wpis 04 - czułości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było już grubo po dziewiętnastej, kiedy drzwi od mieszkania kliknęły charakterystycznie, informując cię, iż twój chłopak nareszcie powrócił do domu. Uśmiechnęłaś się mimowolnie, długo czekałaś aż ponownie go zobaczysz, ale cierpliwość była jak najbardziej owocna. Zdjęłaś słuchawki i odłożyłaś telefon na kanapę, kierując się już w stronę Mirio.

Blondyn, wyraźnie wyczerpany i lekko sponiewierany przez własny zawód, odłożył torbę wypełnioną zakupami na podłogę w kuchni. W momencie przekroczenia progu mieszkania, przestały mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Teraz (a właściwie to zawsze) liczyłaś się jedynie ty.

Gołym okiem mogłaś dostrzec, jak jego twarz rozjaśnia się uśmiechem godnym tysiąca słońc, zdolnym nawet do tymczasowego odebrania ci zmysłu wzroku. Zakrycie oczu byłoby bezcelowe. Od entuzjazmu Mirio nie dało się uciec, przenikał przez najdrobniejsze szpary, zarażając każdego na swojej drodze. Nic dziwnego więc, że zajmował tak wysokie miejsce w rankingu popularności bohaterów.

— Witaj w... — nie dokończyłaś przywitania. Przytulas Mirio pozbawił cię zasobów powietrza w płucach, zamiast życiodajnego gazu wyłączając tam swoją miłość oraz tęsknotę, jaką budował w sobie przez niemal cały dzień spędzony z dala od ciebie.

Przymierzałaś się do oddania przytulasa, ale kiedy twoja skóra zetknęła się z kostiumem bohaterskim partnera, natychmiast dotarło do ciebie, że nie powinnaś tego robić. Wkrótce również i twój nos wyczuł, że jeżeli nie odsuniesz się od niego wystarczająco szybko, będziesz zmuszona wziąć kolejny prysznic, na co szczerze mówiąc byłaś zbyt leniwa.

Mirio był zlany potem! Po krótkiej obserwacji mogłaś zobaczyć już rozłożystą ciemną plamę na jego plecach, a także skórę na szyi wręcz błyszczącą od nieprzyjemnej w zapachu cieczy. Nie miałaś wątpliwości, że jego klatka piersiowa była w nielepszym stanie, co tylko bardziej zmotywowało cię do podjęcia próby ucieczki.

— Tak się za tobą stęskniłem — wyznał. Kiedy zaczął miziać twoje włosy policzkiem, powiedziałaś dość.

— Ja za tobą też, ale musisz w tej chwili wziąć prysznic. Śmierdzisz — powiedziałaś bez ogródek, walcząc z zakrzepłą masą mięśni, jaką był blondyn.

— Aww, ale ja chcę się przytulić — mogłaś przysiąc, że wydął dolną wargę — Nie widziałem cię cały dzień, słońce.

— Poprzytulamy się, kiedy wyjdziesz z łazienki — oznajmiłaś.

Przez drobną chwilę Mirio zastanawiał się, co ma ze sobą zrobić. Naprawdę zależało mu na naładowaniu baterii u twojego boku. Nie widział cię od tyłu godzin!

Dzisiejszy dzień naprawdę mocno dał mu w kość, ale myśl o tobie pozwoliła mu wykrzesać resztki energii i przybiec do domu na pełnej szybkości, dodatkowo popędzany wizją cielesnego kontaktu z jego jedyną miłością. Obecny przytulas był dla niego nagrodą za ciężko wykonywaną pracę bohatera, a ty postanowiłaś go odepchnąć. Nie ukrywał, że był dotknięty, ale szybko wpadł na pomysł, który z pewnością spodoba się i tobie i jemu.

Wracając do swojej typowej ekspresji zakochanego oraz podekscytowanego szczeniaczka, stworzył między wami dystans (dokładnie tak jak chciałaś, bo Mirio zawsze był gotów spełniać twoje zachcianki), nigdy jednak nie puszczając twoich dłoni, które następnie ogarnął swoimi. Z szerokim uśmiechem, niemalże drżąc z radości, zaproponował:

— Weźmy prysznic razem!

Gdybyś tylko mogła, zakryłabyś oczy, bowiem blask, którym emanował kolejny raz prawie cię oślepił.

— Dosłownie dwie godziny temu wyszłam spod swojego — zabiłaś jego entuzjazm. W zasadzie zepsułaś go całego.

— Czyli nie masz ochoty...

— Innym razem, dzidzia — uśmiechnęłaś się ciepło, mając nadzieję, że to chociaż troszkę go pocieszy.

— Oh — westchnął.

Spuścił głowę i z aparycją kopniętego psa udał się do łazienki.

— Zrobiłam ramen, odgrzać ci? — zawołałaś za nim. Już mogłaś poczuć, jak gryzą cię wyrzuty sumienia, choć tak naprawdę nie powinnaś czuć się źle z odmową. Miałaś do tego pełne prawo. Jednak widok dasającego się Mirio zawsze targał twoją moralność, aby wymusić na tobie reakcję przeprosin.

— Nie — odpowiedział słabo, klarownie zasępiony.

Nie otworzył nawet drzwi, przeniknął przez ścianę łazienki używając swojej indywidualności.

Pewien ciężar, do tej pory nieodczuwalny, spadł z twoich ramion. Odetchnęłaś z ulgą (co zaskoczyło ciebie samą), po czym udałaś się do kuchni, aby rozpakować zakupy.

Uszanowałaś jego jego decyzję. Twój brak zaangażowania w rytualne czułości musiał naprawdę mocno na niego wpłynąć, skoro zrezygnował ze swojego ulubionego dania, w dodatku przygotowanego przez ciebie, ale dobrze znałaś swojego chłopaka. Nie potrafił grymasić zbyt długo. Wystarczyły dwie minuty w samotności, by skruszyć postawiony przez niego mur. Zanim człowiek się obejrzał, blondyn już biegł do niego z rozłożonymi ramionami, gotowy do przelania swojej miłości na ukochaną osobę.

Nie pomyliłaś się i tym razem.

Podczas gdy ty zajmowałaś się zakupami, co chwilę uśmiechając się, widząc twoje ulubione owoce, warzywa oraz przekąski, Mirio w błyskawicznym tempie przeskoczył z trybu „jestem najbardziej samotnym człowiekiem na świecie, moja dziewczyna mnie nienawidzi i nie chce się do mnie przytulać” do „muszę natychmiast się z nią zobaczyć, bo umrę z tęsknoty”. Nie dostrzegał nawet, jak bardzo dramatycznie potrafił się zachowywać. Pragnął po prostu schować się w twoich ramionach i wegetować tam aż do następnego dnia.

Skwaszona mina zamieniła się w jego niesławny uśmiech, kiedy pomyślał o tym, co czeka go za chwilę. Szybki prysznic nagle przeistoczył się w prysznic błyskawiczny. Zależało mu tylko na tym, aby pozbyć się przykrego zapachu potu, abyś nie odczuwała już żadnego dyskomfortu, kiedy nie będzie między wami nawet milimetra przerwy.

Ugh, tak bardzo pragnął cię już pocałować.

W pośpiechu, niezdarnie, wytarł najważniejsze miejsca, zapominając o przemoczonej czuprynie, i galopem założył na siebie nowe bokserki. Nie miał nic przeciwko przed obnażaniem się przed tobą, wiele razy widziałaś go już tak jak go natura stworzyła, ale jeżeli nie miałaś na razie ochoty na współżycie, nie miał zamiaru się z tobą drażnić. Twój komfort stawiał zawsze ją pierwszym miejscu, a widok ciebie zawiedzionej jego postępowaniem na pewno złamałby mu serce.

Zaślepiony ekscytacją, prawie wydostał się z łazienki korzystając ze swojego quirku, ale opamiętał się w ostatniej chwili. Złapał jeszcze ręcznik do włosów, chcąc skorzystać z twojej usługi suszenia włosów, po czym ruszył ci na spotkanie, niespokojnie czekając na wielki finał dzisiejszego dnia.

Siedziałaś już na kanapie, sielsko spożywając swój ulubiony owoc, kiedy twoje oczy przeskoczyły na zbliżającą się wysoką figurę.

— Chyba o czymś zapomniałeś — twoja uwaga przypominała jednak rzut grochem o ścianę.

— Później się ubiorę — obiecał — Wiesz, już zdążyłem się za tobą stęsknić.

Zachichotałaś. — Mam rozumieć, że jak wychodzę się wysiurać, to umierasz z tęsknoty?

— Słońce, wystarczy, że nie ma cię przy mnie sekundy, a ja czuję się, jakbym nie widział cię całe wieki — puścił perskie oko, a następnie podał ci ręcznik — Wysuszysz mi włosy, proszę?

— Oczywiście, siadaj.

Bez zastanowienia spełnił twoje polecenie. Usadowił się po turecku przed tobą, nie zostawiając ci nawet dziesięciu centymetrów przestrzeni osobistej, przez co byłaś zmuszona nieco się od niego odsunąć. Inaczej nie byłabyś w stanie wykonać żadnych bardziej skomplikowanych ruchów rękami.

Wystarczyła sekunda pracy, aby Mirio przeniósł się do raju. Zamknął oczy, aby w pełni oddać się pieszczocie, nareszcie ukontentowany z bliskości oraz należytej atencji.

Pracowałaś powoli, dokładnie oraz z delikatnością. Chciałaś upewnić się, że twój chłopak nie będzie czuł się niekomfortowo w wilgotnych włosach, chociaż miałaś przeczucie, że warunki nie miały dla niego najmniejszego znaczenia. Liczyło się jedynie to, że mógł być przy tobie.

— Ciężki dzień? — zapytałaś.

— Nie było aż tak źle — odpowiedział, wybudzony z transu rozkoszy — Musiałem trochę się naganiać z jednym irytującym typem, który uciekł z rąk policji jakieś cztery raz, ale ostatecznie udało się go przyskrzynić.

— Mój dzielny bohater — korzystając z okazji pocałowałaś go w czółko, a Mirio obdarował cię dźwiękiem przypominającym pisk.

— No i, zostałem też poproszony na randkę. Ale oczywiście odmówiłem od razu! Jesteś jedyną dziewczyną, z którą chcę wychodzić na tego typu spotkania. Jestem tylko twój, nie chcę, abyś o tym zapominała.

— Jak mogłabym zapomnieć — odłożyłaś mokry ręcznik na szklany stolik.

W tym momencie Mirio ponownie ograniczył twój świat tylko do jego osoby. Zgarnął cię w swoje ramiona, zasypując pocałunkami każdy obszar twojej skóry niezakryty ubraniem. Tak jest, twój chłopak wrócił do gry.

— Przeziębisz się, jak nie założysz ubrań — upomniałaś ze zmartwienia.

— Mmm, nie zamierzam się stąd ruszać przez najbliższe nigdy — wymruczał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro