2.07
Amy's POV:
Jechaliśmy dopiero godzinę, a czułam jakby minęła wieczność. Siedziałam tuż obok Jacka, który raz na jakiś czas jedynie wyzywał na ludzi w samochodach. Za to Holly oraz Matt z tyłu samochodu bawili się najlepiej. Ciągle się obściskiwali, a Justin jedynie przewracał oczami. Nasza grupka była jedną wyjątkową, ponieważ tutaj było więcej frendzone, niż związków. Jedynie Holly i Matt, oraz ja i Dylan byliśmy jedyną parą. Za to wiem, że Zoe podobał się Justin. Parę razy próbowałam ich razem połączyć, ale Justin nie był wyjątkowo zainteresowany.
- Możemy się zatrzymać na siku? - jeknęłam i wskazałam palcem na stację. - Nawet tutaj jest toaleta. Proszę!
Jack bez słowa wjechał na parkingi, a ja obróciłam się z uśmiechem do chłopaka. Kiedy już zaparkował, rozpięłam pasy i wyszłam z pojazdu oznajmiając, że zaraz wracam.
Mogłam także zauważyć, że samochód, którym kierował Niall także się zatrzymał. Szybko pobiegłam do budynku, w którym znajdowała się toaleta.
Kiedy już załatwiłam swoje potrzeby, wyszłam z łazienki i umyłam dłonie. Jak na stację łazienka nie była taka zła. Spodziewałam się raczej brudnej deski, oraz zapleśniałej ściany.
Wyszłam z łazienki i przetarłam dłonie o spodnie, ponieważ jak na złość nie było ręczników papierowych. Kiedy chciałam już zacząć się kierować w stronę samochodu, zauważyłam Nialla, opierającego się o ścianę budynku. Podeszłam bliżej i mogłam zauważyć Horana z papierosem w ręce.
- Palisz? - zapytałam stojąc za chłopakiem, tak, że mogłam widzieć tylko jego plecy i papierosa w dłoni.
Brak odpowiedzi.
- To ja pójdę - oznajmiłam i obróciłam się na pięcie.
Kiedy miałam już odejść, usłyszałam głos Horana.
- Palę - oznajmił wyrzucając peta na ziemię.
- Wcześniej nie paliłeś - oświadczyłam i podeszłam do chłopaka. - Dwa lata nie paliłeś, Niall.
Chłopak tylko spojrzał się w moja stronę i lekko się uśmiechnął. Było już dosyć ciemno, ponieważ zbliżała się godzina dziewiętnasta, dlatego nie mogłam dokładnie zobaczyć wyrazu twarzy Horana.
- Co? - zapytałam marszcząc brwi.
- Nic - oznajmił.
Niallowi nie schodził uśmiech z twarzy. Dalej opierał się o budynek, ale tym razem jego ręce znajdowały się w kieszeni.
- Masz piękne oczy - oznajmił, a ja schyliłam głowę.
- Zmieniłeś się - poinformowałam patrząc na reakcję chłopaka.
- Nie które rzeczy się zmieniają, kiedy nie pozostało nam nic innego - zacytował, po czym wyminął mnie i po prostu odszedł, po raz drugi.
Przez chwilę myślałam nad tym co się właśnie wydarzyło, po chwili przypominając sobie, że muszę juz wracać.
______
- Jestem zmęczona - oznajmiłam ziewając. - Chcę spać.
Wszyscy zaśmiała się na mój stan, jedynie Horan stał intensywnie nad czymś myśląc.
Aktualnie znajdowaliśmy się przed hotelem i po kolei wyciągaliśmy wszystkie torby. Na moje szczęście moja była na samym początku, więc po chwili zaczęłam kierować się w stronę budynku w którym znajdował się hotel.
- Ej! - krzyknął, ktoś za mną.
Odwróciłam się i zauważyłam Alex biegnącą w moim kierunku.
- Hej, jak podróż? - zapytałam prawie nie przytomna.
Dziewczyna zachichotała i zaproponowała, że weźmie moją torbę.
- Mega nudno - oznajmiła, po chwili dodając: - Chesz mieć pokój ze mną i Holly?
- Zamawiam łóżko małżeńskie - wybełkotałam.
______
Przepraszam na początku, że wczoraj nie było, ale nauka :')
Myślę, że rozdział nie wyszedł najgorzej ;)?
Jak uważacie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro