#13 (część druga)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od dwóch miesięcy mieszkam u ciotki. Pamiętała o mnie. Nawet nie musiałem jej mówić kim jestem, bo wybiegając przed dom krzyczała: ,,Luke, o boże to ty".
Z Ashton'em, Michael'em, Calum'em oraz Brook nadal utrzymuje kontakt. Nawet byli u mnie parę razy. Oczywiście chcieli abym wrócił do Londynu, ale powiedziałem stanowcze nie. Nie chcę tam wracać...dopiero w Liverpool zacząłem na nowo żyć. Nowi znajomi oraz terapia pomogły mi wyjść z dołu. W końcu czuję, że żyje.
To tak jakby świat w końcu stanął po mojej stronie.
Ciocia wiele razy przepraszała mnie, że nie mogła zająć się mną i moją siostrą...nie rozumiem. Przecież ona jest z moją matką i napewno jest jej tam dobrze...

~*~

-Wróciłem!-krzyknąłem w głąb domu, ale odpowiedziała mi tylko głucha cisza.
No nic...ciocia musiała wyjść. Bardzo często jej tu nie było. Taka praca.
Ruszyłem do swojego i odpaliłem laptopa.
Od razu przyszło mi połączenie że Skype'a.

Michael_jest_zajebisty dzwoni do ciebie.

Odebrałem połączenie i już po chwili na ekranie pojawiły się zielone włosy chłopak.
-Mikey...kamerka niżej.-westchnąłem.
-Oł...-mruknął i wykonał moje polecenie.-hej!
-Hej!-krzyknąłem...dopiero mogłem zauważyć resztę, z którą również się przywitałem.
-Wakacje! Mamy wakacje!-zauważyłem Ashton'a, który śpiewał jak i tańczył.
-Wiecie, że za wami tęsknię?-zapytałem próbując ignorować zachowanie Irwin'a.
-Aww Lukey nie slodź! My za tobą też!-krzyknęła Brook, który wypłynęła Michael'a tylko po to by znaleźć się przed kamerką. Biedny chłopak spadł z krzesła i przy okazji przewrócił wchodzącego do pokoju Calum'a, który miał tacę z przekąskami i one również wylądowały na podłodze.
Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
Nikt nie może zdać sobie sprawy z tego jak bardzo brakuje mi tych idotów.
Chciałbym znów być obok nich, lecz jest jeden problem...nie chcę wracać do przeszłości, w której miał udział mój ojciec. Nie chcę wracać do Londynu, z którym nie mam miłych wspomnień.
Oczywiście moi przyjaciele byli już u mnie parę razy, ale nie dłużej niż ma weekend, a to przez szkołę. Lecz moja ciocia powiedziała, że mogę ich zaprosić do nas na tydzień lub dwa.
Od miesiąca wszyscy razem planujemy dokładny termin ich przyjazdu.
Mamy dwa pokoje gościnne, więc nie będzie to duży problem, szczególnie, że ich jest czterech.
Duży, a wręcz ogromny dom ciotki jest dużym plusem.
Oczywiście Brook najbardziej spodobał się basen, który ma swoje miejsce w ogrodzie.
-Ja już muszę kończyć! Do zobaczenia za tydzień!-powiedziałem po kilkunastu minutach rozmowy o niczym. Na moje słowa, wszyscy wspólnie odpowiedzieli głośnym westchnieniem. Pomachałem im jeszcze i zamknąłem klapę laptopa.
-Lucas?! Wróciłam!-usłyszałem krzyk ciotki więc szybko udałem się na parter domu.
-Noo...słuchaj. Będziemy mieli gościa.
-Co? Kiedy?
-Jutro. Mam nadzieję, że się ucieszysz.-kobieta uśmiechnęła się podejrzliwie.
Jestem cholernie ciekawy kto to taki zamierza nas odwiedzić.
Z tego co jeszcze udało mi się wyciągnąć od 30-latki to, że nasz tajemniczy gość będzie tutaj przez całe wakacje. Co oczywiście równa się z tym, że moi przyjaciele będą musieli pomieścić się w jednym pokoju i w czwórkę będą spać na jednym łóżku.
Kobieta poleciła mi jako zadanie posprzątać pokój, a ona w tym czasie zrobi obiad.
Wepchnąłem, ale postanowiłem wykonać jej próśbę.
Biorąc do rąk pierwszą lepszą szmatkę, ruszyłem do pokoju gościnnego.
Szybko wytarłem kurz z komody, biurka jak i stolików nocnych. Następnym moim celem było łóżko. Chwyciłem za koniec materiału, a po kilku minutach męczarni łóżko było zaścielone.
Pokój wcale nie wyglądał źle i był bardzo szybki do posprzątania, lecz ją uważam, że to przez brak dokładnego wyposażenia. No nie oszukujmy się...nie było tam nic prócz mebli. Ewentualnie lampka, która stała na brzegu stolika oraz zegar.
Opuściłem pokój i udałem się do łazienki, gdzie umyłem ręce, ponieważ siostra mojej matki dokładnie przestrzega zasady:

Myj ręce przed każdym posiłkiem.

Po skończonej czynności udałem się do kuchni, skąd wydobywał się piękny zapach spaghetti.
Nie oszukujmy się...ta kobieta na serio potrafi dobrze gotować. Dlatego jest kucharką w jej własnej restauracji.
Brunetka sądzi, że jest to spore zaoszczędzenie pieniędzy na pracownikach kuchni.
Czasem nadchodziły mnie myśli, że ona może być jedną z tych chciwych osób, którym zależy tylko na tym, aby mieć jak najwięcej pieniędzy. Lecz odeszły ode, gdy tylko usłyszałem jaką kwotę przeznaczyła na akcje charytatywne. Na tyle pieniędzy ile ona podarowała, musiałbym pracować całe życie, a nawet i długo po nim...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto z tym rozdziałem chcę powitać was w "drugiej części" You Never Lose Hope!
Tak wiem, że nie wyszedł jakiś wspaniały, ale następne będą lepsze (znaczy mam nadzieję).
Już na wstępie mogę was poinformować, że tą część też będzie zawierać około dwunastu rozdziałów...nie wiem, może być więcej, ale napewno nie mniej :)
Następny do dwóch tygodni, czyli tak jak zawsze było. :))
Ily, forever_hungry_girl :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro