Rozdział 16.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lisa jak i Markus zniknęli z mediów na dobre dwa tygodnie. Nie odpisywali nikomu,a także omijali spotkania z przyjaciółmi. Nie potrafili sobie poradzić z nową dla nich sytuacją,że..zabrakło ważnej osoby w ich życiu. Matka rodzeństwa za to zaczęła coraz częściej sięgać po alkohol, co powodowało jedynie większe kłótnie w rodzinie. 

Aktualnie Lisa siedziała w salonie swojego brata i myślała co dalej ma zrobić. Bała się podejmować jakiekolwiek dalsze kroki..nie chciała zostać całkowicie sama. 

-Lis..proszę zjedz coś-wyszeptał brunet i podał jej talerz z jedzeniem-Od pogrzebu minęły 3 dni,a ty nic nie jesz...

-Nie mów nic... Marki brakuję mi go-w jej oczach po raz kolejny zawitały łzy-Przecież..Markus jego już nie ma,nie wróci od tak! Zniknął!-pisnęła,a w pokoju po chwili było słychać tylko głośny płacz dziewczyny. 

Eisebichler spojrzał na swoją siostrę przerażony i mocno ja do siebie przytulił,gdy odstawił talerz na szklany stół. W jego oczach także zagościły gorzkie łzy,których nie dał rady już wstrzymywać. Krótko mówiąc rodzeństwo siedziało wtulone w siebie i próbowali wzajemnie się uspokoić.

-Myślisz,że powinnam jechać na zawody?-spytała cicho,wycierając jednocześnie policzki. 

-Jeśli to poprawi Ci humor to jak najbardziej.Musimy po prostu się z tym teraz pogodzić-odparł i poprawił spadające na twarz ciemne kosmyki włosów-Muszę pojechać do mamy..trzeba ją ogarnąć teraz. 

-Markus..ona tego nie rozumie.. była z nim dłużej..niż my.

Skoczek zamilkł i spojrzał na ścianę,gdzie wisiało ich rodzinne zdjęcie. Doskonale pamiętał,gdzie i kiedy zostało ono wykonane. Jego oczy ponownie zaszły łzami,ale tym razem przymknął je i zaczął wspominać. 

 Siedzieli wspólnie na łące z daleka od miasta oraz ludzi. Była tylko rodzina Eisenbichlerów, małżeństwo oraz mała dziewczynka wraz z bratem,który trzymał ją na swoich ramionach. 

-Markus bo coś jej się stanie-zaśmiał się starszy mężczyzna. 

-Daj spokój,uważa na nią przecież-odparła rodzicielka rodzeństw-Chodźcie zrobimy sobie wspólne zdjęcie-krzyknęła w stronę bruneta oraz blondynki. 

Ci spojrzeli na nią radośnie,po czym podbiegli do rodziców. Lisa usiadła na kolanach ojca,a Markus przytulił się mocno do mamy. 


To zdjęcie mimo,że zostało zrobione kilkanaście lat temu..wszystkim zapadło ono głęboko w pamięci. Nawet kilkuletniej Lisie,która bardzo mało z tego wszystkiego pamięta. 

-Kiedy wracasz na skocznie?-spytała spoglądając przed siebie z całkowicie pustym wzrokiem

-Do Zakopanego pojadę już-stwierdził i podniósł się-Zbieraj się.

-Nie chce wracać do domu Marki-wstała na równe nogi-Nie mogę znieść widoku matki w takim stanie. 

-Li... Ona nas teraz potrzebuje! Jak to sobie wyobrażasz?!-krzyknął z gniewem w głosie.

Eisenbichler spojrzała na brata i wzdrygnęła się widząc jego karcący wzrok..wiedziała doskonale,że nie ma już nic do gadania...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiaaaaaj o wiele krótszy,ale mam wytłumaczenie,że pewien osobnik zajmuję moją głowę i nie mogę się skupić na pisaniu ;-; Plus do tego śmieje się :p

Mam nadzieję,że rozdział wam się spodobał ^^

~Ola <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro