46.
Dzisiaj mieliśmy wszyscy spotkać się u nas, ponieważ były trzecie urodziny Austina. Jest lato, więc siedzieliśmy w ogrodzie. Chłopaki bawili się tylko Daniel adoptowany syn Lottie i Zayna siedział sam, on miał już 8 lat i wiedział, że jest z domu dziecka, wszyscy myśleliśmy, że on zaprzyjaźni się z chłopcami, a on zawsze siedział sam.
- Hej kochanie, czemu się nie chcesz bawić z chłopakami? - usiadłam obok niego na huśtawce.
- Nie mogę. - popatrzył na mnie ze załzawionymi oczkami.
- Dlaczego nie możesz? - gdy to usłyszałam byłam zdziwiona i trochę zła na osobę, która mu to powiedziała.
- Chłopaki powiedzieli, że ja nie mogę się z nimi bawić, bo ja nie jestem w naszej rodzinie. - teraz to byłam wkurwiona.
- A kto tak powiedział? Nie słuchaj ich, jesteś w naszej rodzinie.
- Bradley, Tom i Sam tak mówią. - podbiegł do nas Austin.
- Pobawisz się ze mną? - zapytał się Daniela.
- Pobawicie się też z resztą. - gdy to powiedziałam to oni tylko pokiwali głowami.
- My nie możemy się z nimi bawić. - teraz to powiedział Austin.
- Znowu trojaczki, tak? - byłam prawie pewna.
- Tak, powiedzieli mi, że ja jestem za mały, żeby się z nimi bawić. - odpowiedział mi.
No kurwa. Sekta się znalazła.
Podeszłam do Harry'ego, złapałam go za rękę i poszliśmy na górę do pokoju Jamesa, gdzie byli chłopcy.
- Chłopcy idźcie do ogrodu. - powiedziałam, ale tą trójce złapałam.
- Co powiedzieliście Austinowi i Danielowi? - popatrzyłam na nich groźnie.
- Nic. - odpowiedzieli równocześnie.
- Nic? To czemu Daniel i Austin siedzą razem i mówią, że wy im nie pozwalalcie się z wami bawić. - chłopaki popatrzyli się na siebie.
- Ale Daniel nie jest z naszej rodziny. - teraz by dostał od Zayna, on nie daje czegoś złego powiedzieć na jego syna.
- Tom. - warknął na niego Harry.
- A Austinowi powiedzieliście, że jest za mały, żeby się z wami bawić.
- Bo, to bachor. - syknął Sam.
- Dziecko, zastanów się co ty mówisz. - wyszłam z tamtąt i wróciłam do ogrodu. Widziałam jak chłopcy i Niall bawią się obok huśtawki, wyglądali tak słodko.
- Gdzie ty byłaś? - zapytał się mnie Liam, gdy usiadłam przy stole.
- Musiałam załatwić sprawę z dziećmi. - odpowiedziałam mu jedząc sałatkę.
- Jaką sprawę? - zapytała się Rose.
- Dlaczego Daniel i Austin siedzą zawsze sami. - Zayn od razu się na mnie popatrzył.
- I dlaczego? - wszyscy się na mnie popatrzyli.
- Ponieważ Bradley, Tom i Sam wmawili Danielowi, że nie jest z naszej rodziny, a Austinowi nie pozwalali się z nimi bawić. - Zaynowi od razu pociemniały oczy.
- O Boże, przepraszam za nich. - Rose zaczęła przepraszać.
- Daj spokój, to tylko dzieci, nawet nie wiedzą co mówią. - powiedziałam, taka jest prawda, oni nie zdają sobie sprawy. Gdy Harry zszedł na dół z chłopcami to oni od razu przeprosili Austina i Daniela. Siedzieliśmy do wieczora, a później graliśmy w piłkę z dziećmi. Było na prawdę super.
_____________________________
2/4 rozdziałów maratonu!
Do zobaczenia ;**
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro