Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

18 czerwca 2018 roku. Zwykły dzień, słoneczny, nawet ciepły, ale taki sam jak wszystkie inne. W złym humorze szłam do szkoły, ponieważ nienawidziłam tego miejsca, tak samo jak osobników w nim przebywających.

Mam na imię Yeji, mam 17 lat. Jestem średniego wzrostu, szczupła, wysportowana, średniej długości brązowe włosy i niebieskie oczy.. Nigdy nie byłam zbytnio zadowolona z mojego wyglądu, ponieważ się nie wyróżniałam. Moją pasją jest muzyka i jeździectwo.

Tamtego dnia, w mojej szkole miał odbyć się jakiś Dzień Sportu, polegający na rywalizacjach sportowych między klasami. Dodam, że lubiłam sport, ale jakoś specjalnie się nie ekscytowałam. Cieszyłabym się bardziej, gdyby dzisiaj w szkole była Taeyoon - moja jedyna, serdeczna i prawdziwa przyjaciółka. Od samego początku, gdy się poznałyśmy, polubiłyśmy się. I tak oto nasza przyjaźń ciągnie się przez stepy akermańskie lat szkolnych. Jedyna osoba, której ufam i której cokolwiek mówię o sobie i moim życiu prywatnym. Nie to, że nienawidzę ludzi, ale przebywanie w ich towarzystwie nie jest dla mnie przyjemne, a nawet jest dla mnie w pewnym sensie udręką. Tak mam, ponieważ z tym moim nastoletnim życiu doznałam już wiele okrutności i nienawiści. Począwszy od rodziców a zakończywszy na osobach ze szkoły i rówieśnikach. To właśnie oni mnie wpędzili w stan, w którym jestem.

Weszłam do szatni i odnalazłam moją klasę. Rzuciłam po nich pobieżne spojrzenie, nie zaszczycając nikogo nim dłużej niż kilka sekund. Szybko spojrzałam na ekran mojego telefonu i upewniłam się czy jest wyciszony. Czekałam z niecierpliwością, aż ten Dzień Sportu się skończy, żebym nie musiała zbyt długo przebywać w towarzystwie wielu ludzi, co nie jest zbyt dobre dla mojej chorej psychiki i żebym mogła już udać się do stajni. Uśmiechnęłam się na samo krótkie wspomnienie o mojej siwej, cudownej i kochanej  kobyłce - Avinion.

Już za chwilę miały się rozpocząć pierwsze konkurencje. Westchnęłam cicho i odważyłam się wyjść z szatni do ludzi. Trudno, co ma być, to będzie. Pobiegłam szybko do toalety i patrzyłam się w lustro. Biała bluza z kapturem, czarne krótkie spodenki i czerwone conversy idealnie do siebie pasowały. Zaczęłam powoli i ostrożnie zmierzać ku sali gimnastycznej. Idąc przez korytarz, widziałam jak wytykano mnie palcami. Byłam znana jako "ta laska z depresją". Jednak po tylu latach nie wywoływało to na mnie jakiegoś większego i bardziej opłakanego w skutkach efektu.

Dotarłam do sali i miała się zacząć pierwsza konkurencja - siatkówka. Usiadłam na ławeczce, z dala od innych i czekałam na rozwój zdarzeń. Równoległe klasy już wybierały sobie składy drużyn.

- Ej, ty. Wejdź na boisko - Jaeyoong, kolega z klasy spojrzał na mnie z obrzydzeniem i odwrócił się, aby nie musiał na mnie patrzeć.

Zachowując milczenie, weszłam na boisko i zaczęłam rozglądać się. Starałam się przezwyciężyć panikę, która siała się w moim sercu.

Po drugiej stronie boiska zauważyłam jakiegoś chłopaka.Na sam jego widok serce zaczęło mi szybciej bić. Dziwne... Nigdy tak jeszcze nie miałam. Był średniego wzrostu, bardzo szczupły. Miał niezwykle piękne białe włosy i gładką, nieskazitelną cerę. Ale to nie wygląd zwrócił w nim moją uwagę. Coś głęboko w środku, w okolicach serca mówiło mi, że on jest wyjątkowy, od samego patrzenia na niego poczułam motyle w brzuchu. Zauważyłam, że tak samo jak ja, trzymał  się z dala od ludzi. Przez cały czas starałam się na niego nie zerkać, ale było to dość trudne. Przedtem go nie widziałam, ale to mogło być spowodowane tym, że przerwy lekcyjne zazwyczaj spędzam w łazience słuchając muzyki lub ucząc się.

Po meczu siatkówki udało mi się niezauważona wymknąć z sali. Stwierdziłam, że posiedzę w szatni do końca zajęć. Biegłam szybko i na oślep bo nie chciałam, żeby jakiś nauczyciel mnie złapał. Nie zauważyłam nawet, że wpadłam na kogoś. I on, i ja się przewróciliśmy. Byłam na siebie wkurzona, bo taka sytuacja zmusi mnie do rozmowy z ludźmi, czego nie znoszę. Tajemniczy ktoś już wstał. Spojrzałam do góry.

Spojrzałam prosto w piwne oczy białowłosego chłopaka. Ten, na którego widok odżywają we mnie jakiekolwiek uczucia ludzkie. Od tego widoku zakręciło mi się w głowie.

- Przepraszam cię bardzo. Mam na imię Yoongi. Straszny niezdara ze mnie - jego głęboki aksamitny głos lekko drżał. Ahh, ta chrypka.

Chłopak wyciągnął do mnie swoją idealną, bardzo bladą dłoń, prawdopodobnie żeby pomóc mi wstać. Spojrzałam na niego zdziwiona. Nigdy jeszcze nikt nie postąpił w stosunku do mnie tak... miło.

Moja nieśmiałość i lęk przed ludźmi przegrały z ochotą dotknięcia Yoongiego. W głowie miałam totalny mętlik. Zignorowałam jego wyciągniętą dłoń i wyczekujące spojrzenie i sama wstałam.

- A ja jestem Yeji - więcej nie zdołałam powiedzieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro