38. Liżesz się z nim?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- My wiemy, jak to wygląda.- rzuciłam, spoglądając na zszokowane przyjaciółki. Zdziwienie nie z chodzi z ich pięknych twarzy. Nic dziwnego. I tak przyjęły to dosyć dobrze... Ja osobiście, gdybym była świadkiem czegoś takiego, myślę, że zareagowałabym jeszcze gorzej niż one.- I nie będziemy wmawiać, że jest inaczej.- dodałam uśmiechnięta, kątem oka zerkając na Adkinsa.

- Słuchaj...- po upływie paru sekund kolorowo włosa wydusiła z siebie w końcu jakieś słowo.- Przyszłam tu z Halle, by wyjaśnić sprawę nagrania z twoim udziałem, które bije rekordy wyświetleń, ale wygląda na to, że będziemy wyjaśniać teraz zupełnie coś innego.- stwierdziła, mówiąc stanowczym tonem.

- Jakiego nagrania?- spytałam, nie rozumiejąc, o co chodzi. Mając minę zdziwioną jeszcze bardziej niż dziewczyny, gdy tu wparowały.

- Liżesz się z nim, trzymasz to przed nami w tajemnicy i nawet nie wpadniesz na pomysł, by wyszukać jego nazwisko w necie?- zadała pytanie, tak jakby śledzenie go na portalach społecznościowych było moim obowiązkiem.

Nigdy tego nie robiłam. Nie było mi to do szczęścia potrzebne. Teraz też nie jest. Mam go w całej okazałości tylko i wyłącznie dla siebie. Czemu więc fascynować się wyszukiwaniem jego zdjęć, gdy jest tuż obok? Będę to robić, gdy wyjedzie w trasę. Teraz nie muszę.

- Pen, o jakie nagranie chodzi?- zapytałam lekko podirytowana.

- Jesteś gwiazdą internetu i nie wiesz?- spytała złośliwie, mrużąc oczy i krzyżując ręce na piersiach, tak jakby chciała zdenerwować mnie swoją wypowiedzią.

- Peni.- spojrzałam na nią groźnie.- Przejdź do rzeczy.- rozkazałam.

- Sama zobacz.- stwierdziła, podając mi swój telefon.- Cały świat zastanawia się, kim ty właściwie jesteś.- poinformowała.

- Nagranie ze Sweet Caroline.- odezwał się Jason, zerkając na video.

- Myślisz, że Selena je widziała?- rzuciła przejęta całą zaistniałą sytuacją Meg.

- Myślę, że nie.- odparłam szybko.- Sel, nie wyszukuje Jasona w internecie.

- Ale zawsze może trafić na nagranie.- do rozmowy wtrąciłam się Halle.

- Dlatego trzeba jak najszybciej wyznać jej prawdę.- pomyślałam zdruzgotana.

- Wiem.- rzuciłam krótko.

- Lily...- zaczęła poważnym tonem Penelope.- My czekamy na wyjaśnienia.

Spojrzałam na twarze moich przyjaciółek. Wiem, że czeka mnie teraz długa i być może niezbyt przyjemna rozmowa dlatego lepiej wziąć się za streszczenie wszystkiego dokładnie bez zbędnych tłumaczeń.

🎶🖤🎶

Dziewczyny z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem patrzą na nas coraz to dziwniej. Są zszokowane jeszcze bardziej niż Meg, gdy dowiedziała się o wszystkim, ale nic w tym dziwnego. Przecież Megi podejrzewała, że coś się święci, a te przez cały czas miały klapki na oczach.

- Czyli jesteście razem?- dopytała Halle, od razu, gdy moja wypowiedź dobiegła końca.

- Tak.- odparł Jason, nie dając mi okazji na odpowiedź.

Niby jesteśmy, a przynajmniej tak przedstawiamy to osobom trzecim, a prawda jest taka, że nadal nie doszło między nami do szczerej rozmowy o związku. Więc czy można to w ogóle nazwać związkiem?

- Muszę wam podziękować.- odezwała się Peni.- Przez was przegrałam zakład, a co za tym idzie kupę szmalu.- stwierdziła z wielkim wyrzutem.

- Było się z chłopem nie zakładać.- rzucił Jason.

- Było się nie zakochiwać.- odszczekała mu kolorowo włosa, marszcząc przy tym swój maleńki nos.

- Dobra stop!- krzyknęła Halle.- Jak zareagował Bradley? Mówiliście mu?- spytała, niesamowicie zaciekawiona.

- No wie...- odparłam, niechętnie zaczynając temat Willisa.

- I?- dopytała zainteresowana Megi.

- I tak w skrócie przydzwonił Jasonowi.- powiedziałam z krzywą miną, patrząc na Adkinsa.

- Dał Ci w mordę?! - zaśmiała się Penelope.

- Peni!- skarciłam ją wzrokiem. Może dla niej to jej śmieszne, ale mnie to nie bawi...

- Bradley na ciebie leci. Ta wiadomość musiała być dla niego jak nóż wbity prosto w serce.- stwierdziła, poruszona tym wszystkim Halle.

- To prawda.- zgodziła się z nią Meg.

Czuję się winna. Niestety nic nie poradzę na to, że obdarzyłam uczuciem Adkinsa, a nie Willisa. Czuję się jak świnia. Od dawna wiedziałam, że Bradley czuję do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń, a mimo to ja pokochałam innego. Tak się nie robi... Mam teraz tylko nadzieję, że Willis się jakoś trzyma. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało.

- Chłopcy wiedzą?- dopytała Halle.

- No co ty.- odezwała się Peni.- Gdyby Leo coś wiedział, już dawno nie miałabym spokoju.

- Spokój! Właśnie!- wyrwała się Megi.- Może zostawimy ich już samych.- zasugerowała z figlarną miną, dwuznacznie wskazując na naszą dwójkę.

- Racja.- przedłużyła Penelope.- Przerwaliśmy wam w czymś ważnym.- dodała z łobuzerską miną.- Zbieramy się dziewczynki.- rozkazała, klaszcząc pośpiesznie.

Dziewczyny podniosły się z łóżka i szybciutko znalazły się obok drzwi zupełnie tak, jakby nie chciałby, byśmy tracili zbędne minuty.

- Możecie kontynuować.-stwierdziła Pen.- Tylko pamiętajcie o gumce! Nie chce jeszcze zostać ciocią.- zaznaczyła, zamykając drzwi.

Dobra sugestia. Gumka tak dla odmiany tym razem, by się przydała.

- Posiadasz może jakąś prezerwatywę?- spytałam, wykonując zmysłowe ruchy, splatając swoje dłonie na szyi ukochanego.

- Szczerze?- spytał z zalotną miną.- Nie mam. Nie planowałem seksu.

- Zepsułam Ci plany.- stwierdziłam ponętnie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo.- odparł uśmiechnięty od ucha do ucha, głaszcząc dłonią mój różowawy policzek.

Po delikatnym głaskaniu mej twarzy zachłannie dopadł się do moich ust. Jego dłoń dalej delikatnie gładzi moje rozpalone ciało, zjeżdżając cały czas niżej i niżej. Aż w końcu zatrzymuje się na mojej wąskiej talii.

- Sorki, to znowu ja.- strzeliła Penelope, wbijając do pokoju bez pytania.- Nie przerywam specjalnie.- dodaje, patrząc na naszą dwójkę lekko rozbawiona.- Jeśli nie chcecie mieć wizyty chłopców, to radzę zbierać się na dół.- poradziła lekko poruszona.- Czekają na was z tym filmem i marudzą.

- Powiedz, że zaraz zejdziemy.- oznajmiłam uśmiechnięta. Nie podoba mi się ten pomysł, wolałabym spędzić ten czas inaczej, ale dla świętego spokoju lepiej dołączyć do reszty. W końcu to, co miało się właśnie wydarzyć, nie ucieknie. Można wrócić do tego później.

Dziewczyna ponownie opuściła pokój, a my ułożyliśmy się wygodnie na łóżku.

- Jutro wyjeżdżamy.- oświadczyłam, a mój nastrój uległ gwałtownej zmianie. Z przepełnionej szczęściem minki nie ma już śladu. Za to na mojej twarzy można dostrzec teraz czysty smutek i przejęcie. Wiem, że wyjazd może oznaczać koniec naszej relacji, a tego na prawdę bym nie chciała.

Wtuliłam się mocno w chłopaka, dając mu znak, że nie chce go nigdzie puszczać. Pragnę mieć go cały czas przy sobie. Tak to już jest w miłości.

- Niestety.- rzekł, po czym skierował na mnie swoje cudowne oczka.- Nie smuć.- rozkazał, widząc moją smutną minę.- To nie koniec świata.

- Ale będzie nim jeśli okaże się, że po powrocie do NY nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego.- pomyślałam, jeszcze bardziej się załamując.

Spojrzałam na ukochanego. Te jego brązowe oczka i seksowna buźka zawsze są w stanie poprawić mi humor. Nie wiem, jak on to robi, ale błagam, niech robi to już do końca życia.

Złożyłam na ustach mężczyzny szybki, ale jednocześnie i niesamowicie namiętny pocałunek.

- Chodźmy.-uśmiechnęłam się do niego, schodząc z łóżka. Znając życie, chłopcy nie będą czekać na nas wiecznie. W końcu to czekanie im się znudzi i wybiorą się tu po nas wściekli, a tego byśmy nie chcieli.










W końcu pojawił się tak wyczekiwany przez was rozdział.
Mam nadzieję, że niebawem na profilu pojawi się również kolejna część.
Tych, którym mało wrażeń zapraszam do mojego drugiego romansu Only You, w którym co rozdział dzieje się coraz więcej, a resztę zostawiam z myślą, że niedługo wleci tu kolejny rozdzialik. Więc pozostaje tylko czekać.
Miłego dnia kochani!
❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro