Rozdział 12 + Special świąteczny cz.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

•Pov.Technoblade•

A więc zacznijmy od tego, że nie wiem dlaczego to zrobiłem! Nadeszła mnie jakaś chwila refleksji i zazdrości widząc tamten pocałunek że sam chciałem go spróbować, wiem było to głupie i inne ale chęć zrobienia tego była większa. Jestem pewny że chłopak i tak nie będzie tego jutro pamiętał... Trochę szkoda ale zarazem gdy o tym myślę czuje ulgę, właśnie całuje anioła.

Złączyliśmy swoje usta w pocałunku, mogłem wyczuć w jego ustach smak alkoholu ale nie za bardzo mi przeszkadzał. Przyciągnąłem go do siebie tak żeby mieć pewność że napewno nigdzie nie ucieknie, chłopak nie protestował.
Pocałunek trwał całkiem długo aż nie zabrakło nam powietrza i musieliśmy się od siebie oderwać a za nami ciągneła się nutka śliny. Nie mogę powiedzieć, chłopak całkiem dobrze smakuje tylko alkohol mi to psuje.
Chciałem ponowić czynność lecz nagle usłyszeliśmy czyjś głos-Sapnap, zabije cie kiedyś za przerwanie tego pieknego momentu.

-Chłoooopaki idziecie? Robimy konkurs kto więcej szotów wytrzyma!
-Idę, idę! -powiedział chłopak jeszcze raz spoglądając na mnie, przejechał mi palcem po policzku i uciekając odemnie podbiegając do chłopaka.

Czyli tak chcesz się bawić? Proszę bardzo heh. Podszedłem z obojętnym wyrazem twarzy do nich, na środku stały trzy osoby-Sapnap, Dream i George. Następni mieli być Wilbur, Philza i Ja, lecz jako iż odmowiłem chcieli wsiąść Tommy'iego ale w końcu zakończyło się na Skeppy'm.
Z pierwszego pojedynku wygrał Clay, George odpadł pierwszy a Sapnap mimo iż długo się trzymał w końcu też opadł co było do przewidzenia.
Potem pojedynek Phil, Wilbur i Skeppy, Phil odpadł pierwszy (Po 3 kieliszkach), potem Skeppy a wygranął miał Will.

Nie zbyt obchodziło mnie co się działo dalej więc spasowałem i poszedłem na kanape, zacząłem popijać wcześniej nalaną Cole (Niestety już nie było niczego innego). Mogłem zobaczyć kątem oka że dużo ludzi bawi się na "parkiecie" Albo inaczej na stole, podłodze, szafkach i pięciu innych meblach(Współczuję osobom które będą to sprzątać ale trudno się mówi heh).

Impreza była już dość rozkręcona aż sam postanowiłem w pewnym momencie troche odlecieć albo może inaczej to nazwę.. Nie pamiętam reszty? Ale trudno, wiem ze pamiętam moment od którego impreza się "kończyła" A dokładniej ludzie zwyczajnie pozasypiali w najważniejszych miejscach.
Jedynymi osobami które były przytomne lub chociaż pół trzeźwe to byłem Ja i Tommy z Tubbo.
Ogółem postanowiliśmy(Mimo niechęci jednego) że zaniesiemy ich na jakieś materace, łóżka lub inne rzeczy.  Oczywiście problemem był fakt ze ani jeden ani drugi nie byli zbyt silni(I już widzę jak Toby przenosi takiego Bbh) więc mniejsi przynieśli materace i starali się wepchać (co wyglądało komicznie). Ja za to przeniosłem niektóre osoby do pokoi np. Darryl'a, Skeppy'iego, Philze no i Wilbur'a.
Reszta z większości spała na materacach no i Dream spał na kanapie heh.

-Dobra chłopaki, a wy gdzie śpicie? -spytałem po skończonej "robocie"
-Ja zająłem sobie łóżko! Ale ten robak się wepchał-pokazał widocznie zażenowany Tommy pokazując kciukiem na Tubbo[NotShip].
-No bo nie chce spać na podłodze-uśmiechnął się Tubs na co ja zaśmiałem się cicho.

Skończyło się na tym że oboje poszli do siebie do pokoi a ja zostałem sam, bez łóżka ani materaca i teraz zapytacie "Gdzie będziesz spał? " Dobre pytanie.
Rozejrzałem się po większości ludzi ale oni i tak byli poupychani na materacach.

No dobra możecie się domyślać gdzie się (a raczej obok kogo) położyłem ale to dlatego że nie miałem zamiaru spać na podłodze i zresztą, po prostu położyłem się obok tej osoby i po chwili zasnąłem...

---
×××
---

Obudziłem się w łóżku w naszej przecudownej grze lecz zarazem przywitał mnie dość nieprzyjemny chłód? To trochę dziwne z faktem że byłem przykryty ale who cares.
Wstałem i zakryłem się peleryną po czym spojrzałem na łóżko niedaleko mojego i o dziwo nie mogłem zobaczyć chłopaka, cholera gdzie on polazł? To trochę podejrzane.. Wyjąłem miecz i rozejrzałem się po terenie, nie widać było nic podejrzanego więc postanowiłem wyjść z domku i przyznam, to co zobaczyłem wprawiło mnie w niemałe zdziwienie...

Duża część dworu była pokryta śniegiem a tamten chłopak siedział i lepił bałwana? Okey czuje sie troche zkontyzjowany pod względem,
Po pierwsze..Czy my naprawdę jesteśmy na zimowym biomie? Od kiedy? Nie sądziłem że śnieg może spaść na innych biomach tym bardziej na normalnym [Na potrzeby książki uznajmy że może spaść].
Po drugie... Co z Dream'em? Mimo imprezy w prawdziwym życiu tamten tu nie wydaje się pijany co idzie na plus. Również ciekawi mnie pytanie co z tamtym atakiem? Dalej wygląda teraz nie winnie ale wolę się mieć na baczności, tutaj trochę niepokoi mnie w co bądź kogo się "zmienia".

-Ej Technoblade! -uslyszałem i dosłownie w tym samym momencie dostałem śnieżką w głowę-Orient!
-Trochę późno mówisz-optrzepałem się że śniegu na mnie na co tamten w tym czasie zdążył do mnie podbiec.
-Trudno heh, trochę napadało conie? -rozejrzał się po okolicy i faktycznie, śniegu miał conajmniej 3 centymetry wysokości.
-Trochę to mało powiedziane ale racja, nie jest ci zimno zresztą? -spytałem
-W sumie nie ale pewnie niedługo zacznie więc proponuje skórzaną zbroje, jako jedyna jest ciepła
-Dobry pomysł, chodźmy-po wypowiedzeniu tych słów ruszyłem po śniegu w stronę jakiejś najbliższej polany gdzie znajdowało się zwierzę na co tamten ruszył za mną...

---

Po zebraniu skóry i stworzeniu zbroi oboje się w nie ubraliśmy i postanowiliśmy też ruszyć dalej. Wcześniej udało nam się zebrać wystarczającą ilość żelaza na dwa wiaderka w których również udało nam się dostać wodę.
Teraz znaleść źródło lawy i właściwie to sprawa załatwiona, gdzieś ja je tu kiedyś widziałem tylko gdzie... Wiem.
Powiedziałem chłopakowi o tej wiadomość i oboje ruszyliśmy w stronę lawy. Miałem ochotę spytać go o tamtą wcześniejszą akcje z zaatakowaniem mnie ale to nie był odpowiedni moment... Ehh po prostu po jakimś czasie doszliśmy na miejsce, oddałem Clay'owi wiaderka a tamten zaczął szybko robić portal i udało się
Ale ten idiota oczywiście musiał się poparzyć więc musieliśmy opatrywać mu lewą rękę.

-Dobra! Teraz tylko forteca, blaze'y, perły i idziemy dalej-powiedział chłopak zdejmujac z siebie skórzaną zbroje, no tak w Netherze jest zbyt gorąco i niebezpiecznie na tą zbroje.
-Racja, chodźmy i nie traćmy czasu, chce mieć jeszcze inne sny heh-powiedziałem powoli wchodząc jedną nogą do portalu. Kątem oka upewniłem się że na pasku miałem wszystkie potrzebne rzeczy i dopiero zorientowałem się że zaraz skończy mi się jedzenie ale jeśli będę uważał nie powinno... Zresztą, najwyżej wezmę od chłopaka bo i tak już za późno.
Przeszedłem przez fioletową takie z delikatnymi zawrotami głowy(jednak przechodzę z świata do świata więc co się dziwić) tak też wchodząc do piekła. Dream wszedł zaraz za mną i oboje spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo ale chyba nie dokońca a dokładniej mówiąc-

-Techno zobacz! -krzyknął podbiegając do klifu z ogromnym spadkiem w dół. No tak zapomniałem wspólniec ale nasz portal pojawił się na JEDNEJ MAŁEJ WYSEPCE PO ŚRODKU JAKIEGOŚ OGROMNEGO JEZIORA LAWY ale eghem,wracając chłopak wychylił się i to całkiem mocno za linie-Wooo hoo
-Uważaj! Jak spadniesz to nie wiesz co ci zrobie-podszedłem do niego i pociągnąłem go bardziej do siebie żeby nie spadł-Chociaz czekam na dzień kiedy spadniesz do lawy ale w grze
-Nah, patrz! Tam jest jedna wyspa która ciągnie się na ląd-odsunął się odemnie pokazując na miejsce.
-Dobra, masz perły?
-Mam coś lepszego hah-zaśmiał się
-Rób co chcesz byle nie umieraj-westchnąłem rzucając oko na wyspę gdzie zaraz się teleportowałem, dziwne uczucie.
-Patrz i się uczy! -uslyszałem ledwo co z daleka i zobaczyłem że tamten wziął pare łódek po czym zaczął skakać po nich po ławie, zabije go jak przeżyje.

Po krótce co wydarzyło się potem gdy tamten dotarł (w całym kawałku ale było blisko) do mnie.
Zajeło nam trochę znalezienie fortecy a po drodze udało nam się zebrać trochę złota i powymieniac się w piglinami[Nie mam pojęcia jak się ich pisze]. Udało nam się dzięki temu zebrać pare śmieci (Obsydian i inne) przy czym udało nam się również zebrać po czasie 10 pereł z paru razy.
Przeszliśmy pare biomów na których nie działo się w sumie nic ciekawego żeby opowiadać więc przejdę od razu do czasu kiedy dotarliśmy do fortecy...

W samej po wejściu do wspomnianego miejsca pierwsze co go zaatakowały nas czarne szkielety, cała horda czarnych szkieletów więc zaczęliśmy uciekać powoli je zabijając.
Gdy zabiliśmy je wszystkie(Przy czym o dziwo udało mi się zdobyć czaszke.... Muszę zrobić withera, albo dwa?) udaliśmy się dalej w stronę najbliższego spawnu blaze'ów.

Przez większość czasu przygladałem się chłopakowi, dzisiaj o dziwo nic się nie działo, żadnych ataków, żadnych glitch'y lub innych. Całkiem mnie to cieszyło bo był spokój i można było odetchnąć (Mimo iż gorącym powietrzem piekła).

Niedługo dotarliśmy do spawnu Blaze'ow i zaczęła się zabawa, tarcza, atak, tarcza, atak, tarcza, atak i tak w kółko póki nie zdobyliśmy wystarczająco "płomiennych różdżek" [Nie pamiętam jak to się dokładniej nazywało XD wybaczcie więc użyłam po prostu polskiej wersji tego]. Następnie mimo moich nalegań na zostanie jeszcze chwile i porafmienie czaszek w końcu udaliśmy wie w drogę powrotną.

Ogółem cała podróż była dość, dość bardzo wyczerpująca i już w fortecy padł pomysł na przespanie się w niej ale było to zbyt niebezpiecznie (Bynajmniej dla niego, Technoblade never dies!) więc czekała nas jeszcze długa,nudna i jeszcze bardziej wyczerpująca...

---

-Technoblade ja już nie mogę, nogi mi odpadają-powiedział ociezale chłopak  już dosłownie ciągnąć się po ziemi.
-No i? Może mam cie nosić heh?

No i pozałowałem swoich słów, aktualnie nasz zielonek leży mi na plecach i dosłownie śpi na nich ze zmęczenia. Przyznam że nie był ciężki, wręcz bardzo lekki... Trochę podejrzane ale to w sumie dobrze dla mnie chociaż dalej fakt ze ma chyba prawie pełny ekwipunek! Nie pomaga ale co zrobić?

×××××××××××××××××××××××××××××

Część druga już jutro :) dzisiaj dłużej i wybaczcie że mnie tyle nie było (PotomekGrima wybacz że nie odpisywałam) ogółem postaram się poodpisywać wszystkim po świętach za dwa dni ^^'
Aleee miałam małą przerwę od internetu, całego internetu więc jeśli ktos to czyta z Internetowych znajomych lub coś to wybaczcie że nie odpisywałam! Postaram się podpisywać tylko wszystko jutro z racji wiligii, mam nadzieję że dzisiaj dobrze będziecie się bawić, zajebistych prezentów, brak strat w życiu, szczęścia ludzie!

 
1552 słow bez końcówki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro