04 - zaborczość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Internet, pomimo swoich licznych wad, potrafił być naprawdę wspaniałym miejscem dla kogoś, kto nie do końca mógł swobodnie opuszczać dom. Korzystając z niezliczonych platform handlowych mogłaś bez problemu wejść w posiadanie wszystkich upragnionych produktów, wliczając w to również żywność, co jeszcze bardziej ograniczyło możliwość samowolki po sklepach. Nie trudno się domyślić, że Aizawie bardzo podobał się pomysł kupowania przez internet i często wyrażał swoją opinię na ten temat. Zero chodzenia po sklepach znaczyło więcej czasu spędzonego w domu na wspólnych drzemkach, czy, ogólnie rzecz biorąc, wspólnie spędzanego czasu. Wystarczyło mu, że większość doby spędzał na pracy i spaniu, czasami wciśnięcie w ten grafik ciebie, abyś nie czuła się zaniedbana, graniczyło z cudem.

Lista pozytywnych aspektów zakupów przez internet ciągnęła się w nieskończoność i była naprawdę piękną ideą dla kogoś, kto miał problemy z interakcjami z ludźmi i kto nie chciał w nie wchodzić.

W pięknie tego wszystkiego pojawiło się jednak małe pięknięcie, zapoczątkowujące lawinę nieszczęścia.

— [Imię]?

Szok to trochę za mało, aby opisać emocje, jaką poczułaś, widząc kto dowiózł zamówione przez ciebie nowe obróżki dla waszych kocich dzieci, zamiast starego i poczciwego kuriera, którego Shōta zaczął już tolerować (co naprawdę było dużym wyczynem, biorąc na tapetę, jak ekstremalne potrafiły być jego zazdrosne i zaborcze tendencje).

— Oh, um, dzień dobry, Yukawa.

Ostatnią osobą, którą spodziewałaś się zobaczyć po drugiej stronie drzwi był twój ex.

Ale oto on, w całej swojej okazałości, trzymał w dłoniach paczkę oraz tablet potrzebny do potwierdzenia zamówienia.

Dobrze, że wasze rozstanie wynikło z osłabienia zainteresowania, a nie jakiegoś skandalu, inaczej ciężko byłoby ci teraz zachować rozluźnienie. Tymczasem Yukawa emanował przyjazną aurą, która zdołała wywołać uśmiech na twojej twarzy, chociaż dobrze wiedziałaś, że nie powinnaś była reagować w żaden sposób na widok dawnego partnera.

— Mam zamówienie dla ciebie — powiedział, ale szybko kaszlnął w pięść. Nie mógł powiedzieć nic bardziej oczywistego.

Na jego szczęście udało mu się jednak przełamać lody, bowiem zaśmiałaś się delikatnie. Cecha mówienia głupich i oczywistych rzeczy trzymała się go jak rzep jeszcze od czasów liceum, kiedy zaczęliście i przestaliście się spotykać.

— Dziękuję — odpowiedziałaś.

Kiedy podsunął ci laptop, rozpoczął small talk.

— To, co u ciebie?

— Lepiej niż mogłabym sobie wyobrazić — odpowiedziałaś szczerze, bawiąc się ślubną obrączką, dając mu jednocześnie do zrozumienia, że jesteś definitywnie zajęta. — Życie było dla mnie łaskawe. Mam nadzieję, że u ciebie jest podobnie.

— Również nie narzekam. Praca czasami nie oszczędza, ale daję radę. Poza tym, szykuje się na moje wesele.

Mogłaś dosłownie zobaczyć gwiazdki w jego oczach, gdy o tym wspomniał. Naprawdę, nie mogłaś powstrzymać uśmiechu.

— Muszę życzyć ci najlepszego w takim razie. Obyście nie mieli żadnych problemów, wiesz jak to bywa w tych czasach ze złoczyńcami.

— Damy radę, nic nie zepsuje mi tego dnia. Swoją drogą, musimy umówić się kiedyś na kawę. Miło byłoby odzyskać kontakt, jeżeli masz ochotę, oczywiście.

— Zobaczymy co da się zrobić — odpowiedziałaś wymijająco — Jakby coś mój numer już masz.

— Świetnie, jesteśmy więc w kontakcie.

Pożegnaliście się i szybko wycofałaś się do mieszkania, jeszcze przez parę minut rozmyślając, jak dziwne potrafią być zrządzenia losu i jak niskie musiało być prawdopodobieństwo podobnego wydarzenia. Wątek licealnego ex został jednak szybko ucięty w twojej głowie, która szybko wypełniła się nowymi problemami, bardziej przyjemnymi i domowymi.

Reszta dnia minęła nad wyraz spokojnie. Przymierzyłaś zakupione obróżki, które pasowały jak ulał na wielkość, a kolorami współgrały z sierścią (oraz jej brakiem), by zaraz po tym zająć się gotowaniem obiadu dla Shōty, który zaraz powinien wrócić z pracy.

Oczywiście ukrywanie dzisiejszego spotkania nie wchodziło w grę. Dowiedziałby się o tym prędzej czy później, dlatego dla własnego bezpieczeństwa wolałaś przekazać mu to osobiście.

Zdążył usiąść przy stole zastawionym jeszcze parującym jedzeniem, nieśmiało komplementując wyborny smak potrawy, nieważne jak prosta w wykonaniu by nie była.

Po skończonym posiłku oboje udaliście się na kanapę, by móc nacieszyć się sobą i odrobić czas stracony na nieobecności Shōty. Krucha przez zmęczenie twojego męża rozmowa nabrała tempa, kiedy postanowiłaś w końcu wspomnieć mu o spotkaniu jeden na milion.

— Nie zgadniesz kto dzisiaj doręczył nam obróżki.

— Nienawidzę takich gierek — westchnął ciężko, ale dla ciebie postanowił spróbować — All might?

— Uu, zimno — zaśmiałaś się, głaszcząc puszyste, kruczoczarne włosy partnera, dodatkowo otaczając szczególną opieką półksiężyc zabliźnionej skóry pod prawym okiem. Zazwyczaj uspokajający go jest nie sprawdził się się w tym przypadku, bowiem wcześniej śpiący i wyraźnie przymulony Shōta nagle wszedł w tryb czuwania.

— Chodzi o właściciela? Mówił jakiś nonsens? Zawracał ci głowę?

— Zimno.

— Poddaje się.

— Pamiętasz Yukawę?

— Chyba sobie żartujesz — wyprostował się, zmartwiony z nutą rozgniewanego niepokoju.

— Hej, spokojnie, nawet mnie nie tknął. Pracuje jako kurier, dowiózł nam obróżki. Próbował zaprosić mnie na kawę, ale go zbyłam.

— Trzeba było mu powiedzieć, że ma więcej tutaj nie wracać. Wystarczy mi, że miał czelność prosić cię o cokolwiek. Nie znasz jego intencji, [Imię]? A co jeśli próbuje wepchać się od nowa w twoje życie?

— Czy uspokoisz się i dasz znowu się głaskać, jeśli powiem ci, że szykuje się na wesele?

Na chwilę zapanowała cisza i bezruch, ale Shōta poddał się w końcu i ułożył w pierwotnej pozycji. Pierwszej części twojej prośby nie udało mu się jednak spełnić. Jak mógł się uspokoić, kiedy jego instynkt obronny został poważnie podrażniony?

— To niczego nie zmienia. Wciąż może próbować się do ciebie dobierać.

— Jedyne czego może ode mnie chcieć to odzyskać kontakt, na co szczerze mówiąc nie mam ochoty. Hizashi w zupełności mi wystarcza jako psiapsi.

Shōta obdarował cię spojrzeniem tak zaciekłym, wściekłym i gromkim, że mogłaś przysiąc, że zaraz zaczniesz wąchać kwiatki od spodu.

Na szczęście kilka całusów zdołało go uspokoić.

A przynajmniej tak ci się wydawało. Bowiem pod opanowaną, a czasami nawet czułą maską, kryła się huśtawka nastrojów, cała paleta emocji, na której dominowały krwistoczerwone barwy.

Próbował racjonalizować wasze przypadkowe spotkanie, przynajmniej na tyle, ile pozwalał mu chory z zazdrości umysł. Twój ex był jedynie częścią należącej do ciebie przeszłości, do której na pewno już nigdy nie wrócisz, bo Shōta czekał na ciebie w teraźniejszości. W dodatku odwiedził cię tylko raz, a z jego następnego najścia można się manualnie wykręcić, wybierając inną firmę kurierską. Banalnie proste było również uniknęcie waszego kolejnego spotkania. Po prostu napiszesz mu, że coś ci wypadło, po czym zablokujesz jego numer. A wisienką na torcie był fakt, że facet szykował się na wesele.

Ale mimo tych wszystkich wytłumaczeń nie potrafił pozbyć się paranoi, która spędzała mu sen z powiek i pierwszy raz w życiu ciężko było mu zasnąć. A co jeśli się myśli? Co jeśli któryś plan zawiedzie? Yukawa może pracować w dwóch firmach kurierskich. Ledwo wiąże koniec z końcem, bo wesele pochłonęło dużo jego oszczędności i teraz musi dorabiać, zwiększając prawdopodobieństwo ponownego pojawienia się w twoim życiu.

Co jeśli Yukawa był typem agresywnego przyjaciela, miał nie po kolei w głowie i będzie próbował dobić się do ciebie siłą?

Co jeśli nagle się odkocha i będzie próbował cię odzyskać, jego ukochaną z liceum?

Obawy zjadały go żywcem, więc udał się do jego jedynego źródła komfortu. Wtulił się mocniej w twą naga pierś, zostawiając na obojczyku słaby, symboliczny pocałunek, mający bardziej na celu uspokojenie skołatanym nerwów, niż okazanie miłości.

Czuł to. Potrzeba pozbycia się konkurenta, abyś na powrót stała się jedynie jego, aby nikt inny nie wiedział, że jesteś tutaj bezpiecznie skrywana przed światem, jak bezcenny skarb. Z łatwością potrafił zamordować delikwenta, wrobić w to złoczyńcę i cieszyć się resztką dnia z tobą w ramionach.

W segmentach potrafił wyobrazić spokój, jaki poczuje odbierając życie utrapieniu. A potem ty przeglądając portale społecznościowe, oglądając z nim telewizję, czy słuchając radia dowiesz się, że Yukawa został zamordowany, połączysz koniec z końcem i już nigdy się do niego nie odezwiesz. Zażądasz rozwodu, a wtedy będzie zmuszony trzymać cię tutaj siłą.

Nie, dojrzał już na tyle, by opanować mordercze pobudki.

Przez sen, nieświadomie, zapewne przez przeżywany sen, uśmiechnęłaś się do ciebie, kompletnie hipnotyzując męża.

Schował więc brzydkie impulsy głęboko w sobie, abyś nigdy się o nich nie dowiedziała. Dopóki byłaś bezpieczna, objęta troską i bezpieczeństwem, nie musiał robić nic drastycznego.

Ale jeszcze nadejdzie okazja, by udowodnić ci, ile jest w stanie zrobić, aby udowodnić ci, jak bardzo cię kocha.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro