Rozdział 26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jacob spojrzał na swój malutki odcisk, który był bezpiecznie trzymany w ramionach jej ojca. - Wciąż jest tak wiele rzeczy, których nie rozumiem - powiedział do Edwarda, nie odrywając oczu od pięknego dziecka. - Jak to się dzieje, że ty i Harry jesteście jej ojcami?
-

- To Harry ma wyjaśnić, kiedy będzie gotowy - powiedział Edward. Edward spojrzał w dół korytarza w kierunku gabinetu ojca. - Harry przyjdzie za kilka minut i nie chcę, żeby wiedział, że tu byłaś. Nie chcę, żeby martwił się o Bellę, ma wystarczająco dużo powodów do zmartwień. - Harry martwił się o Billa, martwił się, że jego starzy przyjaciele go znajdą i martwił się o Dumbledore'a. Osobiście zaopiekowałby się Bellą, żeby nie stała się jeszcze jednym zmartwieniem dla jego partnerki.
Jacob po raz ostatni spojrzał tęsknie na swój odcisk, po czym wyszedł tylnymi drzwiami. Nie mógł uwierzyć, że Edward pozwalał mu patrzeć na córkę. Kiedy był z Bellą, był niesamowicie zaborczy. Domyślał się, że Edward zrozumiał, że zignorowałby Leorę, gdyby zignorował ich więź. Tak wiele zmieniło się w jego życiu i życiu jego stada, odkąd pojawił się Harry i jego rodzina. Seth i Leah znaleźli swoich partnerów. Leah zawsze bała się, że jest z nią coś nie tak i dlatego była jedyną zmiennokształtną kobietą. Fred i George byli dobrzy dla jego dwóch przyjaciół i przy tych wszystkich żartach i psikusach nigdy nie zabrakło im śmiechu.
Największą zmianą dla niego było zostanie alfą. Nigdy wcześniej nie chciał tej odpowiedzialności i chociaż nie zawsze zgadzał się z Samem, był zadowolony, siedząc wygodnie i pozwalając mu się tym zająć. Widząc, jak traktuje Setha i jak bardzo Seth cierpi z tego powodu, nie mógł już siedzieć i ignorować. Był zaskoczony, jak łatwo stał się alfą. Jego ojciec miał rację, urodził się, by przewodzić stadzie.

***

Harry usiadł naprzeciwko Edwarda, uśmiechając się. - „Miejmy nadzieję, że za pięć dni będę miał widzenie w obu oczach”.
Edward pochylił się do przodu i pocałował swojego partnera. - „To świetnie i staraj się nie martwić, wszystko się ułoży”.
Harry spojrzał na niesamowite dziecko, które stworzył on i Edward. - Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę ją obojgiem oczu - powiedział tęsknie. - „Jesteś piękny z jednym okiem, co oznacza, że ​​będziesz podwójnie piękny z dwojgiem”.
Edward uśmiechnął się smutno do swojej partnerki. Harry tyle przeszedł od ostatniego zadania. Nie wiedział, jak Harry przeżył, ale był gotów uklęknąć i podziękować temu, kto na górze się nim opiekował. Harry wciąż miał wiele do zrobienia i demonów do pokonania, ale przysięgał, że nigdy nie opuści jego boku, kiedy będzie przez nie walczył.
- A może pójdziemy i świętować - zasugerował Edward. Harry stał się trochę samotnikiem od czasu przybycia do Forks. Odważył się wyjść tylko kilka razy i tylko wtedy, gdy musiał.
- Dlaczego, czy pan pyta mnie o randkę, panie Cullen? - zapytał Harry, trzepocząc rzęsami.
Edward zachichotał. - Dlaczego tak, tak, jestem. Więc co powiesz?
Harry wyszczerzył zęby. - Bardzo chciałbym wyjść z tobą i oczywiście małą panną Leorą.
- Oczywiście, jak mogłem zapomnieć o naszej przyzwoitce? - drażnił Edward.
- Proszę - ryknął Emmett z drugiego pokoju. - Wy dwoje przyprawiacie mnie o mdłości. Jeśli będziesz tak dalej postępować, stracę swojego misia.
- Ugh, to po prostu obrzydliwe - jęknął Harry.
- "Poczekaj, aż się odwrócisz, maleńka, też pokochasz niedźwiedzią krew." - odkrzyknął Emmett.
- Nie myślałem o konieczności picia krwi - powiedział Harry, marszcząc twarz.
- Masz czas, Harry. Severus nie zmieni cię, dopóki nie skończysz siedemnastu lat, zawsze możesz zmienić zdanie. - Edward próbował zignorować bolesne dźgnięcie w klatkę piersiową. Sama myśl o życiu wiecznym bez Harry'ego sprawiała mu fizyczny ból.
- Nie mów tak - warknął Harry. - Nigdy cię nie opuszczę, nawet po śmierci. Wypiję wszystko, żeby być z tobą.
Edward się uśmiechnął. - „Miło mi to słyszeć, nie mógłbym bez ciebie żyć”.
- "Naprawdę!" - krzyknął ponownie Emmett. - „Czuję się, jakbym słuchał cholernej telenoweli”.
- „Emmett McCarty Cullen, jeśli nie będziesz pilnował swojego języka w towarzystwie mojej chrześniaczki, będziesz spał na kanapie przez miesiąc” - krzyczała Rosalie gdzieś na górze.
- "Aww, chodź kochanie, nawet nie śpimy." - zaśmiał się Emmett.
- Nie, ale są inne rzeczy, które robimy w łóżku w nocy, których nie będziesz robić przez miesiąc. - warknęła Rosalie.
- „Rozumiem, koniec z przeklinaniem niewinnych małych uszu,” - przysiągł szybko Emmett.
Harry zachichotał. - Myślę, że twój dom jest tak samo szalony jak mój.
- Na szczęście nie mamy bliźniaków - powiedział Edward. Nie mógł sobie wyobrazić życia w domu z Emmettem i bliźniakami. Samo myślenie o tym sprawiło, że dostał gęsiej skórki, cóż, zrobiłby to, gdyby wampiry dostały gęsiej skórki.

***

Edward i Harry wyszli z kina za rękę i rękę, pchając zawiniętą Leorę w wózku. - To było niesamowite - uśmiechnął się Harry.
- „Nie mogę uwierzyć, że nigdy nie byłeś w kinie,” - zaśmiał się Edward.
- Cóż, zanim zostałeś Edwardem Cullenem, seksownym wampirem, byłeś czystokrwistym czarodziejem, który nigdy nawet nie postawił stopy w mugolskim świecie, nie mówiąc już o filmie.
- Masz mnie tam - zaśmiał się Edward. Nigdy wcześniej nie widział telewizora, kiedy był człowiekiem. Prowadził bardzo chronione życie z rodzicami w czarodziejskim świecie. - "Czy jesteś głodny?"
- Umieram z głodu - odpowiedział Harry.
- Cóż, kilka przecznic stąd jest naprawdę elegancka restauracja - zasugerował Edward.
Harry przygryzł wargę i wiercił się nerwowo.
Edward zachichotał, potrząsając głową. - W takim razie pizza - powiedział, czytając w myślach kolegi. - Harry, nigdy nie bój się mnie o coś prosić.
Harry zarumienił się. - Przepraszam, po prostu nie wiedziałem, czy pizza była uważana za randkową kolację.
- „Randka jest taka, jaką chcesz. Nie ma żadnych zasad co do tego, co musisz zrobić, ani dokąd masz iść,” - wyjaśnił Edward. -:„Cóż, jest jedna zasada dotycząca daty, właściwie jest to bardziej prawo”.
Harry spojrzał na Edwarda szeroko otwartymi oczami. Nie wiedział, że istnieją prawa dotyczące randek. Nigdy wcześniej nie był na randce. Kiedy po raz pierwszy zaczął spotykać się z Cedrikiem, spotykał się z nim potajemnie wokół zamku, nie było prawdziwej randki, randek.
Edward złapał Harry'ego za ramiona i spojrzał na niego poważnie. - Harry, to jest bardzo, bardzo ważne. Edwardowi ciężko było się nie śmiać, kiedy zobaczył, jak jego partnerka nerwowo połyka. - „Każda randka musi kończyć się pocałunkiem, najlepiej nago na moim łóżku, ale mimo wszystko pocałunkiem”. - Edward mrugnął do Harry'ego.
- Edward - jęknął Harry, klepiąc go po ramieniu. - Naprawdę kazałeś mi tam iść. Co ja do cholery wiem o randkowaniu?
Edward zaśmiał się, uchylając się, gdy jego partnerka po raz drugi zamachnęła się na niego. Nie martwił się, że Harry go skrzywdzi, ale Harry zranił siebie. Uderzenie go było jak uderzenie w ceglaną ścianę. - "Chodź, chodźmy na pizzę."

***

Edward zabawiał swoją ukochaną córkę, podczas gdy jego kumpel siadał na pizzy. Nie wiedział, gdzie Harry to kładł, ale był na piątym plasterku. Był teraz szczęśliwy, że włożył smoczek na żołądek do torby na pieluchy Leory dla Harry'ego. W tempie, w jakim Harry jadł, będzie musiał wynieść go z restauracji.
- To jest po prostu niesamowite - jęknął Harry. - „Ten, kto wynalazł pizzę, był geniuszem”.
- Twój tato jest szalony - powiedział Edward do swojej córki.
- "Hej!" - zawołał Harry. - „To jest mój drugi raz, kiedy dostaję pizzę. Moja ciocia raz w tygodniu zamawiała pizzę dla Dudleya, a ja nigdy nie dostawałem jej kawałka. Zmuszali mnie, abym im ją podawał, a potem patrzył, jak ją jedzą. dla mnie dobra jak pizza. Zrobiłbym wszystko na jeden mały kęs ”. - Harry położył pizzę z powrotem na swoim talerzu i próbował powstrzymać łzy. Nienawidził tego, jak wspomnienia z jego okropnego dzieciństwa pojawiały się znikąd i doprowadzały go do upadku.
Edward zaklął pod nosem, pewnego dnia miał złożyć wizytę tym potworom. - "Tak mi przykro, kochanie, tylko się drażniłem." - Edward wyciągnął rękę i złapał jedną z drżących dłoni swojego partnera.
- Wiem - powiedział Harry, ocierając łzę z oka. - "Wszystko w porządku."
- Nie, nie jesteś - powiedział stanowczo Edward. - „Co zrobiły te potwory…”
- Proszę, po prostu chcę cieszyć się naszą pierwszą randką - przerwał Harry. - Skończyłem, co zrobili.
Edward spojrzał na swoją małą partnerkę. Harry był kimś innym niż jego pełne przemocy dzieciństwo. Będzie musiał porozmawiać z Severusem i Carlisle'em o tym, jak poprosić Harry'ego o profesjonalną pomoc. - Więc skończyłeś jeść? - zapytał Edward próbując zmienić temat.
- Nie, myślę, że mam miejsce na kolejne pięć kawałków. zachichotał Harry.
Edward spojrzał w błyszczące oczy swojej córki, która wpatrywała się w niego uważnie. - "Myślę, że będziemy tu przez chwilę." - Edward zachichotał, kiedy Leora machnęła małą rączką w powietrzu, uśmiechając się.

***

„Soooooo, jak było na pierwszej randce?” - zapytała Alice, kołysząc się w przód iw tył z podniecenia.
- Alice, proszę - jęknął Edward.
- "To było wspaniałe." - ogłosił Harry. - „Edward zabrał mnie do kina, a potem na pizzę”.
- „Wyrzucono nas z pizzerii, ponieważ ktoś nie mógł przestać jeść” - zażartował Edward.
- Zamknij się. Nie zostaliśmy wyrzuceni.
- „Nigdy nie widziałem, żeby jedna osoba jadła tyle pizzy”. - Edward odpiął Leorę z fotelika samochodowego i delikatnie ją podniósł. - Czy twój tata nie jadł pizzy więcej niż jego waga?
Harry zachichotał. - Nie kłamie na ten temat. Wierzę, że zjadłem pizzę więcej niż moja waga. Harry zakrył usta, ziewając.
- Harry, dlaczego nie pójdziesz na górę i nie przygotujesz się do łóżka, moja rodzina zaproponowała nam, że obejrzy Leorę. powiedział Edward.
Harry zarumienił się, ale skinął głową. Biorąc Leorę z ramion Edwarda, uśmiechnął się czule do swojej córki. - "Bądź dobry, ok. Tatuś tak bardzo cię kocha." - Podniósł jej małą rączkę i zaczął ją pieprzyć pocałunkami. Harry zachichotał, kiedy jej maleńkie nóżki zaczęły kopać w kocu. Nie mógł uwierzyć, jak bardzo urosła. Wciąż była niesamowicie malutka, ale zaczynała pokazywać swoją osobowość. Teraz się uśmiechała, machała rękami i kopała swoimi małymi nóżkami. Nie mógł się doczekać, aż będzie mógł ją właściwie zobaczyć dwojgiem dobrych oczu. Tak wiele razy gnił w Azkabanie, że myślał, że ona umrze, będąc jeszcze w jego brzuchu. Przynajmniej sto razy dziennie modlił się, aby wszystko było w porządku. Nigdy nie modlił się za siebie, tylko za swoje dziecko. Spędzał wiele godzin, planując, co zrobi, kiedy w końcu urodzi. Wiedział, że nie może z nim zostać w domu, więc próbował znaleźć sposób, aby przekazać wiadomość bliźniakom. Jedynym planem, jaki mógł wymyślić, było zaoferowanie przysług seksualnych jednemu ze strażników w nadziei, że dostarczy list bliźniakom. Był gotów sprzedać swoją duszę diabłu, gdyby musiał, cokolwiek, aby jego dziecko było bezpieczne i szczęśliwe. Wiedział, że Fred i George wychowają jego córkę, jakby była ich własną.
-… rry… Harry!
Harry podniósł głowę, szybko mrugając. Czując coś mokrego na policzkach, ze zdziwieniem stwierdził, że płacze.
Edward owinął swoje ramiona wokół partnera i przyciągnął go do siebie. Po raz drugi tego wieczoru Harry doznał przebłysku. To, co tym razem zobaczył w swoim umyśle, złamało mu serce. Harry rozpaczliwie potrzebował pomocy w radzeniu sobie ze wszystkim, przez co przeszedł.
- Przepraszam - szepnął Harry. Wychodząc z ramion Edwarda, pocałował Leorę w policzek, po czym podał ją Esme. - Edwardzie, idę się wykąpać.
Kiwając głową, Edward patrzył, jak jego partner wychodzi. Kiedy wiedział, że Harry jest poza zasięgiem słuchu, zwrócił się do swojego ojca. - Carlisle, myślę, że Harry potrzebuje profesjonalnej pomocy. Dwa razy tej nocy miał wspomnienie. Najpierw było to wspomnienie tego, kiedy był mniejszy i mieszkał ze swoimi znęcającymi się krewnymi, a potem drugie, o jego pobycie w Azkabanie. Naprawdę się martwię."
- Harry wiele przeszedł i nigdy tak naprawdę nie dano mu szansy, by sobie z tym poradzić. Cierpi na stres pourazowy i zgadzam się, że potrzebuje pomocy. powiedział Carlisle. - Porozmawiam z Severusem, gdy Bill się obróci. Carlisle położył uspokajająco dłoń na ramieniu syna. - Nie martw się, Edwardzie, zobaczymy, że twój partner otrzyma pomoc, której potrzebuje.
Edward pocałował swoją córkę, która była zajęta przez Esme, chwytając fiolkę z eliksirem z blatu, poszedł dołączyć do swojego partnera na górę. Naprawdę martwił się o Harry'ego, nie wiedział, ile więcej może znieść jego partnerka, zanim się złamie. Do diabła, ktoś inny by się zepsuł dawno temu.
Harry szurał nogami, wychodząc z łazienki. Nie mógł uwierzyć, jak bardzo był wyczerpany. Jego kończyny wydawały się obciążane i ledwo mógł utrzymać otwarte oczy.
Gdyby Harry nie wyglądał, jakby przygotowywał się do omdlenia, Edward rzuciłby się na niego, porywając każdy centymetr jego rozkosznego małego ciała. Harry miał na sobie tylko bokserki, a jego włosy i skóra były nadal wilgotne i zarumienione po kąpieli. Zerwał się na równe nogi, podbiegł i podniósł swojego partnera, zanim mógł się przewrócić.
- Jestem bardzo zmęczony - wymamrotał Harry.
Edward położył Harry'ego na swoim dużym łóżku i usiadł obok niego, przykrywając ich oboje kocem. Wiedział, że Harry cierpiał z powodu wyczerpania emocjonalnego, a nie fizycznego. - Harry, chcę, żebyś to dla mnie wypił, zanim zaśniesz.
- „Za późno”- pomyślał Harry, wtulając twarz w zimną szyję Edwarda.
- „Chodź, kochanie. Chcę, żebyś wzięła eliksir na sen bez snów. Twoje emocje rosną dziś w nocy i nie chcę, żebyś cierpiał z powodu koszmarów sennych”.
Harry na oślep wyciągnął rękę i zaczął szukać fiolki. Nie chciał tego przyjąć, ale był zbyt zmęczony, by się kłócić.
Edward złapał Harry'ego za rękę i umieścił w niej fiolkę. - "Dziękuję Ci."-
Harry wymamrotał coś o paskudnych eliksirach i po prostu chcąc spać, odkorkował fiolkę i wypił ją. - Edwardzie, nie zostawiaj mnie - błagał delikatnie Harry, gdy zaczął zasypiać.
- Nigdy więcej, Harry. Obiecuję, że już nigdy cię nie opuszczę. Ty i Leora jesteście moim światem i nie mogę żyć bez was obojga.
Harry wydał brzęczący dźwięk, ale był zbyt głęboko pod eliksirem, by odpowiedzieć.

***

- „Cześć, tu Abigail Garner z Child Protective Services, w czym mogę pomóc?”
Bella uśmiechnęła się szeroko, trzymając telefon komórkowy przy uchu. - „Chciałabym zgłosić przypadek znęcania się nad dziećmi. Biedna droga jest tylko malutkim dzieckiem” - powiedziała ze smutkiem Bella.
- Czy mógłbyś mi wyjaśnić, czego byłeś świadkiem?
- „Tak, jest nowa rodzina, która przeniosła się do Forks. Jest to grupa sześciu źle wyglądających mężczyzn i jedna mała dziewczynka, która przypuszczalnie ma około miesiąca lub dwóch. Naprawdę trudno powiedzieć, ile ma lat, ponieważ jest taka mała. Myślę, że nie karmią jej prawidłowo, dlatego jest taka malutka. Jej ojciec ma zaledwie czternaście lat i nie ma matki. Pewnego dnia byłem świadkiem, jak potrząsał dzieckiem, ponieważ nie chciała przestań płakać. Wrzeszczał i wrzeszczał jej w twarz, mówiąc, że żałował, że się nigdy nie urodziła, i że jeśli się nie zamknie, zmusi ją do zamknięcia się. " - Bella zaczęła zachowywać się, jakby płakała. - „To było naprawdę okropne, tak bardzo martwię się o tę małą dziewczynkę. Chłopiec jest naprawdę chory, boję się, że może ją skrzywdzić… seksualnie.
- „Czy znasz ich imię i nazwisko oraz adres? Natychmiast zbadam sprawę. Traktujemy krzywdzenie dzieci bardzo poważnie”.
Belli trudno było się nie śmiać. To był tylko jeden krok w jej planie, by pokonać dziwaka, który ukradł jej Edwarda z miasta. Forks było małym miasteczkiem i wkrótce wszyscy dowiedzą się, jak nowa rodzina znęcała się nad ich niewinnym dzieckiem. Zrobiłaby wszystko, by pozbyć się jego i jego małego bachora, nawet gdyby musiała komuś zapłacić, żeby ich zabił. Ona i Edward należeli do siebie i zasłużyła na to, by być pięknym wampirem, który żył wiecznie.

***
I kolejny rodzialik❤
Trzy jednego dnia. Rozpieszczam Was.

***
2396 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro