1.17
Amy's POV:
Wczorajszy wieczór był dla mnie jednym z najgorszych. Na moje szczęście nie miałam już potem wizyt nie proszonego gościa. Moja mama ustaliła, że wyjdziemy na weekend dopiero w sobotę, kiedy będzie się odbywał koncert, czyli za dokładne dwa dni.
W tej chwili już nie miałam ochoty na żaden koncert, ani wyjazd. Bałam się, bałam się co może się stać w weekend. Znów na mnie naskoczy? Mam się bać na każdym kroku?
Moje wspomnienia z poprzedniej nocy przerwał dźwięk telefonu. Chwyciłam komórkę, po czym włączyłam kika. Były to wiadomości od Nialla.
Niallerx: Czemu zawsze, kiedy zaczynasz temat potem go zbywasz?
Niallerx: Nie rozumiem cię już, Amy.
01:34
Niallerx: Dobranoc, Amy.
Sama nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć na pytanie Nialla. Nie ufam mu jeszcze dostatecznie, aby zwierzać się mu z moim problemów rodzinnych.
xxamytrolxx: Nie wiem, nie wiem, kompletnie nie wiem.
xxamytrolxx: Dowiesz się w swoim czasie.
Niallerx: Jak dobrze, że żyjesz.
xxamytrolxx: Czemu miało by być odwrotnie?
Niallerx: Nie odpisywałaś.
xxamytrolxx: Spałam, Niall XD Teraz schodzę na śniadanie.
Napisałam ostatnią wiadomość i zablokowałam telefon. Starałam się zachowywać normalnie, przynajmniej takie stwarzać pozory. Nie chciałam obciążać kogoś moimi problemami, a tym bardziej Nialla czy moją mamę.
Założyłam na moje stopy baleriny w postaci papuci i związałam moje włosy w szybkiego koka.
Po pięciu minutach wyszłam z pokoju powoli kierując się w stronę kuchni. Kątem oka mogłam zauważyć moją rodzicielkę z nim. Widać, że zawzięcie o czymś dyskutowali, a postanowiłam to przerwać.
- Dzień dobry - mruknęłam podchodząc do stolika w którym siedzieli.
- Witaj, skarbie - odpowiedziała moja mama z wielkim uśmiechem na twarzy.
Nie miałam ochoty tam przebywać, ale wiedziałam, że to sprawia mojej mamie przyjemność.
Przez cały czas, gdy gadaliśmy o czymś z mamą nawet nie raczyłam spojrzeć na Jacka, który najwidoczniej był tym zirytowany.
- Będzie super, zobaczysz! - oznajmiła, a ja sztucznie się uśmiechnęłam.
Szybko mogłam zobaczyć, że moja mama nie miała już uśmiechu wymalowanego na twarzy, ale zastąpiło to wyraźne zmartwienie. Zdezorientowana spojrzałam na matkę.
- Co ci się stało? - zapytała i uniosła mój nadgarstek ku górze.
Szybko wymieniłam kontakt wzrokowy z partnerem mojej mamy i zdałam sobie sprawę, że nie mogłam powiedzieć jej prawdy.
- T-to - przeciągłam. - To tylko lekkie stłuczenie.
Musiałam improwizować, jednak gdy spojrzałam się na swój nadgarstek nie przypuszczałam, że będzie aż tak źle. Moja skóra przybrała barwę zgniłego zielonego i bordowego. Skrzywiłam się na ten widok i wyrwałam z uścisku rodzicielki.
Oznajmiłam, że muszę iść przygotować się, ponieważ jadę z Megan na zakupy, a rodzicielka nie pewnie skinęłam głową.
Gdy tylko wzięłam do ręki telefon napisałam do Nialla.
xxamytrolxx: Nigdy więcej.
Niallerx: Coś nie tak?
xxamytrolxx: W porządku.
Niallerx: Co jest?
____________
ŁOŁ prawie 500 słów! Ale myślę, że lubicie trochę dłuższe ..?
Piszcie w komentarzach dłuższe czy może wolicie krótsze ( mniej narracji ).
PS: Pisze ten rozdział około północy więc mam nadzieję, że nie wyszedł tragicznie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro