojciec?- przypomniał sobie profesora Snape'a, mówiącego mu, że jego ojciec torturował i gwałcił Harry'ego, ale w tym czasie zarówno jego ojciec, jak i Harry byli dla niego obcy. Edward nie mógł uwierzyć, że jego ojciec, jego bohater, zgwałcił czternastoletniego chłopca; winnego czy nie.
-Zrobił więcej, niż zgwałcił go, pobił, biczował, gryzł, łamał kości, wyrzeźbił poniżające słowa w jego ciele i oślepił go, nie wiemy czym ale jakąś substancją uszkodził mu oko, śmiejąc się odgryzł kawałek ucha Harry'ego- szalał Fred.
Oczy Edwarda były czarne jak smoła. Wiedział, że jeśli nie będzie trzymał córki, to on by wyszedł, niszcząc dom. Kiedy Harry bedzie lepszy, zamierza złożyćswojemu drogiemu staremu ojcu wizytę.
- a co z Moją matką? - spytał Edward przez zaciśnięte zęby.
-Twoja matka nigdy nie powiedziała ani nie zrobiła nic przeciwko Harry'emu, twoja śmierć ją zniszczyła, ale ona nie robiła nic przeciw niemu, Harry pozwolił twojej mamie zobaczyć się z Leorą i obiecał, że po tym jak się uspokoi, pozwoli jej ją odwiedzić.- Fred wstał i podszedł do łóżka, dotykając dłoni Harry'ego. Fred nie spojrzał na Edwarda, kiedy usłyszał, jak warczy z ostrzeżeniem. -Proszę, nie rób mu więcej krzywdy, Cedric czy Edward, Harry przeszedł wystarczająco dużo, zasługuje na to, by być zadbanym i kochanym.
Edward próbował nie oderwać ręki Freda, która dotknęła jego partnera. Teraz jego emocje były surowe, a jego wampir zbliżał się do powierzchni jego umysłu.
-Nigdy nie skrzywdzę, ani nie pozwolę nikomu zrobić mu krzywdy, zamierzam zemścić się na tych, którzy tak zrobili, szczególnie Amosie.- Jeśli chodzi o Edwarda, Carlisle był jego ojcem, a nie mężczyzna, który robił te okropne rzeczy jego ciężarnemu towarzyszowi.
Fred odwrócił się do Edwarda i spojrzał mu w oczy. -A co zamierzasz zrobić z twoją " narzeczoną "?
Edward wzdrygnął się, nie miał na to odpowiedzi. Nadal bardzo dbał o Bellę i nie chciał, żeby była skrzywdzona. Naprawdę nie wiedział, jak poradzi sobie z Bellą.
Fred warknął, gdy zobaczył niezdecydowanie na twarzy Edwardsa.
-Czy kochasz ją bardziej niż Harry'ego? Czy jest warta śmierci Harry'ego i twojej córki? Nie powinieneś nawet o tym myśleć, nie powinieneś chcieć nikogo poza Harrym.- Fred krzyknął.
-Ja chcę tylko Harry'ego.- warknął Edward. -Ale po prostu nie mogę liczyć że cztery lata uczuć, tak po prostu odejdą w zapomnienie. Moja miłość do Harry'ego jest o wiele większa niż miłość do Belli, ale ja ją kocham i nie chcę, żeby została zraniona. Nie wiem, co mam zamiar zrobić, ale nie opuszczę Harry'ego i mojej córki, po prostu muszę wymyślić, jak z nią zerwać, delikatnie.
Fred nadal patrzył na Edwarda. Jak Edward mógł nawet myśleć o tej dziewczynie, kiedy miał Harry'ego. -Jeśli go skrzywdzisz ...
-Nie zamierzam go skrzywdzić, Harry jest dla mnie wszystkim.- zirytoał się Edward. -Wiem teraz, że moje uczucia do Belli nie były prawdziwą miłością, wiem, że to była jej krew, która przyciągała mnie do niej, ale wciąż mamy historię, Harry jest moją bratnią duszą, moim mężem, moją miłością, Bella jest tylko moją piosenkarką Nie zostawię dla niej Harry'ego.
Fred patrzył na Edwarda jeszcze przez minutę, a potem kiwnął głową. -Nie chciałem cię oskarżać, po prostu wszyscy, którzy kiedykolwiek twierdzili, że kochają Harry'ego, skrzywdzili go.
-Fred, nie zamierzam skrzywdzić mojego męża.- Edward spojrzał na dziecko, kiedy zaczęła trochę marudzić. Delikatnie położył jej główkę na swoim ramieniu i zaczął głaskać ją, kołysząc, uspokajając do snu. - Tego właśnie chcę, Fred, to moja rodzina i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zagwarantować, że nigdy więcej nie zostaną ranni.
Fred spojrzał na Edwarda z błyskiem w oczach. -Czy to oznacza, że nie mogę już spać z Harrym?
- Przepraszam że co?! - zapytał Edward z głębokim warknięciem.
Fred roześmiał się na widok wkurzonego, opiekuńczego wampira. -Spałem z Harrym każdej nocy, odkąd wyszedł z Azkabanu, Harry jest całkiem przytulany.
-Mój mąż nie będzie już potrzebował twoich usług, Fryderyku.- Edward mógł zakosztować jadu gromadzącego się w jego ustach. Rozumiał, że Fred lubi żartować, ale walczył z instynktem a Fred jeszcze go podpuszcza. Nie tylko znalazł swojego partnera, o którym zapomniał, i swoją maleńką, maleńką córkę, ale jego partner został zraniony. Dopóki nie ustabilizuje się jego instynkt i więź bratnich dusz, będzie bardzo opiekuńczy wobec Harry'ego.
-Zrelaksuj się Edward, nic się między nami nie działo, Harry był zbyt przerażony, żeby być sam i potrzebował pomocy z Leorą, Harry wciąż nie jest na tyle zdrowy, by zająć się nią sam w nocy, ma też koszmary senne. Cofnij, Cedric, teraz Harry będzie się leczył i będzie szczęśliwy.- Fred posłał Edwardowi uśmiech, po czym wyszedł z pokoju. Fredowi trudno było opuścić Harry'ego, ale był szczęśliwy. Był szczęśliwy, że jego młodszy brat miał szansę na szczęśliwe zakończenie. Fred zajrzał do sypialni Leory, gdzie jego bliźniak, Rosalie i Emmett, dekorowali pokój. Emmett siedział na podłodze, składając piękne białe łóżeczko, Rosalie składała i odstawiała dziecięce ubrania, a George używał magii do malowania i ozdabiania ścian za poradą Rosalie.
-Chodź, pomóż nam- powiedział George, w trakcie malowania jednorożca na ścianie.
Fred potrząsnął głową. -Nie teraz, myślę, że pójdę pobiegać, jako Mischief.
George odwrócił się do Freda. - Wszystko w porządku? Chcesz, żeby Mayhem poszedł z tobą?- zapytał George'a w trosce. George wiedział, że Fred musi czuć się zraniony przez Harry'ego. A raczej przez to że nie będzie miał nigdy szansy
-Nie, potrzebuję trochę czasu w samotności, nie będę długo.- Fred posłał George'owi uspokajający uśmiech, po czym wyszedł z domu. Gdy tylko Fred wkroczył w las, zmienił postać na animagiczną, był rudym wilkiem. Zarówno Fred, jak i George byli zszokowani, gdy po raz pierwszy się zmienili. Oczekiwali, że staną się lisem, fretką lub jakimś innym złośliwym stworzeniem. Nie spodziewali się przekształcenia w identyczne, rude wilki. Jeszcze nigdy nie widzieli żadnego, rudowłosego wilka. George nazwał go Mischiefem, a on nazwał George'a, Mayhem.
Fred biegł przez las nie zatrzymując się, dopóki nie dotarł do jakiegoś strumienia. Jego klatka piersiowa falowała, Fred opuścił głowę, by przedrzeć się do świeżej zimnej wody. Usłyszawszy trzask gałązki, podniósł głowę i zaczął się rozglądać. Widząc cień za drzewem, Fred zwinął wargę z kłami i warknął.
To była kolej Seta, do pilnowania nowej dziwnej rodziny. Od kiedy po raz pierwszy pojawili się w Forks, Sam zawsze miał kogoś, kto szpiegował ich przez całą dobę. Starsi musieli wiedzieć, czy stanowią zagrożenie dla plemienia. Wyglądali wystarczająco ludzko, ale dało się wyczuć że nie do końca byli normalni. W przeważającej części rodzina trzymała się w swoim gronie, z wyjątkiem wizyt Cullenów. Sam nie był zadowolony z tego, że Cullenowie przebywają tak blisko granicy. Zdarzały się również dziwne zdarzenia. Czasami w domu były dziwne błyski światła. Co noc jeden z chłopców budził się krzycząc, czasami więcej niż raz na noc. Raz wszystkie okna zostały wybite od środka, ale nie było dźwięku eksplozji. Dziwna było, kiedy odwrócili się plecami na pięć minut, żeby zmienić wartę i wszystkie okna wróciły do normy.
Seth leżał w wilczej postaci, wpatrując się w okno na piętrze. W tym pokoju było dużo ruchu i wyglądało na to, że to Emmett, Rosalie i jeden z rudowłosych bliźniaków coś tam robili. Zobaczył, jak wcześniej pakują duże pudełka, a także wiele toreb z podobnymi rzeczami. słyszał, coś kilka razy co brzmiało jak małe dziecko. Uwagę Setha przyciągnęły frontowe drzwi, gdy wybiegł drugi bliźniaka. Seth wstał z zaskoczenia, kiedy chłopiec pobiegł w las, a potem zmienił się w wilka. Szybko wezwał Jake'a, który patrolował granicę, aby poinformować go, że zamierza podążać za wilkiem. Po tym, jak kazano mu być ostrożnym, wystartował za rudym wilkiem.
Seth stanął za wielkim drzewem, gdy drugi wilk zatrzymał się, by napić się wody. Wydał cichy skowyt, gdy nadepnął na gałązkę, która pękła, głośno. Wiedział, że nie ma sposobu, by wilk tego nie usłyszał. Zaklął w duchu, gdy odwrócił się i zaczął warczeć. Wiedząc, że nie może już się ukryć, Seth powoli wyszedł zza drzewa.
Fred starał się nie śmiać ze szczeniaka, który się nastroszył i próbował wyglądać na groźnego. Chociaż kremowy wilk był tego samego rozmiaru co on, mógł powiedzieć, że był trochę młodszy. Fred wiedział, że to jeden z watahy z rezerwatu, która ich szpiegowała. W duchu chichocząc Fred podniósł kij i podbiegł do szczeniaka.
Seth potknął się do tyłu, gdy inny wilk podbiegł do niego z patykiem w ustach i radośnie machał ogonem. Gdy tylko rudy wilk spojrzał mu w oczy,  wiedział, że to był jego ślad. Był tak zdezorientowany, jak mógł odcisnąć się na mężczyźnie?
Fred martwił się, kiedy inny wilk cofnął się od niego ze strachem. Rzucając kij, Fred przechylił głowę na bok i zaskomlał jak szczeniak. Podnosząc kij, Fred podrzucił go w powietrze i złapał w usta. Spojrzał na przestraszonego szczeniaka i obdarzył go wilczym uśmiechem.
Seth nie był pewien, jak poradzić sobie z tą sytuacją. Ten imbirowy wilk, jeden z czerownowłosych bliźniaków, był jego odciskiem. Słyszał, jak Jake przez ich połączenie śmieje się z niego. Prychnął, gdy podrzucił kij w powietrzu i znów go złapał. Kiedy wilk rzucił go po raz trzeci, Seth złapał go w usta, zanim drugi mógł to zrobić. Wbił łapy w ziemię, gdy tamten złapał drugi koniec patyka i zaczął go szarpać żartobliwie warcząc.
Fred był szczęśliwy, kiedy szczeniak zaczął się z nim bawić. Czuł pociąg do jasnego wilka, ale nie rozumiał dlaczego. Fred zaczął warczeć i potrząsać głową, próbując odzyskać kij. Przez następne dwie godziny bawili się i biegali jako wilki. Gonili króliki, oblali się pod lodowatym strumieniem, walczyli i teraz drzemali razem.
Seth ziewnął i przytulił się bliżej do drugiego wilka. Cieszył się jego drzemką, ale teraz Sam krzyczał za nim, mówiąc mu, że chce go z powrotem na rezerwacie. Seth zaskomlał, nie był jeszcze gotowy, by zostawić swój ślad, ale musiał wykonać rozkazy alfy. Seth oblizał smutno kołnierz śpiącego wilka, po czym odszedł.
~~~~
Harry jęknął, gdy zaczął się budzić. Czuł jakby Fred i George używali jego głowy do treningu quidditcha. Jęknął, kiedy poczuł chłodną dłoń przyciskającą się do jego czoła. -Hmmmm Fred, to przyjemne.
- Nie to, miałem nadzieję usłyszeć z twoich ust po tak długim rozstaniu.- wyszeptał Edward w ucho Harry'ego.
Oczy Harry'ego otworzyły się, słysząc głos jego męża, usiłował usiąść, ale ręka na jego głowie zatrzymała go.
-spokojnie moja miłości, profesor Snape ma miksturę przeciwbólową, jesteś bezpieczny.- powiedział cicho Edward.
Rozglądając się, Harry zauważył, że leżał na łóżku z głową na kolanach męża. Łzy zaczęły spływać z jego oczu. Harry'emu udało się usiąść pomimo bólu głowy i dłoni, która próbowała położyć go z powrotem.- Ced, Cedric, czy to ty?- zapytał Harry z nadzieją.
Edward uśmiechnął się do swojego małego towarzysza. -To ja, Harry.- Delikatnie Edward wyciągnął rękę i ujął Harry'ego za policzek. -Przepraszam, że zapomniałem o tobie, ale pamiętam wszystko teraz, obiecuję, że nigdy nie opuszczę ciebie ani naszego dziecka.
Harry rzucił się z płaczem na Cedrica. Desperacko przylgnął do jego ciała, obejmując go ramionami. Edward zaczął robić kojące kręgi na plecach, szepcząc uspokajające słowa. Edward chwycił delikatnie twarz Harry'ego i odchylił głowę do tyłu. Patrząc w jego szmaragdowe oko, pochylił się i delikatnie go pocałował. Pocałunek zaczął się powoli i łagodnie, ale wkrótce Edward miał swój język w ustach Harry'ego, ponownie czując znajomy smak swojego ukochanego.
- Chciałbym zaproponować, że wrócę później, ale jestem pewien, że desperacko potrzebujesz eliksiru, panie Potter.- Severus uśmiechnął się, gdy obaj chłopcy się rozdzielili. Jego zimne, martwe serce załomotało na widok oślepiającego uśmiechu, jaki Harry wysłał w stronę swojego partnera. Po raz pierwszy Harry wyglądał, jakby żył, a nie tylko wykonał ruchy niczym marionetka.
Edward przesunął kciukiem pod zdrowym okiem Harry'ego, zbierając łzy. -Miłości, profesor Snape jest tutaj.- Edward zachichotał, kiedy Harry nadal wpatrywał się w niego.
-Czy, obiecujesz, że nadal tu będziesz, jeśli odwrócę głowę? - zapytał Harry cichym głosem.
Edward posłał Harry'emu smutny uśmiech. -Obiecuję moją miłości, nigdzie się nie wybieram.- Złamało mu serce,  słyszenie bólu i samotności w głosie męża. Zajęło mu dużo czasu, aby zbudować zaufanie Harry'ego gdy po raz pierwszy go spotkał . Harry był przerażony najmniejszym dotykiem, ale pragnął czułości. Edward wiedział, że minie dużo czasu, zanim będzie mógł opuścić Harry'ego, co było dobre, nie miał zamiaru opuszczać go.
Severus odchrząknął. Gdyby ktokolwiek zapytał powie, że przeczyścił gardło, żeby zwrócić na siebie uwagę chłopców, nie dlatego, że przerażony głos Harry'ego poruszył jego serce. - Panie Potter, jeśli mógłbym prosić o uwagę, chciałbym pana zeskanować zaklęciem i upewnić się, że twoje magiczne jądro się stabilizuje, czego nie sprawdzałem od ponad piętnastu godzin.
Niechętnie, Harry oderwał wzrok od swojego męża i zwrócił się do profesora eliksirów. Trzymał mocno dłoń swojego męża. Severus uśmiechnął się do małego, gdy zobaczył, że Harry wciąż zerka na Edwarda kątem oka.
-Panie Potter, pan Cullen nigdzie się nie wybiera.- Severus wcześniej porozmawiał z Cedrikiem, a wampir postanowił zachować nazwisko swojego przybranego ojca. Nie chciał już dłużej być kojarzony z mężczyzną, który zgwałcił jego męża.
Harry zarumienił się. -Przepraszam, profesorze- powiedział cicho. -Sev, dlaczego nazwałeś go panem Cullenem?
Edward delikatnie uścisnął dłoń Harry'ego. -Harry, po tym wszystkim, co przeszedłeś przez mojego " ojca ", nie chcę mieć z nim nic wspólnego, zachowam imię Edward Cullen.
Harry był przez chwilę naprawdę skonsternowany.
-Czy to oznacza, że ja też nie będę Diggory'm i zostanę Harrym Jamesem Potterem Cullenem? Ja naprawdę nie chcę być Diggory'm.- wyszeptał Harry.
Edward pocałował Harry'ego w czubek głowy. -Chciałbym, żebyś był Cullenem, jestem pewien, że gobliny mogą zmienić to za nas.
Podczas gdy obaj chłopcy rozmawiali o swoim nazwisku, Severus zrobił mu skan medyczny. - No cóż, Harry, twoje jądro uzupełnia się, a ty jesteś w najlepszym zdrowiu od czasów Azkabanu, mam też wieści, które, jestem pewien, chciałbyś usłyszeć, Twoja córeczka zyskała pełny funt.
-Naprawdę! - zawołał Harry. Był tak zmartwiony, że od urodzenia nie przybrała na wadze. Harry odwrócił się i pocałował Edwarda. Severus cicho wyślizgnął się z pokoju, gdy zobaczył, że pocałunek staje się czymś więcej niż delikatnym pocałunkiem.
Harry jęknął w pocałunku, gdy poczuł, że Edward wsuwa mu dłoń pod koszulę i pociera jego sutek. -Ced, Edward, proszę, kochaj się ze mną - błagał Harry.
Edward oderwał się od pocałunku, dysząc. -Harry, nie możemy, ty nie jesteś gotowy, a poza tym jestem wampirem, mogę cię skrzywdzić.
-Proszę, Edward, potrzebuję cię, muszę cię poczuć, muszę pozbyć się uczucia jego dotyku ze mnie, jesteśmy bratnimi duszami, nie możesz mnie zranić.- Harry wsunął dłonie pod koszulę Edwarda i miękko otarł je o brzuch.
Edward zamknął oczy i jęknął. Tylko to, że mała dłoń Harry'ego  była lepsza niż jakakolwiek chwila, w której Bella złapała jego krocze. Przesuwając palcami po włosach Harry'ego, Edward pociągnął go z powrotem w kolejny głęboki pocałunek. Podczas gdy jego język był zajęty odkrywaniem ust Harry'ego, dłonie Edwarda usuwały jego koszulę. - Harry, połóż na Leorze zaklęcie uciszające.- Edward jęknął, gdy usta Harry'ego zaatakowały jego sutek.
Nie puszczając sutka Edwarda, Harry przesunął dłonią po gondoli i rzucił zaklęcie uciszające, usłyszą ją, ale ona nie mogła ich usłyszeć. Przez osiem miesięcy fantazjował o kochaniu się z mężem i wiedział, że nie będzie w stanie powstrzymać swoich krzyków.
-Proszę, Harry, daj mi znać, jeśli będę szorstki.- Edward położył Harry'ego na łóżku i zaczął ostrożnie ssać jego szyję.
~~• tu autorka usunęła scenę seksu •~~ (prawdopodobnie jest na archiveofourown ale że tłumaczyłam z fanfiction to może kiedyś poszukam)

Delikatnie przeciągnął się i ułożył obok Harry'ego, wciągając go w ramiona. -To było niesamowite, Harry, nie skrzywdziłem cię?- zapytał Edward.
Harry podniósł głowę i spojrzał na swojego męża. -Kocham cię, Edward, i tak bardzo za tobą tęskniłem.- Harry opuścił głowę na nagą pierś Edwardsa i zaczął płakać.
Edward przyciągnął do niego mocniej Harry'ego. -Ciii kochanie, wszystko będzie dobrze, obiecuję, tak mi przykro, że cię zostawiłem, ale nigdy więcej tak się nie stanie.
Harry nadal płakał, gdy Edward potarł jego plecy. Nigdy nie myślał, że znowu zobaczy swojego męża, nigdy nie myślał, że znowu się z nim  będzie kochać. Myślał, że spędzi resztę życia samotnie i cierpiąc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro