Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dumbledore był oniemiały, myślał, że jego serce już przestało bić. Cedric Diggory i Harry Potter byli bratnimi duszami.
- Nie ma możliwości aby Harry zamordował Cedrica. – wyszeptał zszokowany Dumbledore. – Żadna bratnia dusza nie może zabić swojego partnera, ich magia by na to nie pozwoliła... Drogi Merlinie, co myśmy zrobili ?
- Dokładnie.- powiedział Kingsley. – Pettegrew nie zna wszystkich szczegółów z nocy na cmentarzu. Voldemort nauczył go jakiegoś zaklęcia, którego nawet nazwy nie zna,a ni nie wie co ono robi. Powiedziano mu by użył go na dziecku państwa Diggory i zrobił to. Nigdy nie znaleźliśmy ciała, ale założyliśmy, że był martwy, skoro spis rodziny Diggory uznawał go za zmarłego.
- A Harry, mimo wszystko, żyje. – powiedział Dumbledore, próbując poukładać wszystkie elementy.
-Może w tym zaklęciu było coś, co pozwalało jednej bratniej duszy żyć bez swojej drugiej połówki ?
- Nie wiemy, to było w wężomowie, dlatego Pettegrew nie wie, co zrobiło to zaklęcie.
Dumbledore zaczął mierzwić swoją brodę.
- Dlaczego gobliny nie chciały nic wyjaśnić, gdy Harry był skazany ?
- Harry poprosił je by zachowały to w tajemnicy. Nie chcieli, by ich więź była odkryta zanim się z nią pogodzą.
- Kto był świadkiem więzi ? – Więź nie może być zawarta bez dwóch świadków.
- Twoi bliźniacy Weasley !
Dumbledore zamknął oczy, gdy wszystkie kawałki zaczęły się układać.
- To dlatego tak bardzo próbowali zobaczyć się z Harrym. Chcieli by usunął przysięgę milczenia, dzięki czemu mogliby udowodnić, że był niewinny. - jeśli tylko by ich posłuchał i zabrał ich do chłopca, Harry mógłby być uwolniony z Azkabanu miesiące temu.
Harry był w więzieniu już przeszło 8 miesięcy. 8 miesięcy bez swojej bratniej duszy, będąc torturowanym przez dementorów. W jakim stanie musiał być ten biedny chłopiec ?
- Albusie, wysłaliśmy niewinnego czternastolatka do Azkabanu. – Kingsley próbował nie czuć się wewnętrznie chory.
- Musimy go stamtąd wyciągnąć. Kiedy Amelia podpisze papiery zwalniające ? – zapytał dyrektor.
Kingsley przeszukał swoje kieszenie i wyciągnął plik dokumentów.
- Cała papierkowa robota jest w trakcie. Musimy tylko wszystko ustalić by pójść po Harry'ego.
Dumbledore przeszukiwał papiery, rzucając te już przejrzane.
- Harry będzie w bardzo złym stanie, będę bardzo zaskoczony jeżeli jeszcze zachował umysł. Czy kiedykolwiek powiedziałem ci, że Harry może być empatą ?
-Merlinie, nie ! – Kingsley wstał i zaczął się trząść. – Jeśli miał najmniejsze predyspozycje do bycia empatią to Azkaban musiał być dziesięć razy gorszy dla niego. Nie mógłby nawet zablokować swojego umysłu, musiał czuć wszystkie emocje, które przeżywali więźniowie, ale najbardziej bolesne musiało być czucie bólu dusz, które zostały zabrane przez dementorów.
Dumbledore zwiesił głowę, ale Kingsley zdążył zobaczyć łzę płynącą z jego oka.
- Musimy zebrać wszystkich by przekazać im tę wiadomość. Możemy zabrać Harry'ego na Grimmauld Place. Syriusz i Remus sprawili, że to miejsce w końcu wygląda miło.
- Albusie, Syriusz porzucił Harry'ego jako jego chrześniaka, złamał więź.
Albus nie mógł w to uwierzyć, kolejna straszna rzecz, którą zrobili temu biednemu chłopcu. Złamanie takiej więzi jak relacja ojciec chrzestny/chrześniak była ogromnie bolesna i łamała serce osoby, której się łamało więź. A skoro to Syriusz był osobą, która złamała więź to jego wcale to nie obeszło, nie czuł żadnego bólu. Ale mając tak złamaną więź Harry musiał być cholernie blisko śmierci.
-Słodki Merlinie, zniszczyliśmy tego chłopca. - wyszeptał Kingsley
Dumbledore stał w Wielkiej Sali, czekając na przybycie wszystkich. Jego gabinet nie był tak duży by pomieścić wszystkich. Obecnie szkoła była na przerwie świątecznej, więc wszyscy zostali zwołani. Poprosił elfy by ustawiły mniejszy stół z jedzeniem i napojami. Myślał jeszcze nad tym, by dodać eliksiru uspokajającego do herbaty.
Wszyscy zaczęli powoli się pojawiać. Remus i Syriusz, Bracia Weasley, Ron, Hermiona, Ginny, Pan i Pani Weasley, Severus, Madame Pomfey, państwo Diggory, Minerwa, Moody i Kingsley.
Dumbledore nie był do końca pewny co do państwa Diggory, ale myślał, że to byłoby milsze spotkanie niż sam na sam.
Pan Diggory był bardzo otwarty i gwałtowny w kwestii winy Harry'ego. Zamierzał doprowadzić do tego, że zostałby pocałowany przez dementora. Gdy nie mógł dokonać tego, dopilnował by Harry trafił do celi z najwyższym stopniem zabezpieczenia przed ucieczką. Słyszał również, że sam Amos odwiedzał Harry'ego co tydzień, lecz nie mógł się dowiedzieć, co się wtedy działo.
Dumbledore zauważył, że zdrowie Syriusza podupadło odkąd Harry dostał wyrok, nie był już tym samym kochającym zabawę żartownisiem, a Remus wyglądał jakby postarzał się o 30 lat.
Patrząc na wszystkich siedzących, Dumbledore poczuł ból w sercu. Wszyscy tu obecni, z wyjątkiem bliźniaków i Severusa wyparli się Harry'ego. Objęli stanowisko kata by wysłać niewinnego nastolatka do piekła. Oczernili go i splunęli w twarz.
- Albusie, dlaczego nas tutaj zwołałeś ? - zapytała ciekawa Molly. Wszystkie jej dzieci były w domu, więc nie została wezwana przez jakiś żart bliźniaków.
- Jakąś godzinę temu doszły do mnie... bolesne wieści. – zaczął Dumbledore.
-Co się stało Albusie ? Czy ktoś umarł ? – zapytał zaniepokojony Remus. Rozejrzał się i zauważył, że wszyscy na którym mu zależało byli tutaj. Oprócz państwa Diggory, dlaczego mieli by tu być ?
Oczy Remusa zwróciły się w stronę dyrektora.
- Harry ? – zapytał.
Twarz Syriusza wykrzywiła się szybko w stronę partnera.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś nie wspominał go ?! On jest dla mnie martwy !
-Nie mów tak ! – krzyknął Fred.
-Harry jest niewinny ty idiotyczny dupku ! – wrzasnął George.
Molly zaczęła upominać swoich synów, gdy Dumbledore uniósł dłoń.
Spojrzał na bliźniaków i zaczął się zastanawiać, jak mógł nie zauważyć, ich stanu. Obydwoje stracili na wadze i mieli ciemne koła pod oczami. Pamiętał, że Minerwa była go odwiedzić z powodu ich spadku w ocenach. Nie mógł sobie nawet przypomnieć, aby wywinęli jakikolwiek żart w tym roku albo zarobili szlaban. To brzemię znania prawdy o ich przyjacielu i braku możliwości ukazania jej, powoli ich zabijała. Miał zamiar zlecić Madame Pomfey obdukcję chłopców, jak tylko skończą tą sprawę.
- Znamy prawdę. – powiedział, patrząc smutno na bliźniaków.
George złapał Freda w uścisk, gdy w końcu bariera się przełamała i zaczął płakać, jak dziecko. Tak bardzo starali się pomóc Harry'emu, ale nie było nic, co mogli zrobić. Byli dręczeni koszmarami z
udziałem Harry'ego w Azkabanie. Nie mogli się skupić na lekcjach i Rawie nic nie jedli. Harry był, jak ich mały braciszek i zawsze chcieli mu pomagać. Zabijało ich to, że, gdy ten najbardziej potrzebował ich pomocy, zawiedli.
Byli jedynymi osobami, wraz z Cedriciem , które wiedziały o życiu Harry'ego u jego krewnych. Dostrzegli siniaki i blizny na ciele Harry'ego, gdy w pierwszej klasie przebierał się do Quidditcha. Zajęło im to trochę, lecz Harry w końcu opowiedział im o przemocy i głodówce. Od tamtego czasu, robili, co mogli by mu pomóc. Podczas wakacji spotykali się z nim co tydzień w parku, niedaleko domu jego krewnych by uleczyć jego rany. Przynosili na te spotkania wszystko, co mogli, przeciwbólowe eliksiry, maści na sinialki, szkielet-wzro, zbijacze gorączki, uzupełniacze krwi i jedzenie, mnóstwo, mnóstwo jedzenia. Ich oceny na eliksirach wzrosły po tych latach praktyki dla Harry'ego.
- Przepraszam chłopcy za moją niewiarę. Powinienem was posłuchać, powinienem uczyć się na błędach. - Albus spojrzał na Blacka.
- O co do cholery chodzi ?! – zażądał wyjaśnienia Syriusz.
- Czy-czy Harry... nie żyje ? – zapytała Hermiona drżącym głosem. Harry mógł stać się mroczny i zabić Cedrica, ale ona wciąż nie chciała, by był martwy.
Remus objął się ramionami. Jego szczeniak nie może być martwy. Lunatyk wył z żalu za jego szczeniaka. Lunatyk nigdy nie wierzył, że jego szczeniak mógł kogokolwiek skrzywdzić, a nawet jeśli to jego to nie obchodzi. Harry był jego szczeniakiem, jego watahą !
- Dobrze, w końcu nadszedł czas by mały morderca umarł. Mam nadzieję, że spali się w piekle. – wypluł Amos.
Albus znów podniósł dłoń, próbując uspokoić wszystkich.
- Amosie, proszę, nowe dowody wyszły na światło dzienne.
- Nie, Albusie ! Nie chcę tego słuchać. On zabił mojego chłopca. Niedam mu tak po prostu chodzić po tej ziemi tylko dlatego, bo jest Chłopcem-Który-Przeżył. Upewniłem się, że będzie cierpiał katusze te ostatnie 8 miesięcy. – uśmiechnął się pod nosem Amos.
Dumbledore wpatrywał się w Amosa, oszołomiony.
- Amosie, co zrobiłeś ?
- Co ty do cholery zrobiłeś naszemu małemu braciszkowi ?! – Fred zeskoczył z krzesła i rzucił się na Diggory'iego. Mógłby go poważnie uszkodzić, gdyby nie to, że jego ojciec złapał go po chwili.
- Po prostu upewniłem się, że ta mała kupa gówna dostanie to na co zasłużyła. – zaśmiał się Amos. Jego żona tylko zwiesiła głowę , płacząc.
Znów przez Wielką Salę przeszedł chaos, który dyrektor próbował, bezskutecznie zresztą, stłumić. Ostatecznie była to eksplozja, wydobyta z różdżki Moody'ego, która uspokoiła towarzystwo.
Moody wiedział o czym będzie dzisiejsze spotkanie. Był w ministerstwie, gdy Kingsley przyniósł szczura, został poproszony o bycie świadkiem przesłuchania.
- Jakie nowe dowody, Albusie ? – zapytał Artur. Był szczerze zszokowany postawą swoich synów, którzy nigdy nikogo nie zaatakowali. On również chciał coś zrobić Amosowi. Nigdy nie wierzył, że Harry był winny ,ale dowody to dowody.
- Tego popołudnia Peter Pettegrew został złapany. – Dumbledore znów musiał podnieść rękę, ponieważ ta informacja spowodowała potok rozmów.
- Pozwólcie mi skończyć. – zażądał. – To bardzo ważne i naprawdę musimy przez to przejść. – wzdychając, Albus podał dowód Diggory'emu, który potwierdzał, że Harry był związany duszą z Cedriciem.
- Co to do cholery jest ? – zażądał wyjaśnień Amos. – To musi być pomyłka, mój syn nie był gejem.
- Amosie, te dokumenty nie mogą być podrobione, dobrze o tym wiesz. Spójrz na rodzaj więzi. Harry jest niewinny. – oświadczył Albus.
- Co się dzieje ? – Syriusz rzucił się do jego stóp by spojrzeć na papiery.
- Harry i Cedric byli bratnimi duszami, związanymi bratnimi duszami ! – krzyczał Fred. W końcu został zwolniony z przysięgi i mógł powiedzieć to. W końcu prawda była znana wszystkim, ich słowo było złamane.
-Mówiliśmy wam, że Harry jest niewinny, ale wy zdrajcy mnie słuchaliście. – George chciał kogoś skrzywdzić. Ich wszystkich. Oni skrzywdzili jego małego braciszka.
- Nadal w to nie wierzę. - wściekał się Amos. – Mój syn powiedziałby mi coś takiego.
- Pomyśl o tym Amosie. – powiedziała jego żona delikatnie. – nasz syn był taki szczęśliwy w zeszłym roku, nawet bardziej niż przez połowę swojego życia. Mógł mówić o Harrym i tylko o nim przez cały czas. Pamiętasz, jak się na ciebie zdenerwował, gdy nie przestawałeś go nakręcać, by pokonał Harry'ego w rozgrywkach Quidditcha. Przed ostatnim zadaniem chciał nam powiedzieć coś bardzo ważnego. Spójrz na datę związania. To w ten dzień zniknął na całe 24 godziny/ - Ze łzami spływającymi po jej policzkach, złapała ręce swojego męża. - Amosie, oni byli bratnimi duszami. Harry jest niewinny.
Pan Diggory zamknął oczy i zwisnął w krześle. Ona miała rację. Teraz , jak o tym myślał, to wszystko o czym powiedziała jest prawdą. Spędził bite 8 miesięcy torturując bratnią duszę swego syna, niewinną bratnią duszę.
Syriusz był w szoku. Jego chrześniak był niewinny, tak jak on został zesłany do Azkabanu za zbrodnię, której nie popełnił.
- Muszę wydostać stamtąd mojego chrześniaka. – powiedział, kierując się w stronę drzwi.
- Twój chrześniak ! Jeśli dobrze pamiętam... a moja pamięć mnie nie zawodzi, zerwałeś więź, zakuty łbie. – uśmiechnął się kpiąco. Wiedział, że chłopak jest niewinny, Harry nie mógłby nikogo skrzywdzić. Widział, jak gryfon błagał swojego partnera by pokroił ślimaki, ponieważ on nie miał do tego serca. Pamiętał, jak w drugiej klasie chłopaka znalazł go w opuszczonej klasie po lekcji eliksirów, gdy mieli kroić mandragory. To właśnie wtedy Potter powiedział mu, że potrafi odczuć to co czują inne osoby lub zwierzęta. Harry był empatą, dorastającym, potężnym empatą. Bez groundera albo severala, Harry mógł stać się bardzo niebezpieczny dla siebie i innych.
Jeśli magiczny empata zostanie złapany w emocje innych, może to spowodować utratę ich mocy magicznej. Harry był bardzo, bardzo, bardzo potężny i jeśli straciłby kontrolę, to konsekwencje byłyby fatalne.
Magiczni empaci są bardzo rzadcy, nigdy żadnego nie spotkał, ale czytał o kilku już wcześniej. Wiedział, że potrzebowali oni groundera lub severala. Grounderem była osoba, która mogła zablokować emocje innych tak, by nie dopływały do empaty i by ten zaznał chwilę przerwy. Musieli mieć ciągły kontakt cielesny i tak długo, jak grounder dotykał empatę, tak emocje były zablokowane. Grounderem może być ktokolwiek, rodzic, przyjaciel, małżonek lub nawet osoba, której nigdy wcześniej nie spotkali. Ta osoba nie wiedziała, że może być grounderem dopóki nie dotknęła empaty.
Twarz Syriusza została pozbawiona wszystkich kolorów. Człapiąc z powrotem do stołu, opadł na krzesło. Jak on mógł zerwać ich więź ? W magicznym świecie więź syn chrzestny/ojciec chrzestny była tak mocna jak więź dziecka i rodzica. Jak mógł kiedykolwiek tak skrzywdzić Harry'ego ? Jak mógł kiedykolwiek nawet pomyśleć, że Harry mógłby być winny ? Wiedział, jak czystą duszę ma Harry, zawsze kochającą, wznoszącą dobro innych ponad własne potrzeby.
- Jeśli byli bratnimi duszami to, w jaki sposób Harry nadal żyje ? – zapytała, jak zwykle dociekliwa Hermiona.
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Myślimy, że to musi mieć coś wspólnego z zaklęciem, którego użył Peter. Zaklęcie było w wężomowie, więc żadne z nas nie wie, co ono zrobiło. – Albus zwrócił się do Diggorych. – Czy wasz spis wciąż umieszcza go jako zmarłego ?
Państwo Diggory było cicho przez pewien moment, lecz w końcu Amos otworzył swoje oczy i przemówił.
- Zniszczyłem spis kilka miesięcy temu. Nie mogłem znieść widoku słowa „martwy" obok imienia mojego syna.
- Albuse, czy Harry zostanie uwolniony ? – zapytał Remus. Próbował uspokoić swojego partnera mimo, że na to nie zasługiwał. Był zszokowany, gdy Syriusz zerwał więź w czasie, jak Harry był wyprowadzany z kortu.
- Właśnie dlatego tutaj jesteśmy. Musimy zaplanować, co mamy zamiar zrobić. Wymyśliłem razem z Severusem i Kingsleyem, że uratujemy Harry'ego tuż po zebraniu. Reszta może czekać na Grimmauld Place. Molly mogłabyś zrobić jakiś bulion, który będzie łagodny dla jego żołądka.
- Oczywiście Albusie. – Zrobiłaby wszystko by pomóc Harry'emu.
- A on dlaczego musi tam iść ? – zadrwił Syriusz, wskazując na Snape'a.
Albus westchnął.
- Severus jest mistrzem eliksirów oraz magomedykiem. Mam wrażenie, że będziemy go potrzebować.- Albus posłał Amosowi groźne spojrzenie.
- Albusie, masz pojęcie czym Harry jest ? – zapytał Severus. W głowie już układał sobie listę eliksirów, które będzie potrzebował.
- Wiedziałeś ? Miałem swoje przypuszczenia. Jak potężny jest ? – Dumbledore nienawidził słuchać o umiejętnościach Harry'ego, przez które jego pobyt w Azkabanie był jeszcze gorszy.
- Znalazłem go na jego drugim roku, już wtedy był bardzo potężny. – odpowiedział Severus.
- Cedric był grounderem. – zaczął Fred.
- To właśnie w ten sposób zaczęli chodzić. Znalazł Harry'ego przy rzece na jego trzecim roku. Miał depresję, ponieważ wszystkiego było za dużo. Jak tylko Cedric go dotknął, wszystko ustało. – dodał George.
- Jesteśmy częściowymi grounderami. Nie możemy tego zablokować, ale możemy wyciszyć. – Fred złapał brata za rękę. Teraz, gdy wszystko było wiadome, czuł się, jakby mógł spać cały miesiąc.
Dumbledore spojrzał opiekuńczo na bliźniaków.
-Poppy, zanim przeniesiesz się na Grimmauld, czy mogłabyś obejrzeć chłopców ? Nie wyglądają za dobrze.
Poppy spojrzała na starszych gryfonów.
- Nie ma problemu Albusie. Potem wezmę moje zaopatrzenie i zobaczymy się na Grimmauld.
Molly zerwała się zaniepokojona o swoje dzieci, ale oni usunęli się z drogi.
- Nie chcieliście nas słuchać w sprawie Harry'ego, mimo, że was błagaliśmy. – łkał Fred.
- Albusie, czym jest Harry ? – Remus zapytał skonfundowany. Nigdy nie zauważył niczego dziwnego w nim. Słyszał słowo „grounder" kiedy mówili o Empatach, lecz oni byli bardzo rzadcy.
- Harry jest rozwijającym się empatą.
Wszyscy sapnęli z wrażenia i zaczęli płakać. Nie ma możliwości by Harry był zrównoważony po prawie 8 miesiącach pobytu tam.
- Chodźmy uratować Harry'ego. – powiedział Dumbledore.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro