Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

•Pov.Technoblade•

Westchnąłem i przyjrzałem się chłopakowi, wyglądał strasznie nie winnie kiedy spał ale w sumie co się dziwić. Czułem się zarazem trochę niezręcznie ale zarazem czułem lekki rumieniec na mojej twarzy. Jak by na to nie patrzeć Dream jest całkiem uroczy, gorący i no ten... Wiecie o co chodzi ale czyżby podobał mi się? Nie powiedział bym a zresztą nie czas na jakiekolwiek miłości, najpierw trzeba załatwić sprawę z snami i innymi.

Siedziałem tak całkiem długo, również całkiem długi czas patrzyłem  na śpiącego chłopaka, dlaczego? Sam nie wiem ale zwyczajnie chciałem. Kosmyki włosów blondyna opadły mu na czoło, poczułem gorąc i od wróciłem głowę w bok wypuszczając powietrze z płuc. Ile to już czasu minęło? Spojrzałem na zegarek, cholera już po 17.00 trzeba budzić drugiego bo zaśpi na imprezę. Nie to że chce mi się na nią iść ale po prostu potem miał bym przesrane że "nie obudziłem królewicza" Hah.

-Dream wstawaj-powiedziałem lekko ruszając kolanami. Nie chciałem go budzić ale mus to mus, sam chciał iść.
-Dream-dodałem trochę głośniej dalej bez odpowiedzi-To twoja ostatnia szansa, Dream!

.
.
.

-Jak chcesz, sam się prosisz hah-powiedziałem i z rzuciłem go z kolan a tamten z hukiem wylądował na ziemi.
-A-au! Cholera, Techno! Co to miało być?!-Dodał łapiąc się za głowę i patrząc na mnie gniewnie.
-Było wstawać a nie mruczeć, zaraz jest impreza zapomniałeś?-powiedziałem i podałem mu rękę w geście pomocy.
-No dobra ale mogłeś normalnie... Ugh mój łeb-przyjął pomóc i wstał. Zaśmiałem się tylko i zwyczajnie poszedłem na korytarz po kurtkę i buty jako iż telefon i portfel miałem w kieszeni. Kątem oka widziałem że Dream robi to samo i gdy oboje byliśmy gotowi tamten powiedział:
-Dobra Techno ja jeszcze skoczę szybko do łazienki
-Dream jesteśmy prawie spóźnieni, musimy wychodzić-odpowiedziałem lo oczami
-No weź! To ty idź do samochodu, masz kluczyki -wyjął z kieszeni wspomnianą rzecz i mi ją podał-A ja zaraz wracam!

Westchnąłem jeszcze na jego ruch i włozyłem kluczyki do kieszeni, wychodząc z domu a następnie bloku.
Gdy doszedłem do samochodu chłopaka udało mi się usłyszeć jak że głośne kroki drugiego, jezus co mu tyle zajeło w tym kiblu? Zresztą, nie ważne.

-Jestem! -dodał zdyszany wchodząc do samochodu, zaśmiałem się w myślach na trochę roztrzepany wygląd chłopaka.
-Dobra, prowadź -odpowiedziałem na co drugi w końcu odpalając samochód ruszyliśmy w miejsce spotkania.

Droga w stronę imprezy nie była zbyt męczonca ale nie zmienia to faktu że cholernie chciało mi się spać przez co co chwile ziewałem. Pogoda całkiem dopisywała(A raczej nie leje więc jest dobrze) tylko jedynym problemem były korki. Jakieś dobre 10 minut staliśmy w korkach bo jakiś idiota rozjebał łosia! Co tu kurwa robił łoś?! Ehh, wolę nie pytać, przyroda jest dziwna.
Dream co raz spoglądał w moją stronę ale nie zbyt mnie to obchodziło a po pewnym czasie przestałem w ogóle zwracać na to uwagę.

---

Po jakimś czasie w końcu dojechaliśmy na miejsce, co prawda byliśmy spóźnieni ok. 20 minut ale kto by na to patrzył. Oboje wysiedliśmy z pojazdu i poszliśmy do domu gdzie zastało nas piękne przywitanie:
-Ile można było na was czekać?! Naprawdę moglibyście się ruszać szybciej! -wykrzyczał Tommy od razu po otworzeniu drzwi.
-Sorry młody, korki-powiedziałem obojętnym tonem, widać blondynowi się to nie spodobało i ponownie zaczął coś na nas krzyczeć(wręcz warczeć) ale my zwyczajnie weszliśmy do środka. To dziecko jest czasami upierdoliwe ale na swój sposób miłe zarazem.
-Jesteśmy! -wykrzyczał Dream
-Nareszcie, Dream, Techno! -przywitał nas przyjazny uśmiech Bad'a za którym stało więcej osób-Akurat zdążyliście na otwieranie alkoholu, bierzcie
-Dzięki-odpowiedzieliśmy w podobnym tempie i wzięliśmy sobie po plastikowym kubku.
-Ja też mogę? -spytał Tubs z gwiazdkami w oczach, faktycznie alkochol i dwa dzieciaki na imprezie.
-Tubbo jesteś dalej dzieckiem, gadalismy o tym-tym razem wtrącił się Phil, chwila od kiedy on tu jest? Już przyjechał? Najwidoczniej-Zresztą, Dave! Miło cię widzieć -powiedział przytulając mnie, tak nasz tata numer 1,mimo tego zdziwiłem się ze nie przywitał Dream'a.
-Ciebie też Phil, rok od ostatniego spotkania co? -spytałem z uśmiechem, przyjemnie mi się z nim rozmawia.
-Kawał czasu ale w ogóle  się nie zmieniłeś-poklepał mnie po ramieniu.
-Ty również -zaśmiałem się na jego słowa.

Tak właśnie minęły mineło mi może ponad trzy godziny rozmowy z Philzą, kręceniu się po domu lub innych rzeczy, oczywiście jeśli jeszcze wracając do naszych rozmów w ojcem nie ominęło nas coś takiego jak Tommy i Tubbo którzy próbowali trochę mnie poddenerwować dokuczając nam ale gdy zobaczyli że nie tak łatwo mnie wyprowadzić z równowagi odpuścili. Naszą dwójkę tylko rozśmieszyło zachowanie młodszych przy czym po jakimś czasie dołączył do nas Wilbur opowiadając o różnych rzeczach.
Przez większość jednak czasu zastanawiało mnie gdzie podział się Clay, chłopak normalnie wyparował. Nie raz przechodziłem się po całej imprezie a jego dalej nie byłem w stanie dostrzec blondyna o zielonej bluzie, nie to żebym zaczął się martwić lub coś...Ale jednak trochę to niepokojące gdy twój przyjaciel znika bez śladu chociaż mógłbym jeszcze zapytać kogoś, dobry pomysł.

-Hej George-podszedłem do chłopaka stojącego przy ścianie.
-Hej Techno, co tam? -spytał popijając  najpewniej alkochol z colą lub jakimś sokiem.
-Nic ciekawego ale właściwie.. Widziałeś gdzieś Dream'a? -spytałem rozglądając się po całej imprezie, większość bawiła się całkiem nieźle. Były tu spokojniejsze konciki (jak ten w którym teraz jesteśmy) lub bardziej głośne co idealnie się komponowało.
-Chyba wyszedł się przejść jakiś czas temu, dziwne ze jeszcze nie wrócił-zamieszał napój-Jak chcesz idź po niego
-Dzięki i pójdę-odszedlem od niego żegnając się na tą chwilę i podszedłem do w pół pijanego Badboyhalo, powiedziałem mu że wychodzę i jak postanowiłem tak też zrobiłem.

Podszedłem do drzwi i założyłem buty z kurtką, może nie było specjalnie zimno ale nie przepadałem za zbyt zniżoną temperaturą. Wyszedłem z mieszkania i zacząłem spacerować po okolicy gdzie niestety nie mogłem dostrzec chłopaka...
Szedłem chodnikiem co raz obok mnie przechodziła jakaś para pijanych nastolatków, patusów lub czasmi normalnych ludzi mimo tego  że i tak mało ludzi się kręciło (Zważając na godzinę się nie dziwiłem- była już 22.30). Noc była zaskakująco piękna a gwiazdy dopiero wkradały się na niebo, na ulicy było zaskakująco cicho (zadko coś jechało) a na dodatek drzewa i latarnie dawały temu wszystkiemu wspaniałego klimatu... Wtedy zrozumiałem jak wszystko co mnie otacza mnie jest piękne znaczy zawsze to wiedziałem ale nie zdawałem sobie z tego sprawy.
Naprawdę piękna noc...

×××

Ps. Przepraszam ze wstawiam to tak późno(pod względem daty i godziny) ale pod względem daty jakoś nie miałam zbyt weny... Ale wróciła więc powinno być lepiej!
Pod względem godziny no zwyczajnie nie mogę spać i wątpię że będę przez najbliższe pare godzin

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro