Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kobieta siedziała tuż obok marmurowego nagrobka, na którym wygrawerowane było imię i nazwisko jej córki. Przez cały czas jej mąż obejmował ją i pocieszał, chociaż sam nie czuł się lepiej. Starał się jak najbardziej jej pomóc i sprawić, aby się nie załamała do reszty. Ona wciąż płakała, gładząc co jakiś czas płytę i pociągając nosem raz za razem. Nie potrafiła ukryć łez bólu jaki przeżywała. Dobrze wiedziała, że jej córka odeszła z tego świata z jej winy. Tak jak poprzednie dziecko... Dlaczego Bóg obdarzył ją macierzyństwem, skoro nawet nie potrafiła dobrze zająć się dziećmi? Po co w ogóle postawił na jej drodze jej męża? Dlaczego to zrobił? Od kilku dni chodziła niczym wrak człowieka, nie zastanawiając się nad tym jak wygląda. Skutecznie odpędzała od siebie ludzi, a jedyną osobą, jaką przy niej została, był jej mąż.

- Wybacz mi córeczko... - Cichy, zachrypnięty głos wydobył się z jej gardła po godzinie milczenia i rozmyślania. - Naprawdę nie chciałam, by to tak wyszło. Byłam taka ślepa, nie zauważyłam, że ty kochałaś tego chłopaka... Ale potem było już za późno. Nie oczekuję od ciebie wiele, w końcu... rozstaliśmy się w kłótni, ale proszę tylko o jedno: wybacz mi, kochanie. Jeśli gdzieś tam jest z tobą Alberto, to powiedz mu, że go kocham... i tatuś też. Zawsze was kochaliśmy. Proszę, wybaczcie mi oboje moje błędy, grzechy i przewinienia. Tylko to. Nic więcej.

Kilka kropel słonych łez spadło na marmur i zmieszało się razem z nasilającym się deszczem. Mimo, że robiło się coraz ciepłej, to deszcz jakby wyczuł smutek i przygnębienie, i postanowił spać akurat teraz, kiedy małżeństwo wylewało swe łzy nad grobem córki.

Potem zrobiła kilka kroków w prawo i uklęknęła w błocie przed kolejnym nagrobkiem. Na nim widniał naspis: Chris Velez. Kobieta sięgnęła do torebki i po chwili wyciągnęła z niej mały przedmiot. Był to pierścionek z wielkim, zielonym szmaragdem. Pocałowała go i położyła tuż obok wcześniej złożonych przez nią kwiatów.

- To pierścionek zaręczynowy mojej rodziny. Przechodził z pokolenia na pokolenie i teraz zapewne ty byś go włożył na szczupły palec mojej córki. Napewno byś to zrobił, ona cię kochała. Proszę, opiekuj się nią tam na górze, dobrze? Troszcz się o nią, bo ja tego nie potrafiłam. Wierzę, że macie tam teraz lepsze życie. Proszę, wybacz mi..., synu...

Kiedy skończyła, mężczyzna pomógł jej wstać. Ledwo trzymała się na nogach i stała prosto. Była wycięczona ostatnimi dniami. Nie potrafiła spać, jeść czy chociażby rozmawiać. Nie potrafiła już funkcjonować jak człowiek. Po prostu się załamała.

Poprowadził ją do niebiesko-białego samochodu stojącego przy wjeździe na cmentarz i będąc tam spojrzał ostatni raz na żonę i rzekł:

- Obiecaj mi, że kiedy już wyjdziesz, wszystko będzie inaczej. Zaczniemy nowe życie i...

- Nie, kochany... - przerwała mu. - Nie zasługujesz na taką kobietę jak ja. Jesteś cudownym mężczyzną, a ja zabiłam ci dwójkę dzieci... Proszę, zapomnij o mnie i zacznij nowe, lepsze życie beze mnie.

- Nie chcę tego. Ja cię kocham!

- Ja też. - Położyła dłoń na jego policzku i pogładziła go lekko kciukiem, uśmiechając się przez łzy. - Jedyne co nas łączy, to nasze martwe dzieci. Ich dusze będą nas odwiedzać, ale nigdy nie sprawią, że do siebie wrócimy. Nasza córka i ten chłopak byli nieprzeniknioną tajemnicą i zawsze nią pozostaną. Zabrali wszystkie swoje sekrety do grobu, tak jak kawałki mojego serca. Nie szukaj we mnie dobra, ja go w sobie nie mam. Zacznij cieszyć się tym, co przed tobą.

Kilka chwil później widział jak dwoje policjantów prowadzi i sadza kobietę w samochodzie, po czym odjeżdża, zabierając mu resztki nadzieji.

Nie myślał wiele. Widząc drzewo i sznurek zwisający z niego, podszedł do rośliny, przewiązał materiał wokół szyi i zawisł, marząc o szczęśliwym życiu w niebie...

-------

Jest epilog, trochę później niż chciałam, ale jest. Niestety to już koniec. Wiem, że pewnie chcielibyście, żeby było szczęśliwe zakończenie, ale ja nie potrafię takiego zrobić, od zawsze uwielbiam smutne historie. Tak jak pisałam na początku, książka ma powód powstania i przesłanie.

Zacznijmy od powodu powstania. Tak więc ostatnio bardzo interesuję się k-pop'em i wszystkim co związane z Koreą Południową. Uwielbiam oglądać koreańskie dramy i bardzo bym chciała, żeby kiedyś powstała ma wzór mojego opowiadania. Wiem, trochę to głupie... Kiedy poprosiliście mnie o to, żebym napisała nową książkę o Chrisie, to pomyślałam, że wykorzystam ten pomysł. I wyszło jak wyszło.

Teraz przesłanie. W tej książce chciałam pokazać wam, że mamy tylko jedno życie i że powinniśmy się nim cieszyć, ale ostrożnie. Podejmujmy decyzje rozważnie i uważajmy na siebie, bo jeden incydent może zaważyć na całym naszym życiu. Rozumiem, że każdy chciałby mieć od razu wszystko, ale tak się nie da. Starajmy się, próbujmy i nie poddawajmy się, a wszystko przyjdzie z czasem. Ostatnio bardzo dużo się mówi o depresji i samookaleczaniu, i najczęściej jest to spowodowane brakiem zrozumienia. Dlatego słuchajmy naszych bliskich i starajmy się ich wysłuchać. Nie macie pojęcia jak zwykła rozmowa może komuś pomóc, a nawet uratować życie. Wiem, że nie każdy ma takie życie jakby chciał. Wiele osób boryka się z różnymi problemami, ale naprawdę warto mieć marzenia i je spełniać. Do tej pory ja sama byłam bardzo głupia i lekkomyślna, myślałam, że mogę wszystko i nie raz raniłam tym swoją rodzinę. Zrozumiałam, że nie warto i że po prostu muszę ostrożnie o to walczyć. Moje życie to głównie upadki. Odkąd pamiętam byłam sama, nie potrafiłam zaklimatyzować się w towarzystwie znajomych i kiedy wreszcie mi się to udało, to oni okazali się zwykłymi idiotami. Zrobili coś, czego do tej pory nie potrafię im wybaczyć. Moja rodzina również nie chce mnie słuchać. Nabawiłam się przez to różnych chorób, miałam stan poddepresyjny, nerwicę lękową i nadal zmagam się z fobią społeczną. Za każdym razem, gdy z kimś rozmawiam chcę płakać i cała się trzęsę. Naprawdę nie wiem dlaczego. Kiedy proszę tatę, żeby poszedł ze mną do psychologa, to on mówi, że nic mi nie jest. Jedyna osoba, która choć trochę mnie rozumie to moja starsza siostra. Tak naprawdę to pisząc mogę tylko wyrazić to co czuję, dlatego wszystkie wasze miłe opinie są dla mnie bardzo ważne. Wiem jednak, że kiedyś uda mi się to przezwyciężyć i że spełnię swoje marzenia. Na razie będę starała się, by do tego dotrzeć. Nie powinnam tego pisać, wiem, ale po prostu musiałam.

Chcę wam pokazać, że naprawdę warto mieć marzenia i starać się do nich dążyć. Tylko wszystko z umiarem i ostrożnie. Jedno słowo lub czyn może naprawdę zaważyć na naszym życiu. To wszystko co chciałam wam przekazać tą książką. Mam nadzieję, że wszystko rozumiecie. Ja zrozumiałam to dzięki raperowi Agust D. On jest z Korei i naprawdę on też miał trudne życie. Proszę, posłuchajcie jego piosenek z tłumaczeniem (zwłaszcza The Last, gdzie konkretnie opowiada o swoim życiu).

Kolejna sprawa to nowa książka. Chciałabym kiedyś jeszcze jakąś napisać, ale na razie muszę odpocząć. Jednak myślę, że nie będzie to już książka o CNCO. Chcę napisać o kimś innym. Proszę, napiszcie w komentarzach o kim byście chcieli nową książkę. Ja naprawdę chciałabym napisać o kimś z k-popu, ale pewnie sporo osób ich nie lubi, więc nic z tego... Aczkolwiek napiszcie co o tym sądzicie.

Jeszcze raz: bądzcie ostrożni, spełniajcie marzenia i nie poddawajce się, a wszystko się
uda! Bądzie zdrowi i szczęśliwi!

Dobranoc, kochani! ♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro