Kidney

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


I w kolejnych dniach znowu było tak samo. Duże swetry, dżinsy z dziurami, szopa na głowie i czerwone conversy.
No i Joey często ze mną rozmawiał. Bardzo często. Raz nawet mnie przytulił i nie powiem, to było dość dziwne. (ale i tak się jaram *^*)

Teraz mamy początek grudnia i moje conversy zmieniły się na czarne kozaczki, a swetry na czerwoną kurtkę. Ja nie wiem, po prostu lubię czerwony.

-Co robicie w ferie zimowe?

To było odwieczne pytanie. Wiem, że na święta jadę do cioci i wujka, ale ferie? To była zagadka. Chociaż w sumie nie.

- Będę leżała pod kocem, jedząc chrupki pizzowe i sorbet malinowy. No i zastanawiała się nad sensem mojego marnego istnienia. Tak.

Cała trójka popatrzyła się na mnie zaskoczona, a ja spokojnie jadłam sałatkę z oliwkami.

- Ugh, ty idiotko. Co cię tak nagle wzięło na pytania filozoficzne? - jeknęła Naomi a ja na nią spojrzałam.

- Mogę myśleć o tym o każdej porzej dnia. Jezu. - mruknęłam i wstałam.

Na szczęście był piątek i spokojnie mogłam zaczekać do końca lekcji. Ostatnio Naomi zrobiła się jakaś... wywyrzszająca się. Nie wiem co się z nią dzieje. Mam tylko nadzieję, że to ja nie przesadzam, bo to było by złe. Może Simon na nią źle wpływa? Kto wie...

Na chemi siedziałam jak na szpilkach, bo na prawdę, na prawdę nie cierpię tego przedmiotu. Po pierwsze babka jest wkurzająca, a po drugie moja głowa nie chce wpoić nowych wiadomości.

To w życiu nie będzie ci potrzebne April.

To główne motto mojego mózgu na chemii.

Babka w sumie nie przejmowała się uczniami, którzy na samym tyle rzucali w siebie kulkami z papieru i ołówkami. Jak z dziećmi, serio. Jednak kiedy kulka uderzyła w moją szyję wkurzyłam się i odwróciłam do tyłu, od razu napotykając srogi wzrok Nao. Już wiedziałam, że to karteczka od niej.

Jezuu jak mi się tego nie chcialo czytać!

Masz okres czy co kurde? Zachowujesz się jak nadąsana gąska. Przestań, plz.

Przewróciłam oczami i zerknęłam na nią.

Ty też mogłabyś się o g a r n ą ć. Jesteś ostatnio strasznie pyszna. (Nie w tym zboczonym sensie, jejku) Mogłabyś trochę zastopować, bo ci majtki pękną.

Rzuciłam w nią.

I tym o to akcentem zakończyłam piątkowe popołudnie w szkole.

~*~

Xxx : Pizza czy lody?

Ja: Kim jesteś.

Xxx: Jejku aż tu wyczuwam złość -,-

Xxx : To ja, Joey.

Nazwę kontaktu zmieniono na Swetry.

Ja : Cześć. O co ci chodzi z tą pizzą i lodami?

Swetry : Moja mama zachowuję sie tak jak ty gdy ma okres. -,-

Ja : Czemu kiedy mam zły humor każdy myśli, że mam okres?!

Ja : I przestań używać tych emotikon.

Sweter : Sry, ale to nie moja wina, że jestem chlopakiem, który się nie zna.

Sweter : I to nie są emotikony. To tylko myślinik i przecinek.

Swetry : -,-

Ja : Emotikona to emotikona. ( ಥ ʖ̯ ಥ)

Ja : Lody.

Ja : "-"


Kiedy ktos zapukał w okno o mało co nie dostałam zawału. Odłożyłam telefon i powoli podeszłam do okna, starając się zidentyfikować postać na zewnątrz.

- Po prostu mnie wpuść, bo jest w luj zimno.

Kidney.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro