Rozdział 13 + Special świąteczny cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ps. Ważne! Pozwolicie że zmieniłam porę roku w książce, wiem że nie powinno się tak robić ale uznałam że może być ciekawie i przy okazji będzie pasować do specialu. 

Aktualna data-20 grudnia 

•Pov.Technoblade•

Po jakimś czasie, może ok. 20 minut (trochę długo) udało mi się dojść z nim do portalu. Chłopak zasnął już całkowicie co było dość problematyczne bo będę musiał wyjść z tego wymiaru, położyć go gdzieś, najlepiej zbudować lepianke (przy czym nie dać się zabić potworom ani nie dać jego zabić), włożyć tam tego typa po czym sam położyć się spać.
Musiał zasnąć akurat teraz ehh zresztą, nie ważne wracając...
Przeszedłem przez portal z ponownie dziwnym uczuciem i lekkimi zawrotami głowy.

-Dobra.. Gdzie cię tu położyć? -spytałem sam siebie rozglądając się po nocy w grze, świetnie.

Położyłem chłopaka na ziemi(Gdzie indziej?) i zajrzałem do ekwipunku, nie miałem ziemi a czas teraz się liczy.
Wziąłem stone'a i zacząłem szybko budować mini domek, niestety nie starczyło mi na coś dużego więc będziemy musieli się pomieścić w czymś co ma 3 kratki na 2 i szybko postawiłem dwa łóżka. Nie zbyt myślałem w tamtym momencie racjonalnie no bo jednak nie wiadomo czy potwory zaraz nie zabiją tamtego śpiącego idiotę.
Wyszedłem więc szybko na dwór i wziąłem go na barana, na szczęście nie został zraniony a mi udało się bezpiecznie przetransportować nas do domu po czym zakleić kamieniem drzwi. Dopiero również wtedy zorientowałem się że faktycznie domek był tak mały że dwa łóżka musiały stać obok siebie z powodu braku miejsca, dobra w sumie i tak już śpię z nim w prawdziwym życiu więc może się nie pogniewa jak pójdę spać też w tym więc położyłem go delikatnie na łóżku, przykryłem i sam położyłem się obok po chwili zmęczony opuszczając oczy i spokojnie zasypiając...

---
×××
---

•Pov.Dream• 

Obudziłem się na kanapie, o dziwo było tu dość wygodnie jak na standardy kanap ale to dobrze heh. Obróciłem się na drugi bok bo było by w niego całkiem ciepło więc chciałem zagrzać również lewy bok(wcześniej leżałem na prawym który się zagrzał) aż poczułem czyjąś rękę na sobie. Nie pamiętałem zbyt dużo z poprzedniego wieczoru a zresztą coraz bardziej narastający ból głowy nie pomagał mojej pamięci więc najpewniej zwyczajnie obok kogoś zasnąłem. 
Po odwróceniu na bok trochę się zdziwiłem bo osobą śpiącą obok był Dave. Nie wiem czemu ale zrobiło mi się momentalnie gorąco ale starałem się nie zwracać na to uwagi. Cholera akurat on? W sumie nie narzekam ale jak ja teraz wstanę żeby go nie obudzić... w końcu ttrzeba było wstać wziąść czymś popić bo wysuszone gardło nie brzmiało jak najlepsze wyjście, trudno.

-Dobra, tylko powoli...-pomyślałem powoli wysuwając się z uścisku i tym samym powoli wstając z kanapy, co mi się na szczęście udało zrobić niepostrzeżenie. Po zejściu z kanapy rozejrzałem się, połowa ludzi chyba już wstała i poszła do siebie bo ich nie było ale w sumie sie nie dziwie, jak patrzę na zegarek jest już grubo po 14:00 więc no pospaliśmy sobie.

Poszedłem w stronę kuchni do której zaraz wszedłem i to był chyba zły moment, spojrzałem przed siebie i ujrzałem Bbh siedzącego na blacie i Skeppy'iego nie dając mu możliwości ucieczki poprzez zastawienie jej rękami. Oboje patrzyli sie na siebie cali czerwony i gdy jeden mnie zauważył chyba trochę spanikował.

-O-oh hej Dream! Już wstałeś ahaha-zaśmiał się nerwowo Darryl i w przypływie chwili udało mu się uciec z "objęć" drugiego.
-Taaak wstałem ale chyba w złym momencie-sam się zaśmiałem podchodząc do jednej z szafek.
-Nie, to był po prostu zwykły przytulas nie wiem o co ci chodzi-ponownie odrzekł okularnik 
-Mhm, tylko jak coś pamiętajcie o gumkach-uśmiechnąłem się biorąc tabletki z szafki i od razu, bez popitki je połykając.
-Oh my goodnes Dream!- wykrzyczał przy czym ja zacząłem się śmiać a Oboje byli cali zalani rumieńcem.

---
---

Aktualnie minęło już 2 godziny od mojego obudzenia się, wszyscy goście już wyszli a zostaliśmy tylko Ja, Technoblade i Bad(Skeppy z niektórymi poszedł po zakupy, na wczorajszej imprezie wszystko wyżerli). Ogółem pewnie bym już szedł ale tamten (chyba od dzisiaj) król snu dalej śpi, trochę to niepokojące ale od snu przez parę godzin chyba nikt nie umarł nie?
Więc jako iż tamten dalej spał a ja nie mogłem bez niego iść postanowiłem pomóc posprzątać Darryl'owi(mimo iż nie jestem fanem tego, Techno miał szczęście że nie chciało mi się go budzić).
Wzięliśmy jakieś mopy, takie ee... No takie kije z mokrą szmatką, szczotką na patyku (wiecie o co chodzi)a tamten miał nawet jakiś fartuch! No i wzięliśmy się za sprzątanie...

-Uh.. Dream nie wiedziałem że robisz za sprzątaczkę-zaśmiał się głos za mną, no tak mi przypadł salon i gdy odwróciłem się w stronę głosu zobaczyłem powoli bieżącego się Dave'a, nareszcie heh.
-Pff, napatrz się bo więcej mnie tak nie zobaczysz-Odpowiedziałem myjąc stół, hmm nie byłw sumie taki brudny.
-Tak tak -odpowiedział również krótko po czym powoli wstał z kanapy, przynajmniej tak jak widziałem kątem oka.

Większość czasu czułem czyjś wzrok na sobie, można się domyślić kogo ale czego on chce? Coś wydarzyło się na imprezie? Hmm.. Chociaż ciekawość mnie zżera...A zresztą, i tak już kończymy sprzątać a przy powrocie do domu najwyżej go spytam.

---

-Wielkie dzięki Dream tym bardziej że wiem jak to u ciebie ze sprzątaniem heh-zaśmiał się Darryl  któremu oddałem mopa z szmatką.
-Luuz ale w sumie nie miałeś tu takiego burdelu
-W porównaniu do ciebie, prawda-uśmiechnął się i odkładając rzeczy-Będziecie już lecieć?
-Chyba taak, dalej w sumie łeb mnie nawala po wczoraj heh-powiedziałem łapiąc się za faktycznie trochę bolącą  z bólu głowę.
-Rozumiem, zawołam Techno a ty ubierz się lepiej. Spadł śnieg widziałeś?-po wypowiedzeniu tego spojrzał w stronę okna co powtórzyłem, faktycznie... Ahh nie przepadam za zimnem.
Przytaknąłem i wróciłem do przedsionka gdzie założyłem buty, po chwili dołączył też do mnie drugi i oboje pożengaliśmy się z Bad'em wychodząc z domu.

Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do samochodu, nikt z nas się nie odzywał i tak ruszyliśmy do domu. Ogółem tak, wiem nie powinienem prowadzić bo pewnie dalej mam jakieś mini promile w sobie ale jebać, może mnie nie złapią.
Dojechaliśmy spokojnie do domu(na szczęście miałem racje i mnie nie złapali) po czym ruszyliśmy w stronę domu. Dym z naszych ust unosił się w powietrzu na białym kraj obrazie i można było zobaczyć spokojnie przechodzących ludzi na chodniku w kurtkach i szalikach. Dzieci bawiące się i rzucające śnieżkami i niektórzy rodzice który próbowali ich zatrzymywać żeby nie biegali blisko ulicy. Ahh, dawno tego nie widziałem przez grobalne ocieplenie, wiecie sami.
Spojrzałem w stronę twarzy chłopaka, wydawał się zamyślony co ciekawe... o czym? Cóż, może i ciekawość to pierwszy stopień do piekła ale w sumie i tak mam chyba piekło załatwione więc nah.

-O czym tak myślisz świnko?-spytałem żartobliwie otwierając drzwi. 
-Hm? Niczym ważnym, tak po prostu-powiedział wchodząc do środka, uprzednio optrzepując buty a ja ruszyłem za nim.
-Hm...no dobra, uznaajmy że ci wierzę-mruknąłem zamykając drzwi za sobą, przyznam że miałem ochotę jeszcze się dopytywać ale tamten chyba nie miał ochoty na rozmowę chociaż... hmm, czy mi się zdaje czy jest trochę czerwony? Może to od zimna? A może ktoś mu się podoba? 
Może się kiedyś dowiem heh..


___________________________________________________________
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Hej! Wybaczcie że rodział trochę spóźniony ale wiecie, Boże Narodzenie, irytująca rodzina nie dająca ci się skupić bo słychać ich na cały dom. Standard ale cóż, mam nadzieję że się podobało i do następnego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro