Rozdział jedenasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następny dzień zaczął się tak samo jak poprzednie: wczesne wstawanie, mycie się, jedzenie śniadania i wyjście do szkoły. Nic nowego, ciągle ta sama rutyna. Chris pragnął zaznać czegoś ciekawszego niż tylko szkoła. Co prawda już nie raz spotkał się z niebezpieczeństwem i wcale nie było nudno, ale on chciał czegoś innego. Chciał wyjechać z Miami, by tam móc się rozwijać. Choć nie wyglądał na takiego, to po prostu kochał śpiewać. Muzyka była dla niego wszystkim i marzył o karierze piosenkarza. Aczkolwiek nie mógł nic z tym zrobić. W świetle prawa był niebezpieczny, choć tylko on to wiedział. Gdyby został sławny, ludzie zaczęliby się nim interesować, a wtedy cała prawda wyszłaby na wierzch, czego nie chciał. Wystarczyło, że już Lara widziała zbyt dużo.

Idąc do szkoły, ciągle myślał tylko o tej dziewczynie, o tym jak mu pomogła i o tym jaką widział ją tamtej nocy. Nie mógł przestać myśleć o tym wszystkim. Ciągle wracał wspomnieniami do tamtej chwili, choć na pozór niebezpiecznej, to tak cudownej dla niego.

Uśmiechnął się pod nosem, kiedy po pierwszej lekcji zauważył brunetkę stojącą przy wejściu do stołówki. Miała na sobie szkolny mundurek i rozpuszczone włosy, które falowały kaskadami pod wpływem wiatru spowodowanego przeciągiem. Poprawił włosy i mundurek, po czym skierował się w jej stronę. Jednakże najpierw podążył w drugą stronę, gdzie załatwił pewną sprawę i dopiero wtedy do niej podszedł.

- Cześć, Lara! - zaczął z uśmiechem.

- Hej! -Dziewczyna podniosła głowę na jego twarz i zmarszyła brwi, gdy zauważyła, że trzyma coś za plecami. - Co tam masz?

Chris uśmiechnął się jeszcze szerzej, podniósł brwi do góry i złapał ją za dłoń.

- Zamknij oczy - rozkazał. - No zamknij.

Dziewczyna z lekkim oporem wykonała rozkaz i za chwilę poczuła, że Chris ją puścił. Zmarszczyła nos, kiedy usłyszała jakiś dźwięk, ale nadal nie otworzyła oczu.

Chris wystawił przed nią opakowanie, a następnie zrobił ukłon, został w takiej pozycji i rzekł:

- Otwórz oczy.

Lara powoli wykonała tą czynność i zaraz ujrzała przed sobą kubek ze słomką, który miał w sobie różową, gęstą ciecz. Uśmiechnęła się promiennie i wzięła go od niego.

- To dla ciebie, tak jak obiecywałem. - Wstał z tego dziwnego pokłonu i założył ręce na piersiach, przyglądając się dziewczynie jak sączy napój.

Lara dopiero teraz przypomniała sobie, że taka była ich umowa. Była pewna, że chłopak zrobił to z własnej woli.

- No tak! - Uderzyła się otwartą dłonią w czoło ze śmiechem. - Zapomniałam...

- A to mi kazałaś pamiętać - zaśmiał się tym swoim zaraźliwym śmiechem.

Ona wywróciła tylko oczami na jego zaczepkę, a następnie bez żadnego uprzedzenia ruszyła przed siebie. Chris zaskoczony dopiero po chwili ruszył za nią i dogonił ją, gdy ta była już pod klasą, gdzie miała mieć lekcję. Idąc za nią przyglądał się jej długim włosom, nogom i tym, co wyżej nóg. Nie mógł się opamiętać, bo tylko ta dziewczyna tak na niego wpływała. Tylko ją chciał widzieć zawsze i przekonał się o tym zaledwie po jednej nocy z nią spędzonej, jakkolwiek by to nie zabrzmiało.

- Chris? - Dziewczyna zatrzymała się nagle, odwracając do tyłu, a chłopak z ledwością ją wyminął. - Spotkamy się dzisiaj po szkole?

Chris uśmiechnął się, kiedy tylko usłyszał te słowa, po czym kiwnął głową z tak wielkim zaangażowaniem, że aż sam sobie się dziwił. Ale po prostu był szczęśliwy.

- To przyjadę po ciebie do twojego domu o szesnastej.

- Może być.

***

Lekcja mijała za lekcją, a Chris coraz bardziej nie mógł doczekać się spotkania z Larą. Nie był tego pewny, ale chyba dlatego, że to ona jako pierwsza odkryła część jego tajemnicy, była w miejscu, do którego nigdy nikogo nie zapraszał i w pewien sposób go pociągnała. Siedział jak na szpilkach przez całą ostatnią lekcję, a gdy zadzwonił dzwonek wyszedł szybko z klasy i pobiegł do drzwi wejściowych. Otworzył je i wybiegł tak szybko, jak jeszcze nigdy, po czym pobiegł do domu.

Kilkadziesiąt minut później stał już pod domem brunetki. Zdjął kask, położył go na kierownicy i zszedł z pojazdu. Wziął głęboki wdech i ruszył do przodu. Będąc pod drzwiami, zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Czekał krótką chwilę, aż drzwi otworzyła mu kobieta w średnim wieku o identycznych włosach i ustach jak Lary. Mimo wieku miała bardzo ładną sylwetkę i twarz bez żadnych zmarszczek. Ubrana była w białą bluzkę, jeansy i szary wełniany rozpinany sweter, a na nogach miała tylko skarpetki. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest kobietą wyniosłą i lubiącą ludzi bogatych. Aż mu się głupio zrobiło, gdy tak stał przed nią w zwykłych wytartych ubraniach tak starych, że mogłyby się rozpaść.

- Dzień dobry - rzekł nieśmiało, wyciągając rękę w jej stronę.

- Dzień dobry. - Kobieta zrobiła zniesmaczoną minę na jego gest. - W czymś pomóc? Jest pan bezdomnym, bo jeśli tak...

- Nie, nie jestem - przerwał jej zdenerwowany. - Jest Lara? Przyszedłem po nią.

Na jego słowa ciemnowłosa wykonała niejasny gest ręką i poprawiła włosy. Następnie założyła ręce na piersiach i uśmiechnęła się chytrze.

- Mogłaby by być, jeśli bym chciała, ale najpierw powiedz mi coś o sobie.

Chrisa zamurowało. Nigdy nie lubił rozmawiać o swoim życiu, a zwłaszcza przed obcymi. Zamlaskał niekulturalnie ustami i przeczesał włosy. Nie widział, co ma robić lecz w momencie, kiedy miał coś powiedzieć z pomocą przyszła mu Lara.

- Mamo, daj mu spokój. Śpieszy nam się - powiedziała i nie czekając na nic złapała go za rękę i pobiegła do motoru. - Szybko, zanim znów zacznie gadać.

Chłopak zaśmiał się, po czym odpalił silnik i ruszył w drogę. Jeszcze nie wiedział gdzie, ale wiedział, że chce ją zabrać tam, gdzie nikt ich nie znajdzie.

-------------

Jest rozdział! Nie zapomniałam jak zwykle! Jestem po prostu z siebie dumna... Kolejny rozdział w sobotę.

Dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro