Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Syriusz siedział przy stole na Grimmauld Place, wpatrując się w nicość. Minął tydzień, odkąd on i Remus wrócili z konfrontacji z Harrym. Ból spowodowany odrzuceniem przez chrześniaka wciąż bolał teraz, tak jak tydzień temu. Przez ostatni tydzień odtwarzał każdą chwilę z oskarżenia Harry'ego o morderstwo, procesu Harry'ego, odkrycia jego niewinności, uratowania go z tego piekła, dowiedzenia się o pobiciu, gwałcie, jego córeczce, konfrontacji z nim w czasie Forks i jego odrzuceniu, w stałej pętli. Sen był dla niego prawie niemożliwy, a kiedy udało mu się zasnąć, nękały go koszmary.
-

- Widzę, że wciąż przybity - powiedziała różowowłosa Tonks, siadając naprzeciwko swojej kuzynki.
- Straciłem wszystko - powiedział złamanym Syriuszem.
- Straciłeś tylko to, na co zasłużyłeś, by stracić. Powinieneś być szczęśliwy, że Cedric i Harry są razem, a teraz są rodziną z Leorą. Harry zasługuje na to, by mieć swoje szczęśliwe życie - powiedziała Tonks.
- Cieszę się, że Harry nie będzie musiał cierpieć bólu życia bez swojej bratniej duszy. Chciałbym tylko… - westchnął Syriusz, żałując, że nie odzyska mu swojego szczeniaka. - Słyszałeś, że Snape go adoptował?
- Tak, mogłaś o tym wspomnieć raz lub dwa… lub piętnaście razy - zachichotała Tonks. Naprawdę współczuła kuzynowi, ale on sam to sprowadził.
- To powinienem być ja - powiedział smutno Syriusz. - Miałem wychować Harry'ego na swojego syna, gdyby cokolwiek stało się Jamesowi i Lily. Byłem jego ojcem chrzestnym, to ja powinienem adoptować Harry'ego. To ja powinienem być nazywany tata, a nie Snape'a.
- To może być, ale zerwałeś więź i straciłeś wszystkie prawa do niego. Syriuszu, dlaczego tak łatwo uwierzyłeś w najgorsze z Harry'ego? Pomyślałem, że po tym, jak to się stało tobie i Azkabanowi, zakwestionowałbyś jego winę ”.
Syriusz siedział cicho, wpatrując się w stary drewniany stół, nie mrugając. - N-naprawdę nie wiem dlaczego - powiedział beznamiętnie. - Myślę, że moim największym błędem była wiara w Dumbledore'a. Nigdy nie kwestionowałem starego człowieka. Dumbledore był… cóż, Dumbledore, wszechwiedzący, mądry i nigdy się nie mylił. Jeśli Dumbledore powiedział, że Harry jest winny, to musiał być winny. -
Tonks mruknęła w zamyśleniu. - Nigdy nie wziąłem cię za owcę, ślepo podążając za przykładem jednego człowieka. Myślę, że to dobrze, że Harry nie był owcą, kiedy próbowałeś udowodnić swoją niewinność. Gdyby tak nie było, byłbyś teraz martwy dla Harry'ego. Do diabła, połowa czarodziejskiego świata byłaby teraz martwa, gdyby nie ten chłopiec. Najpierw pokonał Voldemorta, gdy był tylko małym dzieckiem i jako podziękowanie wysyłamy go do jego okrutnych krewnych. Potem zabił Voldemorta podczas swojego zmartwychwstania i jeszcze raz w ramach podziękowania zostaje wrzucony do Azkabanu. Szczerze, czy możesz go winić za to, że odszedł i nigdy nie oglądał się za siebie? "
- "Co mam teraz zrobić? - Jak mogę po prostu zapomnieć o moim szczeniaku?" - zawołał Syriusz.
- Nic nie robisz. Zajmujesz się swoim życiem tak jak wtedy, gdy Harry był zamknięty. Zostawiasz go w spokoju i pozwalasz mu pogodzić się ze wszystkim, co się wydarzyło. Syriuszu, Harry ma wielkie serce i bardzo cię kocha. Daj mu kiedy potrzebuje wyzdrowienia, nigdy nie wiadomo, pewnego dnia może się z tobą skontaktować. - " Tonks wstała i mocno przytuliła kuzyna. - „Po prostu daj temu czas.
Syriusz patrzył, jak jego kuzyn wychodzi przez drzwi. To będzie trudne, ale zamierzał posłuchać jej rady. Udowodni Harry'emu, że może mu znowu zaufać. Dałby swojemu szczeniakowi czas, którego potrzebował do wyzdrowienia. Syriusz właśnie wstawał, by udać się do swojego pokoju, kiedy jego Fiuu wyszło. Z jękiem usiadł z powrotem, gdy jego stary dyrektor wyszedł z kominka.
- Syriuszu, tak się cieszę, że wróciłeś. Martwiłem się, kiedy ty i Remus właśnie wstaliście i zniknęliście. Rozumiem, że poszedłeś szukać Harry'ego. Znalazłeś go, mój drogi chłopcze?
- Nie żeby to była twoja sprawa, ale tak, znalazłem Harry'ego. Z przyjemnością dowiesz się, że z powodu mojej wiary w ciebie straciłem swojego szczeniaka. Harry został teraz adoptowany przez Snape'a i Billa Weasleyów - warknął Syriusz.
- Tak, zanim Amos tragicznie odebrał sobie życie, poinformował mnie o planie adopcji Harry'ego przez Severusa i Billa. Przykro mi, że czujesz, że to moja wina, zapewniam cię, jeśli podasz mi lokalizację Harry'ego i Cedrika, wynagrodzi ci to. - " Planował później udać się do Proroka, aby poinformować ich o powrocie Cedrica, a zdjęcie ich pary z nim byłoby jeszcze lepsze.
Syriusz prychnął. - Racja, tak jak bym ci powiedział, gdzie je znaleźć. Zrobiłeś wystarczająco dużo szkód, zostaw ich w spokoju. Harry i Cedric są szczęśliwi, mimo że jest wampirem.
Dumbledore nie mógł ukryć szoku. Amos nigdy nie wspomniał, że jego syn jest teraz wampirem. Osobiście nie miał nic przeciwko wampirom, ale Harry nie mógł być widziany z mrocznym stworzeniem. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali, było to, aby wszyscy raz jeszcze pomyśleli, że Harry zmienia się w kolejnego Czarnego Pana.
- Nie widzisz? To niedobrze, Syriuszu. Harry nie może być z mrocznym stworzeniem - powiedział Dumbledore z nutą paniki. Jak miał oddzielić Harry'ego od bratniej duszy?
- Co do cholery jest nie tak w tym, że Harry jest z mrocznym stworzeniem? - warknął Remus wchodząc do pokoju. - Oczywiście nie lubię wampirów, ale Cedric jest bratnią duszą Harry'ego. Jeśli ich rozdzielisz, możesz zabić Harry'ego.
- I tak jest wegetarianinem - dodał Syriusz. - „Cały jego sabat miał złote oczy. Surowo żywią się zwierzętami”.
- Nie widzisz, jak to będzie wyglądać, jeśli Harry jest z mrocznym stworzeniem, wegetarianinem czy nie? - zapytał Dumbledore.
- Czy nie widzisz, że jestem mrocznym stworzeniem, Albusie - warknął Remus.
- I tak nie ma znaczenia, co, do cholery, reszta czarodziejskiego świata myśli o Harrym i Cedriku. On nigdy nie wraca, a on to cholernie jasno powiedział - warknął Syriusz. - Zostaw mojego szczeniaka w spokoju, staruchu. Jest teraz szczęśliwy ze swojego życia, nie waż się go zepsuć. Od śmierci Jamesa i Lily trzymasz się z daleka od piekła. mu."
Dumbledore opuścił głowę. Syriusz miał rację, sprawił Harry'emu ogromny ból. - Świat czarodziejów potrzebuje Harry'ego - westchnął Dumbledore. Bez pożegnania chwycił garść proszku Fiuu i wszedł do kominka.
- Musimy ostrzec Severusa - powiedział Remus kilka minut po wyjściu Dumbledore'a.
Syriusz skinął głową. - Wyślę mu list. Muszą wypatrywać tego przeklętego starego głupca.
***
Harry jęknął, gdy zaczął się budzić. Miał najbardziej niesamowity sen i nie był jeszcze gotowy na jego koniec.

***
Harry jęknął, wychodząc spod prysznica. Edward nie żartował, kiedy powiedział, że nie będzie w stanie chodzić ani siedzieć. Desperacko potrzebował eliksiru przeciwbólowego, ale nie było sposobu, by poprosić o niego tatę.
Edward zapukał do drzwi łazienki, zanim wszedł. Widok swojego kumpla stojącego tam, przemoczonego i owiniętego tylko ręcznikiem, sprawił, że natychmiast stał się twardy.
Harry cofnął się i złożył przed sobą dwa palce na znak krzyża. - "Wyjdź ty demonie." - Chwycił kubek i napełnił go wodą.
Edward zachichotał, powoli śledząc swojego partnera. - „Krzyże nas nie ranią, a woda w łazience nie działa jak woda święcona… przepraszam kochanie”. - Edward wyciągnął rękę i złapał kubek fałszywej wody święconej. - A co powiesz na handel? Edward uniósł eliksir przeciwbólowy.
Harry spojrzał tęsknie na fiolkę z eliksirem.-  „Nigdy nie myślałem, że będę szczęśliwy, widząc jeden z obrzydliwych eliksirów taty”. - Chwycił fiolkę i szybko ją opróżnił. Niemal natychmiast ból ustąpił, pozostawiając jedynie lekkie pulsowanie w tyłku. - „Kocham magię,” - westchnął.
Edward podniósł swojego partnera i zaniósł go do sypialni. - Ubierz się, Esme czeka na obiad. Spakowałem już wystarczająco dużo ubrań, żebyś ty i Leora spędzili trzy dni w moim domu.
Harry westchnął, był podekscytowany spędzaniem czasu w domu Cullenów, ale nie był zadowolony z opuszczenia swoich ojców. Chciał tu zostać i wspierać Billa podczas swojej przemiany.
Edward złapał Harry'ego za ramiona i odwrócił go twarzą do siebie. - Harry, już to przerabialiśmy. Zwrot rachunków zrani cię z powodu twojej empatii. Nie chcemy, żebyś poczuł jego ból. Nawet Fred i George zostaną w rezerwacie przez kilka następnych dni.
Harry położył głowę na piersi Edwarda. - „Wiem i rozumiem, ale czuję, że porzucam mojego tatę, oboje taty”
- Żadnej miłości, nie chcą, żebyś był świadkiem obracania się Billa lub odczuwania jego bólu.
- Rozumiem, ale nie ma mowy, żebym cię zostawił, kiedy weźmiesz eliksir przywracający magię. - ogłosił Harry. Jeśli wszystko pójdzie dobrze wraz ze zmianą Billa, Edward otrzyma eliksir przywracający magię.
Nie chcąc kłócić się ze swoim partnerem, Edward zachichotał. - "Chodź, pożegnajmy się z twoimi ojcami."
Harry przylgnął do swojego taty, który nie chciał puścić. Nie był z dala od Severusa, odkąd został zabrany z Azkabanu. Nawet kiedy był zamknięty w pokoju na Grimmauld Place, Severus pozostał u jego boku.
- No weź, dzieciaku, nie będzie cię tylko na trzy lub cztery dni. Severus otarł łzę z policzka syna.
Harry pociągnął nosem. - Wiem, ale nadal ciężko jest was zostawić. Kocham was, tatusiowie - powiedział cicho.
Severus i Bill obaj objęli syna. - Też cię kochamy, Harry. Wszystko pójdzie gładko dla Billa, ale czułby się lepiej wiedząc, że nie ma cię tutaj, czując jego ból.
Harry wyrwał się z ramion taty i przetarł oczy. - „Trzy dni, zostanę z rodziną Edwarda przez trzy dni, ale ani jednego dnia dłużej. Lepiej też do mnie zadzwoń, przynajmniej trzy razy dziennie. Jeśli nie otrzymam od ciebie wiadomości, to założę że coś jest nie tak i wracam do domu ”.
Bill zachichotał. - Obiecuję, że zadzwoni, a Harry, nie martw się o mnie, wszystko będzie dobrze.
Harry po raz ostatni ze łzami w oczach uścisnął swoich ojców, po czym został wyprowadzony do samochodu Edwarda.
***
Bella była wściekła, gdy jechała swoim starym, zardzewiałym gównem do rezerwatu. Naprawdę, o czym do cholery myślał jej tata, kiedy kupił jej ten śmierdzący kawałek śmieci? Jak każda nastolatka chciałaby zostać przyłapana na prowadzeniu tej śmiertelnej pułapki. Od miesięcy napomykała Edwardowi, że chciałaby mieć nowy samochód na swoje urodziny, ale dzięki temu pieprzonemu małemu dziwakowi straciła Edwarda.
Co do cholery Edward widział w tym małym chłopcu? Gdyby ktoś powiedział jej, że Edward jest gejem, śmiałaby się w twarz. Jak Edward mógł przejść od całowania i czucia jej na duchu, do bycia z chłopcem z tym samym sprzętem co on? Fizycznie zachorowała na samą myśl o tym, jak dwóch facetów uprawiało seks, to było po prostu obrzydliwe i nienaturalne.
Wjeżdżając na podjazd Jake'a, uderzyła w przerwy, rozpryskując kamienie i ziemię na wszystkie strony. Przyszła tutaj, żeby dać Jacobowi trochę myślenia. Od dwóch tygodni dzwoniła do niego i wysyłała SMS-y, a on odpowiedział tylko jednym lub dwoma słowami. Nie było tryumfu z tego, jaka była ładna, jak bardzo ją kochał, ani jak powinna zostawić mu krwiopijcę.
Jacob jęknął, kiedy zauważył Bellę wjeżdżającą na jego podjazd. Jak dotąd udało mu się uniknąć psychopatii, ale wyglądało na to, że w końcu skończyło mu się szczęście. Wytarł tłuszcz z rąk, wyszedł z garażu i przygotował się na piski Belli.
Bella oblizała usta, kiedy zobaczyła Jacoba bez koszuli idącego w kierunku jej ciężarówki. W krótkim czasie, odkąd widziała go po raz ostatni, stał się jeszcze większy. Mężczyzna był wspaniały ze swoją złocistą skórą i spoconymi, pulsującymi mięśniami, przez co prawie zapomniała, dlaczego tu przyjechała.
- Jacob Black, dlaczego, do cholery, mnie ignorujesz? krzyknęła Bella, wysiadając ze swojej ciężarówki i trzaskając drzwiami.
Jacob przewrócił oczami. Dlaczego, do diabła, myślał, że jest piękna? Bella wyglądała zwyczajnie. Jej oczy nie błyszczały jak diamenty jak jego mała Leora.
- Bello, spokojnie, mój tata nie czuje się dobrze, więc odpoczywa. Jacob całkowicie ją okłamywał, ale jej piski raniły jego wrażliwe uszy.
Bella prychnęła z Jacoba. Szczerze, jakby dbała o Billy'ego. - Gdzie byłeś, Jake? Minęło wieki, odkąd mnie odwiedziłeś. - Bella podeszła i przytuliła Jacoba, ignorując pot. Szczerze mówiąc, podniecał ją pot.
Jacob wzdrygnął się, kiedy Bella chwyciła się go. - Przepraszam, Bello, byłem bardzo zajęty - powiedział, odpychając ją od siebie.
Bella cofnęła się, ale trzymała ręce na ramionach Jacoba, pieszcząc napięte mięśnie. Nigdy nie pragnęła Jacoba bardziej niż teraz. Zastanawiała się, czy jego kutas był tak duży jak reszta.
- Co się dzieje? Tęskniłem za tobą, Jake. - Bella położyła głowę na ramieniu Jake'a.
Jacob wyszedł poza jej zasięg i zaczął iść z powrotem do swojego garażu, niestety Bella poszła za nim. - Cóż, teraz jestem Alfą stada. Zmęczyło mnie to, jak Sam traktował Setha, więc rzuciłem mu wyzwanie i wygrałem.
- Wow - powiedziała Bella, siadając na jednym z krzeseł i rozpinając trzy górne guziki koszuli. Odrzucając swoje długie włosy przez ramię, posłała Jacobowi nieśmiały uśmiech. - Zawsze mówiłem, że powinieneś być alfą. Dlaczego Sam był niemiły dla Setha?
Jacob starał się nie śmiać z nieświadomych wysiłków dziewcząt, niestety przyjęła jego uśmiech jako zachętę. - "Seth odcisnął, a właściwie zarówno Seth, jak i Leigh odcisnęli."
- Naprawdę, Leah odcisnęła piętno na facecie? Zawsze myślała, że ​​cała obsesja Sama była jej sposobem na ukrycie bycia lesbijką.
- Tak, na faceta - warknął Jacob. - Zarówno Leah, jak i Sam odciskali piętno na identycznych bliźniakach.

Bella zmarszczyła twarz w zdezorientowaniu. - Nie sądziłem, że w Forks są identyczni bliźniacy. - „Oni nie pochodzą z Forks. Odcisnęli piętno na bliźniakach, które przeprowadziły się tutaj z nową rodziną. Sam nie był zadowolony, więc zabronił Sethowi widzieć jego odcisk. Trzymanie nas z dala od naszych śladów jest niezgodne z naszym prawem. pozwól Samowi łamać nasze prawa i skrzywdzić Setha. "
- Żartujesz sobie, kurwa, Sam miał rację, nie powinieneś mieć z nimi nic wspólnego, są niebezpieczne. - krzyknęła Bella. Co do cholery było nie tak ze wszystkimi? Dlaczego wszyscy łaknęli tych nowych ludzi? - Nie są niebezpieczni, Bello - warknął Jacob. Wiedział, że miał być dla niej miły, żeby mógł ją szpiegować, ale nie podobało mu się, że atakowała jego rodzinę. Nie dał Harry'emu powodu, by mu zaufać, a mimo to zaprosił go na obiad. Nie wolno mu było trzymać Leory, ale wolno mu było patrzeć na nią i bawić się z nią. Była pięknym dzieckiem i nie mógł mieć dość patrzenia na nią i wywoływania uśmiechu. - Czy zapomniałeś, co mi zrobiło to małe gówno, Jacob? Zaatakował mnie i zagroził. - zawołała Bella, przywołując swoje fałszywe łzy. - „Bello, rozmawiałem z Charliem i właścicielem sklepu, do diabła, nawet pokazał mi nagranie z ochrony. Zaatakowałaś Harry'ego, potem stałaś tam i śmiała się kłamałaś. Jestem wdzięczny, że Harry ma serce wystarczająco duże, by mi wybaczyć i że Edward mnie nie zabił."- Jacob miał już dość kłamstw Belli. Bella podniosła śrubokręt i rzuciła nim w Jacoba. - Ten chłopak ukradł mi Edwarda. Chciałam, żebyś go zabił. - Jacob uchylił śrubokręt i ugryzł się w język. Musiał pozostać po dobrej stronie Belli ze względu na Harry'ego. Bella była niebezpieczna i stanowiła zagrożenie dla jego śladów, ojca, matki ... kimkolwiek był dla niej Harry. Potrzebował, by zaufała mu na tyle, by ujawnić mu swoje plany. Podnosząc ręce do góry, zbliżył się do psychola o czerwonej twarzy. - Spokojnie, Bells, nie chciałem cię zdenerwować. Masz rację, ukradł ci Edwarda. - Jacob wyciągnął rękę i wziął ją w ramiona, starając się nie kulić. Bella przytuliła się do Jacoba, uśmiechając się do jego szyi. Wiedziała, że ​​Jacob nie odwróci się od niej. Był takim frajerem. Zaryzykowała i zaczęła całować i lizać jego szyję. - Bello, co robisz? jęknął Jacob. Nie był to jęk przyjemności, ale jęk wstrętu.
- Proszę - błagała Bella, wciągając ucho Jacoba do ust. - "Kochaj się ze mną."
Jacob ścisnął biodra Belli, próbując powstrzymać się przed rzuceniem jej przez pokój. Potrzebował, by Bella mu zaufała, ale nie zamierzał posunąć się do spania z nią. Nie sypiałby z nikim poza swoim piętnem, mimo że czekał ponad szesnaście lat.
- Bello, nie kochasz mnie, to jest złe. Nie zamierzam cię odbić. Jacob delikatnie odepchnął Bellę od siebie. - "Kochasz Edwarda."
- Kocham was oboje - zawołała Bella. - „Zawsze kochałem was oboje. Chcę wam oddać swoje dziewictwo”.
Jacob przełknął żółć, która wkradła mu się do gardła. - Bello, gdyby Edward wszedł tutaj w tej chwili, odeszłabyś ode mnie bez namysłu. Oszczędź siebie dla Edwarda.
Bella opuściła głowę i zaczęła płakać. - „Edward powiedział, że nie jestem jego partnerką. Powiedział, że jestem tylko jego piosenkarką. Powiedział również, że nowy chłopiec był jego partnerem i ojcem jego dziecka. Jak to możliwe? Jak Edward może być ojcem, kiedy jest wampirem? Jak Edward i ten chłopiec mogą być ojcami tego małego pasożyta? "
Jacob nie mógł powstrzymać warknięcia, które zagrzmiało głęboko w jego piersi. Jak śmiesz nazywać jego słodki, niewinny odcisk pasożytem? - Bello, jest wiele rzeczy o super naturalnym świecie, których nie znamy ani nie rozumiemy. Może jest sposób, w jaki mężczyzna może począć.
Bella spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, po czym zaczęła wybuchać śmiechem. -"Tak, racja, jak mężczyzna może mieć dziecko." - Kiedy przestała się śmiać, poważnie spojrzała na Jacoba. - Pomożesz mi odzyskać Edwarda?
Jacob poczuł się, jakby ktoś wylał mu zimną wodę po plecach. W jej oczach pojawił się przerażający wyraz. - Wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko, Bells. Co masz na myśli?
- Cóż, myślę, że musimy uderzyć tego chłopca tam, gdzie zrani go najbardziej - powiedziała Bella obrzydliwie słodkim głosem.
Jacob wiedział, że Leora była najważniejszą rzeczą w życiu Harry'ego. Jeśli Bella naprawdę chciała Harry'ego, to zranienie Leory byłoby najlepszym rozwiązaniem. - Bello, jeśli zrobisz coś drastycznego, wszystko co zamierzasz zrobić, to wkurzyć Edwarda. Nie odzyskasz Edwarda krzywdząc dziecko.
- Och, Jacob, czy naprawdę myślisz, że mógłbym skrzywdzić słodkie małe dziecko? uśmiechnęła się Bella. - Cóż, muszę lecieć, Charlie wciąż ma mnie na restrykcjach. - Bella pocałowała Jacoba w policzek, po czym wskoczyła do swojej ciężarówki.
- Kurwa - mruknął Jacob. Musiał ostrzec Edwarda. Bella miała coś zaplanowanego i cokolwiek to było, obejmowało to jego odcisk.
- "Ta dziewczyna jest z jej cholernego rockera." - powiedział Fred, chodząc z tyłu garażu, trzymając się za ręce z Sethem. Wpadli odwiedzić Jacoba i złapali ostatnie piętnaście minut rozmowy.
- Mówiąc lekko - powiedział Jacob. - Mam zamiar pobiec do Cullenów i dać im znać. Boję się o Leorę.
- Trzeba coś z nią wkrótce zrobić, zanim zdemaskuje nas wszystkich. powiedział Seth.
- Zabiję ją, zanim pozwolę jej skrzywdzić Harry'ego. warknął Fred.
- Tak, ja też. Ona nie zbliży się do Harry'ego ani Leory. Słuchaj, idę zobaczyć się z Edwardem. Trzymaj się z dala od Sama, on wciąż boli go przegraną i nie chcę, żeby ci dawał jakieś gówno. - " Jacob zdjął koszulę ze stołu roboczego i wystartował.
- „Więc mamy cały garaż i kanapę tylko dla siebie” - uśmiechnął się Fred. - „jakieś sugestie, co możemy zrobić?” - Fred poruszył brwiami, patrząc na zdenerwowanego partnera. Nie zrobili jeszcze nic poza trzymaniem się za ręce i przytulaniem. Wiedział, że Seth był niedoświadczony, więc nie zamierzał go naciskać.
Seth spojrzał na kanapę i zarumienił się. Był nie tylko dziewicą, ale nigdy wcześniej nikogo nie całował.
Fred wyciągnął rękę i wziął Setha za rękę. - Hej, możemy iść tak wolno, jak potrzebujesz. Może zaczniemy od całowania? - Fred poszedł do internatu i dzielił dormitorium z innymi chłopcami. Nie był z wieloma facetami, ale nie był dziewicą. Kiedy miał trzynaście lat, zaczął seksualnie z Lee, a kiedy miał czternaście lat, stracił z nim dziewictwo. Pierwszą osobą, którą pokonał, była Angelina i chociaż było świetnie, to nie było to samo, co bycie z facetem. Po tym jednym doświadczeniu zorientował się, że jest zdecydowanie gejem, a nie biseksualistą. George był biseksualny, ale bardziej skłaniał się ku dziewczynom i nigdy nie spotykał się z facetem.
- "Nie jestem pewien, co to jest, ale jeśli to oznacza całowanie, to jestem za tym."
Fred zachichotał i przysunął twarz bliżej Setha. Niemal ten sam wzrost znacznie ułatwiał sprawę. - Dlaczego więc nie pokażę ci, czym jest całowanie? Fred nie czekał na odpowiedź. Ująwszy policzek Setha, zrobił krok do przodu i złapał usta. Zaczął pocałunek powoli, nietrudno było zgadnąć ze sposobu, w jaki Seth spiął się, że to był jego pierwszy pocałunek. Kiedy Seth rozluźnił się i zaczął cieszyć się pocałunkiem, Fred zaczął oblizać usta, prosząc o wejście,
Seth jęknął, kiedy język Freda wszedł do jego ust i zaczął go pocierać. Nie wiedział, że całowanie może być tak podniecające. Czuł, jakby jego żołądek robił przewrotki w tył i był twardy jak skała.
Idąc tyłem, Fred usiadł na starej poplamionej kanapie i pociągnął Setha na swoje kolana, nie przerywając ich pocałunku.
Seth nie wiedział, co robi, ale usiadł okrakiem na nogach Freda i usiadł na jego kolanach. Miał na sobie luźne spodenki gimnastyczne i bez bielizny, więc czuł się trochę odsłonięty.
Fred pogłębił pocałunek i zaczął pocierać dłońmi w górę iw dół napiętego brzucha swojego partnera. Uwielbiał to, że ci zmiennokształtni nienawidzili nosić koszul, dzięki czemu obmacywanie było o wiele łatwiejsze.
Seth sapnął, kiedy palce Freda przesunęły się po jego sutkach. Myślał, że stymulacja sutków jest przeznaczona tylko dla dziewcząt, nie miał pojęcia, że ​​będzie to takie dobre dla faceta. Potrzebując powietrza, przerwał ich pocałunek i odrzucił głowę do tyłu. - „O Boże, to takie dobre uczucie”. - Nie zdając sobie sprawy, co robi, zaczął napierać biodrami na Freda.
Fred chwycił biodra Setha i ułożył go tak, by ich pokryte materiałem koguty mogły się ocierać. Pochylił się do przodu, wciągnął twardy mały sutek do ust i zaczął go ssać i skubać.
Seth złapał Freda za głowę i pchnął go mocniej w jego klatkę piersiową, jęcząc.
Fred niepewnie opuścił rękę i położył ją między nogami Setha, dając mu szansę wycofania się z tego, co robił. Był trochę zaskoczony, kiedy jego ręka napotkała największego kutasa, jakiego kiedykolwiek poczuł. Wiedział, że Seth jest duży wszędzie indziej, ale nie spodziewał się, że tam będzie taki duży.
Seth podniósł rękę, która go dotykała. - Proszę, dotknij mnie - wydyszał.
Freda nie trzeba było dwukrotnie pytać. Chwaląc luźne spodenki Setha, wsunął rękę w otwór na nogę i owinął ją wokół swojego bardzo dużego członka. Powoli zaczął go pompować i przesuwać palcem po lepkiej głowie, z której kapała obfita ilość pre-cum.
- „O cholera, to… to… kurwa, mam zamiar dojść”. - Uczucie Freda ściskającego lekko główkę jego penisa było zbyt duże i wybuchł w dłoń swojego partnera, pokrywając ją spermą. Dysząc i trzęsąc się, Seth oparł głowę na ramieniu Freda. - "To było ... niesamowite." - Seth wiedział, że powinien się wstydzić tylko przez kilka sekund, ale to był jego pierwszy raz.
Fred powoli doił Setha z ostatniego uwolnienia, ciesząc się widokiem swojego partnera całkowicie nasyconego. Seth był cholernie wspaniały, kiedy przyszedł. Nie mógł się doczekać, aż skończą swoją więź.
Seth powoli otworzył oczy i uśmiechnął się nieśmiało do Freda. - N-nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem. N-nic dla ciebie nie zrobiłem.
Chwytając dłoń Setha, Fred opuścił ją między nogi, gdzie tworzyła się bardzo duża mokra plama. - „Zrobiłeś mi to. Obserwowanie, jak przeżywasz swój pierwszy orgazm z ręki innej osoby, wystarczyło, by popchnąć mnie ponad krawędź. Nie musiałeś mnie dotykać, żeby dojść do skutku”.

***

- Kolacja była niesamowita, Esme. Miło było delektować się posiłkiem, którego nie musiałem gotować - Harry odchylił się na krześle, pocierając swój pełny brzuch. Nigdy nie byłby w stanie zjeść zwykłego posiłku bez uczucia wzdęcia. Dzięki temu, że jego krewni tak długo go głodzili, jego żołądek był skurczony i nie mógł pomieścić zbyt wiele jedzenia.
- Cieszę się, że ci się podobało, kochanie. Uwielbiam gotować, ale nigdy nie mam okazji to zrobić. Zawsze chciała gotować dla Belli, ale odmówiła.
Edward podniósł córkę na jedną rękę, po czym zaczął przeszukiwać torbę z pieluchami. - Masz, twój tata to przysłał.
Harry jęknął, gdy Edward podał mu eliksir odżywczy, środek uspokajający żołądek i eliksir przeciwbólowy.
- Po prostu miej to już za sobą - zachichotał Edward. - „Gdy to zrobisz, poczujesz się znacznie lepiej”.
Harry dziecinnie wystawił język, ale kiedy usłyszał warczenie Edwarda, szybko połknął eliksiry.
Carlisle wszedł do kuchni i uśmiechnął się do małej towarzyszki swojego syna. Nigdy zbytnio nie dbał o Bellę, nie sądził, że ona i Edward pasują do siebie. Harry był jednak idealny dla swojego syna. - Harry, kiedy skończysz, chciałbym cię zobaczyć w swoim gabinecie. Twój okulista zapytał, czy mogę spojrzeć ci w oko, żebyśmy mogli umówić się na twoją operację.
Harry wstał, uśmiechając się. Nie mógł się doczekać, aż zobaczy z obu oczu. Nadal bał się zabiegu, ale zajmie się nim, aby odzyskać wzrok.
Edward przechylił głowę na bok, po czym spojrzał na swojego ojca. - Dlaczego nie wyjaśnisz szczegółowo operacji Harry'emu, żeby nie był taki zdenerwowany. Chociaż Jacob nie był jeszcze w drodze do domu, mógł wychwycić myśli wilków. Nie chciał, żeby Harry usłyszał o groźbach Belli. Harry nie potrzebował więcej stresu, przeszedł wystarczająco dużo. Najwyższy czas zająć się Bellą, zanim mogła skrzywdzić jego rodzinę.

***
Z mojej "dobroci serca":) macie kolejny.

***
3857 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro