Rozdział dwudziesty drugi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziły ją jasne promienie słońca przedzierające się do pokoju przez firanki. W dodatku w pomieszczeniu panował lekki chłód spowodowany otwartymi drzwiami balkonowymi. Otworzyła lekko oczy, tak aby światło jej nie oślepiło, po czym przetarła je trochę i otworzyła już całkowicie. Kiedy chciała przekręcić na drugi bok, zdała sobie sprawę, że przecież śpi z Chrisem. Spojrzała na niego i zauważyła jak ten śpi niczym małe dziecko z otwartymi ustami i porozrzucanymi włosami na całej poduszce. Uśmiechnęła się na ten widok, ale zaraz przypomniała sobie o tym, że jeszcze wczoraj go nienawidziła, a teraz leżała wraz z nim, w dodatku po dość upojnej nocy.

Przeniosła wzrok z twarzy chłopaka na drzwi do jej pokoju i zaczęła im się intensywnie przyglądać. Myślała również o tym, co powiedział jej ten obskurny facet z parku.

On sam cię wykończy. Już niebawem - powtarzała w myślach jego słowa i za każdym razem coraz bardziej zastanawiała się, czy aby napewno śpiący obok niej chłopak nie jest niebezpieczny.

Bała się jak jeszcze nigdy, ale gdzieś tam w głębi czuła, że jednak może mu zaufać, a on po prostu potrzebuje pomocy i wsparcia. A jednak z drugiej strony obawiała się tajemniczego, przerażającego mężczyzny, który jasno dał jej do zrozumienia, że niebawem może coś jej się stać.

Westchnęła długo i znów wróciła wzrokiem na nadal śpiącego chłopaka. Następnie wstała z łóżka i skierowała się do drzwi balkonowych z zamiarem ich zamknięcia. Jednak kiedy tam była, zauważyła, że po drugiej stronie ulicy ktoś stoi i bacznie się jej przygląda. Przerażona zamknęła drzwi i z szybkim biciem serca wróciła do łóżka, spadając tuż przy Chrisie i budząc go przy tym.

- Co się stało? To już ranek? A było tak miło - powiedział sennym głosem i chciał dalej wrócić spać, ale po zobaczeniu drżącej dziewczyny, zmienił zdanie. - Lara, co się stało?

- Tam ktoś jest. - Wskazała palcem na okno, za którym jasno świeciło słońce.

Chris spojrzał tam i zmrużył oczy pod wpływem jasnych promieni. Zmarszczył brwi i zaczesał włosy do góry.

- Nie rozumiem. Kto i gdzie jest?

- Nie wiem kto, ale jest po drugiej stronie ulicy i patrzy się na mój dom - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Jednakże szybko je ukryła, tak aby chłopak ich nie zobaczył.

On natomiast wstał z posłania, wyprostował się i podszedł do okna. W momencie, kiedy chciał odsunąć firankę, dziewczyna go powstrzymała.

- Nie! - krzyknęła cicho. - Jeśli cię tu zobaczą, będziesz miał jeszcze większe kłopoty. Zaraz moi rodzice się obudzą, jeśli już tego nie zrobili. Musisz stąd iść, Chris. Tylko bądź ostrożny, dobrze?

Złapała go za dłoń i spojrzała w jego oczy. W jego ciemne brązowe oczy przepełnione miłością i troską do niej. Jak kiedykolwiek mogła pomyśleć, że chłopak chciałby ją skrzywdzić? Być może był niebezpieczny, ale nie dla niej. Dla niej był dobrym, kochającym chłopakiem o wielkim sercu. Nie potrafiła wyobrazić sobie go jako groźnego przestępcę mogącego ją skrzywdzić. Facet z parku kłamał.

- Nie pozwolę ci iść do szkoły samej. Może coś ci się stać - wygłosił swój sprzeciw.

- Nie pójdę do niej. Powiem, że źle się czuję i tyle. Muszą mi uwierzyć. - Wzruszyła ramionami i wydęła dolną wargę, a chłopak zaśmiał się na ten widok. Lecz po chwili się uspokoił.

Westchnął, zacisnął mocno szczękę i przeniósł ręce z jej dłoni na swoje biodra, spuszczając uprzednio wzrok na podłogę. Myślał nad pomysłem dziewczyny dość intensywnie, a ona nie cierpliwiła się coraz bardziej. W pewnym momencie zaczęła nawet tupać nogą o podłogę, żeby tylko pośpieszyć chłopaka. Nie rozumiała co tu jest do myślenia. Zostanie w domu i tyle, a on wróci do siebie inną, bezpieczną drogą.

- Dobrze, - zaczął - ale najpierw muszę ci coś powiedzieć. Coś, co obiecałem ci dawno temu i do teraz to trzymałem w tajemnicy. Coś z mojej przyszłości. Coś, co wszystko ci wyjaśni.

Dziewczyna pobudzona jego słowami, uśmiechnęła się szeroko szczęśliwa, że brunet wreszcie zdobył się na wyjaśnienia. Była tym tak bardzo zachwycona i podniecona, że sama poprowadziła chłopaka na łóżko i nakazała mu usiąść tuż obok niej.

- Mów - ponagliła go, nadal nie przestając się uśmiechać. Aczkolwiek jego poważna twarz sprawiła, że zaraz zmieniła swoje nastawienie, zamieniając uśmiech na coś w stylu mimiki Chrisa.

- Lara... - zaczął po dłuższej chwili. - Obiecaj mi, że po tym co ci powiem, nie nieznienawidzisz mnie i nadal będziesz mi ufać. Jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką i nie chcę cię stracić, ale boję się, że zaraz to nastąpi...

- Nie, Chris - przerwała mu. - Cokolwiek to będzie, ja wciąż będę przy tobie. Możliwe, że moja psychika tego nie wytrzyma, ale będę ze wszystkich sił się starała, abym do końca cię wysłuchała, a potem wciąż była z tobą na dobre i na złe. Obiecuję, że nawet jeśli będzie to najgorsza rzecz na świecie, ja cię nie opuszczę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro