Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dumbledore siedział w Norze, ponieważ nie miał już dostępu do Grimmauld Place. Nie wiedział, co się dzieje z Syriuszem i Remusem, ale nie miał od nich wiadomości od prawie tygodnia. Wiedział, że obwiniają go za uwięzienie Harry'ego i ucieczkę z czarodziejskiego świata. To była jego wina. Powinien był wiedzieć lepiej, powinien wiedzieć, że Harry nigdy nie skrzywdziłby innej żywej istoty. Mógł powstrzymać Harry'ego przed wyjazdem do Azkabanu, ale tego nie zrobił. Był tak zdenerwowany i rozczarowany Harrym, że skazał go na walkę o życie w Azkabanie. Zaprotestował jednak, gdy Amos zażądał pocałunku dementorów. Żałował, że nie wie, co Amos robił Harry'emu, kiedy był w Azkabanie.

Dumbledore prowadził burzę mózgów z Arturem, Molly, Tonks i Kingsleyem. Musieli znaleźć sposób, żeby wytropić Harry'ego i zabrać go do domu. Syriusz i Remus nie byli jedynymi, którzy winili Dumbledore'a za wszystko, co przydarzyło się Harry'emu, większość czarodziejów Wielkiej Brytanii również była przeciwko niemu. Harry był ich ikoną, idealnym małym księciem. Wydawało się, że zapomnieli, że oni też krzyczeli, żeby Harry dostał pocałunek i nazwali go kolejnym Czarnym Panem.

- „Ministerstwo jest codziennie bombardowane wyjcami, żądając abym ustąpił ze stanowiska dyrektora". - westchnął Dumbledore. Nie mógł uwierzyć, że po wszystkim, co zrobił dla czarodziejskiej Brytanii, żądali teraz jego głowy. Przyznawał, że źle traktował Harry'ego. Zostawił go z Dursleyami, wiedząc, że nigdy go nie pokochają. Naprawdę nie sądził, że go wykorzystają. Zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie powinien był go pilnować, ale do tego zatrudnił panią Figg. Jako magiczny opiekun Harry'ego mógł go wykluczyć z turnieju, ale chciał zobaczyć, jak potoczął się wydarzenia. Miał też swoje podejrzenia, że ​​Harry był empatą. Magiczni empaci byli niezwykle rzadcy i niezdolni do zabijania. Spowodowanie wielkiego bólu lub zabicie może zniszczyć empatę, zwłaszcza tak potężnego jak Harry.

- „Co jest nie tak ze wszystkimi? Dlaczego chcą, żebyś przeszedł na emeryturę?" - zapytała Molly. Molly uważała, że ​​Dumbledore ustępuje tylko Merlinowi. W jej oczach Dumbledore był potężny, inteligentny, miły i współczujący.

- Może dlatego, że pozwolił, aby niewinne dziecko zostało wysłane do Azkabanu - mruknęła Tonks. Tonks nie była jak Molly, widziała Dumbledore'a takim, jakim był. Tak, Dumbledore był dobrym człowiekiem, ale był też manipulatorem. Dumbledore dbał tylko o „większe dobro", a nie o osoby, które zostały skrzywdzone po drodze. Mógł być sprytny, ale popełnił wiele błędów i nigdy się na  nich nie nauczył. Tonks nie znała Harry'ego osobiście, ale nigdy nie sądziła, że ​​jest winny.

Molly spojrzała na Tonks. Nie mogła uwierzyć, że ośmieliłaby się zlekceważyć wielkiego Albusa Dumbledore'a. - Może, gdyby Harry powiedział wszystkim o swoim związku z Diggorym, nic z tego by się nie wydarzyło. Wciąż była zdenerwowana, że ​​Harry i jej bliźniacy ukrywali związek Harry'ego z Cedrikiem.

- Może gdyby Dumbledore pozwolił Harry'emu wycofać się z turnieju, Cedric nadal by żył, a Harry nigdy nie poszedłby do Azkabanu. - odparowała Tonks.

- " O czym mówisz?" - zapytał Artur.

Dumbledore wzdrygnął się. Miał nadzieję, że nikt nie dowie, że mógł wykluczyć Harry'ego z turnieju.

Tonks spojrzała na Dumbledore'a. - Dumbledore jest magicznym opiekunem Harry'ego, mógłby wykluczyć Harry'ego z turnieju, gdyby chciał. Harry był niepełnoletni, więc nie mógł legalnie zawrzeć magicznego wiążącego kontraktu bez zgody jego rodziców lub magicznych opiekunów. Magiczne kontrakty są wiążące tylko wtedy, gdy czarownica lub czarodziej ma siedemnaście lat lub więcej. Ponadto, ponieważ Cedric był reprezentantem Hogwartu, oznacza to, że Harry musiał zostać zapisany do innej szkoły. Oczywiście nie było innej szkoły, która wzięłaby udział w turnieju, a Harry był uczniem Hogwartu. Nie ma mowy, żeby Harry był uczniem w dwóch różnych szkołach. Dumbledore chciał, żeby Harry rywalizował. "- skończyła Tonks.

Molly wyglądała, jakby była gotowa bronić Dumbledore'a, ale jej mąż ją powstrzymał. - Albusie, czy to prawda? Czy mogłeś wykluczyć Harry'ego z tego okropnego turnieju? - Artur nigdy nie lubił pomysłu na tak brutalny turniej. Tak wiele dzieci zginęło w przeszłości, walcząc o bezsensowną sprawę.

- „Nimfadora jest Aurorem, zna nasze prawa". - powiedział Dumbledore przybierają wyraz twarzy dobrego dziadka. Na zewnątrz zachowywał się chłodno i spokojnie, ale wewnątrz kipiał ze złości. Ta informacja sprawi, że będzie wyglądał jeszcze gorzej.

Arthur wstał i uderzył rękami w stół. - Dlaczego Albusie, dlaczego, do diabła, pozwoliłeś Harry'emu konkurować? - Arthur był wkurzony; Harry był dla niego jak syn. Gdyby Albus pozwolił Harry'emu się wycofać, można by było uniknąć całego tego bałaganu. Artur spojrzał na swoją żonę, kiedy stanęła, by bronić Albusa. - Nie, Molly, nie broń go. Czy nadal byś go broniła, gdyby to naszego Ronalda zmusił do rywalizacji w tak niebezpiecznym turnieju?

Molly kilka razy otworzyła i zamknęła usta. Gdyby to był jej Ronald przeniosłaby się natychmiast przez Fiuu do szkoły żądając, aby jej syn nie mógł brać udziału w zawodach. Przeklęłaby każdego, kto próbowałby powiedzieć, że nie może go z niego wyciągnąć.


Dumbledore westchnął, wiedział, że nie zrozumieją. - Musiałem wiedzieć, co planuje Czarny Pan. Znak Severusa stawał się coraz ciemniejszy, wiedzieliśmy, że powraca. Potrzebowałem tych wydarzeń, abym mógł się dowiedzieć, o co mu chodzi.

- Przynęta! Użyłeś Pottera jako przynęty? - wściekł się Kingsley. - Nie obchodziło cię, że chłopiec był o trzy lata za młody, żeby wziąć udział w tym turnieju i fi tego był rażąco niedokształcony. Czy w ogóle dbałeś o bezpieczeństwo Harry'ego? Cholera, mają rację; jesteś powodem tego strasznego koszmaru, który przydarzył się Harry'emu.

Dumbledore opuścił głowę. - Czuję się okropnie z powodu wszystkiego, przez co przeszedł Harry. Tak, to wszystko moja wina. Dlatego musimy znaleźć Harry'ego i zabrać go do domu. To jest miejsce, do którego należy, z rodziną i przyjaciółmi.

Tonks prychnęła. - Tak, rodzina i przyjaciele go zdradzili, zabili jego męża, wysłali do Azkabanu, pozwolili na tortury i zgwałcenie oraz zmusili go do urodzenia córki samotnie w tym paskudnym miejscu. Jestem pewien, że ta rodzina nie może się doczekać, kiedy go odnajdzie i zmusi do powrotu do domu ".

Molly spojrzała na Tonks. Wiedziała, że ​​Tonks ma rację, ale Albus też. Harry musiał wrócić do nich do domu. Będą się nim opiekować, pomagać mu wyzdrowieć i wychowywać córkę. Harry sam był tylko dzieckiem, co on wiedział o wychowywaniu małej dziewczynki? Nie, Harry musiał wrócić do Hogwartu, aby skończyć swoją edukację, a ona miała wychowywać jego córkę w Norze.

- "Musimy go znaleźć." - stwierdziła Molly. - Harry nas potrzebuje. Kiedy go znajdziemy, będzie mógł wrócić do Hogwartu, a ja wychowam tu jego córkę. Wiem, że będzie mu ciężko, ale może się z nią spotykać na wakacjach i feriach.

Dumbledore rozpromienił się patrząc na Molly. Wiedział, że zawsze może liczyć na to, że będzie po jego stronie, zawsze była jego najwierniejszą wyznawczynią. Gdyby przyprowadził Harry'ego z powrotem i kazał mu złożyć oświadczenie, że mu wybaczył, to ten bałagan został by wyjaśniony. - To wspaniały pomysł, Molly. Pozwoliłbym Harry'emu nawet odwiedzać jego córkę w niektóre weekendy.

- „Macie urojenia". splunęła Tonks. - Dlaczego myślisz, że Harry po prostu odda ci swoją córkę? Na wypadek, gdybyś zapomniał, Snape jest opiekunem Harry'ego. Nie możesz zabrać Harry'ego bez jego zgody i nie ma mowy, żeby pozwolił ci zabrać chłopca i to niemowlę."

Dumbledore uśmiechnął się do Tonks. - To prawda, Severus jest tymczasowym opiekunem Harry'ego, ale ja jestem jego magicznym opiekunem. Będę musiał poprosić o wiele przysług, ale mogę cofnąć opiekę Severusa, a następnie pozwolić Molly i Arturowi na adopcję Harry'ego. Dumbledore włożył cytrynowego dropsa do ust. Tak, to był wspaniały plan. Kiedy to wszystko zostanie wyjaśnione, ponownie zostanie okrzyknięty kochającym, potężnym bohaterem.

Oczy Tonks rozszerzyły się w szoku, nie mogła uwierzyć, co zamierzają zrobić Harry'emu. Po tym wszystkim, co mu zrobili, jak u diabła mogli go oderwać od jego dziecka. Na szczęście wiedziała jak skontaktować się z Szalonookim i dać im znać.

-a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a-

Harry trzymał się dłoni Edwarda w karetce. Rzucił się na ratowników medycznych, gdy próbowali oddzielić go od córki. W końcu, widząc, jak go to niepokoi, pozwolili Leorze leżeć na noszach obok Harry'ego. Harry nie chciał wracać do szpitala i nie chciał, żeby ci nieznajomi kręcili się wokół niego i próbowali go dotykać. Kulił się i zakrywał głowę za każdym razem, gdy jeden z sanitariuszy próbował dotknąć jego węzła i siniaków.

- "Proszę, nie dotykaj mnie." - krzyknął Harry słabym głosem. Chciał tylko do Severusa, jego wkrótce ojca. Miał wrażenie, że jego głowa została rozcięta i miał zawroty głowy,  był zdezorientowany i miał mdłości. Dlaczego nie mogli go po prostu zostawić w spokoju?

Edward ścisnął dłoń Harry'ego. - Harry, wszystko w porządku. Nie zamierzają cię skrzywdzić, po prostu muszą sprawdzić twoją głowę. Carlisle będzie w szpitalu, kiedy tam dotrzemy, to on będzie cię sprawdzał.

Harry ledwo mógł mieć otwarte oczy. - "Unhh!" jęknął Harry. - „Chcę do taty" - wyszeptał, zanim stracił przytomność.

- Proszę usiąść, panie Cullen, żebyśmy mogli ocenić pacjenta. - zażądał ratownik medyczny.

Chociaż Edward nie chciał, posłuchał ratownika. Był przerażony, że Harry zemdlał. Edward został wyrwany z szoku przez ratownika podającego mu córkę. - Czy możesz ją przytulić, żebyśmy mogli nad nim popracować? Ma tylko małe nacięcie na wewnętrznej stronie górnej wargi. Edward skinął głową i tępo wziął swoją małą córkę.

Dziesięć minut później podjechali do szpitala i Edward poczuł ulgę, gdy zobaczył czekających na nich Carlisle'a i jego rodzinę. Harry nadal był nieprzytomny, ale ratownicy medyczni byli w stanie rozpocząć IV linię (?) i był stabilny. Edward jęknął, gdy drzwi karetki zostały otwarte i Charlie stał tam, czekając na nich.

Oczy Charliego rozszerzyły się, gdy zobaczył, że chłopiec jest nieprzytomny. -" Co się stało?" - zażądał odpowiedzi.

- "Komisarzu Swan, muszę cię prosić o przesunięcie się, abym mógł zająć się moim pacjentem. - rozkazał Carlisle spokojnym, ale surowym głosem. Niecierpliwie chciał zbadać Harry'ego i robili wszystko, co mogli, by powstrzymać Severusa.


Charlie skinął głową i usunął się z drogi. Nie mógł uwierzyć, że jego słodka Bella to zrobiła. Nie tylko skrzywdziła tego chłopca, ale także niemowlę.

Carlisle szybko wprowadził Harry'ego do szpitala i gabinetu lekarskiego. Mijając go, skinął głową Severusowi. Nienawidził widoku zmartwienia na twarzy Severusa, ale musieli to robić w niemagiczny sposób, przynajmniej do czasu, gdy zabiorą Harry'ego do domu.

" Co się do cholery stało?" warknął Severus, gdy tylko Carlisle zamknął drzwi gabinetu. Na szczęście mogli zaczekać tuż przed drzwiami; Leora nadal nie mogła być dalej niż dziesięć stóp od Harry'ego.

- Przepraszam, jestem szefem policji Charlie Swan. Czy jesteś spokrewniony z młodym mężczyzną, który właśnie przywieziono? - zapytał Charlie. Słyszał, że w mieście jest nowa rodzina, ale nie miał jeszcze czasu, żeby się jej przedstawić.

Severus rzucił Edwardowi ostatnie spojrzenie, po czym zwrócił się do mugolskiego policjanta. - Tak, jestem jego opiekunem, Severusie Snape. Co się stało z moim synem i jego córką? zażądał. Severus był nie tylko wściekły, ale także śmiertelnie zmartwiony. Opuścił Harry'ego zaledwie kilka godzin temu, co do diabła mogło się stać?

Severus i Charlie słuchali, jak Edward opowiadał historię tego, co wydarzyło się między nimi a Bellą. Kiedy opowiadał historię, Charlie przerywał mu, zadając pytania. Serce Charliego zamarło, gdy zdał sobie sprawę, że jego córka była naprawdę odpowiedzialna za zranienie młodego mężczyzny. Nadal musiał przyjąć oświadczenie od tego młodego człowieka, ale było całkiem oczywiste, co się stało.

- Kiedy Bella wyjechała na Florydę, szczęśliwie planowaliście swój ślub. Co wydarzyło się przez ostatnie kilka dni? - Charlie był wkurzony na Edwarda, że ​​po raz kolejny skrzywdził jego córkę. Wiedział, że nie powinien nigdy pozwolić jej umawiać się z Edwardem po powrocie do Forks.

- Mogę na to odpowiedzieć. - powiedział Carlisle, wychodząc z pokoju Harry'ego.

- Carlisle? - zapytał Severus. Chrzanić szefa policji, musiał wiedzieć, jak było z Harrym.

Carlisle położył dłoń na ramieniu Severusa. - Wyzdrowieje, przyjacielu. Ma poważny wstrząs mózgu i paskudne siniaki, ale wszystko będzie w porządku. Jego ślepe oko jest opuchnięte i mocno posiniaczone, więc wezwałem jego okulistę.

- Czekaj, on jest ślepy na jedno oko? - zapytał Charlie. Jego córka nie tylko napadła na nieletniego chłopca, ale także na częściowo niewidomego. Sprawy wyglądały gorzej dla jego córki.

- „Mój syn dochodzi do siebie po bardzo traumatycznym zdarzeniu i cierpi z powodu stresu pourazowego. Właśnie dostał dobrą wiadomość, że jego wzrok może zostać częściowo przywrócony do jego ślepego oka, a teraz z powodu twojej córki może się to nigdy nie zdarzyć" - warknął Severus.

- „Przepraszam, nie wiem, co się stało z moją córką". Westchnął Charlie. Odwracając się do Edwarda, Charlie zacisnął zęby. - Co się stało między wami, Edwardzie?

Zanim Edward mógł odpowiedzieć, Carlisle go powstrzymał. - Charlie, jak wiesz, adoptowałem Edwarda. Był moim młodym pacjentem, który miał wypadek i cierpiał na amnezję. Byłem blisko niego, kiedy się nim opiekowałam i  w końcu adoptowałam go. Kiedy Edward wpadł na Harry'ego i jego rodzinę, którą znał przed amnezją, spowodowało to, że wspomnienia Edwarda powoli wróciły. Przez ostatnie dwa dni czuł się trochę nieswojo, jak jestem pewien, że możesz to zrozumieć. Wygląda na to, że twoja córka się wściekła, gdy Edward nie odpowiedział jej sms-y i szybko pobiegła do domu, żeby się z nim skonfrontować. Zamiast zapytać go, co się stało, zaatakowała i zrzuciła winę na Harry'ego. "

Oczy Charliego były rozszerzone. - To niesamowita historia. Cieszę się, że odzyskałeś wspomnienia, Edwardzie. Na czym polega sytuacja między tobą a moją córką? - zapytał poważnie Charlie.

Edward westchnął, chciał być tylko z Harrym. - „Szczerze, nie widzę siebie z Bellą po tych wieczornych wydarzeniach. Harry jest moim najbliższym i najdroższym przyjacielem, a ona go skrzywdziła, nie pozwalając mi nic wyjaśnić. Zraniła też jego córkę, wcześniaka i nie okazała wyrzutów sumienia. Jak się uspokoję, porozmawiam z Bellą i zerwę z nią. "

Charlie skinął głową, jego córka będzie zdruzgotana. Nie mógł jednak winić Edwarda, Bella naprawdę wszystko zepsuła. - „Wrócę rano, aby wziąć jego zeznanie". Charlie uścisnął dłoń Carlisle'owi i panu Snape'owi, spojrzał na Edwarda i wyszedł.

-a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a

Chociaż tak wielu gości było niezgodne z regulaminem szpitala, Carlisle pozwolił Severusowi i jego rodzinie zobaczyć się z Harrym. - Nic mu nie będzie, musimy go tylko zatrzymać na noc na obserwację. Obudził się tuż przed moim wyjściem. Ma okropny ból głowy i jest trochę zdezorientowany, ale nic poważnego.

Carlisle skinął na pielęgniarkę, żeby wyszła, żeby mogli zostać sami z Harrym. Harry leżał na boku wyglądając na przestraszonego i starając się nie płakać. Przegrał walkę ze łzami, kiedy zobaczył Severusa. - „Proszę tato, chcę iść do domu". - powiedział Harry słabym, niewyraźnym głosem.

Martwe serce Severusa przestało bić, a ciepłe uczucie przepłynęło przez jego ciało. Harry nazwał go tatą. Mimo że zamierzał adoptować Harry'ego, nigdy nie wyobrażał sobie, że Harry nazwie go tatą. Miał nadzieję, że Harry poczuje się na tyle komfortowo, aby to zrobić, ale szczerze mówiąc, nie sądził, żeby to się stało.


Severus podbiegł do Harry'ego i zaczął badać jego głowę. - Dobrze, że masz twardą głowę, panie Potter.

Harry zachichotał, ale potem jęknął, gdy ból przeszył mu głowę. Edward chwycił miskę w samą porę, żeby Harry do niej zwymiotował. - "Ćśś, zrelaksuj się kochanie." - uspokajał go Edward.

- Carlisle, dam mu eliksir przeciwbólowy i przeciw wymiotny. Nie pokaże się na żadnym z twoich testów, ale Harry poczuje się znacznie lepiej. Widząc, jak Carlisle skinął głową, Severus delikatnie pomógł Harry'emu wziąć eliksiry.

Zajęło to kilka minut, ale w końcu Harry był w stanie otworzyć swoje jedno zdrowe oko bez jęczenia. - Leora? - zapytał. Martwił się, kiedy nie widział jej w ramionach swojej rodziny.

- Jest tuż za drzwiami ze swoją matką chrzestną. uśmiechnął się Edward. - „Poza małym rozcięciem na wardze, czuje się doskonale".

Harry spojrzał na każdego w pokoju. - Przepraszam - wybełkotał.

Severus delikatnie przesunął palcem po policzku Harry'ego. - Harry, to nie twoja wina. Nie przepraszaj.

- " Proszę zabierz mnie do domu." - zapytał Harry.

Severus westchnął. - Przykro mi, Harry, ale musisz zostać tu na noc. Nie możemy pozwolić, aby szef policji nabrał wobec nas podejrzeń. Ponieważ zaatakowała cię jego córka, będzie nas uważnie obserwować.

Harry pociągnął nosem, ale nie płakał. Chciał po prostu wrócić do domu, gdzie był bezpieczny. Nie było mowy, żeby mógł się tu zrelaksować i zasnąć. Leora też będzie musiała zostać w szpitalu i nie podobało mu się to.

- Przyszedł twój okulista. - wyszeptał Edward.

Wszyscy oprócz Edwarda, Carlisle'a i Severusa opuścili pokój, kiedy wszedł okulista. Na szczęście oko Harry'ego nie zostało bardziej uszkodzone, ale będą musieli cofnąć jego operację o dwa tygodnie, aż obrzęk i siniaki znikną. Edward i Severus pozostali w szpitalu z Harrym przez całą noc, a Rosalie i Emmett zostali w poczekalni z Leorą.

-a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- - a-a -a-

Charlie był sfrustrowany swoją córką. Wciąż zaprzeczała, że ​​zaatakowała chłopca, nawet po spędzeniu nocy w więzieniu. Po wyjściu ze szpitala wrócił do kawiarni i ponownie przeprowadził wywiad z personelem i właścicielem. Wszystkie zeznania były takie same, Bella pojawiła się znikąd i zaatakowała Edwarda i chłopca. Charlie ze zmęczeniem przesunął dłońmi po oczach i westchnął. Siedział na komisariacie całą noc i był wyczerpany. Zamierzał zabrać Bellę do domu, a następnie wrócić do szpitala, aby porozmawiać z chłopcem.

Charlie otworzył drzwi celi, żeby wypuścić córkę. Była na niego wkurzona, że ​​ją aresztował i nie chciała z nim rozmawiać. To była długa podróż do domu, a Bella tylko ponuro wyglądała przez okno. Wjeżdżając na podjazd Charlie złapał córkę za ramię, uniemożliwiając jej wysiadanie z samochodu.

- „Masz zostać w domu i nie dzwonić ani pisać do Edwarda. Masz już duże kłopoty i nie potrzebuję, żebyś je pogarszała. Edward jest blisko chłopca, którego zaatakowałeś i nie jest gotowy, aby z tobą porozmawiać . " - powiedział Charlie.

Bella nie poznawała swojego ojca. Była na niego wkurzona, że ​​kazał jej zostać na noc w tej obrzydliwej celi, jak zwykły przestępca. Co zrobi, gdy wszyscy dowiedzą się, że aresztował ją jej własny ojciec.

Gdy tylko ojciec puścił jej ramię, wysiadła z samochodu, zatrzaskując drzwi, a następnie wtargnęła do domu. Może nie wolno jej dzwonić do Edwarda, ale Charlie nic nie mówił o Jacobie. Jacob ją kochał i zrobiłby dla niej wszystko.

Piętnaście minut później Jacob pukał do drzwi Belli. Wezwała go płacząc tak bardzo, że nie mógł zrozumieć, co mówi. Zrozumiał tylko, że ktoś ją zaatakował. Szybko się rozłączył i pobiegł do jej domu.

Bella otworzyła drzwi i serce Jacoba waliło. Oczy miała zaczerwienione i opuchnięte, twarz poplamiona od płaczu i drżenia. Gdy tylko go zobaczyła, Bella rzuciła się na Jacoba płacząc. - Bello, co się stało? Jacob podniósł Bellę i zaniósł ją do domu.

- Jake, to było okropne. zawodziła Bella. - Ten... ten nowy chłopak, którego wataha obserwowała, zaatakował mnie.

- "Co!" - wrzasnął wściekły Jacob. Zamierzał zabić tego małego drania za dotknięcie dziewczyny, którą kochał.

- „E-Edward tam był, a on... on nawet nie pomógł. Oni... wszyscy winili mnie i... a Ch-Charlie mnie aresztował i... i musiałem spędzić noc w celi. - Bella przytuliła się mocniej do Jacoba i zaczęła histerycznie płakać.

Jacob miał trudności z kontrolowaniem swojego wilka. Zamierzał zabić zarówno Edwarda, jak i nowego chłopca. - Który to chłopak Bella, rudowłose bliźniaki czy kruczowłosy chłopak? Chciał się upewnić, że skrzywdzi właściwego chłopca.

- „Ten, czarnowłosy chłopiec z d-dzieckiem. Tak bardzo się bałam, Jacob. Powiedział mi straszne rzeczy, a potem uderzył i popchnął mnie n-na ziemię. K-kiedy Edward odwrócił się plecami, ch-chłopiec powiedział, że o-on przyjdzie po mnie."- Bella przytulała się do Jacoba, wiedziała, że ​​on ją pomści. E-Edward, on, on, miał d-dziecko.


- Zamierzam kurwa zabić tego chłopca. Dlaczego, do cholery, Charlie cię aresztował? Dzięki odciskom Setha na jednym z bliźniaków, Jacob zaczął zajmować się rodziną. Sam miał rację, należało się nimi zająć, byli niebezpieczni.

- „Ch-chłopiec powiedział, że to ja to zacząłem. Wszystko, co zrobiłam, to chciałam przytulić Edwarda, a chłopak się przewrócił. Nawet właściciel s-sklepu obwiniał mnie. Co ja m-mam zrobić, jak on mnie skrzywdzi?" - płakała Bella.

Jacob pocałował Bellę w czoło po czym wstał. - Zostaniesz tutaj, gdzie będziesz bezpieczna. Zajmę się chłopcem. Upewnię się, że nigdy cię nie skrzywdzi. Jacob odwrócił się i wybiegł przez drzwi.

Gdyby Jacob obejrzał się za siebie, zobaczyłby uśmiechniętą Bellę.

-a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a-

Harry był w domu po powrocie ze szpitala przez kilka godzin i czuł się znacznie lepiej. Dzięki tacie i jego eliksirom był prawie zdrowy, z wyjątkiem siniaków. Nie mogli sprawić, by siniaki i obrzęki zniknęły, gdyby wrócił szef policji.

Mimo że jego tata myślał, że się mylił, Harry odmówił wniesienia oskarżenia przeciwko Belli. Nie lubił dziewczyny i był wkurzony, że skrzywdziła jego dziecko, ale nie chciał, żeby była zamknięta, wiedział, jak to jest. Czuł, że Bella była zła, ale była również przestraszona i głęboko zraniona, że ​​Edward ją ignorował.

- Edwardzie, musisz iść i porozmawiać z Bellą. To niesprawiedliwe, żeby zostawić ją w niewiedzy, ona cię kocha. Harry nie chciał, żeby wyszedł, ale chciał, żeby ten bałagan z Bellą został wyjaśniony.

Edward owinął ramiona wokół swojego partnera. - "Nie chcę cię zostawiać w samego." - Bill był w pracy, Fred i George szukali budynku w wiosce czarodziejów w Seattle, gdzie mogliby założyć sklep z dowcipami, a Severus poszedł z nimi, aby im pomóc i kupić składniki do eliksirów.

Harry obrócił się w ramionach Edwarda i pocałował go w policzek. - Moody jest w swoim pokoju, nic mi nie będzie. Proszę, idź i zerwij z nią, żeby zostawiła nas w spokoju.

Edward nie chciał go zostawiać, ale zgodził się. To było złe, co robił Belli, ona na to nie zasługiwała. Edward dał Harry'emu namiętny pocałunek, cmoknął jego córkę w usta i odszedł.

Harry zadrżał, naprawdę nie lubił być sam. Zabierając córkę, wszedł po schodach i zapukał do drzwi byłego aurora. Harry zachichotał, kiedy usłyszał chrząknięcie w odpowiedzi. - Zamierzam wyjść na zewnątrz i rozejrzeć się po podwórku, dobrze? - Harry chciał zrobić plac zabaw dla Leory na wiosnę i chciał to zaplanować. Emmett i Jasper zaproponowali, że pomogą mu go zbudować. Wiedział, że Leora nadal byłaby za mała, żeby się w nim bawić, ale nadal chciał mieć przyjemne miejsce do siedzenia z nią, gdy pogoda się poprawi.

Moody otworzył drzwi i spojrzał na Harry'ego i dziecko. - Weź swoją różdżkę i nie wchodź do lasu. Stała czujność. - burknął.

Harry uśmiechnął się do pokrytego bliznami mężczyzny i obiecał postępować zgodnie z jego wskazówkami. Na dworze było jeszcze zimno, więc planował zostać tylko kilka minut. Owinął kocykiem Leorę i włożył ją do wózka. Chwyciwszy notes i ołówek, wymknął się tylnymi drzwiami.

Jacob uśmiechnął się złośliwie, gdy zobaczył, że chłopiec w końcu wyszedł z domu. Zamierzał zmusić go do zapłaty za to, że śmiał dotknięć jego słodką Bellę. Nie był szczęśliwy widząc, że ma dziecko, nie chciał, żeby przypadkowo została zraniona.

Harry uśmiechnął się, rozglądając się po podwórku. Mimo że byli głęboko w lesie, ich ogródek był ładny i otwarty. Chwytając krzesło z tylnego tarasu, Harry podszedł bliżej linii lasu i usiadł. Rozglądając się, zadrżał, gdy poczuł nienawiść i złość. Nie widział nikogo, więc doszedł do wniosku, że to po prostu on ma paranoję. Sięgnął do wózka i dotknął dłoni Leory, żeby mogła go zablokować. Westchnął, gdy wszystkie emocje zostały odcięte, Harry szybko zaczął szkicować podwórko. Był tym tak zajęty, że nie słyszał, by ktoś się zbliżał, dopóki szkicownik nie został mu wytrącony z ręki.

Harry puścił Leorę i skoczył na równe nogi. Natychmiast poczuł intensywną złość i niechęć. Stał przed nim ogromny nastolatek, wysoki na prawie siedem stóp. Miał krótko przycięte czarne włosy, był bez koszuli i jego mięśnie falowały. Oczy tego mężczyzny były pełne złości i obiecywały mu ból. Emocje, które od niego płynęły, utrudniały Harry'emu myślenie i oddychanie.

Jacob spojrzał na mniejszego chłopca i parsknął. To małe gówno nawet nie sięgało do jego ramion, a był jeszcze mniejszy niż Bella. Za kogo, do diabła, on się uważa, że atakuje Bellę? - Zraniłeś Bellę. - warknął Jacob.

Harry podniósł rękę do nosa, kiedy poczuł, że coś z niej wycieka. Jęknął, kiedy zobaczył, że to krew. Emocje napływające od nieznajomego były intensywne i wyniszczające. Harry spojrzał na swoją córkę. Musiał odciągnąć go od swojego dziecka, ale nie mógł się od niej oddalić dalej niż kilka stóp. Bał się, że jeśli wystrzeli jakieś zaklęcie, przypadkowo ją uderzy.


Harry uniósł ręce na znak pokoju. - Nie skrzywdziłem jej, to ona mnie zaatakowała i umieściła w szpitalu na całą noc.

-" Kłamca!" - wrzasnął Jacob. - Powiedziała, że ​​ją uderzyłeś i zagroziłeś, że ją dopadniesz. Jestem tutaj, żeby upewnić się, że nigdy nie dostaniesz takiej szansy. Jacob wyciągnął jedną rękę, złapał chłopca za gardło i przyszpilił go do drzewa. Jacob był zszokowany tym, jak lekki był chłopiec. Przyglądając się uważnie zauważył, że chłopiec wcale nie wyglądał dobrze. Był blady, miał podkrążone oczy, jedno oko było opuchnięte i posiniaczone, a na głowie miał innego dużego siniaka. Z nosa kapała mu również krew w zastraszającym tempie.

Harry zaczął się dusić, próbując oddychać. Jedną ręką drapał dużą dłoń na swoim gardle, a drugą sięgał po różdżkę. Płakał z konsternacji, kiedy przypomniał sobie, że zostawił ją w wózku. Łzy spływały mu po twarzy, mieszając się z krwią wylewającą się z nosa. Kiedy Leora zaczęła krzyczeć, Harry zaczął desperacko kopać i uderzać muskularnego mężczyznę. Musiał dostać się do swojej córki i swojej różdżki. ' " Proszę!" - wychrypiał Harry. -"Moje dziecko, proszę."

Jacob warknął i rzucił chłopca na ziemię. Nie było dobrze ranić kogoś tak młodego i bezbronnego. Chłopiec nie był nawet o połowę mniejszy. - Trzymaj się z dala od Belli. Tym razem dam ci ostrzeżenie, ale następnym razem, gdy podejdziesz do niej, zabiję cię. Jacob odwrócił się, by wyjść, kiedy krzyki dziecka zwróciły jego uwagę. Właśnie zmierzał, żeby zajrzeć do wózka, gdy zderzyło się z nim małe ciało. Nie bolało go to, ale usłyszał trzask i wrzask małego chłopca.

Harry wstał z trudem łapiąc powietrze. Lód przepłynął przez jego żyły, gdy zobaczył, jak gigant kieruje się w stronę jego krzyczącego dziecka. W tym momencie Harry wpadł w ślepą panikę i zapomniał o wszystkim, łącznie z tym, że może używać magii bezróżdżkowej. Zaatakował mężczyznę, i uderzył w niego z całej siły, zanim zdążył ukraść jego dziecko. Uderzenie w tego mężczyznę było jak wpadnięcie na ceglaną ścianę. Harry wrzasnął, gdy uderzenie sprawiło, że jego ramię zgięło się okropnie i trzasnęło. Harry upadł na ziemię, ale szybko wstał, ignorując ból, i zaatakował ponownie.

Jacob był zszokowany, że nawet po złamaniu ręki mały chłopiec zbliża się do niego. Czy ten chłopiec nie czuł bólu? Płacz dziecka naprawdę zaczął też do niego docierać, z jakiegoś powodu desperacko chciał ją pocieszyć. Jacob ponownie pchnął dzieciaka na ziemię i skrzywił się, gdy chłopiec upadł na zranione ramię.

Harry znów podniósł się na nogi, ale był bliski omdlenia. Jego ramię wyglądało jakby ktoś je zerwał, emocje płynące z tego mężczyzny paraliżowały go, a on wciąż był słaby i dochodził do siebie po ostatniej nocy.

- „Proszę" błagał Harry. - Nie rób jej krzywdy. Harry zatoczył się obok nieznajomego i podniósł swoją córkę.

Jacob zamarł. - „Hej dzieciaku, nie skrzywdzę jej, nie jestem potworem. Lepiej ją odłóż, zanim ją skrzywdzisz, swoją kontuzję.

Jakub stał między nim a domem. Musiał dostać się do Moody'ego, zanim zemdleje. Harry trzymał Leorę lewą ręką, nieubezpieczoną ręką. Przynajmniej teraz, kiedy trzymał Leorę, ucichły emocje nieznajomego.

- Słuchaj, przepraszam, że myślałeś, że ją skrzywdzę, nigdy nie skrzywdziłbym dziecka. Przyszedłem tylko ostrzec cię przed Bellą. - warknął Jacob.

W głowie Harry'ego zaczęło się kręcić i upadł na kolana. Jacob rzucił się, by złapać chłopca i dziecko, kiedy koc okrywający niemowlę zsunął się z jej twarzy. Jacob upadł na kolana przed nimi, gdy po raz pierwszy spojrzał na dziecko. Jego świat zatrzymał się na ten moment i nie mógł oddychać. Nagle stała się dla niego najważniejszą osobą na ziemi. Była taka malutka i krucha, a jej oczy wpatrywały się w jego duszę. Jacob był w szoku, nie mógł uwierzyć, że ten malutki człowiek jest jego śladem.

Za jego plecami rozległa się głośna eksplozja i Jacob obrócił się, osłaniając swój mały odcisk i chłopca za nim. Jacob wykrzywił górną wargę i warknął na strasznie oszpeconego mężczyznę wskazującego na niego kijem.

- Zostawiam cię w spokoju na dziesięć minut, chłopcze, weź ty prysznic, a ty przyciągniesz kłopoty. Ty wilku, odsuń się od nich, zanim cię wykastruję. - rozkazał Moody. Moody właśnie wychodził spod prysznica, kiedy usłyszał krzyk Harry'ego. Chwycił różdżkę, chwycił jakieś ubranie i aportował się na podwórko. Nie był pewien, co się dzieje. Obaj chłopcy klęczeli, ale twarz Harry'ego była pokryta krwią.

- To... To była moja wina, proszę pana. Mieliśmy nieporozumienie i on uderzył we mnie, łamiąc sobie rękę. Jacob wiedział, że jeśli chce zobaczyć swój ślad, to będzie musiał stanąć po ich dobrej stronie.

Moody pokuśtykał do Harry'ego, żeby go sprawdzić. Z warknięciem wysłał patronusa do Severusa. Moody wiedział, że chłopiec jest bliski omdlenia i brakowało mu umiejętności uzdrawiania. Moody patrzł na siniak w kształcie odcisków dłoni, kwitnący na szyi Harry'ego. - Zostań ze mną chłopcze, Severus będzie tu za kilka minut. Moody spojrzał na niezwykle muskularnego nastolatka. - Ty, podnieś je i zabierz do ciepłego domu. Spróbuj czegoś głupiego, a pożałujesz. Moody wbił różdżkę w twarz chłopca.


Jacob starał się nie śmiać ze starca. Co on sądził, że mógłby zrobić z tym kijem? Szalony miał drewnianą nogę i szalone wirujące oko. Potrząsając głową, Jacob wyciągnął rękę, aby podnieść chłopca, ale ten wrzasnął i kopnął go.

- Nic z tego Potter, musimy zabrać twoje dziecko do domu, zanim zamarznie na śmierć. Pozwól psu wnieść cię do środka. Gdyby to był tylko Harry, Moody po prostu lewitowałby chłopca do domu, ale trzymał dziecko. Używanie magii bezpośrednio na niemowlęciu lub małym dziecku nie było bezpieczne. Ich magiczne rdzenie dopiero się rozwijały i były niestabilne, jeśli wystawiono je na zbyt dużą ilość magii, ich rdzeń mógł się wypalić, pozostawiając w nich charłaka lub prawdopodobnie zabijając.

Harry spojrzał na nieznajomego ze strachem. Nie chciał, żeby dotykał jego lub jego dziecka, ale Moody miał rację, Leora zbyt długo przebywała na zimnym powietrzu.

Jacob westchnął, widząc strach w oczach chłopca. - Słuchaj, przepraszam. Myślałem, że skrzywdziłeś mojego dobrego przyjaciela i przesadziłem. Obiecuję, że nie skrzywdzę ciebie ani tojej małej, pozwól mi zabrać was dwoje do domu.

Harry spojrzał na swoją córkę, której nos był czerwony od zimnego powietrza. Płacząc, Harry skinął głową. Nie mógł powstrzymać się od krzyku z bólu, gdy te silne ramiona owinęły się wokół niego i podniosły.

-a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a- -a-
Witajko Moi Poplecznicy
(Będę was tak nazywać, aż powiecie, że się nie podoba😉)
W miarę szybko udało mi się wstawić kolejny rozdział i mam nadzieję dalej iść jak burza. Dzisiaj w nocy (15 września 2020) otrzymałam zgodę na tłumaczenie a już publikuję kolejny rozdział. Rozdziałów po angielsku jest 27 i jest to zakończona historia. Postaram się podzielić nią z wami jak naj szybciej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro