Rozdział trzynasty
Lara leżała w swoim pokoju na łóżku z książką i ciepłą herbatą. Grudzień coraz bardziej dawał się we znaki. Było zimniej, wiał silniejszy wiatr i padało silniej. Miesiąc ten bardziej przypominał jesień niż europejskie śnieżne dni. Dziewczyna bardzo chciała spędzić te święta w taki sam sposób jak kilka ostatnich świąt. Tymczasem miała je spędzić wyłącznie w towarzystwie mamy i taty w mieście, w którym stroi się palmy, nie ma śniegu, a prawie wszystkie wigilie odbywają się na plaży.
Toteż brunetka myślała i układała przez cały czas plan dotyczący świąt i tego jak je spędzi. Miała kilka dobrych pomysłów, ale żaden z nich musiał kończyć się porażką, głównie z powodu niedysponowania rodziców. Jednakże miała jeden pomysł, którego nikt nie mógł jej zepsuć. To było coś takiego, co sprawiało, że się uśmiechała.
***
Wstała wcześnie, przygotowała się i wyszła do szkoły tak szybko, że nawet nie zdążyła zjeść śniadania, co przez całą drogę przypomniały jej dźwięki dochodzące z wnętrza jej brzucha. Jednak podekscytowanie było większe i silniejsze od głodu.
Weszła na plac szkolny, po czym skierowała się do wejścia, gdzie niestety spotkała Mandy. Nie to, że ich nie lubiła, po prostu teraz chciała widzieć tylko i wyłącznie Chrisa.
- Hej, kochana! - zapiszczała blondynka, wieszając się jej na szyi i wbijając jej przy tym długie paznokcie w szyję.
- Cześć. - Lara wyrwała się z uścisku drugiej, po czym poprawiła mundurek i weszła głębiej do szkoły. - Widziałaś gdzieś Chrisa?
Mandy zatrzymała się, złapała brunetkę za nadgarstek tak, aby się odwróciła, po czym uśmiechnęła się w bardzo szerokim uśmiechu.
- Spotykasz się z nim? - zapytała, machając przy tym długimi, sztucznymi rzęsami. - Zresztą widziałam was kiedyś razem.
- Oh, naprawdę? - Lara założyła nerwowo pasemko włosów za ucho, czując niewyjaśnione rumieńce na twarzy.
- Oczywiście! - Mandy zaklaskała w dłonie. - Kiedyś po szkole szliście razem i wiesz co? Ładnie razem wyglądacie, a mówiłaś, że to idiota.
- Ludzie się zmieniają, a ja przekonałam się, że on nie jest taki zły. A co do tego, że ładnie razem wyglądamy, to nic nie kombinuj, bo i tak ci nie wyjdzie.
Lara ruszyła do przodu. Przebiegła przez schody z lekkim trudem, bo były one dość długie i strome, po czym znalazła się na górze. Będąc tam, usłyszała jeszcze jak Mandy mówi coś o niej i Chrisie, a następnie zauważyła, że dziewczyna dołączyła do swojej paczki. Brunetka przewróciła oczami i skierowała się do szafek, aby przepakować to co najważniejsze.
Kiedy miała już zamykać szafkę, ktoś jej w tym przeszkodził. Podniosła do góry głowę i zobaczyła słynną szkolną elitę.
- Cześć, chłopaki. Chcecie coś ode mnie? - zapytała, po czym założyła ręce na piersiach.
- Tylko twojego pięknego uśmiechu i towarzystwa. - Joel poprawił włosy i przygryzł wargę, w taki sam sposób jak przy wszystkich dziewczynach.
- Ale z ciebie pieprzony romantyk - prychnęła śmiechem.
- Chris jest lepszy? - zapytał Erick, który jak zwykle trzymał w ręce telefon i nawet na nią nie patrzył, gdy to mówił.
Dziewczyna przewróciła po raz kolejny oczami, przeniosła cały ciężar ciała na prawą nogę i zagryzła policzek od środka.
- Co wy dzisiaj wszyscy tylko o Chrisie? - oburzyła się. - Nie mam czasu, za chwilę dzwonek i muszę iść. - Zamknęła szafkę i wyminęła ich, zmierzając w stronę klasy, w której miała mieć lekcję.
***
Lekcja mijała za lekcją, przerwa za przerwą, a Lara nigdzie nie widziała Chrisa. Mimo, że mieli tego dnia zajęcia obok siebie, to ani razu go nie dostrzegła. Tak więc, kiedy tylko skończyła się ostatnia lekcja, przygnębiona dziewczyna wyszła z klasy, po czym skierowała się do wyjścia. Zawiedziona nieobecnością przyjaciela wyszła ze szkoły. Włożyła ręce do kieszeni bluzy i podniosła do góry ramiona, chcąc schować twarz w materiale. Na zewnątrz było zimno i wilgotno, więc raz po raz pociągała nosem. Minęła pierwszy zakręt, potem drugi, aż wreszcie wyszła na prostą drogę prowadzącą do jej domu. Ruszyła chodnikiem, szurając po nim butami i patrząc na równo ułożone kostki.
- Lara! - usłyszała za sobą męski głos i poczuła uścisk na ramieniu. Odwróciła się na pięcie w kierunku głosu i widząc tą osobę, uśmiechnęła się szeroko.
- Chris! - Rzuciła się w jego ramiona, wieszając ręce na jego szyi.
- Ej, ej, spokojnie. - Chłopak odsunął ją od siebie na długość swoich wyciągniętych rąk, po czym zaśmiał się głośno. - Śmiesznie wyglądasz, jak elf albo święty Mikołaj.
- To dziewczyna zawsze chce słyszeć, wiesz? - prychnęła. - Dlaczego nie byłeś w szkole?
- Źle się czułem. - Machnął lekceważąco ręką i ruszył do przodu.
- Serio, czy po prostu nie chciało ci się przyjść ostatni dzień przed świętami do szkoły? - Podniosła do góry brwi, wymuszając przy tym jego szczere słowa.
- No dobra! - Wyrzucił ręce w górę w geście poddania. - Nie chciałem tam iść, bo jest zbyt świątecznie.
Lara zmarszczyła brwi, zatrzymała się i założyła ręce na piersiach. Chris również się zatrzymał, po czym na nią spojrzał.
- Dlaczego? Nie lubisz świąt? Przecież to taki magiczny czas!
- Nie dla mnie... - westchnął i wyminął ją, a następnie poprawił włosy i ruszył dalej.
- Jeśli nie masz z kim ich spędzić, to może chciałbyś przyjść do nas? - zadała to pytanie, które tak bardzo chciała zadać. Miała wielką nadzieję, że się zgodzi.
Chris zatrzymał się i odwrócił w jej stronę. Zdecydowanie jej pytanie było zaskakujące i przeszywające na wskroś jego ciało.
- Bardzo chętnie, ale nie wiem czy twoja mama się zgodzi. Raczej mnie nie lubi.
- Daj spokój! - Machnęła ręką. - To moja decyzja i jej nie zmienię.
Chris pokiwał głową zrezygnowany, a Lara uśmiechnęła się i pociągnęła chłopaka za sobą w stronę jej domu.
---------
Postanowiłam nie zawieszać książki, bo po prostu nie potrafię tego zrobić, po za tym po słowach kilku osób zauważyłam, że moja książka sprawia tym osobom przyjemność i choć nie jest idealna, to jednak nadal będę ją kontynuować. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki oraz miłe komentarze ♥♥♥.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze (a mam bardzo dobry humor) to już jutro dodam rozdział!
Mam nadzieję, że się cieszycie.
Miłego dnia, kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro