Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Młoda dwudziestojednoletnia blondynka stała w oknie swojego pokoju z kubkiem zimnej już herbaty w ręce. Rozmyślała o ostatnich dniach,w których rozmawiała wraz z Markusem na temat jej wyjazdu na Turniej Czterech Skoczni. Była dość sceptycznie nastawiona do tego wyjazdu,gdyż bała się,że nie dogada się ze skoczkami. Oczywiście znała wszystkich osobiście,ale jednak wolała trzymać się z dala. Bała się także kamer,nie chciała pokazywać się dziennikarzom czy telewizji,a niestety podczas skoków jest to do nieuniknięcia. 

*Pov Lisy*

Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu i uśmiechnęłam się widząc wiadomość od swojej przyjaciółki Seliny Freitag,a dokładniej siostry Richarda. Odpaliłam aplikację messengera i odpaliłem dymek.

Pani Piątek: Idziemy na spacer kobita! Ruszaj tyłek.

Biśla: Jak po mnie przyjdziesz..przydasz się chociaż na coś...

Pani Piątek: Będę za 20 minut,buziak. 

Nie odpowiedziałam jej już,tylko skierowałam się na dół do mieszkania.Zastałam tam rodziców,którzy tylko spytali się,gdzie wychodzę.Odpowiedziałam wymijająco i zaczęłam się zbierać. Stwierdziłam,że wyjdę jej naprzeciw. 

Ubrałam buty na obcasie,a na siebie zarzuciła mój ulubiony płaszcz oraz czapkę,po czym wyszłam z mieszkania i skierowałam się w dół klatki. 

Na terenie Niemiec,delikatnie prószył śnieg,co dodawało jedynie tego uroku,przepięknej zimy. Z daleka było widać zarysy szczytów gór.. uwielbiam ten widok. Chwilę później zauważyłam idącą Selinę w kurtce kadrowej,która miała na sobie milion przyszywek ze sponsorami. Przytuliłam ją na powitanie i skierowałyśmy się w stronę galerii na naszą ulubioną kawę. 

-Markus zaproponował mi,abym była przez cały okres trwania turnieju czterech skoczni towarzyszyła mu-odparłam,gdy przekroczyłyśmy próg galerii.

-Według mnie powinnaś przyjąć jego "niemą" prośbę-powiedziała i ściągnęła kurtkę.

-Marki prawie nigdy nie prosił mnie o nic..myślisz,że teraz chce?-spytałam i ściągnęłam czapkę i schowałam ją do torebki. 

-Nigdy nie prosił..bo stwierdzał,że sam da sobie ze wszystkim radę.. Lisa..on Cię potrzebuję..twojego wsparcia.

Spojrzałam na nią zdziwiona,ale pokiwałam jedynie głową na znak przyswojenia jej słów.Może rzeczywiście Markus potrzebuję mojego wsparcia..przecież on zawsze przychodził na moje występy. No właśnie występy..niebawem będę musiałam wrócić do swojej drużyny,ale teraz to nie ważne. 

-To co? Pojedziesz? Ja też tam będę-puściła mi oczko.

Uśmiechnęłam się delikatnie i zgodziłam się-Kiedy jest turniej?

-W ten weekend się rozpoczyna,a coś się stało?

-Muszę podejść do swojej trenerki,że nie będzie mnie teraz,aż do stycznia..

-AA bo ty tańczysz dalej,ulala kobieto-zaśmiała się i podeszła do lady- Dwa razy karmelowe latte,poproszę. Na wynos.

Odbierając swoje zamówienie,skierowałyśmy się na dalszą przechadzkę po galerii. Oby moja decyzja,była tą słuszną..

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam was wszystkich bardzo serdecznie w nowej książce!!! <3 Nawet nie wiecie jak się cieszę,że właśnie z nią startuję ^^ Mam nadzieję,że wam się spodoba i zostaniecie ze mną na dłużej <3

~Ola <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro