Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry właśnie skończył jedzenie miseczki niesamowitej zupy i domowej roboty bułeczek maślanych. Nie chciał już nigdy więcej widzieć pani Weasley, ale to nie powstrzymało go przed jedzeniem jej pysznego jedzenia. Żałował tylko, że nie mógł dokończyć całej miski. Jego oczy i kubki smakowe chciały zjeść całą miskę i trzy więcej, ale żołądek mógł znieść tylko połowę. Wszystko, co mieli do jedzenia w Azkabanie, to jakaś mała zupa z kawałkami mięsa, która była tłustsza niż mięso oraz, co było całkiem pewne, zepsute warzywa. Choć chleb nie był wcale taki zły. Fenrir który martwił się o niego i dziecko uznał, że będzie rzucać swój chleb Harry'emu, narzekając, że potrzebuje go bardziej niż on sam. Naprawdę musiał wymyśleć, jak pomóc Fenowi i Belli, nawet jeśli byłby to tylko wysłanie im pożywienia. Musiałby zapytać profesora.
Harry odwrócił głowę i uśmiechnął się, gdy usłyszał cichy szum z jego prawej strony. Fred i George siedzieli na łóżku z Leorą, robiąc do niej śmieszne miny. Ona naprawdę lubiła tych dwóch idiotów. Nie mógł uwierzyć, że wrócił z Azkabanu i, że ona była bezpieczna z nim. Płakał przez ten cały czas, myśląc, że ona umrze, gdy gnili w Azkabanie. Nie miał możliwości załatwienia jej ubrań czy miękkich koców. Jego magia pozwoliła, by wytworzył trochę, jednak nie wystarczyłby to na utrzymanie jej bezpiecznej przez cały ten czas. Mężczyzna nie był stworzony do produkcji mleka, a co więcej, do noszenia ciąży.
Myśl, że jego mały, słodki aniołek był wystawiony na działanie dementorów powodowała, że cały drżał. Co by się wydarzyło, gdyby musiała żyć z tymi okropnymi stworzeniami? Próbował dowiedzieć się, jak skontaktować się z Fredem i George. Miał nadzieję, że mogli przemycić Leorę i wychować ją jako własną. Zmroziło go do kości, że musiałby ją przekazać ojcu Cedrica. Był przerażony, że Amos odkryłby jego ciążę i zmusił go do usunięcia jej lub oddania dziecka. Wiedział, że ten człowiek nie uwierzyłby, że nosił dziecko Cedrica.
Harry spuścił głowię, obserwując, jak jego córka reaguje na zaczepki bliźniaków. Był tak zmęczony i słaby. Chciał tylko zabrać córkę i wynieść się daleko stąd. Nie chciał czekać, aż będzie wystarczająco silny by chodzić. Do tej pory był szczęśliwy, wszyscy trzymali się z daleka, ale George powiedział, że zaczynają się niecierpliwić i domagają się zobaczenia z nim.
Profesor Snape powiedział, że planuje nie tylko zabranie go z czarodziejskiego świata, ale również ma zamiar przejąć opiekę nad nim i jego córką. Miał zaledwie piętnaście lat i nie był jeszcze jako tako uznawany za dorosłego, przynajmniej nie przez kolejne dwa lata. Severus zniknął z Billem niedługo po tym, jak obudził się po raz drugi. Próbował nie panikować, jak mężczyzna chciał wyjść, lecz zawiódł. Był zawstydzony, że zerwał się z płaczem, prosząc mężczyznę, aby nie szedł, ale czuł się bezpiecznie ze Snape'em. Kto by pomyślał, że będzie prosił wielkiego nietoperza z lochów, by go nie zostawiał ? Snape dał mu eliksir uspakajający i obiecał, że nic mu się nie stanie. Powiedział, że nałożył razem z Billem tak mocne osłony na drzwi, że sam Albus Dumbledore, z jego wielką głową, nie dałby rady wejść. Fred i George również obiecali, że nie opuszczą jego i Leory.
Nie wiedział, co zrobi, jeśli Snape nie będzie mógł przejąć opieki nad nim. Bill powiedział, że nie ma możliwości żeby był uwłasnowolniony, nie po spędzeniu ośmiu miesięcy w Azkabanie. Powiedział, że mogliby się spierać o jego zdrowie psychiczne i stabilność emocjonalną. Jedno jest pewne, zabierze Leorę i ucieknie jak najdalej, jeśli spróbują wysłać go z powrotem do Dursleyów lub państwa Diggory.
Wiercąc się, aż leżał płasko, położył głowę na kolanach George'a i zasnął, czując, jak ten kreśli wzory między jego włosami.
^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^ ^).(^
Moody siedział przy stole w Grimmauld Place. Popijał filiżankę bardzo mocnej kawy, podczas gdy jego magiczne oko wpatrywało się w sufit. Potrząsnął głową i wypuścił aprobujący świst z ust. Na drzwiach Pottera znajdowały się całkiem przerażające osłony. Gdyby ktoś próbował je złamać spędziłby miesiąc w Mungu. Severus i Bill pracując razem byli przerażający. Szkoda tylko, że nie pomyśleli o tym, by osłonić pokój przed jego magicznym okiem.
Zauważył tą małą, gdy odkrywali, jak ściska się w ramionach Harry'ego. Widział szkody, jakie biedny chłopiec przecierpiał z powodu Diggory'ego. Nie myślał, że Diggory miał to w sobie, ale widać, co żal robi z człowiekiem. Amos zawsze był miłym człowiekiem, o ile nie był czymś zmartwiony. Nigdy nikogo nie zranił, ani nie miał problemów z prawem. Odkąd ukończył Hogwart ten mężczyzna pracował w Departamencie Kontroli nad Magicznymi stworzeniami. Przez cały ten czas robił wiele dla wszystkich różnych stworzeń, nigdy nie dyskryminując ich. Słysząc i widząc, co zrobił on Harry'emu było szokujące. Cedric był jego światem i nie było ani jednego dnia, w którym nie chełpił się chłopcem. Wiedział, że gwałty nie polegały na samym seksie, ale na sile i kontroli. On chciał zniszczyć Pottera, i wiedział, że gwałcąc czternastolatka, dokona tego.
Moody nigdy oficjalnie nie spotkał się z Harrym. Zanim został znaleziony w kufrze i wyzdrowiał, Potter był już w Azkabanie. Ale James był cholernie dobrym człowiekiem, a on nie wierzył, że jego syn mógłby być inny.
Moody został wyrwany z zamyślenia, gdy Dumbledore odchrząknął.
- Widzisz coś? – Moody chrząknął.
- Widzę chłopca, że jest w złym stanie, ale je i mówi. – Dumbledore uśmiechnął się.
- Doskonałe, myślę, że wskoczę na górę i się przywitam. – Dumbledore wstał i podszedł do drzwi.
- Jeśli nie zamierzasz prowadzić Hogwartu z Munga to zdecydowanie odradzam ci zdejmowania tych osłon. – Moody uśmiechnął się i popił kawę. Dumbledore zatrzymał się przy drzwiach i złożył ramiona.
- Osłony są tak dobre?
Moody roześmiał się.
- Zostały ustawione przez Severusa Snape'a i Billa Weasleya. Jak myślisz ?
Dumbledore z westchnieniem zajął miejsce.
- Naprawdę potrzebuję wejść i zobaczyć Harry'ego.
-To, co naprawdę trzeba zrobić, to zostawić chłopca i wynieść się z jego życia. Myślę, że ty i reszta domniemanych przyjaciół i rodziny zrobiliście wystarczająco wiele. – mruknął Moody.
Moody nie miał zamiaru mówić im o małej. Jeśli Potter chciałby, żeby wiedzieli , to sam by im to powiedział. Wiedział, że jeśli Diggory dowiedziałby się o niej, zrobiłby wszystko, co w jego mocy, by mu ją odebrać. Ten człowiek potrafi być nieubłagany.
- Popełniłem ogromny błąd Alastorze. Mam zamiar mu to wynagrodzić. Harry bardzo łatwo wybacza innym, zapomni to nieporozumienie rodzinie i przyjaciołom. – Dumbledore wiedział, że będzie mu z nimi smutno, ale wiedział, że z nimi będzie.
- Nieporozumienie Albusie ? Czy tym nazywasz wysłanie czternastoletniego chłopca do Azkabanu ? Cóż, nigdy nie zażyłbym twoich cytrynowych dropsów. – Moody podniósł wzrok, gdy Severus wszedł z Billem do kuchni.
Severus podszedł do Dumbledore'a i podał mu kawałek papieru, uśmiechając się.
- Co to jest mój chłopcze ? – zapytał zmieszany Dumbledore.
- To, starcze, jest moje wypowiedzenie o skutku natychmiastowym. - Severusowi bardzo spodobał się szok na twarzy starca. Miał zamiar wykopać jego zamyślenie później, aby mógł się nim cieszyć ponownie.
- Severusie, nie możesz. Co ty... ? – zanim Albus skończył zdanie, Severus wręczył mu kolejną kartkę. – Severusie ?
- To jest oficjalne wycofanie pana Pottera ze szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, również o skutku natychmiastowym. – Och, Severus miał zamiar pokazać to wspomnienie Harry'emu. To, że starzec nie mógł się wysłowić było bezcenne.
- Severusie, nie wiem, co robisz, ale nie masz takiej mocy, by wycofać go z Hogwartu. – Dumbledore był zdezorientowany. Dokumenty wyglądały prawdziwie, ale tylko rodzic lub opiekun mógł wycofać studenta, a Severus nie był żadnym z nich.
Z sadystycznym uśmiechem Severus podał mu jeszcze jeden papier.
- To dowód na to, że jestem oficjalnie opiekunem pana Pottera, natychmiastowo.
Moody odrzucił głowę i roześmiał się. Och to było świetne, naprawdę bardzo lubił tego żartobliwego wampira. Severus i Harry położyli ich wszystkich na łopatki.
Dumbledore wpatrywał się w papier głoszący opiekę prawną Severusa nad Harrym. Jak to się stało ? Nie mógł pozwolić na to, by Harry został zabrany z Hogwartu.
- Jak ? Jak to się stało ?
- Cóż... Wygląda, że pewien manipulujący starzec sprzedał opiekę nad Harrym, nie czytając nawet dokumentu. Za pisemną zgodą pana Pottera mogłem spełnić ich wolę tego starca. Byłem zszokowany, gdy dowiedziałem się, że po Blacku, to ja byłem ustanowionym drugim opiekunem. Wszystko, co musiałem zrobić to podpisać kilka papierków i, patrzcie wszyscy, jestem ojcem piętnastoletniego chłopca. – Nie wspomniał, że jak tylko Harry podpisał papiery, automatycznie stał się opiekunem trzydniowego niemowlęcia.
Dumbledore był ogłupiały, nie mógł stracić Harry'ego.
- Cóż... Co-co masz zamiar zrobić ?
- Planuję spełnić życzenie Harry'ego i zabrać go daleko jak mogę od ciebie i wszystkich innych. – powiedział Severus z sadystyczną przyjemnością.
- Co się dzieje ? – powiedział Syriusz, stojący w drzwiach. On i wszyscy inni właśnie wchodzili do kuchni.
- Ahh, zakuty łbie, w sam czas. Właśnie informowałem starca, że właśnie oficjalnie otrzymałem opiekę prawną nad Harrym i planujemy opuścić Brytanię, jak tylko będzie w stanie. - O tak, pomyślał Severus, kolejne wspaniałe wspomnienie do jego kolekcji.
- Po moim trupie. – krzyknął Syriusz.
- To da się załatwić, Black. –powiedział Severus śmiertelnie spokojnym głosem.
- Czy to prawda Albusie ? Czy on naprawdę może zabrać Harry'ego ? – zapytała Molly.
Dumbledore spojrzał na wszystkich obecnych.
- Przepraszam, ale posiada opiekę nad Harrym. Nie ma nic, co mógłbym zrobić, by ich powstrzymać.
- A co z państwem Diggory ? Czy oni nie mogliby walczyć o opiekę nad nim ? – zapytał Syriusz. Nie mógł stracić Harry'ego, nie powtórnie. Potrzebował czasu, by pogodzić się z chrześniakiem. Musiał zbudować nową więź pomiędzy nimi. Jeśli Snape zabrałby Harry'ego, nigdy nie dałby rady być częścią jego życia.
Severusowi oczy zaszły czerwienią. Jak on śmiał sugerować, że Harry miałby mieszkać z tym mężczyzną. Już się przymierzał do niego, kiedy Moody go zatrzymał.
- Wolałbyś by Harry żył z mężczyzną, który go zranił, zgwałcił, niż żeby żył szczęśliwy tam, gdzie chciał z kim będzie chciał. Obrzydzasz mnie Black. Jak myślisz, co powiedziałby James ?
Syriusz zwiesił głowę.
- Nie chcę go stracić. – powiedział miękko. – Kocham go, nigdy nie przestałem, nawet gdy był w Azkabanie.
- Cóż, wybrałeś zły sposób na pokazanie tego. Już straciłeś tego chłopca. Musisz pozwolić mu odejść, pozwolić mu wieść szczęśliwe życie. – mruknął Moody. Czuł się źle z powodu Blacka, ale sam to sobie zrobił.
Syriusz upadł na krzesło i schował głowę w ramiona. Moody miał rację, ale on po prostu nie mógł się poddać. Musiał sprawić, by Harry zauważył, jak mu było przykro. Jeśli trzeba by było, podążyłby za Harrym na koniec świata.
- Jeśli tylko pozwolisz nam się z nim zobaczyć, wszystko mu wyjaśnimy. Jestem pewna, że nam wybaczy. – jęknęła Hermiona.
- Czy jeśli byłabyś na miejscu Harry'ego to byś nam wybaczyła ? – zapytał miękko Remus. Również się udowodnić Harry'emu, że mu na nim zależy. Był jego szczeniakiem, częścią jego watahy, nie mógłby go porzucić ponownie.
- Nie. – powiedziała Hermiona, opuszczając głowę. – Nie wybaczyłabym nam, byliśmy naprawdę okropni dla niego. – Hermiona zaczęła płakać. Harry był jej najlepszym przyjacielem, jej pierwszym prawdziwym przyjacielem. Harry zawsze przy niej był, przy wszystkich swoich przyjaciołach. Nigdy by nie zrobił tego, co oni mu.
- Mamo, tato, chciałem was tylko powiadomić, że ja i bliźniaki zamierzamy wyprowadzić się z nimi. – Bill czekał, aż słowa dotrą do nich, a jego matka wybuchnie.
- Nie wyprowadzą się ! – wykrzyczała Molly. – Oni wciąż są w szkole i ukończą swoją edukację na siódmym roku.
- Już się zajmujemy tym. Pójdą do ministerstwa, by napisać OWUTEM-y, które na pewno zaliczą. – powiedział Bill.
- Nie pozwolę na to ! Nic nie zrobią ! – skrzeczała Molly.
- Kochanie, oni są dorośli, nie możesz ich powstrzymać. - pan Weasley naprawdę nie chciał, by chłopcy go opuszczali, ale rozumiał, że nie mogli ich zatrzymać.
- A co ze mną ? Harry jest moim najlepszym kumplem. – powiedział czerwony Ron.
- Naprawdę Ron, jak twardogłowy potrafisz być ? – powiedział George, wchodząc do kuchni, niosąc tacę jedzenia Harry'ego.
- A co z nauką Harry'ego ? Musi iść do Hogwartu. – zażądała Molly.
- Bill i ja będziemy się zajmować domowym nauczaniem Harry'ego, tak długo, dopóki nie będzie się czuł na tyle gotowy, by iść do szkoły. Wy wszyscy naprawdę nie rozumiecie, Harry nie spędził ostatnich ośmiu miesięcy na wypełnionych zabawą wakacjach. Był w Azkabanie, gdzie dementorzy żywili się jego emocjami. Był torturowany, gwałcony, głodzony i musiał żyć w zimnej i ciemnej celi. Teraz, dzięki Diggory'emu jest ślepy na jedno oko, nie ma połowy ucha i jest pokryty bliznami oraz siniakami. Nie może wychodzić na słońce ani być w pobliżu ostrego światła, dopóki jego oko się nie przystosuje. Co naprawdę mnie wkurza, to to, że wszyscy jesteście zmartwieni sobą i tym, czy Harry wam wybaczy. Nie martwicie się o Harry'ego.
- Czy przynajmniej spotkamy się z Harrym przed wyjazdem ? – zapytał załamany Syriusz.
- To zależy od Harry'ego. Nie zmuszę go, aby zobaczył się z kimś, kogo nie chce widzieć. – Severus przymierzał się do pójścia na górę, gdy usłyszał szmer uruchamianego kominka i z płomieni wyszedł wściekły Amos Diggory.
- Jak śmiałeś ? – Amos ryknął na Severusa. – Harry był bratnią duszą naszego syna, my za niego odpowiadamy. On należy do nas.
- To ty należysz do Azkabanu, ty obrzydliwy skurwysynie. – wściekał się Severus. – Tylko dlatego, że minister cię chroni przed wysłaniem cię tam, nie znaczy, że może cię ochronić przed każdym dokumentem potwierdzającym, to co zrobiłeś Harry'emu. Jak myślisz, jak zareagują twoi znajomi i rodzina, gdy dowiedzą się, że pobiłeś i zgwałciłeś bezbronnego czternastoletniego chłopca, który był mężem i bratnią duszą twojego syna ? Co z twoimi kolegami i współpracownikami ? Myślisz, że będą chcieli słuchać się lub pracować z gwałcicielem dzieci ?!
Cały kolor odpłynął z twarzy Amosa.
- Nie myślałeś o tym, co byś zrobił ? – uśmiechnął się Severus.
Severus sięgnął do swojej szaty i wyciągnął kolejną kartkę, którą rzucił w twarz Amosa.
- To jest oświadczenie napisane przez pana Pottera, to wyjaśnia wszystko, w szczegółach, co mu zrobiłeś, wraz z wyciągniętymi wspomnieniami, by uzupełnić braki.
Amos poczuł się, jakby miał zemdleć. Już stracił swoją żonę przez to, co zrobił. Gdyby wszyscy inni się o tym dowiedzieli, straciłby wszystko, przyjaciół, rodzinę, pracę. Czuł się, jakby musiał wynagrodzić to swojemu synowi przez opiekę nad jego mężem, ale Potter nie był tego wart.
- Bardzo dobrze, zniosę apelację. Nie będę walczyć z twoimi prawami nad dzieciakiem. – Amos wymruczał.
Severus uśmiechnął się, teraz naprawdę szeroko. Jeszcze raz sięgnął do swojej szaty i wyciągnął kolejną kartkę, podając ją Amosowi.
Moody zaczął wyć ze śmiechu.
- Jak wiele papierów tam masz, chłopcze ?
Severus uśmiechnął się do Moody'ego, a potem zwrócił uwagę na Amosa.
- Ten dokument jest do podpisania przez ciebie, a stanowi on o tym, że cokolwiek twój syn zrobił lub dał Harry'emu, należy do niego. Jak widzisz jest to magiczny kontrakt i nie możesz go złamać.
Amos wpatrywał się w kontrakt. Wiedział, że Cedric nie dał Harry'emu żadnych pieniędzy ani rodzinnych dziedzictw. Po prostu pewnie dał mu drobiazgi, by zaskarbić sobie jego uwagę. Chwyciwszy pióro, podpisał się i przypieczętował to kroplą krwi.
- O, to było dobre. – zaśmiał się Moody. – Mogę zrozumieć, dlaczego zostałeś wysłany do Slytherinu. Jesteś cwany.
Severus i Bill wpatrywali się w Moody'ego w szoku. Bliznowaty ex-auror tylko wskazał jego magiczne oko i wzniósł je do sufitu.
- Cholera ! – mruknął Bill. – Nie pomyślałem o jego cholernym oku.
- Nie martw się, nic nie powiem. Chciałbym spotkać chłopca. – Uśmiechnął się Moody.
- To da się zrobić. - Severus nie mógł uwierzyć, że nie pomyśleli o oku Moody'ego.
Chowając kopię kontraktu do kieszeni, Severus nie mógł powstrzymać chichotu. Amos właśnie przez podpis dokumentu, pozbył się jakiejkolwiek szansy na walkę o opiekę nad wnuczką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro