wpis 02 - śledzenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kiedy rzecz tyczyła się waszego związku, Shoto był w stanie zrobić wiele, aby zatrzymać cię przy sobie. Zdawał sobie sprawę, że oprócz doznań wizualnych nie mógł dać ci zbyt dużo, a jego charakter pozostawiał wiele do życzenia, jednak — z tego co zaobserwował — ty byłaś szczerze szczęśliwa trwając z nim w związku, czym chełpił się przy każdej możliwej okazji. Nie wyobrażał już sobie życia bez ciebie, nie chciał nawet myśleć o istnieniu rzeczywistości, w której nie mógłby napisać do ciebie codziennie rano, jak bardzo cię kocha i jak jest szczęśliwy, że jesteście razem.

Do tej pory myślał, że widzisz go jako przykładnego chłopaka, z którym uwielbiasz spędzać czas. Ilość randek, na jakie umawialiście się przy każdej możliwej okazji mówiła sama za siebie: tworzyliście młodą, pełną życia parę, która nie widziała poza sobą świata. A przynajmniej on tak to interpretował. Bowiem wiadomość, którą otrzymał od ciebie dzisiaj, w dniu waszej grubo wcześniej umówionej randki zachwiała ścianami zamkniętego świata Shoto.

„Przepraszam skarbie, ale dzisiaj musimy odwołać randkę, wypadło mi coś bardzo ważnego, opowiem ci później. Mam nadzieję, że nie będziesz zły, wynagrodzę ci to przy najbliższej okazji. Kocham cię ❤️”

Nie napisałaś nawet co nagle sprawiło, że byłaś zmuszona odstawić swojego chłopaka na bok.

Nagle zaczął kwestionować autentyczność waszej miłości. Zadał sobie pytanie czy nie znalazłaś sobie kogoś lepszego, ciekawszego, kogoś kto powtarzał ci, że jesteś jego wszystkim jeszcze częściej niż twój obecny (i jedyny) partner.

Shoto nie należał do ludzi, którzy otaczali się iluzjami. Ufał ci, ale jego własne niepewności i doświadczenia z przestrzeni lat pukały do drzwi rzeczywistości, uprzejmie prosząc o ponowne zaplenienie jego myśli i serca, aby poddawał analizie każde twoje słowo, każdy twój ruch w celu znalezienia oznaki niewierności. A Shoto je wpuścił. Zaprosił do siebie, agresywnie klikając w klawiaturę telefonu słodkie słowa zrozumienia. Kłamałaś, więc i on kłamał, aby ostatecznie dowieść prawdy, przyłapać cię na gorącym uczynku i dopilnować, aby to nigdy więcej się nie powtórzyło, abyś zawsze stawiała go na pierwszym miejscu, tak jak on stawiał ciebie na piedestale.

Zerwanie oczywiście nie wchodziło w grę. W momencie zawarcia z nim paktu o miłość, swoje istnienie przypisałaś Shoto, tak samo jak on przypisał swoje tobie. Byliście nierozłączni, niepodzielni i Todoroki zamierzał dopilnować, aby tak pozostało. Nikt miał prawa dotykać jego dziewczyny, a każda osoba, która zagrażała waszemu związkowi winna zostać usunięta, w taki czy inny sposób.

Założył więc zimową kurtkę oraz ciepłe buty. Na głowę wepchnął zimową czapkę, ręcznie robiony prezent od ciebie na jego osiemnaste urodziny. Dokładnie schował każdy kosmyk włosów, który mógłby zdradzać jego tożsamość. Na twarz naciągnął maskę. Nie zasłaniała ona w prawdzie rzucającej się w oczy blizny wokół oka, ale liczył na szczęście oraz własne umiejętności grzecznego odmawiania niechcianej atencji fanów. Na tą chwilę marzył, aby być jedynie zwykłym obywatelem, który nigdy nie wybrał kariery bohatera. Szybko jednak odpędził od siebie te okropne myśli — gdyby sprzeciwił się marzeniom ojca o wyhodowaniu potężnego potomka, nigdy nie poznał by ciebie, a wtedy jego życie byłoby puste, wypełnione bolesną otchłanią samotności.

Przejrzał się w lustrze w domu rodzinnym. Prezentował się dobrze, podobał się sobie. I miał nadzieję, że spodoba się również tobie, kiedy przez zupełny przypadek wpadniecie na siebie na mieście i nie będziesz mieć wyboru, pójdziesz z nim na randkę, tak jak pierwotnie planowaliście. Nie uznawał głosu sprzeciwu.

Wyszedł z telefonem w ręku, nie żegnając się z nikim. Korzystał z przydatnej aplikacji, dzięki której już nie raz przyglądał się twoim poczynaniom z daleka przed związkiem, jak i w trakcie. Wystarczyło jedynie wprowadzić twój numer telefonu, dziewięć cyferek, które wyskrobał w swojej doskonałej pamięci na amen.

Analizując wyświetloną przez aplikację lokalizację, zmarszczył delikatnie brwi. Centrum handlowe. Postanowiłaś odwołać waszą randkę, aby wybrać się do centrum handlowego. Shoto ledwo powstrzymał się przed prychnięciem. Będziesz musiała porządnie się nagimnastykować, aby przekonująco wyjaśnić mu, dlaczego cholerna galeria była ważniejsza od miłości twojego życia, osoby, z którą przypisane ci było spędzić wieczność.

Naciągnął mocniej szalik na szyję. W pociągu wtopił się w tłum, inni podróżnicy byli zbyt zajęci swoimi sprawami, aby przejmować się jedną dodatkową osobą na pokładzie. Dotarcie do miejsca docelowego zajęło mu nie więcej niż dziesięć minut.

Wytropienie twojej sylwetki w tłumie było banalnie proste. Shoto znał wygląd każdego twojego odzienia, a wyszukiwanie cię w gęstwinie swołoczu stanowiło jedno z wielu sekretnych hobby chłopaka. Wystarczył jeden rzut okiem, poszperanie w paru sklepach i sprawdzenie, czy swoim zwyczajem nie udałaś się do sekcji z jedzeniem.

Nie mylił się. Siedziałaś akurat przy jednej z twoich ulubionych restauracji oferujących szybko przyrządzane jadło. Zamówił czarną kawę, aby nie wzbudzać podejrzeń i wyjął telefon, z pozoru bezmyślnie przeglądając zawartość urządzenia. W rzeczywistości jednak posyłał ci pełne tęsknoty oraz zarzutów spojrzenie. Upił łyk kawy. Skrzywił się, kiedy jego język zetknął się z gorzkim naparem. I chociaż tak drobna niedogodność nie mogła równać się z tym, co ty zafundowałaś mu dzisiaj, niesmak i tak pozostał. Dosypując sypki słodzik, pomyślał, że ta gorzka kawa idealnie oddaje stan jego obecnego samopoczucia.

Ku drobnemu zaskoczeniu Todorokiego, nie byłaś sama. Obok ciebie siedziały jeszcze trzy koleżanki z twojej poprzedniej szkoły, nieco zbyt blisko jak na jego gust. Wyglądałaś na rozluźnioną w ich towarzystwie, posyłałaś im czarujące uśmiechy, czasami wnosząc coś do rozmowy od siebie. Shoto poczuł się zazdrosny, nawet wykluczony. Z jego punktu widzenia platoniczne znajomości powinny znajdować się na samym dnie wyznaczonych priorytetów, natomiast relacje romantyczne zawsze obierały dominującą rolę. W praktyce tak powinno wyglądać to i w waszym przypadku. A jednak było inaczej. Ktoś przeszkadzał wam w prowadzeniu normalnego życia. Todoroki zaczął zastanawiać się nawet, czy twoje przyjaciółki nie knuły czegoś przeciwko wam, powoli zgarniając cię w swoje ramiona, aby na końcu kompletnie wymazać jego ślady z twojego żywota.

Jednakże w tym konkretnym przypadku próba wyperswadowania ci wszystkich uczuć do Shoto nie miała miejsca. Twój chłopak gołym okiem potrafił zobaczyć, kiedy czujesz się niekomfortowo. Doskonale zapoznał się z twoją mową ciała, naprawdę odczuwałaś szczęście ze spędzania z nimi czasu, co przygnębiło Shoto. Choć jego przypuszczenia były bolesne dla obu stron z pewnością były łatwiejsze do unieszkodliwienia.

Shoto uwielbiał patrzeć na twój uśmiech, czasami nawet przez kilka godzin bez żadnych przerw. Jednakże znacznie bardziej preferował podziwiać go z bliska, a nie jako tajemnicza postać siedząca trzy stoliki dalej, cicho planująca całkowicie niepotrzebne morderstwo. Nie mógł nawet usłyszeć co mówisz, z uwagi na panujące w galerii warunki. Mógł jedynie patrzeć, opierając się pokusie porwania cię w swoje ramiona, gdzie powinnaś spędzić resztę swojego życia.

Powoli dopijał kawę, kiedy kątem oka zobaczył, że zaczynasz wstawać z miejsca. Wyrzucił kubek do najbliższego śmietnika, poprawił maskę, po czym ruszył za tobą, zachowując bezpieczny dostęp. Nie chciał wzbudzać przecież żadnych podejrzeń, które tylko wplątałyby go w niechciane kłopoty.

W równomiernych cyklach wchodziłyście do różnych, często niezwiązanych ze sobą gatunkowo sklepów. Wzbudziło to pewne podejrzenia w młodym Todorokim, w końcu jeszcze nigdy nie widział, abyś z własnej nieprzymuszonej woli odwiedziła sklep krawiecki i wyszła z niego z pełną torbą. Coś było na rzeczy i Shoto zamierzał dowiedzieć się, co planowałaś zrobić z zakupionych fantów oraz dlaczego nie wtajemniczyłaś go w swoje plany.

Błądził za tobą przez cały twój pobyt w galerii, który ciągnął się przez bite dwie godziny. Zaopatrzony w książkę, o której ostatnio sporo mu opowiedziałaś, nie potrafił powstrzymać triumfalnego uśmieszku, widząc jak żegnasz się z koleżankami. Denerwujące złodziejki rozpierzchły się, każda w swoją stronę, nareszcie zostawiając jego dziewczynę na własność.

Teraz wystarczyło jedynie upozorować incydentalne spotkanie i...

— Shoto?

Stanęłaś tuż przed nim, piękna, prawdziwa i żywa. Jego policzki oblał róż, przez moment wpatrywał się w ciebie, nie widząc dokładnie co zrobić.

W tak niezręcznym momencie stanowiłaś jego wybawienie. Śmiało podwinęłaś czapkę chłopaka, ujawniając światu dwukolorowe włosy.  Uśmiechnęłaś się delikatnie, umyślnie chowając torbę z zakupami za nogi. Miałaś jednak wrażenie, że twój ukochany doskonale wiedział jakie zakupy dzisiaj zrobiłaś.

— Witaj [Imię], nie spodziewałem się cię tutaj zobaczyć.

— Mhm — mruknęłaś, zaciągając jedną brew do góry.

Rozumiejąc, że zgrywanie głupa nic nie pomoże, zmienił taktykę, przechodząc do ofensywy.

— Dlaczego zrezygnowałaś z naszej randki na rzecz... tego? — zapytał prostolinijnie. Zbliżył się do ciebie, wasze klatki piersiowe prawie się stykały.

Cały Shoto, nie bawił się w podchody, przechodząc prosto do sedna sprawy. Chociaż jego ton głosu był surowy i z lekka oskarżający, oczy nosiły w sobie balast zupełnie innej emocji: obawy.

— Przepraszam, że tak wyszło, naprawdę nie chciałam robić tego akurat dzisiaj, ale musiałam wykorzystać ostatni dzień przerwy świątecznej.

— I postanowiłaś dać mi kosza? — powiedział zły. Coś zabłyszczało w kącikach jego oczu, zapowiedź nadchodzących łez bezsilności. Teraz trzymał cię za nadgarstki, próbując nie zrobić sceny.

Spodziewając się nadchodzącej katastrofy, rzuciłaś mu się w ramiona, zamykając go w pułapce swojego ciała. Natychmiast spapugował twój gest, trzymając cię ciasno przy szybko bijącym sercu.

— Nie dałeś mi dokończyć — pacnęłaś go w nos, przywdziewając swój najlepszy uśmiech — Musiałam wykorzystać ten dzień, aby zdążyć z prezentem na twoje urodziny. W tym roku również postanowiłam zrobić coś samodzielnie.

— O-oh — tylko tyle zdołał wykrztusić — Czyli nadal mnie kochasz?

— Tak, Todoś, nadal cię kocham.

— I nie planujesz mnie zostawić?

— Nie planuję. Musiałam cię nieźle nastraszyć, co?

— Na tyle, bym planował prawdziwe porwanie.

Złowrogość nie zniknęła całkowicie z mowy ciała Shoto. Zaśmiałaś się z jego słów, odpowiadając, że może spędzicie tak czas innym razem. Nie zaśmiał się z żartu, odbierając go całkowicie na poważnie.

Prezent urodzinowy niezwykle spodobał się Shoto. Otrzymał od ciebie ręcznie wykonanego pluszaka, jego własny merch bohaterski obsypany miłością, który powędrował prosto do małej kolekcji wszelkich podarunków od ciebie.

A ty pożegnałaś się ze swoją prywatnością na następne kilka tygodni :)))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro