wpis 02 - czułości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obóz treningowy dla dziesięciu najlepszych uczniów zaskoczył całą klasę A. Aizawa ogłosił pewnego dnia, w środku zajęć lekcyjnych, że szkoła organizuje wyjazd dla najlepszych uczniów w klasie, aby mieli możliwość połączenia przyjemnego z pożytecznym. Obóz miał im zapewnić zdobywanie dodatkowych umiejętności w dziedzinie posługiwania się darem oraz okazją do poznania zawodowych bohaterów z różnych zakątków świata, którzy mieli podzielić się swoim doświadczeniem, zdradzić parę rad na lepszą przyszłość w zawodzie, a nawet zorganizować mały sparing z chętnymi. Niestety z uwagi na obecność praktycznie wszystkich szkół bohaterskich z Japonii, ilość miejsc była ściśle ograniczona, co oczywiście wywołało salwę jęków, ekscytacji oraz pomruków rozczarowania.

Ty miałaś to szczęście, że załapałaś się na rarytasowy wyjazd, podobnie zresztą jak cały skład Izuku, Bakugo oraz o dziwo sam Mineta. Możliwe, że nigdy nie zapomnisz ekspresji doszczętnej dewastacji, kompletnej pustki i agonii, kiedy odwróciłaś się do Kaminariego z uśmiechem na ustach, chcąc po części wylądować na nim swoje szczęście. Twoja mina natychmiast zrzedła na ten widok. Na krótki moment zapomniałaś o jego problemach z porzuceniem. Denki ledwo wytrzymywał bez ciebie godzinę, a co dopiero kilka dni bez możliwości nieprzerwanego prowadzenia konwersacji przez telefon.

Tego dnia przepłakał w twoich ramionach większość waszego czasu wolnego. Musiałaś nieustannie trwać przy nim, nawet do łazienki chodziliście razem. Dowiedziałaś się również, że twój ukochany próbował zmusić waszego wychowawcę do zabrania jednego dodatkowej osoby na obóz, co oczywiście nie skończyło się dobrze. Aizawa musiał siłą wyciągać podopiecznego ze swojego gabinetu, okręcając go tasiemką unieruchamiającą. Zaprowadził go prosto do ciebie, a Denki znowu uderzył w lament, przeklinając cały ten świat i jęcząc, że nie poradzi sobie bez ciebie i również dobrze może już teraz odebrać sobie życie.

Kaminari poważnie zastanawiał się nad ukryciem cię na drugim końcu świata, abyś nie musiała jechać na jakiś zasrany obóz, ale korzystając z resztek zdrowego rozsądku oraz samokontroli, uznał, że nie będzie to dobry pomysł. Mogłabyś go wtedy znienawidzić, a życie w takim świecie przyniosłoby mu jedynie powolną, stopniową śmierć. Dlatego udało mu się powstrzymać zaborcze potrzeby. Nakazał jednak dzwonić w każdej wolnej chwili oraz ograniczać rozmowy z nieznajomymi do minimum. Jedynie po uroczystej przysiędze pozwolił ci opuścić mury dormitorium. Zaprowadził cię pod sam autobus, szczodrze obdarowując pożegnalnymi pocałunkami. Aizawa musiał po raz kolejny wyciągać go siłą i strząsać z twojej nogi, inaczej na pewno zabrałby się z wami.

Obóz treningowy w założeniu miał trwać tydzień. Po siedmiu dniach, szczęśliwi, ale i zmęczeni wsiedliscie do autokaru, rozmawiając zaciekle o osobistych przeżyciach oraz dokonanych postępach. Nie mogłaś doczekać się na przyjazd, ponownie ujrzenie budynku szkoły, a w szczególności blond czupryny, na której najbardziej ci zależało. Nie miałaś wątpliwości, że Denki będzie czekał na ciebie przed bramą, co tym bardziej doprawiało twój humor. Chciałaś ponownie mocno go przytulić i cieszyć się jego żartami i tandetnymi tekstami na podryw. Na obozie raczej nie mogłaś narzekać na samotność, ale teraz dotarło do ciebie, jak bardzo pragnęłaś znów się z nim zobaczyć.

Tak jak przypuszczałaś, czekał na ciebie zaraz przy wejściu, zniecierpliwiony, przeskakując z nogi na nogę. Wyszczerzyłaś się na ten widok i pospiesznie opuściłaś nieruchomy już autokar, ignorując marudzenie Aizawy o twoim standardowym braku dyscypliny.

Denki również nie próżnował. Wpadliście na siebie pośrodku dzielącego was na początku dystansu. Siła zderzenia była tak potężna, że poleciałaś do tyłu, przygnieciona przez ciężar chłopaka. Na szczęście zminimalizował ból okręcając przedramię wokół twojej głowy. Jednakże tyłek wciąż trochę ucierpiał. Ty jednak nie myślałaś w tamtej chwili o niedogodnościach.

- O mój Boże, [Imię], tak bardzo tęskniłem - wykrzyknął, z podekscytowania zapominając, że swoją głośnością może podrażnić ci uszy.

Pogłaskałaś go po plecach, notując, że cały się trzęsie z radości oraz ulgi. Wtuliłaś się mocniej w rozgrzane ciało, uśmiechając się przy tym non stop.

- Ja za tobą też - odpowiedziałaś. Pocałowałaś go w bok głowy, uznając, że tego potrzebuje.

- Prawie oszalałem bez ciebie - wyznał - Byłem bliski rzucenia szkoły i ruszenia za tobą na ten głupi obóz. Aaaa, jak dobrze, że już wróciłaś. Teraz nie możesz mnie zostawić nawet na minutę. Już nigdy nie możesz mnie zostawić - dodał poważniejszym tonem. Spojrzał ci w oczy i po chwili spokoju wyszczerzył się jak głupi do sera. Dopiero teraz zauważyłaś, że pod dolną powieką wytworzyły mu się pokaźne wory. Czyżby znowu całkiem zarywał nocki? - Tak się cieszę, że cię widzę, [Imię]! - wrzasnął z nową porcją werwy - Mam ci tyle rzeczy do opowiedzenia. Ty masz mi tyle rzeczy do opowiedzenia! O nie, dzisiejszej nocy nie śpimy, mała. Nie zamierzam cię nigdzie puszczać. Mam nadzieję, że z nikim nie rozmawiałaś. Nie mam ochoty dzisiaj robić komuś krzywdy. - znów spoważniał, ale bardzo szybko cofnął się do trybu uradowanego zapaleńca. Ponownie schował głowę w zagłębieniu twojej szyi, nie dostrzegając, że po jego ciele roznoszą się drobne wyładowania elektryczne, które powoli pięły się w górę, a konkretnie w twoją stronę. - Awww, tak bardzo cię kocham. Kocham, kocham, kocham, kocham. A ty nadal mnie kochasz, prawda. Nic się nie zmieniło? Nadal jestem twoim chłopakiem?

- Denki...

- Tak, skarbie? - zapytał najdelikatniej jak potrafił, głosem ociekającym karmelem i miodem.

- Obawiam się, że musisz zabrać mnie do Recovery girl w trybie instant.

- C-co... - natychmiast podniósł głowę, a kiedy zobaczył twoje [kolor] włosy stojące dęba, skórę na twarzy komicznie poczerniałą w kilku miejscach, a nawet dym wydobywający się z czubka głowy, wydarł się panicznie, zdzierając sobie przy tym gardło i pobiegł z tobą do skrzydła medycznego, jeszcze szybciej niż Tenya używający swojego quirku.

Na szczęście okazało się, że nie odniosłaś poważniejszych obrażeń. Denkiemu dosyć często zdarzało się porazić cię przypadkowo prądem, kiedy targały nim silne emocje. Nigdy jednak nie były one tak silne w skutkach, abyś musiała odwiedzać szkolnego medyka.

Nie miałaś mu tego za złe, choć zdążył już opanować działanie swojej indywidualności.

- [Imię], tak strasznie cię przepraszam - przytulił się do twoich nóg tuż po wyjściu z gabinetu szkolnej pielęgniarki. Spojrzał na ciebie wzrokiem kopniętego szczeniaka, w pięści chwytając poły twojego ubrania - Zrobiłem to nieumyślnie, przecież wiesz, że świadomie nigdy bym cię nie skrzywdził.

- Wstawaj, słońce - westchnęłaś, starając się podciągnąć go za pachę. Ani drgnął.

- Nie, dopóki nie powiesz, że wszystko między nami w porządku i przyrzekniesz, że nie jesteś na mnie zła i będę mógł cię dotykać, a ty nie będziesz odczuwała strachu przede mną i jeszcze będę mógł cię zanieść na rękach do naszego pokoju - powiedział na jednym wdechu.

Mruknęłaś parę razy, rozkładając na czynniki pierwsze jego wypowiedź, ale w końcu zabrałaś głos, dodatkowo przeczesując jego gęste włosy.

- Wszystko gra Denki, nie gniewam się na ciebie. To był wypadek, po prostu ucieszyłeś się na mój widok, poniosły cię emocje i dałeś im upust w ten konkretny sposób.

- Iiiii nie-nienawidzisz mnie? - zapytał jeszcze. Wyprostował nogi i zetknął ze sobą palce wskazujące. Dla lepszego efektu wydął jeszcze dolną wargę, chcąc jak najbardziej wpłynąć na twoje receptory słodkości.

- Tak, skarbie, nie-nienawidzę cię.

Pocałował cię w usta, raz, drugi i trzeci, ale taka ilość pocałunków nawet w drobnej mierze nie była w stanie pokazać, jak bardzo cię kocha i jest ci wdzięczny, że wybaczyłaś mu ten dziwny wybryk.

- A teraz trzymaj się mała, bo jedziemy do naszego prywatnego skrawka nieba. Specjale chomikowałem żarcie na tą okazję.

Podniósł cię na barana i rozpoczął całkiem żwawy marsz do jego pokoju.

- A-ale chwila, najpierw powinnam się zająć się bagażami.

- Nie - uciął krótko - Nie mogę znowu cię stracić. Twoimi rzeczami zajmę się, jak tylko dotransportuję cię do bezpiecznego miejsca. Ten dzień jest tylko nasz, kochanie. Dzisiaj musisz myśleć tylko o mnie. Tak jak ja myślę tylko o tobie dzień w dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro