Jesteś moją obsesją

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

RAZ JESZCZE PRZYPOMINAM, ŻE OPOWIADANIE ZAWIERA SCENY, KTÓRYCH CZYTANIE DOZWOLONE JEST OD LAT 18! 

Dziękuję za uwagę, enjoy!

***

Light Yagami. Co ty kombinujesz? - zadaję sobie to pytanie po raz kolejny, przyglądając się chłopakowi, chodzącemu po pomieszczeniu.

Wydaje się nerwowy, a to dla mnie najlepszy moment, żeby go podejść. Przygryzam kciuka i czekam na jego następny ruch. Nie rozumiem, o co mu chodzi, skąd ta nagła zmiana w jego zachowaniu.

- Hej, Kira - odzywam się, licząc na to, że przyłapię go na gorącym uczynku w tak banalny sposób.

Jednak on nie daje się nabrać. Zatrzymuje się w miejscu i spogląda na mnie z irytacją. Nie odzywa się. Wywraca oczami, po czym kontynuuje swoje poprzednie zajęcie, jakim jest przeszukiwanie szafek w całym pokoju.

- Czego szukasz, Light? - pytam z zainteresowaniem.

On staje w miejscu, wzdycha ostentacyjnie i że zrezygnowaniem wypisanym na twarzy, odwraca się do mnie.

- Notatnika - oznajmia ze wzruszeniem ramion.

Nie daję się nabrać na jego obojętność. Wiem, że to dla niego coś ważnego. Inaczej nie poświęciłby temu aż tyle uwagi i energii.

- Śmierci? - dopytuję.

- Daj już spokój - mamrocze pod nosem, po czym przysiada obok mnie.

W końcu mogę luźno opuścić rękę, którą do tej pory bez ustanku szarpał Yagami. Chociaż założenie nam kajdanek było moim pomysłem, z czasem zaczęło mi przeszkadzać. Jednak nie umiałem przyznać się do błędu czy porażki, więc dalej znosiłem obecność mojego głównego podejrzanego i jego nieludzką energię.

- Co to za notatnik? - zagaduję, przyglądając się uważnie twarzy Lighta.

Nagle jego twarz robi się rumiana i nerwowo porusza się jego grdyka.

To tylko kolejny dowód na to, że zgubił coś istotnego.

- Zwykły zeszyt - rzuca szybko, byleby już mieć to z głowy. Wcale mu nie wierzę.

- Tyle zachodu o zwyczajny zeszyt? - dociekam uporczywie. - Próbujesz oszukać mnie, naprawdę? Nie umiesz przekonać mnie do tego, że nie jesteś Kirą, ale chcesz wmówić mi, że od godziny wychodzisz z siebie, bo zapodziały ci się zwykłe, nudne notatki?

- To nie twoja sprawa - warczy na mnie, zbliżając się.

Jest wściekły, jego oczy błyszczą się w sposób, jakiego jeszcze nigdy nie widziałem. Mocno zaciska zęby, aż jego i tak ostra szczęka robi się bardziej wydatna.

Prowokuję go, odważnie zerkając na niego z lekkim, spokojnym uśmiechem. Mój brak reakcji jest dla niego zapalnikiem. Kilkoma krokami przemierza dzielącą nas odległość i popycha mnie za ramiona.

- Nie znoszę cię - syczy przez zaciśnięte zęby, po czym raz jeszcze popycha mnie, tym razem mocniej.

Chwytam go za rękaw i ciągnę za sobą na materac. Zdezorientowany Light pochyla się nade mną, wiem, że czuje mój spokojny oddech na swojej twarzy, bo ja czuję jego przyspieszony na swoich policzkach.

Powietrze w pokoju robi się coraz cięższe, bardziej gęste. Czekam na pierwszy ruch Lighta. Wiem, że nie wytrzyma, wiem, że w końcu się podda.

- Nie mogę cię znieść - powtarza szeptem, o wiele łagodniej niż wcześniej. Jego wzrok przenosi się z moich oczu na usta i z ust na oczy. Widzę, że bije się z myślami. Sam nie wie, co powinien zrobić. Sądzę, że boi się mojej reakcji, ale niczego mu nie ułatwiam. - Nie mogę znieść twojej obecności - dodaje po chwili. - Nie wytrzymuję z tobą. Wkurzasz mnie. Wkurza mnie to, że muszę spędzać z tobą czas. Wkurza mnie też to, że mam cholerną ochotę cię pocałować.

Nie czekając na moją reakcję, wpija się w moje usta. Jedną ręką chwyta mój policzek. Pozwalam mu na to, a nawet więcej, rozchylam usta, pogłębiając pocałunek. 

Przewracam nas tak, że to teraz ja znajduję się nad nim. Nienawidzę leżeć bezczynnie, moja wrodzona chęć wygranej zmusza mnie do przejęcia inicjatywy.

- Nie wyglądasz, jakbyś mnie nienawidził - odzywam się, oderwawszy się od Yagamiego. Unoszę kąciki ust, patrząc na jego rumianą twarz. Wygląda słodko z roztrzepanymi włosami.

- Dlaczego dałeś się pocałować? - pyta, ignorując moją uwagę.

- Dlaczego mnie pocałowałeś?

Milczy przez chwilę. Ucieka spojrzeniem, nie zdając sobie sprawy z tego, co ja wiem doskonale. Boi się, przez co jest jeszcze bardziej uroczy.

- Bo może tak naprawdę cię kocham - mamrota pod nosem, chyba licząc na to, że go nie usłyszę.

- Cóż, to by się świetnie składało - przyznaję. - Ponieważ byłoby to obustronne uczucie.

Jego oczy otwierają się szerzej, a kiedy po chwili dociera do niego znaczenie moich słów, uspokaja się jego tętno. 

Sięga do mojego karku, żeby raz jeszcze przyciągnąć mnie do siebie. Pozwalam mu na to. Opadam na klatkę piersiową chłopaka, całuję się z nim zachłannie, w tym samym czasie szukając pod palcami guzików jego koszuli. Nie protestuje, kiedy poluźniam mu krawat.

Pochylam się do szyi Lighta, żeby złożyć na niej kilka pocałunków. Ma taką idealną, gładką cerę. Wzdycha cicho, kiedy sunę językiem w górę, do jego żuchwy.

- Ryuzaki - wypowiada moje imię cicho, nieco błagalnie, co okropnie mnie satysfakcjonuje.

- Mhm? - mruczę, nie oderwawszy ust od coraz bardziej rozgrzanej skóry chłopaka.

Zostawianie drobnych pocałunków na jego ciele bardzo mi się podoba.

- Cholera - klnie cicho, a zaraz potem jego ręce przesuwają się po moich żebrach i talii.

 Zaciska pięści na dole mojej koszulki i ciągnie ją w górę. Poddaję się. Podnoszę się do siadu i pozwalam Lightowi zdjąć moją bluzkę. Sam pozbywam się jego koszuli chwilę później. Uśmiecham się na widok jego ładnej, smukłej klatki piersiowej.

Yagami jest jednak szybszy ode mnie. Układa swoje dłonie na moich łopatkach i przyciąga mnie do siebie. Przytyka usta do mojego mostka, który całuje mocno i jestem pewien, że postanawia pozostawić po sobie widoczny ślad.

- Kochasz mnie? - pytam, pociągając za jego lśniące kosmyki.

- Do szaleństwa - przytakuje. - Tak bardzo, że mogę przez to zwariować, jeśli tego nie odwzajemnisz.

- To dobrze - szepczę z bladym uśmiechem, po czym wtulam twarz we włosy chłopaka. - Ja ciebie też kocham.

Czuję, jak usta Lighta, przyciśnięte do mojej piersi, wyginają się w uśmiechu. Po chwili podnosi głowę i zerka na mnie z łobuzerskim błyskiem w oczach. Chwyta moją twarz w swoje szczupłe dłonie i ponownie całuje mnie w usta, czemu kompletnie się poddaję.

Yagami działa na mnie w bardzo jednoznaczny sposób. On to wie i wykorzystuje ten fakt przeciwko mnie. Lubi mnie denerwować, lubi robić mi na włość.

Orientacyjnie przysuwam się jeszcze bliżej chłopaka, wbijam palce w jego plecy, a on całuje mnie coraz zachłanniej. Wydając z siebie zduszony jęk, dociskam biodra do jego bioder.

Light nie zaprzestaje badania mojej buzi swoim językiem, ale równocześnie wyciąga dłoń do guzika w moich dżinsach. Pozwalam mu na to. Mało tego, mam ochotę go pospieszyć. Czuję spadek cukru w moim organizmie, a wzrost oksytocyny.

Chłopak rozpina moje spodnie i zaczyna rytmicznie pocierać wybrzuszenie w moich bokserkach, sprawiając, że nie jestem w stanie dłużej powstrzymywać jęków. Odrywam się od Yagamiego i odchylam głowę. On zaczyna całować mnie w wystający obojczyk, schodzi swoimi pocałunkami coraz niżej, aż w końcu zamiast jego ręki, czuję usta, śliskie i lepkie od śliny.

Pozwalam Lightowi na wszystko, jednocześnie czując, że ma nade mną zbyt dużą kontrolę. 

Mimowolnie zaciskam dłonie na włosach chłopaka, którego chyba mogę już nazwać moim. Przymykam powieki, oddychając coraz szybciej i ciężej.

Niestety ten mały wredny dzieciak nie pozwala mi dojść, tak jak sądziłem. Odsuwa się, wyciera usta i uśmiecha się chytrze.

- I co teraz, Ryuzaki? - pyta, bezwstydnie patrząc mi w twarz.

Wstrzymuję powietrze. To zdecydowanie nie jest fair, kiedy on nawet nie rozpiął swoich spodni, a ja siedzę przed nim w samych skarpetkach.

- Nazywam się Lawliet - wyznaję. Chcę, żeby mówił mi po imieniu. Chcę, żeby je znał, nawet jeśli naprawdę jest Kirą. Chcę słyszeć, jak wypowiada moje prawdziwe imię, nawet jeśli miałbym zapłacić za to ceną życia.

- Lawliet - powtarza. - Lawliet. Podoba mi się. W takim razie, Lawliet, co teraz?

Nie odpowiadam. Rzucam sugestywne spojrzenie, ale on udaje, że tego nie rozumie. Postanawiam zatem zrobić to za niego. Pochylam się i bardzo powoli rozpinam pasek jego spodni. Próbuję go sprowokować. Chcę, żeby się niecierpliwił.

W końcu udaje mi się osiągnąć zamierzony cel. Light gwałtownym, szybkim ruchem, pozbywa się swoich ubrań.

Siedzimy naprzeciw siebie kompletnie nadzy i mimo że ten chłopak jest naprawdę piękny, nie potrafię oderwać wzroku od jego oczu. W tym świetle wydają się wręcz czerwone.

Unoszę kciuka do ust, przygryzam go i przez chwilę waham się, czy powinienem się odezwać.

- Coś nie tak? - pytam ostatecznie. Wyciągam ręce do barków mojego chłopca i zaczynam ostrożnie zataczać koła palcami. Jest bardzo spięty.

- Nigdy nie uprawiałem seksu z mężczyzną - przyznaje, a jego głos drży.

- Tak myślałem. Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Tylko musisz się rozluźnić.

Zamyka oczy i potakuje skinieniem. Bierze kilka głębokich wdechów. Nie zaprzestaję masażu. Czuję, jak powolutku się rozluźnia.

Kiedy otwiera oczy, wygląda spokojniej. Delikatnie odgarnia mi włosy z czoła, by następnie pochylić się i ucałować mnie w czoło. Rumienię się. Nigdy nikt nie wykonał takiego gestu w moją stronę i czuję się zauroczony tym, jak postąpił Light.

Nie spodziewam się tego, ale szybko ląduję na pościeli. Yagami znów zwisa nade mną, tym razem uśmiechając się z wyraźną satysfakcją. Wyciąga dwa palce w stronę mojej twarzy, więc rozumiejąc, o co mu chodzi, biorę je do buzi i zasysam ostrożnie. 

Chwilę potem czuję je w sobie. Gdyby zapytał, mógłbym powiedzieć mu, że posiadam coś takiego, jak lubrykant, ale szybko dochodzę do wniosku, że to, co robi, jest o wiele bardziej gorące.

- Daj znać, jeśli coś będzie nie tak - prosi, by zaraz wsunąć się we mnie powoli. Wstrzymuję oddech, zaskoczony tym, jak delikatny, a zarazem pewny siebie jest ten chłopak.

Za pierwszym razem nie udaje mu się trafić w moją prostatę, ale kiedy popycha drugi raz, czuję falę ciepła, rozlewającą się po moim wnętrzu.

Wbijam palce w umięśnione ramiona Lighta, a on przenosi jedną ze swoich rąk z mojej talii na mojego penisa. Jednocześnie poruszając się we mnie, w sobie tylko znanym rytmie porusza ręką.

Pierwszy z naszej dwójki osiągam orgazm, zalewając nasze klatki piersiowe spermą, a kiedy Light dołącza do mnie, zaraz opada na poduszkę obok. Czuję się wykończony.

Oboje oddychamy głęboko, wpatrując się w sufit. Musimy się uspokoić i oswoić z tym, do czego właśnie między nami doszło. Potrzebujemy chwili.

- Light? - odzywam się, przerywając ciszę, jaka wypełnia pokój.

- Hm? - mruczy i powoli otwiera oczy, by na mnie spojrzeć.

- Wczoraj znalazłem twój pamiętnik pod łóżkiem - wyznaję, uśmiechając się zawadiacko.

Yagami unosi się na łokciach i spogląda na mnie z góry.

- I niczego mi nie powiedziałeś?!

- Nie. Chciałem usłyszeć od ciebie, że mnie kochasz - wyznaję, szczerząc się w coraz szerszym uśmiechu.

Sięgam pod poduszkę i podaję chłopakowi czarny zeszyt, otwarty na ostatniej stronie, całej zapisanej jedną literą - L.

Wzdycha, przyjmując ode mnie pamiętnik.

- Nic nie poradzę. Od dawna mam na twoim punkcie prawdziwą obsesję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro