01 - nadopiekuńczość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Muskularne ramiona Bakugo ruszały się rytmicznie w miarę dalszego krojenia warzyw. Mowa ciała wskazywała na pełną pewność siebie, nawet z ostrym nożem w ręku. Ciął szybko i precyzyjnie, a rubinowe oczy nawet na chwilę nie opuściły deski do krojenia. W parę sekund uporał się z większością składników potrzebnych do przygotowania kolacji dla siebie i jego dziewczyny, [Imię]. Daniem głównym było oczywiście jej ulubionej danie, które zdążył opanować do perfekcji. Nie opowiadał tego sekretu, ale zanim zostali oficjalną parą, Katsuki często zakradał się do kuchni w nocy i przygotowywał [ulubione danie] dziewczyny, aby przygotować się do zaspokajania potrzeb jej kubków smakowych. Uwielbiał patrzeć na jej twarz ozdobioną szerokim uśmiechem i iskierkami radości w oczach, kiedy jadła potrawy przyrządzone przez niego. Specjalnie uwiecznił jedną z takich chwil na zdjęciu i ustawił na tapecie, by mógł codziennie zaspokajać potrzebę patrzenia się na [Imię], jeśli nie mogli być razem (co swoją drogą nie zdarzało się często).

- Ale jestem głodna! - jęknęła [Imię], gładząc się po pustym brzuchu.

- Przestań kurwa marudzić, zaraz kończę - oznajmił.

- Zaraz tutaj umrę, Katsuki - podniosła się z krzesła i podeszła do blatu - Muszę coś zjeść.

- Tylko spróbuj umrzeć, to cię zabiję. Umieramy razem, albo nie umiera żadne. Chyba to już przedyskutowaliśmy, czy zaczynasz mieć kurwa sklerozę?

- Definitywnie skleroza, to już ten wiek - odpowiedziała dramatycznie i sięgnęła po jabłko - Wybacz, Katsuś, ale nie wytrzymam.

Wzięła wolny nóż do ręki i zaczęła kroić owoc w ćwiartki.

- Tch, będziesz później błagała o więcej, a nie dostaniesz nawet grama dokładki - warknął, przechodząc do ostatniego etapu przygotowań. Chociaż widok ostrego przedmiotu w jej dłoniach budził w nim instynkt obronny, zdecydował się zaufać jej tym razem i po prostu pilnować, czy nic sobie nie zrobi.

Z pozoru banalny wręcz plan zakończył się niepowodzeniem, kiedy dosłownie na moment, na jedną milisekundę spuścił wzrok z jej dłoni, by sprawdzić stan potrawy. Podczas tej jednej milisekundy [Imię] zdążyła zaciąć się, i to dosyć głęboko, nożem na palcu wskazującym. Kiedy cichutkie „aw" dotarło do uszu Bakugo, okręcił głowę w jej stronę tak mocno, że po kuchni w rozniósł się odgłos chrupnięcia.

[Imię] włożyła skaleczony palec do buzi, chcąc jakoś zminimalizować ból. Kątem oka dostrzegła zaciekle przyglądającego jej się blondyna, który wypalał jej dziury na twarzy samą intensywnością wzroku. Dziewczyna nieśmiało obkręciła się do niego i, nadal z palcem w buzi, uśmiechnęła się delikatnie.

- Skaleczyłaś się. Stałem obok ciebie, a ty się kurwa skaleczyłaś. Mogłaś przeciąć sobie rękę, mogłaś odciąć sobie palca. A ja nie zdążyłbym zareagować.

Na twarzy Bakugo malował się wyraz surowej desperacji i wyrzutów sumienia. [Imię] jeszcze nigdy nie wiedziała takiej ekspresji u swojego chłopaka. Owszem, znała jego nadopiekuńcze tendencje, ale nie sądziła, że ewoluują aż do tego stopnia. W normalnych okolicznościach, gdyby Katsuki okazywał swoją miłość normalnie, nigdy nie doszłoby do takiego wyznania z jego strony, a jeśli nawet, to [Imię] najprawdopodobniej wyśmiałaby jego dziwne zamartwianie czymś, co przecież nigdy nie miało miejsca.

Miała zamiar go uspokoić, ale język przestał słuchać się poleceń właściciela, kiedy zobaczyła, że Bakugo zaczął drżeć. Dręczona współczuciem i potrzebą szybkiego przywrócenia ich wspólnego gotowania do normalności, przytuliła się do blondyna, który natychmiast oplótł ją swoimi ramionami. Pogłaskał dłońmi jej głowę, bawiąc się uspokajająco [kolor] włosami. Potrzebował jej bliskości, by się uspokoić. Inaczej kuchnia ta zamieniłaby się w jedynie ciepłe wspomnienie.

- Byłam nieostrożna, przepraszam - pocałowała go w policzek i pogłaskała spięte plecy - Ale hej, nic mi nie jest, jestem cała i zdrowa. Możemy wracać do gotowania.

- Nie pierdol głupot, wcale kurwa nie jesteś cała. Ktoś, kto ma ranę ciętą na długości prawie całego palca nie jest cały i zdrowy - spojrzał w jej oczy, zirytowany jej nieostrożnością, ale jednocześnie zatroskany. Musiało ją boleć, a w takim stanie widzieć jej nie chciał.

- Chcesz, żebym się tym zajęła? - wyszczerzyła się - Mogę zadzwonić po ambulans.

Podniósł jedną brew do góry, ale pokręcił głową. Znając życie, wpadła na jakiś głupi pomysł, który z pewnością nie skończyłoby się dobrze dla nadszarpniętych już nerwów Bakugo.

- Nikt nie opatrzy cię lepiej niż ja - uśmiechnął się cwaniacko i wyjął z dolnej szafki apteczkę pierwszej pomocy i przystąpił do opatrunku.

- Hmm, szkoda, bo chciałam przetestować nowy system alarmowy.

- O czym ty kurwa pierdolisz? - warknął. Czuł się źle z faktem, że ona wiedziała coś, o czym on miał pojęcia. Wydawało mu się, że na początku związku wyraźnie ustalali, że nie chowają przed sobą absolutnie żadnych sekretów.

- Denki ma nową fuchę. Robi za ambulans, drąc mordę, dopóki ranna osoba nie została opatrzona. Sam na to wpadł, co jest w sumie godne podziwu - pocałowała go w policzek i zaśmiała się pod nosem, widząc obrzydzenie malujące się na jego twarzy.

- Czy ktoś powiedział Denki? - Kaminari wsunął głowę do kuchni, zaciekawiony rozmową na jego temat.

Katsuki słysząc intruza, odskoczył od [Imię], chwycił nóż z blatu i wbił go w ścianę, tuż obok głowy drugiego chłopaka. Król eksplozji pragnął krwi.

Denki zbladł i zaśmiał się histerycznie, szepcząc ledwo słyszalne „kurwa".

- Masz dwie sekundy, żeby stąd spierdalać, bo cię zabiję, żarówa. Czyżbyś kurwa zapomniał, że masz zakaz zbliżania się do [Imię]? Bo mogę chętnie wbić ci to do głowy jeszcze raz.

- N-nie - zapłakał żałośnie i pokręcił energicznie głową. Katsuki jeszcze nigdy nie widział, żeby biegł tak szybko.

Bakugo westchnął z irytacji. Dał do zrozumienia wszystkim uczniom klasy a, że kiedy przesiadywał w kuchni z [Imię], nikt nie miał prawa postawić tam stopy. Czasami zapominał z jaką bandą idiotów musiał pracować na co dzień.

Przeczesał włosy ręką i zbliżył się do jedynej osoby, która powstrzymywała go przed popadnięciem w obłęd. Pocałował jej zabandażowany palec, by następnie przenieść się na policzek [Imię]. Rumieńce wykwitły na jego policzkach, kiedy mógł podziwiać ją z bliska.

- Będzie miał traumę do końca życia - zauważyła [Imię].

- Żeby mnie to jeszcze kurwa obchodziło - przekręcił oczami i wrócił do gotowania.

Następna próba trzymania czegoś ostrego przez [Imię] zakończyła się sesją krzyków, które słyszał każdy mieszkaniec sąsiadujących dormitorium.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro