22. Studio

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Okropnie zaciekawiona poszłam za Adkinsem. Po przejściu przez gorący piasek i paru metrach równie palącego chodnika okazało się, że chłopak prowadzi nas do salonu tatuażu, który zapewne zauważył z oddali. No tylko ślepota taka jak ja nie zauważyłaby wielkiego ledowego napisu informującego, że właśnie w tym miejscu dyplomowani specjaliści wykonują cudeńka zwane tatuażami. Ale mniejsza z tym.

- Zapraszam.- otworzył mi drzwi, ruchem dłoni pokazując, bym przeszła przez nie pierwsza. Niczym prawdziwy dżentelmen.

Wystraszona przekroczyłam próg lokalu. Nie wiem, co Adkins wymyślił, ale mam pewne przypuszczenia. Tylko błagam, niech one nie okażą się prawdą.

Rozejrzałam się po salonie, który zdecydowanie ukazuje cały klimat miejscówek tego typu. Białe ściany nadające otoczeniu sterylnej i czystej atmosfery okryte są wszelakimi i bardzo różniącymi się od siebie rysunkami projektów przypuszczam, że innych artystów. Przerażające ozdoby typu czaszki na regałach, znajdują się tuż obok nagród i dyplomów. Z pięciu czarnych foteli zajęte przez klientów są dwa. I ten heavy metal w tle. Muszę przyznać, że nie przepadam za tego rodzaju muzyką, ale Zombie w wykonaniu Bad Wolves to dobrze znany mi utwór, który naprawdę wpada w ucho.

- Cześć.- odezwał się z przyjaznym nastawieniem, jak zawsze uroczy Adkins.- Ma ktoś może chwilę na małą dziarke?- zapytał siedzących tatuażystów, których dopiero co zauważyłam.

Mamy tu kobietę z ombre podobnym do tego Penelope. Buzią zdecydowanie bardziej po kolczykowaną i kończynami dosłownie całymi w kolorowych obrazkach. Obok niej siedzi facet, którego sam widok potrafi przyprawić człowieka o ciary. Wytatuowany od stóp do głów z groźną mimiką twarzy, łysą czupryną i długą drwalą brodą. Gdyby taki facet szedł za mną na ulicy, bez zastanowienia przepuściłabym go przodem z obawy o własne bezpieczeństwo.

Oczywiście, że spodziewałam się ludzi ozdobionych tatuażami. Taki już urok tego zawodu. Tylko że nie wiedzieć czemu sądziłam, że będą oni jakby to powiedzieć ludzko ozdobieni. Wiadomo, ludzie z obrazkami w normalnych miejscach typu ręka, noga czy dekolt, a nie łysa czupryna czy twarz.

- Zależy jak mała, ma być ta dziara.- moje rozmyślenia przerwał mężczyzna z zielonymi włosami. Na oko około dwudziestki. Nie ukrywam bardzo przystojny i co ważne niewytatuowany od dołu do góry. Jego delikatnie umięśnione ciało okrywają kolorowe rysunki na rękach. Tylko tam co w jakimś stopniu mega mnie kręci. Choć wolę raczej czarne perełki, które ma zaszczyt nosić na swoim ciele już do końca życia Adkins.

- Połowę serca na palcu.- odpowiedział Jason.

- Chwila.. Że kurwa co?- pomyślałam zszokowana.- W co on chce mnie wpakować? Jaja sobie jakieś robi czy co? Nie ma chuja, że usiądę na tym fotelu. Na pewno nie w tym wcieleniu. Niech on nawet o tym nie myśli.

Spojrzałam na bruneta z szokiem i strachem w oczach. Ten jedynie kiwnął na mnie głową, by dodać mi otuchy, bym przestała panikować.

- Pokaż mu ten tatuaż.- poprosił. Choć ta prośba brzmiała bardziej jak rozkaz.

Zawstydzona, czując na sobie wzrok wszystkich tu zebranych, ruszyłam do przystojniaka z zielonymi równie jak włosy oczyskami.
Wyjęłam telefon z kieszeni i od razu, gdy znalazłam zdjęcie, niepewnie podałam białego Iphona tatuażyście.

- Pełnoletnia jesteś?- spytał, spoglądając na moją młodo wyglądająca twarz.

- Tak.- odpowiedziałam szybko niczym żołnierz w wojsku, okazując chłopakowi swój dowód tożsamości.

- To siadaj.- oznajmił.

Co? Nie.. Po w pełni przemyślanej oczywiście nie pod wpływem impulsu decyzji stwierdzam, że jednak nie chce się tatuować.. To zostanie ze mną już na zawsze.. A co jeśli mi się nie spodoba? A co jeśli wytatuowane ciacho za mocno wbije igłę? Boże, a co jeśli rzeczywiście mój książę, który zrobi sobie pasująca połówkę, okaże się nie być księciem? Dokładnie tak jak mówił Adkins.. Nie ma opcji, że ten facet mi coś wytatuuje. Za bardzo się boję.

Przerażona stanęłam jak wryta, zastanawiając się, w co ja właśnie się wpierdoliłam i którymi drzwiami bądź, którym otwartym oknem mogę stąd spierdolić niezauważona.

Nagle na moim ramieniu poczułam czyjąś dłoń, która nieświadomie wybudziła mnie z transu. Odwróciłam głowę, w stronę podejrzewam, że Adkinsa.

- Siadaj i się nie bój. To nic strasznego.- wyznał mi do ucha. Jego ciepły dochodzący do mojej szyi oddech wywołał przyjemne dreszcze na moich plecach. Tak przyjemne, że chce ich więcej i więcej.

- To dosłownie pięć minut pracy.- wyznał zielonowłosy.- Dla tak zręcznej ręki, jak moja nawet mniej.

Przerażona kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam jego przekaz.

- Lily tak?- spytał o moje imię, zakładając na ręce czarne jednorazowe rękawiczki.

- Tak.- W końcu wydusiłam z siebie jakieś słowo. Krótkie, ale wydusiłam.

- Zack.- podał mi rękę, którą przyjaźnie ścisnęłam.- Pierwszy tatuaż?- zadał pytanie, choć brzmiało ono bardziej jak stwierdzenie.

- Aż tak to po mnie widać?- skrzywiłam się. Jednak szybko grymas zmieniałam w szczery uśmiech.

- Cykasz się. Świeżaki tak mają.- stwierdził uśmiechnięty.- Wezmę się za robotę, a ty pogadaj w tym czasie z chłopakiem. Jak wciągniesz się w rozmowę, to nawet nie zauważysz, a tatuaż będzie skończony.- oznajmił.

Chciałam powiedzieć Zackowi, że się pomylił, że jedyne co łączy mnie z Adkinsem to przyjaźń, ale nie miałam wystarczającej odwagi, by wyprowadzić go z błędu.
Być może tak naprawdę nie chciałam tego robić. Bycie dziewczyną Jasona w czyichś oczach jeszcze parę dni temu było dla mnie niczym największy koszmar. Teraz jakby się nad tym zastanowić nie jest to w sumie nic złego. Brunet jest niesamowicie uroczy, opiekuńczy, zabawny i.. I przede wszystkim jest sobą. Tym Jasonem, którego znam od dzieciaka, tym którego tak bardzo nie znosiłam. Tym który w moich oczach uległ całkowitej przemianie. Oczywiście na lepsze. Nie mówię, że chciałabym, byśmy się zeszli. Po prostu twierdzę, że nie byłoby w tym nic złego. I tyle.

Także wracając myślami do salonu. Zrobiłam dosłownie to, co przed chwilą powiedział mi Zack. Zrelaksowałam się i zajęłam rozmową z Adkinsem.

Dokładnie tak jak mówił wydziarany, nawet nie ogarnęłam, kiedy tatuaż został skończony. Ba! Nawet nie ogarnęłam, kiedy został zaczęty, a co dopiero mówić o skończeniu go.

- Za trzy dni możesz zdjąć folie z palca.- uświadomił mnie, przyklejając na świeży tatuaż cienką samoprzylepną folię.- Staraj się nie zmoczyć i nie wystawiać dziary na słońce.- dał rady, które powinien dać swoim klientom każdy zarówno ten doświadczony, jak i ten niedoświadczony tatuator.- A i psikaj serducho tym sprejem trzy, pięć razy dziennie. Gdy nałożysz na skórę, delikatnie masuj i czekaj aż się wchłonie.

- Okay.- uśmiechnęłam się do chłopaka, odbierając od niego małą fiolkę z ochronną emulsją.- Dzięki.

- To ja dziękuję.- stwierdził, pokazując zielone banknoty, które przed chwilą mu wręczyłam.

- Na razie.- odezwał się Adkins, podając Zackowi dłoń.

Mężczyźni ścisnęli sobie ręce. Po ich przyjaznym geście opuściliśmy lokal.

Podjarana jak nigdy spojrzałam na efekt wykonanej pracy. Palec jest trochę spuchnięty, ale to normalne przy tego rodzaju zabiegach. Dziwne by było, gdyby nie był. W końcu igły w maszynce wbijane są w skórę z mocą wielu watów.

- Zadowolona?- spytał dumnie brunet.

- Jeszcze jak!- uśmiechnęłam się do niego szeroko niczym małe dziecko, które właśnie dostało lizaka.

- Mówiłem, że nie będzie źle Cykorze.- stwierdził, dając nacisk na ostatnie słowo.

- Wiesz co?- zaczął niepewnie.- Na początek chciałam cię porządnie opierdolić.- wyznałam.

- Niby za co?- udał głupa.

- Za to, że mnie tam zabrałeś.- zaśmiałam się, mówiąc to tak jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Jednocześnie wskazując palcem na salon.

- Wiem, że sama byś nie poszła. Za bardzo bałaś się bólu.- rozgryzł mnie.

- To prawda.- przyznałam. Toć nie będę owijać w bawełnę, że jest inaczej, skoro on bardzo dobrze zna prawdę.- Dziękuję.






Kolejny rozdział za nami 🖤
Co o nim myślicie?
Podobał się czy nie za bardzo?
Jest tu ktoś, kto spodziewał się salonu?
Dajcie znać w komentarzach.

Miłego dnia kochani!
😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro