Rozdział drugi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Brunet zaraz po szybkim odejściu nowopoznanej dziewczyny ruszył przed siebie w tą samą stronę co ona. Lecz w przeciwieństwie do niej, jemu się nie śpieszyło. Musiał sobie wszystko przemyśleć. Wiedział już, że nastolatka zobaczyła coś, czego nie powinna zobaczyć.

W jego głowie panował istny chaos, a dwie strony biły się między sobą o swoją rację. Jedna strona jego sumienia mówiła, by odpuścił i nie zawracał sobie tym głowy, bo gdy poruszy ten temat w jej obecności, to ta jeszcze bardziej będzie chciała wiedzieć co takiego ukrywa. Jednakże druga strona przekonywała go, aby porozmawiał z nieznajomą i wszystko wytłumaczył. Aczkolwiek chłopak jak zwykle wybrał pierwszą opcję, czyli tą, w której dużo się nie napracuje. Zawsze wybierał wszystko, aby tylko uniknął pracy.

Chris należał do osób, którym na niczym nie zależało. Liczył się tylko on i nic więcej. Od zawsze był tego uczony przez okrutny los i życie. Od zawsze wiedział, że musi być silny, aby przetrwać na tym świecie. Tak było od pewnego feralnego zdarzenia. Od tamtego dnia życie nigdy nie szczędziło mu cierpienia i bólu, ale on wiedział, że tak musi być, aby mógł spełnić to co kiedyś się zaczęło.

Wolnym krokiem dotarł pod bramę wielkiego, murowanego budynku zwanego szkołą średnią. Budynek wykonany był z żółtej cegły ułożonej kolejno na sobie i przykrywającego go płaskiego, bordowego dachu. Na placu szkolnym rosły drzewa, krzaki i kwiaty zasadzone w odpowiednich miejscach, tak aby między nimi przechodziły drogi z ciemnej kostki brukowej.

Na jednej ze szkolnych ławek przed gmachem zauważył swoich przyjaciół. Dwójka z czworga jego przyjaciół wesoło gawędziła o czymś, co chwila wybuchając głośnym śmiechem. Pokręcił na ten widok głową, zaczesał ręką włosy do góry i ruszył ku nim.

- Cześć! - zaczął, gdy był już obok nich.

- Stary, co tak długo? Już cały apel minął! - powiedział pierwszy z nich o blond włosach i dość muskularnej budowie. Podszedł do Chrisa i ścisnął mu dłoń w przyjacielskim powitaniu.

- Eh... - Machnął ręką w powietrzu na znak, że to nic ważnego. - Wpadłem na jedną wariatkę.

Dwójka przyjaciół zrobiła zdziwione miny i ten pierwszy chciał coś powiedzieć, ale Chris mu przerwał.

- To nic takiego, Richard. Gdzie są Erick i Zabdiel? - zapytał, kiedy zauważył, że pozostałej dwójki nie ma w pobliżu.

- Poszli zarywać do jakichś lasek... - Brunet o ciemnych, kręconych włosach wstał z dotychczasowego miejsca, a następnie przemknął obok przyjaciół i złapał za klamkę od szkolnych drzwi. - Chodźcie! Musimy ich poszukać.

***

Po kilku minutach szukania znaleźli ich w jednym z ciemnych korytarzy szkoły w towarzystwie dość ładnych, ale za to plastikowych dziewczyn, z którymi zawzięcie się obściskiwali. Nie chcąc oglądać tego dłużej, Chris i pozostali odciągnęli dwójkę przyjaciół od dziewczyn i pociągnęli ich w stronę wyjścia.

- Co to do cholery było?! - zaczął zdenerwowany chłopak o tych kręconych włosach imieniem Joel. - Chrisa nie było dość długo, a wy poszliście się miziać z obcymi laskami!

- Wyluzuj, stary - Zielonooki podszedł do niego i poklepał go po ramieniu, chcąc go tym uspokoić. - Sam nie raz tak robiłeś.

Joel wziął głęboki oddech, słysząc słowa przyjaciela. Włożył ręce do kieszeni jeansów i westchnął przeciągle, wypuszczając powietrze z ust.

- Tak, ale nie wtedy, gdy nie wiedziałem gdzie jest mój przyjaciel.

- Dobra, spokój! - Chris postanowił interweniować, widząc, że Joel i Erick zamierzają jeszcze bardziej się kłócić. - Jestem dorosły, więc przecież bym sobie poradził. Poza tym jestem tutaj cały i zdrowy.

Chłopak rozłożonył ręce przed pozostałymi, okręcił się wokół własnej osi, a następnie poprawił plecak i nakazał pozostałym iść za nim.

W grupie to on zawsze był tym, który rozwiązywał wszelkie konflikty. Był najstarszy, więc do niego należała ta rola. Nie lubił, gdy jego bliscy się kłócili, dlatego, żeby rozluźnić atmosferę, a także swój umysł, zabrał przyjaciół do pobliskiej knajpy, gdzie przesiedzieli cały dzień od wyjścia ze szkoły.

~~~~

Miał być wczoraj, ale zapomniałam i dopiero teraz sobie przypomniałam.

Dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro