Rozdział dziewiąty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chris siedział przed buchającym w kominku ogniem, raz po raz patrząc na kotarę, za którą przebierała się Lara. Jego nastoletnie hormony wręcz mu nakazywały, aby tam spojrzał. W końcu specjalnie wybrał takie miejsce na przebieralnię dla niej, gdzie również docierało światło, dzięki któremu mógł podziwiać wszystkie jej krągłości. Równie dobrze mógł zaprowadzić ją na dół, ale po co skoro pierwszy raz można pooglądać prawie nagą dziewczynę? Który chłopak by tego nie chciał?

Chrząknął i szybko odwrócił głowę od kotary, gdy zza niej wyszła dziewczyna. Jak gdyby nigdy nic patrzył na ogień i udawał, że wcześniej nic nie widział.

- Już. Jestem gotowa. - Na słowa Lary, Chris odwrócił głowę na nią i zlustrował ją wzrokiem. Miała na sobie tylko jego bluzę, która sięgała jej do kolan, nie założyła spodni. - Nie włożyłam ich, bo wyglądałam głupio. Zresztą... teraz też tak wyglądam.

- Co? Nie! Wyglądasz pięknie! - powiedział to tak szybko, że nawet nie zorientował się, że wogóle to zrobił.

Lara zarumieniła się i szepnęła ciche dziękuję w akompaniamencie cichego śmiechu. Zrobiła kilka kroków w jego stronę i usiadła obok na wcześniej przygotowanej przez niego poduszce. Wystawiła ręce przed siebie i zaczęła grzać sobie dłonie. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się, czując przyjemne ciepło.

Chris ponownie spojrzał na Larę. Mimo tego, że miała na sobie jego ubrania, to czuł od niej zapach jej perfum. W dodatku w jego własności i w świetle ognia wglądała jak bogini. Myślał tak, bo od bardzo dawna nie był sam na sam z dziewczyną. Tak, w szkole miał miano szkolnego podrywacza, ale tak naprawdę jeszcze nigdy nie zachował się tak jak jego przyjaciele w stosunku do płci przeciwnej. Jego to nie kręciło.

- Co? - Z transu wyrwał go głos dziewczyny, która teraz na niego patrzyła.

- Nie, nic - zamyślił się. - Dziękuję.

Lara zmarszyła brwi na jego słowa. Zagarnęła kosmyk włosów za ucho, po czym złączyła dłonie, które wreszcie były ciepłe.

- To byłaś ty, tam za koszami... - kontynuował. - Uratowałaś mnie choć wcale nie musiałaś. Dziękuję.

- To nic takiego. - Machnęła lekceważąco ręką w powietrzu. - Miałeś kłopoty, więc to logiczne, że chciałam ci pomóc.

- Ale przez to naraziłaś się na niebezpieczństwo. Oni mogli coś ci zrobić i to przeze mnie.

W oczach Chrisa pojawiły się łzy, ale nie znalazły ujścia. Skutecznie potrafił je ukryć. A jednak dziewczyna je zauważyła. Podniosła rękę i pogładziła go po policzku, uśmiechając się lekko.

- Nie martw się. Jedyne na co mnie naraziłeś to długi bieg. A ja tego tak bardzo nie lubię! - Zaśmiał się na jej słowa.

- Jak mogę ci się odwdzięczyć? - zapytał.

- Obiecaj, że wszystko mi wytłumaczysz i kupisz mi shake'a truskawkowego w szkole.

- Obiecuję! - Wykonał dziwny ruch od głowy w powietrze, po czym wybuchł gromkim śmiechem tak zaraźliwym, że dziewczyna również się zaśmiała.

***

Przesiedzieli razem przy cieple kominka dobre dwie godziny, aż wreszcie pierwsze promienie słońca zaczęły przedzierać się do środka. Wszystko wewnątrz zaczęło nabierać wyraźnych kolorów i było o wiele ładniej.

- O Boże! - krzyknęła, wstając z szybkością światła z wygodnej poduchy. Chris spojrzał na nią zdziwiony, ale zaraz też wstał.

- Co się stało? - zapytał, poprawiając włosy ręką.

- Moi rodzice zaraz wstaną, a jak zobaczą, że mnie nie ma, to się wściekną. Muszę wracać. - Zaczęła ściągać z siebie bluzę Chrisa, nie zwracając uwagi, że on nadal jest obok niej.

On natomiast lekko speszony odwrócił wzrok i podszedł do półki, gdzie leżała piżama dziewczyny. Wziął ją do ręki, po czym dyskretnie ją powąchał i wrócił do Lary, która stała w samej bieliźnie. Powstrzymując palpitacje serca i lekkie podniecenie widokiem nastolatki, podał jej ciuchy.

- Idę na zewnątrz, a ty... zrób co masz zrobić.

Nie czekając dłużej wybiegł z pomieszczenia. Przebiegł przez schody w szybkim tempie i znalazł się na zewnątrz. Stanął przed wejściem, wziął głęboki wdech i wypuścił je głośno z ust. Włożył ręce we włosy i pociągnął je, sycząc z bólu. Nie wiedział dlaczego tak zareagował, ale poprostu musiał. Widok nagiej dziewczyny sprawił, że zareagował zbyt pochopnie, ale to chyba dobrze? Przynajmniej miał pewność, że jest w porządku i że jego orientacja jest prawidłowa. Ta noc była tak zakręcona i nieprzewidywalna, ale cieszył się, że właśnie tak się potoczyła. Czuł, że polubił dziewczynę, której jeszcze kilka miesięcy temu wręcz nienawidził za to co zobaczyła. Mimo iż tej nocy widziała więcej, to wiedział, że nic nie powie.

- Idziemy? Musimy się pośpieszyć zanim oni się obudzą. - Lara wyszła z budynku już gotowa i stanęła obok niego.

- Tak - powiedział. - Pojedziemy moim motorem. Będzie szybciej.
Wziął ją za rękę i poprowadził w stronę maszyny. Pomógł brunetce wejść na nią i nakazał jej założyć kask. Potem i on usiadł za kierownicą i ruszył w drogę.

Po około pięciu minutach byli na miejscu. Lara powoli zeszła z motoru, ściągnęła kask z głowy, po czym stanęła przed chłopakiem.

- Bądź ostrożny... - szepnęła.

- Ty też - odpowiedział.

Uśmiechnęła się lekko, co odwzajemnił. Następnie przysunęła się bliżej niego i złożyła lekki pocałunek na jego policzku.

- Dziękuję... - powiedziała i odeszła od niego. - I pamiętaj o shake'u! - krzyknęła będąc pod drzwiami.

Chris uśmiechnął się i założył kask ponownie, a następnie pojechał przed siebie z bardzo miłym uczuciem w sercu.

------------

Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, ale po prostu nie miałam czasu. Na przeprosiny dodam jeszcze jeden dzisiaj!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro